Ray Jeanne - Niewidzialna pani domu.pdf

(970 KB) Pobierz
Jeanne Ray
Niewidzialna pani domu
Calling invisible women
Przełożyła Magdalena Krzyżosiak
Życie perfekcyjnej pani domu może być przyjemne. Do czasu.
Clover tak perfekcyjnie i z oddaniem wykonywała swoje obowiązki
pani domu, że stała się niczym sprawnie działający robot domowy. Aż
w końcu zniknęła.
Co ciekawe, rodzina tego nawet nie zauważyła - skoro obiad jest na
stole, koszule uprasowane, a garnki wypucowane, to wszystko jest w
należytym porządku. Jednak Clover wkrótce zauważa, że nie jest
jedyną kobietą, która stała się niewidzialną panią domu. A taka
sytuacja ma też swoje dobre strony.
Mojemu mężowi Darrellowi,
który nigdy nie przestał mnie zauważać.
Rozdział pierwszy
Po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że mnie nie
ma, w czwartek. Wróciłam z Redem ze spaceru. Wzięłam
prysznic, a on zasnął na dywaniku w łazience. Tak dla
jasności, Red to mój cairn terier rozmiarów tegoż
dywanika. Po kąpieli stanęłam w szlafroku przed lustrem
i zaczęłam myć zęby. Gdy podniosłam wzrok, już mnie
nie było.
Na początku się nie zdziwiłam, w każdym razie nie
bardzo. Uznałam, że to kwestia oświetlenia albo pary,
która osadziła się na lustrze szafki na leki, jednak gdy
przetarłam szkło rękawem, mojego odbicia nadal w nim
nie było. Szczoteczka do zębów unosiła się kilkanaście
centymetrów nad skrajem rękawa; był szlafrok i kołnierz,
nad dolną krawędzią lustra odbijał się zarys ramion, ale
nie było mnie. Przesunęłam się kilka razy to w jedną, to w
drugą stronę, próbując wpasować się w kadr, ale tuż za
sobą zobaczyłam tylko odsuniętą ceratę prysznicową,
kafelki nad wanną, a także wbudowaną półkę, na której
stały szampon i odżywka. Wyplułam do umywalki pastę
do zębów, która wyglądała dokładnie jak pasta do zębów.
W tym momencie pomyślałam – udar. Musiałam
częściowo stracić wzrok, choć nie umiałam sobie
wyobrazić, jaki rodzaj udaru odebrałby widzenie twarzy,
szyi i dłoni. Nachyliłam się do lustra i delikatnie
postukałam niewidzialnymi palcami w niewidzialny
policzek. I to, co kiedyś było palcem, zatrzymało się
dokładnie tam, gdzie kiedyś był policzek. Początkowe
zaciekawienie szybko zmieniło się w narastającą falę
paniki. Miałam pięćdziesiąt cztery lata i zniknęłam.
– Red? – powiedziałam, żeby sprawdzić, czy mój
głos jest słyszalny. W odróżnieniu od nieszczęsnego ciała
mój głos istniał nadal. Red podniósł głowę z dywanika i
spojrzał wprost na mnie jasnymi, brązowymi, pełnymi
zrozumienia oczami. Machnął ogonem w nadziei, że
może zabiorę go na kolejny spacer. W ramach próby
wyciągnęłam w stronę psa niewidzialną rękę,
zastanawiając się, czy umarłam i jakie wrażenie zrobię na
biednym Redzie. Ale on obwąchał tylko miejsce, gdzie
kiedyś była ręka, i polizał ją kilka razy. Poczułam szorstki
język na moim fantomowym nadgarstku. Uznałam to za
dobry znak i zbliżyłam się do lustra. Nadal pusto.
Poszłam do sypialni, czując, że mam lekką głowę, a
może raczej czułam się jak ktoś, kto nie ma głowy.
Usiadłam na krawędzi łóżka (które skrzypnęło znajomo),
chwyciłam słuchawkę telefonu i wystukałam numer do
gabinetu Arthura. Przeczuwałam, że dzień, w którym
człowiek zdaje sobie sprawę, że jest niewidzialny, nie
zapowiada niczego dobrego. I gdy odebrała Mary, nie
byłam zaskoczona. Arthur ma trzy pielęgniarki, a ja
natknęłam się właśnie na Mary. To był pech.
– Gabinet doktora Hobarta – rzuciła niecierpliwie.
– Mary, mówi Clover. Muszę porozmawiać z
Arthurem. – Z największym trudem udawało mi się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin