romans-po-brytyjsku-penelope-ward-vi-keeland-fragment.pdf

(3534 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: British Bedmate
Tłumaczenie: Marcin Machnik
ISBN: 978-83-283-4753-3
Copyright © 2017. Dear Bridget, I Want You by Penelope Ward and Vi Keeland
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form
or by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any
information storage retrieval system, without permission from the Publisher.
Polish edition copyright © 2019 by Helion SA. All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniej-szej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Autor oraz Helion SA dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były
kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie,
ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz
Helion SA nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe
z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Materiały graficzne na okładce zostały wykorzystane za zgodą Shutterstock Images LLC.
Helion SA
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Droga Bridget, pragnę Cię
Rozdział 1.
Bridget
torek.
Tak głosiły moje majtki, mimo
że
mieliśmy piątek.
Wzdłuż całego tyłka, wielkimi i grubymi literami. Kilka mie-
sięcy temu, gdy odwiedzałam matkę na Florydzie, linie lotnicze
zgubiły mój bagaż i kupiłam paczkę tanich majtek w sieci Target.
Oczywiście nie zauważyłam wtedy
żadnego
nadruku. A gdy się zo-
rientowałam, nie uśmiechało mi się wyrzucenie siedmiu par zu-
pełnie dobrych majtek. Poza tym, ile to już czasu nikt nie oglądał
mojej bielizny? Dwa lata?
Do pokoju zabiegowego wróciła pielęgniarka i wzięła moją kartę.
— Proszę sobie usiąść, pani Valentine.
— Ehm. Nie mogę.
— A, przepraszam. — Uśmiechnęła się. — No jasne. Pamięta
pani, kiedy ostatni raz dostała pani szczepionkę przeciwtężcową?
— Jestem pielęgniarką w Memorial, więc dostaję je regularnie.
Chyba w zeszłym roku.
— Okej. To dobrze. A ciąża? Jakieś szanse na bycie w ciąży?
— Absolutnie
żadnych.
Nawet ta sześćdziesięcioletnia pielęgniarka spojrzała na mnie
ze współczuciem.
— Posucha, co?
— Można tak powiedzieć.
— W takim razie ma pani szczęście. Na dyżurze jest dziś doktor
Hogue.
3
W
Kup książkę
Poleć książkę
Penelope Ward, Vi Keeland
— Doktor Hogue?
— To nasz rezydent. Młodziutki i do tego niezłe ciacho. — Pu-
ściła
mi oczko.
Pięknie. Po prostu pięknie. Mało tego,
że
doświadczę poniżenia
przed pierwszym facetem od lat, który zobaczy mój tyłek, to jeszcze
będzie to młody, przystojny lekarz.
— Nie ma przypadkiem nikogo innego? Jakaś lekarka albo star-
szy lekarz?
Pielęgniarka wstała i zamknęła kartę, którą wypisywała.
— Bez obaw, złotko. Jesteś w dobrych rękach. Doktor Hogue
z pewnością widział już niejeden tyłek.
Zabijcie mnie.
Gdy kilka minut później, czekając na rezydenta, próbowałam
zignorować ból i zająć swą uwagę przeglądaniem telefonu, nagle
otwarły się drzwi.
Odwróciłam się i zamarłam.
Serio? To nie może być lekarz. W Memorial nigdy nie widziałam
lekarza, który by tak wyglądał.
— Podobno chce mi pani pokazać swój zadek, mimo
że
nie
miałem nawet okazji zaprosić pani na kolację?
Mój zadek? Oczywiście młody, przystojny pan doktor musi mieć
równie pociągający akcent. Czy on jest…
Brytyjczykiem?
Ścią-
gnęłam ciaśniej kitel, który miałam na sobie.
— Proszę się przyznać,
że
to
żart.
Nie
jest pan lekarzem. Ile pan
w ogóle ma lat? Dwadzieścia dwa?
Nie wydał się ani odrobinę urażony moim komentarzem. Nachylił
się nad biurkiem i splótł ręce na klatce piersiowej.
— Dwadzieścia dziewięć. Chce pani zobaczyć moje prawo jaz-
dy? — spytał i uśmiechnął się.
O Boże.
Do tego piękne białe zęby.
To było do przewidzenia.
Ten facet jest w każdym calu cudowny.
Wysoki, naprawdę wysoki — przynajmniej metr dziewięćdziesiąt
— szerokie ramiona, muskularne ręce, jasnoniebieskie oczy, wy-
rzeźbiona szczęka i blond włosy, które wyglądają, jakby właśnie
4
Kup książkę
Poleć książkę
Droga Bridget, pragnę Cię
uprawiał seks. O Jezu… pan doktor ma fryzurę jak po seksie. Nie
ma mowy,
żebym
pokazała mu tyłek.
— Chcę innego lekarza.
Zerknął na moją kartę.
— Nie ma mowy, pani V. Jest trzecia. Trafiła pani akurat na
zmianę, więc jestem do wyboru albo ja, albo woźny ze starymi za-
rdzewiałymi kombinerkami, który być może mógłby pani pomóc.
No dalej. Po co ten wstyd? Tylko spojrzę, dobrze?
Ech.
Albo doktor Wyśniony, albo oddział ratunkowy na drugim
końcu miasta, w którym pracuję. A przecież nie przeżyję, jeśli po-
jawię się z czymś takim w Memorial. Przewróciłam oczami i wes-
tchnęłam.
— No dobrze.
Kierując się pragnieniem, by jak najszybciej skończyć tę poni-
żającą
sytuację i się stąd wydostać, odwróciłam się i pochyliłam
nad
łóżkiem
do badań. Sięgnęłam dłonią do tyłu i odsłoniłam lewy
pośladek. Tę stronę majtek wcisnęłam wcześniej między pośladki,
żeby
materiał nie zaczepił się o haczyk.
Doktor
Śliczny
milczał przez długą chwilę, a gdy w końcu
przemówił, usłyszałam w jego głosie rozbawienie.
— Ma je pani na sobie od trzech dni?
— Co? — odwróciłam się do niego. Prawą dłonią pocierał za-
rost, a lewą trzymał się za
łokieć.
— Figi. Mamy piątek. Na nich jest wtorek. Zastanawiałem się, czy
nosi je pani od trzech dni, czy po prostu mylą się pani dni tygodnia.
Naprawdę powinnam była zostawić sobie ten haczyk w tyłku.
— Kupiłam je, gdy linie lotnicze zgubiły mój bagaż. Nie wiedzia-
łam, że
mają nadruk. Wie pan co? Zostawię sobie ten haczyk. —
Opuściłam kitel i wstałam.
Doktor Hogue uniósł ręce w geście kapitulacji. Po raz pierwszy
wydał mi się szczery.
— Przepraszam. Nie powinienem tego komentować. To było
niestosowne.
5
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin