Ekspres Reporterów 1980 nr 11.pdf

(17253 KB) Pobierz
• Jedna taka
• Moralność na co dzień
• Normalny nienormalny
mSPRES
REPORTERÓW
® Krystyna Rożnowska
Bez makijażu
• Hanna Kraii
Nic się nie stało
• Andrzej Zwaniecki
Kraść jak normalny człowiek
• ci w a i da Ekspresu Reporterów
Wbsław Romanowski
Krajowa Acencja Wydawnicza
Warszawa 1980
Krystyna Rożnowska
BEZ MAKIJAŻU
— Dziesięć lat temu pierwszy raz zabrała mnie
milicja, razem z innymi prostytutkami. Zamknęli
nas na czterdzieści osiem godzinki zaraz po bada­
niach, na chorobę weneryczną, wypuścili na wol­
ność. Tak zwrykle robią. A co ciekawe, do tamtej
chwili nigdy nie poszłam z facetem za pieniądze.
Ani raz. Głupio wrpadłam. Spotkałam koleżankę,
z którą razem siedziałyśmy w więzieniu, wypiłyśmy
po jednym w „Polonii”, a oni nadjechali i do sa­
mochodu. A gdzież mi były wcześniej w główne ta­
kie rzeczy...
Niech się pani nie ogląda, tu, w „Olimpijce” ra­
czej mnie nie znają. Nie ten rejon. Dz:ękuję. nic
nie będę jadła, tylko wypiję kawę. Nie je-tem głod­
na. Pani mi się tak przygląda. Teden stały klient
mówi, że jestem subtelna... A to facet na poziomie.
Mało pamiętam z dzieciństwa. Najdokładniej przy­
pominam sobie ojca ślub. Zawsze powtarzał, że się
drugi raz ożeni tylko po to. żeby mi zapewnić opie­
kę. Moja matka poszła z domu. kiedy miałam czter­
n a śc i miesięcy. Zabrała tylko czteroletnią siostrę,
wzieła też cennijsze rzeczy i uciekła z przyjacielem
do Szczecina Wyszła rano, zamknęła mnie samą
w domu na cnły dzień. Kiedy ojciec przyjechał
z pracy nie miałam już silv wrzeszczeć. Dlaczego
matka odeszła? Nie wiem. Nie dojdę dzisiaj praw­
dy. Ojciec mówił, że go zdradzała. Była prawie dwa­
dzieścia lat od niego młodsza, to fakt. Ona znowu
opowiada co innego, że ojciec ją bił, że miał inne
kobiety... Nie mogę powiedzieć, czy była dobrą mat­
ką, bo przecież jej nie pamiętam z dzieciństwa. Wiem
tylko, że jak skończyłam dwa miesiące przebiła mi
uszy, żeby założyć kolczyki i że byłam, jak mówili,
strasznie zawrszona.
Zobaczyłam ją na zdjęciu dopiero kiedy miałam
dziesięć lat. Wygrzebałam to zdjęcie w szufladzie
stołu, przyjrzałam się jej i... zemdlałam. Ojciec był
chory, leżał w łóżku. Kiedy zobaczył, że osunęłam
się na stół, zaczął mnie cucić. Ja zawsze miałam
skłonności do omdleń. Tylko dotąd nie mogę zrozu­
mieć, skąd wiedziałam, że to jej podobizna. Prze­
cież jej zupełnie nie znałam. Miała takie ładne, iasne
włosy, uśmiechała się. Podobała mi się na tej foto­
grafii. Ojciec wtedy podarł zdięcie.
Przez pięć lat wychowywała mnie ciocia, siostra
ojca. Mieszkałam z nią i z wujkiem w takim ma­
łym pokoiku z balkonem, na poddaszu. Wujek lubił
s^ę napić, bił ciotkę, wyzywał, ale mnie właściwe
żadna krzywda się nie działa. Ta ciocia, to był nad­
zwyczajny człowiek, jedyna kobieta, którą wspomi­
nam z szacunkiem i wdzięcznością. Miałam u niej
wszystko co chciałam. Gdybym na przykład zaprag­
nęła na śniadanie ćzekolady, to dostałam. Ona nigdy
mnie nie biła Nigdy.
Zabrali mnie od niej zaraz po ślubie ojca. Nie
chciałam iść z tego domu, jakbym przeczuwała co
mnie czeka, a i ciocia starała się mnie zatrzymać.
Tłumaczyła ojcu, że powinnam zostać u niej przv-
najmniej dotąd, aż urządzi nowe mieszkanie. On
się jednak uparł i zabrał mnie.
Pam:ętam, jak razem z macochą zaprowadź'U
mnie do nowego domu. To były dwa pokoje z kuch­
Zgłoś jeśli naruszono regulamin