Mickiewicz Adam - Wiersze filomackie.pdf

(674 KB) Pobierz
1092999149.001.png
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przy cisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
Adam Mickiewicz
WIERSZE
FILOMACKIE
2
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
3
ZIMA MIEJSKA
Przeszły dżdże wiosny, zbiegło skwarne lato I przykre miastu jesienne potopy, Już bruk ziębiącą
obleczony szatą, Od stalnej Fryzów nie krzesany stopy.
Więzieni słotą w domowej katuszy, Dziś na swobodne gdy wyjrzem powietrze, Londyński pojazd
tarkotem nie głuszy Ani nas kręgi zbrojnymi rozetrze.
Witaj! narodom miejskim pora błoga, Już i Niemeńców, i sąsiednich Lechów Tu szuka ciżba,
tysiącami mnoga, Zbiegłych Dryjadom i Faunom uśmiechów.
Tu wszystko czerstwi, weseli, zachwyca, Czy ciągnę tchnienie, co się zimnem czyści, Czy na
niebieskie zmysł podniosę lica, Czyli się śnieżnej przypatruję kiści; Jedna z nich pływa w
niepewnym żywiole, Druga ciężarem sporsza już osiadła; Tą wiatr poleciał stwardniałe kryć role
Albo pobielić Wiliji źwierciadła.
1092999149.002.png 1092999149.003.png 1092999149.004.png
Lecz kogo sioło dzisiejsze uwięzi.
Zmuszony widzieć łyse gór wiszary, Grunt dziki, knieję nagimi gałęzi Niesilną zimne podźwignąć
ciężary -
Taki, gdy smutna ciągnie się minuta, Wreszcie zmieniony kraj porzuca z żalem I dając chętnie Cererę
za Pluta, Pędzi wóz ku nam ciężarny metalem.
Tu go przyjmują gościnne podwoje, Rzeźbą i farbą odziany przybytek, Tutaj rolnicze przepomina
znoje W pieszczonym gronie czarownych Charytek.
4
Na wsi, zaledwie czarna noc rozrzednie, Każe wraz Ceres wczesny witać ranek, Tu, chociaż słońce
zajmie nieba średnie, Śpię atłasowym pod cieniem firanek.
Lekkie nareszcie oblókłszy nankiny, Modnej młodzieży przywoływam koło; Strojem poranne
zbywamy godziny Albo rozmową bawim się wesołą.
Ten, w śniący kryształ włożywszy oblicze, Wschodnim balsamem złoty kędzior pieści, Drugi
stambulskie oddycha gorycze Lub pije z chińskich ziół ciągnione treści.
A kiedy chwila dwunasta nadbieży, Wraz do śliskiego wstępuję powozu, Sobol lub rosmak moje
barki jeży I suto zdobiąc nie dopuszcza mrozu.
Na sali, orszak przywitam wybrany, Wszyscy siadają za biesiadnym stołem, W kolej szlą pełne
smaków porcelany I sztucznym morzą apetyt żywiołem.
Pijemy węgrzyn, mocny setnym latem, Wrą po kryształach koniaki i pącze, Płci piękna gasi
pragnienie muszkatem, Co dając rzeźwość, myśli nie zaplącze.
A gdy się trunkiem zaiskrzą źrenice, Dowcipne, czułe wszystkim płyną słowa, Niejeden uwdzięk
zarumieni lice, Niejedna wzrokiem zapala się głowa.
Nareszcie słońce zniżone zagasło, Rozsiewa mroki dobroczynna zima, Boginie dają do rozjazdu
hasło, Zagrzmiały schody i już gości nié ma.
Którzy są z szczęściem poufali ślepem, Pod twój znak idą, królu Faraonie.
Lub zręczni lekkim wykręcać oszczepem, Pędzą po suknach wytoczone słonie.
A gdy noc ciemne rozepnie zasłony I szklannym światłem błysną kamienice, Młodzież, dzień kończąc
wesoło spędzony, Tysiączną sanią szlifuje ulice.
5
[Hej, radością oczy błysną...]
Hej, radością oczy błysną
I wieniec czoła okrasi.
I wszyscy się mile ścisną:
To wszyscy bracia! To nasi!
Pochlebstwo. chytrość i zbytek Niech każdy przed progiem miota, Bo tu wieczny ma przybytek
Ojczyzna, nauka, cnota.
Braterstwa ogniwem spięci,
Zdejmijmy z serca zasłonę,
Otwórzmy czucia i chęci.
Święte, co tu objawione!
Tu wspólne koją cierpienia:
Przyjaźń, wesołość i pienia.
Ale kto w naszym jest gronie, Śród pracy czy śród zabawy,
Czy przy pługu, czy w koronie, Niechaj pomni na Ustawy !
Pomni na przysięgę swoją
I w każdej chwili żywota
Niechaj mu na myśli stoją:
Ojczyzna, nauka, cnota .
Dojdziemy, choć przykrą drogą, Gdy brat bratu rękę poda,
Bo nam i nieba pomogą,
I męstwo, praca i zgoda !
6
PIEŚŃ FILARETÓW
Hej, użyjmy żywota!
Wszak żyjem tylko raz;
Niechaj ta czara złota
Nie próżno wabi nas.
Hejże do niej wesoło!
Niechaj obiega w koło,
Chwytaj i do dna chyl
Zwiastunkę słodkich chwil!
Po co tu obce mowy,
Polski pijemy miód;
Lepszy śpiew narodowy
I lepszy bratni ród.
W ksiąg greckich, rzymskich steki Wlazłeś, nie żebyś gnił;
Byś bawił się jak Greki,
A jak Rzymianin bił.
Ot tam siedzą prawnicy,
I dla nich puchar staw,
Dzisiaj trzeba prawicy,
A jutro trzeba praw.
Wymowa wznieść nie zdoła
Dziś na wolności szczyt;
Gdzie przyjaźń, miłość woła,
Tam, bracia, cyt! tam cyt!
Kto metal kwasi, pali,
Skwasi metal i czas;
Zgłoś jeśli naruszono regulamin