JG_O-Pils_10_Czerwoni.doc

(57 KB) Pobierz
7WOI FNNłK ZBUDOWANIA WIELKIEJ UKRAINY

Jędrzej Giertych, O Piłsudskim, Londyn 1987, Nakładem własnym, strony 91-96.

 

[Książka J. Giertycha, O Piłsudskim, na charakter popularyzatorski. Autor nie zaopatrzył jej -- jak inne swoje dzieła -- w szereg przypisów źródłowych i komentarzy. Jest zwięzła, by była tania, i by była łatwiejsza w czytaniu. Na str. 3 Autor dodał taki przypisek: Kto chce poznać dzieje Piłsudskiego dokładniej, winien zapoznać się z książkami obszerniejszymi i o charakterze źródłowym i o naukowej dokumentacji. Także i z moimi. Wymieniłbym z tych ostatnich rozdziały dotyczące Piłsudskiego, w książce „Tragizm losów Polski”, Pelplin 1936. „Rola dziejowa Dmowskiego”, Chicago, tom I, 1968. Józef Piłsudski 1914-1917”, Londyn tom I 1979, tom II 1982. „Rozważania o bitwie warszawskiej 1920 roku”, Londyn 1984. „Kulisy powstania styczniowego”, Kurytyba, 1965 i liczne mniejsze rozprawy, zwłaszcza w „Komunikatach Towarzystwa im. Romana Dmowskiego”, Londyn, tom I 1970/71, tom II 1979/80.]

 

 

STRONNIK "CZERWONYCH" W ROSYJSKIEJ WOJNIE DOMOWEJ

 

Piłsudski był zwolennikiem rewolucji bolszewickiej w Rosji. W Rosji była wojna domowa miedzy obozem narodowo-rosyjskim i chrześcijańskim, a obozem komunistycznym, międzynarodowym i antychrześcijańskim. Jest nieporozumieniem (a raczej nieprawdą), twierdzenie, głoszone przez piłsudczykowską propagandę, że obozem rosyjskim, walczącym z bolszewikami, był obóz carski. Tak nie było. Carat zawalił się w Rosji w lutym 1917 roku, ostatni car rosyjski został wraz ze swoją rodziną rozstrzelany (przez bolszewików) 18 lipca 1918 roku. Wojska "białe" w wojnie domowej stały na stanowisku prawomocności tego, co uchwali konstytuanta (ciało obrane w 1917 roku, ale nie dopuszczone przez bolszewików do zebrania się) której skład i projektowane, podstawowe zamiary są znane, a były w sposób umiarkowany prawicowe, ale republikańskie. W razie zwycięstwa "białych" w wojnie domowej, kierunek, zmierzający do przywrócenia caratu byłby się z pewnością w Rosji ujawnił, ale jest wysoce nieprawdopodobne by mógł odnieść zwycięstwo. Wojna domowa rosyjska nie była wojną bolszewizmu (komunizmu) z caratem, ale wojną bolszewizmu z rosyjskim kierunkiem patriotycznym narodowym i chrześcijańskim.

Rosja była naszym zaborcą i prześladowcą - ale to nie znaczy, że nie mamy życzyć jej wszystkiego dobrego, jak każdemu narodowi, byleby nam nie szkodziła.

Sprawa wojny domowej rosyjskiej obchodziła nie tylko Rosje i Polskę, ale cały świat. Chodziło o to, czy powstanie w Rosji główna kwatera bolszewizmu światowego, który ma zamiar podbić cała kulę ziemską. Od tego czy zwycięży w Rosji komunizm, czy nie, zależało to, czy będzie mieć bazę w jednym dużym państwie bolszewizm, ruch anty-chrześcijański i wrogi światu europejskiemu, grożący zburzeniem chrześcijaństwa i europejskiej cywilizacji.

Mieliśmy prawo nie mieszać się do wojny domowej rosyjskiej, czując się do tego za słabi; to znaczy zrobić to, co zrobiła Estonia, jeszcze nieskończenie słabsza od nas, która zawarła z bolszewikami pokój, w sposób oczywisty uważając, że nie jest jej rzeczą wpływanie na sprawy wewnętrzne takiej potęgi jak Rosja i że obowiązkiem jej jest przede wszystkim troszczyć się o losy tylko swego własnego zakątka. Ale skoro byliśmy skłonni wpływać na losy Rosji - to powinniśmy byli popierać nie bolszewików, lecz tylko tych Rosjan, którzy z bolszewizmem walczyli. Dyktowały nam to nasze własne interesy - i dyktował wzgląd na dobro chrześcijaństwa i całego świata.

Napisałem (i wydrukowałem) w 1974 roku, że sprawa jest natury delikatnej, bo Polacy popełnili w 1919 roku nie tylko wielki polityczny błąd z punktu widzenia własnych swoich narodowych interesów, ale i wielką historyczną, brzemienną w skutki winę o znaczeniu światowym. Nie podsyca się ognia, gdy pali się dom sąsiada, w Rosji toczyła się wojna domowa, wojna między komunizmem i rosyjskimi patriotami. W wojnie tej chodziło dla Polski o to, czy na przyszłość sąsiadem jej ma być państwo komunistyczne czy też Rosja rosyjskiego narodu, chrześcijańska i patriotyczna, a dla świata o to, czy komunizm zwycięży w polityce światowej w tym sensie, że zdobędzie sobie jedno wielkie państwo, w którym będzie sprawować pełną władzę i w którym zbuduje sobie bazę dla przyszłej rewolucji światowej. Latem 1919 roku losy komunizmu wisiały na włosku. Denikin, który władał całym rosyjskim południem, maszerował na Moskwę. Syberia i Ural były w ręku Kołczaka, "biali" Rosjanie trzymali się ponadto na Murmanie, pod Archangielskiem i pod Petersburgiem. Losy Rosji - i komunizmu światowego - rozstrzygały się w ofensywie Denikina na Moskwę.

Leżało w interesie Polski - i w interesie chrześcijaństwa i świata cywilizowanego - by w wojnie domowej rosyjskiej zwyciężyli przeciwnicy komunizmu i by komunizm został pokonany. Piłsudski, jako naczelnik państwa i jako wódz naczelny, sprawował w Polsce rzeczywistą władzę, wbrew pozorowi, że sprawuje ją sejm. Miał on pogląd odwrotny od wyżej wypowiedzianego. Sprzyjał on rosyjskiej rewolucji. Przyłożył on ręki do tego, by zwyciężyli w Rosji bolszewicy, a przegrał tam obóz "biały". Jego wola i działalność sprawiły, że w rosyjskiej wojnie domowej Polska przechyliła na rzecz komunizmu szale.

Poczynania Jego w sprawie rosyjskiej wojny domowej były tajne. Naród polski dowiedział się o tym, co Piłsudski w imieniu Polski w tej sprawie zrobił dopiero w wiele lat po fakcie.

Przede wszystkim - gdy Denikin maszerował na Moskwę, Piłsudski zawarł z bolszewikami cichy rozejm, obiecując bolszewikom, że nie przedsięweźmie żadnych kroków ofensywnych przeciw nim, dopóki się z Denikinem nie rozprawią. Rokowania w imieniu Piłsudskiego prowadzone były - tajnie - głównie w miasteczku Mikaszewicze na Białorusi, w strefie frontowej polsko-bolszewickiej. Porozumienie zawarte zostało ustnie miedzy listopadem a grudniem 1919 roku, choć początki poprzedzających rokowań miały miejsce już w czerwcu 1919 roku. W wyniku tego porozumienia bolszewicy, spokojni, że nie będzie działań zaczepnych ze strony polskiej, wycofali część wojsk z frontu polskiego i przerzucili je na front denikinowski. Była to jedna z przyczyn kski denikinowskiej w walce o zdobycie Moskwy. (W październiku 1919 roku bolszewicy zdobyli na Denikinie miasto Orzeł, w listopadzie Kursk i Czernichów, w grudniu Charków i Kijów, w styczniu 1920 roku Carycyn - późniejszy Stalingrad, a dzisiejszy Wółgograd, -oraz Nowoczerkask i Rostow, w lutym Odessę).

Denikin proponował polskiemu przedstawicielstwu wojskowemu przy swojej armii zawarcie miedzy Polską a jego armią sojuszu zaczepnego przeciwko armii komunistycznej. Pragnął on, by armia polska zrobiła ofensywę na Polesiu, zajmując Mozyrz, dochodząc na wschód od Mozyrza do Dniepru i uderzając na wschód od Dniepru w kierunku na Homel. Ofensywa ta byłaby odcięła duża grupę wojsk bolszewickich - XII armii sowieckiej na obszarze od Mozyrza do Żytomierza, - i w wyniku tego umożliwiła głównej masie wojsk denikinowskich przedsięwzięcie zwycięskiej ofensywy z Orła na Moskwę. Strona polska, mianowicie polskie dowództwo wojskowe, a w istocie Piłsudski, pominęła te propozycje, milczeniem, co oznaczało jej odrzucenie.

Sprawa ta nie została dotąd zbadana przez polska naukę historyczna w sposób pełny. Tylko zarysy tego, co się stało wyłaniają się z mroków historii. Jednak zarysy te są w rzeczach podstawowych wyraźne.

Wyłożę je tu w sposób zwięzły. W interesie Polski leżało pokonanie w Rosji bolszewizmu, ale trudność w ułożeniu przyjaznych stosunków między Polska a "białym" obozem rosyjskim polegała na tym, że między Polska a Rosja istniał spór o Ziemie Wschodnie. Polska dążyła do "linii Dmowskiego", rezygnując ze swych dawnych dalekich kresów, a więc z Witebska, Orszy, Mohylewa, Homla, a na Ukrainie z Żytomierza, Winnicy, Berdyczowa, Humania, Bracławia. "Biała" Rosja uznawała przynależność do Polski dawnego Królestwa Kongresowego (z wyjątkiem północnej etnograficznej litewskiej części Suwalszczyzny), oraz okręgu białostockiego, natomiast nie uznawała polskich praw do Wilna, Grodna, Brześcia, Mińska, Bobrujska, Łucka, Krzemieńca i Kamieńca Podolskiego.

Obóz Denikina stał na stanowisku tego, co oświadczał przed przewrotem bolszewickim rosyjski Rząd Tymczasowy w roku 1917, oraz zwłaszcza co oświadczali "biali" politycy rosyjscy w Paryżu w 1919 roku, których osiągnięciem była uchwała alianckiej Rady Najwyższej w Paryżu z dnia 8 grudnia 1919 roku, wedle której Królestwo i Okrąg Białostocki uznane są w sposób ostateczny za cześć Polski, natomiast ziemie na wschód od tych terytoriów uważane są za obszar sporny miedzy Polska, a Rosją, którego losy nie są jeszcze rozstrzygnięte. (Uchwała ta zawierała jednak klauzule, że prawa "z jakimi Polska mogłaby wystąpić do terytoriów, położonych na wschód od wymienionej linii są wyraźnie zastrzeżone").

(Oczywiście jest zupełną nieprawdą twierdzenie, głoszone przez niektóre ośrodki propagandowe piłsudczykowskie w Polsce, że Denikin nie uznawał niepodległości Polski i że dążył do autonomii Polski w obrębie państwa rosyjskiego.)

Rzecz prosta nie mogliśmy wchodzić z Denikinem w sojusz, jeśli rościł on sobie pretensje do ziem, które uważaliśmy za część Polski. W razie zgodzenia się przez Polskę na sojusz z Denikinem i za przedsięwzięcie ofensywy w kierunku Homla musielibyśmy uzyskać od Denikina uznanie "linii Dmowskiego". Czy to było możliwe? Jeśli to było niemożliwe - zawierać z nim umowy sojuszniczej Polska nie mogła. Ale napisałem przed laty: "Czy stanowisko jego (Denikina) w tej sprawie było nieustępliwe, czy też było tylko postawą taktyczną, do sprzedania w rokowaniach? (...) Proponował on Polsce sojusz przeciw bolszewikom i (...) domagał się od Polski tylko bardzo niewielkiej operacji ofensywnej, mianowicie w rejonie Mozyrza. Czym był gotów za to zapłacić? Czy byłby gotów zrzec się Wilna, Mińska i Kamieńca, a także nie zdobytego jeszcze przez wojska polskie Dyneburga? Czy zaproponowałby jakieś rozwiązanie kompromisowe? Nie wiem. Ale jedno jest pewne. Miał on nóż na gardle. Losy i jego i Rosji tak samo wisiały na włosku, jak losy komunizmu. W takiej sytuacji byłby zapewne gotów zapłacie cenę dużą. Ale zapłacić Polsce sprzymierzonej, a nie Polsce wrogiej".

Nie wiemy, co Denikin i w ogóle biała Rosja zrobiliby, gdybyśmy wyrazili gotowość zawrzeć z nimi sojusz. Ale myśmy myśl takiego sojuszu z góry odrzucali. Nie dlatego, że przewidywaliśmy z góry "biała" Rosja naszych warunków nie przyjmie, ale dlatego, że życzyliśmy, a raczej, że Piłsudski życzył, zwycięstwa nie "białej" Rosji, lecz komunistom.

Ignacy Boerner (późniejszy minister poczty), który z ramienia Piłsudskiego prowadził w Mikaszewiczach rozmowy z bolszewikami (głównie z Marchlewskim, zresztą też Polakiem, komunistą) i w rozmowach tych powiedział: "Wspomaganie Denikina w jego walce z bolszewikami nie może być polską racją stanu. Uderzenie, (polskie) w kierunku na Mozyrz bezsprzecznie dopomogłoby Denikinowi w jego walce z bolszewikami, a nawet mogło być decydującym momentem zwycięstwa. Polska na froncie poleskim miała i ma wystarczające siły, aby to uderzenie wykonać. Czy wykonała?". Piłsudski, gdy Marchlewski 21 listopada 1919 roku "przywiózł do Mikaszewicz (...) zgodę na zawieszenie broni", "ograniczył się do oświadczenia, że wojska polskie nie będą się posuwały poza linie frontu od rzeki Ptycz aż po Dźwinę" Marchlewski napisał w związku z tym: "Stanęło milczące zaniechanie działań wojennych z obu stron".

To nie było cofniecie się od współdziałania z Denikinem z powodu braku po temu sił, albo też z powodu niemożliwych warunków, stawianych przez Denikina, ale decyzja z powodu życzenia komunistom zwycięstwa nad Denikinem.

Denikin wydał w związku z tym po latach broszurę pod tytułem "Kto uratował sowiecką władze od zguby?", w której przypisywał swoją klęskę stanowisku Polski. Inny "biały" Rosjanin (o niemieckim nazwisku) von Wahl wydał w Tallinie książkę pod tytułem "Jak Piłsudski spowodował zgubę Denikina?". Nie wiem, czy zawarty w tych książkach pogląd nie jest przesadą. Może tak, może nie. Taki w każdym razie pogląd szerzony jest w świecie przez rosyjską, "białą" emigrację. To nam, Polsce, przypisywane jest spowodowanie komunistycznego zwycięstwa w rosyjskiej wojnie domowej, a więc zdobycie przez komunizm potężnej bazy dla przyszłej walki o wytępienie w całym świecie chrześcijaństwa i o zdobycie przez komunizm władzy nad światem.

Nie wiem, czy było możliwe nasze współdziałanie z Denikinem. W każdym razie, jest faktem, że propozycje takiego współdziałania, uczynioną przez Denikina, odrzuciliśmy bez bliższego rozpatrzenia jej. Polska zajęła postawę życzenia sobie denikinowskiej kieski.

Możliwe, że Denikin byłby obstawał przy domaganiu zrzeczenia się przez Polskę Mińska i Kamieńca Podolskiego, a nawet Wilna, Grodna, Brześcia Litewskiego i Łucka. Możliwe, choć ja w to nie wierze. Jeśli Denikin miał taką postawę - to znaczy miał jako jeden z głównych wodzów "białej" Rosji, postawę politycznie samobójczą -współdziałać z nim nie mogliśmy. Ale myśmy nawet nie próbowali naprawdę zbadać, jaka była Jego postawa. Piłsudski w naszym imieniu zajął to stanowisko, że Polska życzy sobie w rosyjskiej wojnie domowej zwycięstwa bolszewików.

Musze tu rozpatrzyć jeszcze jedną ważną sprawę, dotyczącą stosunków polsko-deniki­nowskich.

W uczynionej przez Denikina propozycji sojuszu proponowano, by na nowo zdobytych przez polską ofensywę terenach, administracja wojskowa była polska o charakterze okupacyjnym, ale administracja cywilna oddana była w ręce aparatu, złożonego z Rosjan i działającego w imieniu Denikina. Propaganda piłsudczykowska głosi, że Denikin żądał, by administracja na całości Ziem Wschodnich, czy też nawet całości byłego zaboru rosyjskiego była prowadzona w imieniu Denikina. Jest to oczywiście twierdzenie śmieszne. Nawet najbardziej szowinistyczny i krót­kowzroczny rosyjski imperialista nie mógł być na tyle głupi, by wyobrażać sobie, że można prosić Polaków o zrobienie korzystnej dla Rosjan ofensywy, a równocześnie domagać się, by zrzekali się oni polskiej niepodległości, czy choćby tylko części polskich ziem. Chodziło o co innego: o administracje ziem, które Polska miałaby dopiero zdobyć.

Był w tym jeden punkt, którego Polska nie mogłaby przyjąć: administracja w Mozyrzu. Mozyrz nie był jeszcze przez Polskę zdobyty. Ale był objęty "linią Dmowskiego". Polska nie mogła w danej sytuacji zgodzić się na uznanie go za cześć Rosji. Proponowana jednak polska ofensywa miała sięgnąć poza linie. Dmowskiego, do Dniepru, a nawet poza Dniepr, może aż do Homla. Nie było nic niewłaściwego w uznaniu, że te nie objęte Linią Dmowskiego ziemie będą traktowane jak okupywana cześć Rosji.

Denikin w istocie stawiał na porządku dziennym sprawę, przyszłej polsko-rosyjskiej granicy. Piłsudski natomiast myślał o ułatwieniu bolszewikom zwycięstwa w rosyjskiej wojnie domowej. Zwycięstwa, które mogło być potem przekreślone przez akcję międzynarodową, z udziałem 500.000 polskich żołnierzy, opłacanych z kieszeni angielskiej, ale nie przez własny wysiłek patriotycznej i chrześcijańskiej części rosyjskiego narodu.

2 / 4

Zgłoś jeśli naruszono regulamin