Biuletyn_nr_1662012_wojnaporwany.pdf

(1227 KB) Pobierz
16
Biuletyn Wiosna 2012
Porwany za młodu
czyli historia Józefa Łokietka
Jest rok 1942. Trwa akcja unicestwiania
ludności żydowskiej. Za Józefem Łokietkiem
zamykają się ciężkie aresztanckie
drzwi katowni gestapo. Ginie bez śladu,
najprawdopodobniej na Pawiaku,
rozstrzelany wraz z innymi Żydami.
metryki wielu Żydom. Padało hasło rozpoznawcze: „Przychodzę od
doktora Łokietka”, i dokument traiał do rąk kolejnego sponiewiera-
nego Żyda, ratując mu być może życie...
Kim był Józef Łokietek? Jerzy Rawicz, autor książki Doktor Łokietek
i Tata Tasiemka. Dzieje gangu , tak charakteryzuje tę postać: spokojny,
opanowany, alkoholik i morinista. Ma doktorat z chemii, a przebywa
wśród bandytów i sutenerów. Jest pułkownikiem WP i „rebem” żydow-
skich tragarzy. Jest chłopcem z chederu i bojowcem PPS, a jednocze-
śnie robotnicy uważają go za męża zaufania „dwójki” i defensywy.
„U grubego Joska przy ulicy Gnojnej / zebrał się ferajny kwiat” –
śpiewała przedwojenna Warszawa. Knajpa w bramie domu przy
Gnojnej 7 (obecnie plac zabaw za apartamentowcem przy ul. Grzy-
bowskiej) miała zaledwie dwa niewielkie pomieszczenia, ale –
wspominał Paul Trepman w książce A gesl in Warsze – „dostarczała
tylu wrażeń i miała tylu bywalców, którzy przeszli do historii”. Bo
„ferajny kwiat” to nie tylko złodzieje i tragarze z Grzybowa i Wielo-
pola, lecz także skamandryci, Felicjan Sławoj-Składkowski, Walery
Sławek, Bogusław Miedziński... i Łokietek, komendant pepeesow-
skiej bojówki. Rawicz pisze, że królowali wśród „gęsiny, szpundra,
pipków, pieczonych skórek gęsich, laków, śledzi, ulików, grochu do
piwa i bajgiełe” i prześcigali się w pomysłowości. Podróże Wienia-
wy w czapce dorożkarskiej na głowie (generalską musiał nakładać
dorożkarz siedzący z tyłu) dokoła Gnojnej, Grzybowskiej, Granicz-
nej itd. były chlebem powszednim w godzinach nadrannych; śpie-
wy, im tłustsze pieśni – tym lepsze, improwizowane przez generała
A jeszcze do niedawna, sam będąc Żydem, jako chrześcijanin na
szwajcarskich papierach, jakby nigdy nic prowadził knajpkę przy
ul. Ogrodowej 39, która słynęła z doskonałego bimbru. Mało tego,
chodził po Warszawie i jako delegat aprowizacyjny z ramienia Rady
Głównej Opiekuńczej, prowadzącej Komitet Samopomocy, czynił
wysiłki, aby ulżyć warszawskim Żydom, organizując dla nich szero-
ką działalność pomocową.
Metody pozyskiwania niezbędnych środków były jednak specyicz-
ne: zbierał gotówkę, ściągając haracz „na wyższe cele” od różnego
rodzaju handlarzy. Następnie tak pozyskane pieniądze przekazywał
kierownikowi schroniska dla wysiedlonych, profesorowi Witoldowi
Staniszkisowi, przedwojennemu działaczowi endeckiemu. Ten zaś
przeznaczał je na ukrywanie młodych Żydówek z dziećmi, które
znajdowały się pod jego kuratelą. W kościele św. Augustyna przy
ul. Nowolipki, gdzie rezydował w swoim dawnym probostwie bi-
skup Karol Niemira, była „centrala chrztu”. Wystawiano tam „lewe”
1007031204.033.png 1007031204.034.png 1007031204.035.png 1007031204.036.png 1007031204.001.png 1007031204.002.png 1007031204.003.png 1007031204.004.png 1007031204.005.png 1007031204.006.png 1007031204.007.png 1007031204.008.png 1007031204.009.png 1007031204.010.png 1007031204.011.png 1007031204.012.png 1007031204.013.png 1007031204.014.png 1007031204.015.png 1007031204.016.png 1007031204.017.png 1007031204.018.png 1007031204.019.png 1007031204.020.png 1007031204.021.png 1007031204.022.png 1007031204.023.png 1007031204.024.png
Biuletyn Wiosna 2012 17
Twarde fakty
Warszawska bojówka PPS
(w pierwszej piątce drugi od prawej Józef Łokietek)
Józef Łokietek
i poetów, dorożkarzy i prostytutki. „A przy głównym stole całują się
Łokietek i Wieniawa” – pisze Rawicz.
Kiedy u grubego Joska „polska elita, książęta i hrabiny, zrzuciwszy
herbowe jarzmo, bez żenady prezentowała wulgarną obyczajowość
rozpasanego szlachcica” (dla chasydów śpieszących o świcie do bóż-
nicy Prywesów, mieszczącej się w podwórzu sąsiedniej kamienicy
przy ul. Gnojnej 5, wytaczający się z knajpy panie i panowie musieli
stanowić ciekawy widok), Józef Łokietek snuł plany walki z komuni-
stami oraz dawnymi towarzyszami z PPS. Po rozłamie w tej partii,
do którego doszło w 1928 roku, Łokietek opowiedział się za pro-
sanacyjnymi „frakami” (PPS-dawna Frakcja Rewolucyjna). W skład
Centralnej Rady Organizacyjnej prócz Józefa Łokietka, w środowisku
przestępczym nazywanego „Rebem”, wszedł także Łukasz Siemiąt-
kowski, zwany „Tatą Tasiemką”, król Kercelaka i warszawski radny.
W okolicy knajpy u grubego Joska rozegrały się wydarzenia, które
pokazują, jakimi metodami działał Łokietek. Dnia 28 sierpnia 1930
roku „na stanowisko tragarskie w halach targowych przy ulicy Fran-
ciszkańskiej przybyła pod wodzą samego »Rebego« wielka bojówa,
uzbrojona w rewolwery, kije i kastety i napadła na przeciwników. Ci
jednakże wbrew oczekiwaniom, mimo uprzednich aresztowań, nie
ulękli się; rozpoczęła się regularna potyczka, w której zdemolowa-
no część hal. Dopiero po paru godzinach policji udało się uspokoić
wzburzone namiętności. Na miejscu zostali ranni, nie tylko pobici,
lecz również postrzeleni”. „Ekspedycja karna” nie doprowadziła do
pożądanego rezultatu.
Walki trwały więc nadal. „Do kolejnej grubszej draki doszło 5 wrze-
śnia. Tegoż dnia o godzinie 5 rano (...) na ulicę Rynkową [w 1902
roku ul. Gnojną przemianowano na Rynkową – A.C.] zajechały trzy
samochody; wysypała się z nich uzbrojona bojówka pod dowódz-
twem Łokietka, która przybyła tu, by nauczyć moresu opornych tra-
garzy z tego z kolei stanowiska. Nastroje były bojowe, gdyż ferajna
piła przez całą noc (...). Ale »wrodzy« tragarze dopiero zdążali na
posterunki. Znaleziono tylko dwóch: Joska Mildebranda i Gedalego
Milsztajna. Oczywiście pobito ich, ale tymczasem nadeszli inni; znów
rozgorzała walka na kastety i rewolwery. Tym razem awantura prze-
biegła pechowo dla Łokietka. Okazało się, że przewaga jest po stronie
napadniętych i przybyła policja musiała napastników ratować z opre-
sji. Można to było uczynić tylko odprowadzając ich do komisariatu,
a samego Łokietka nawet do Urzędu Śledczego” – pisze Rawicz.
Porażka bardzo zdenerwowała Łokietka i jego ludzi. Postanowili
zemścić się gdzie indziej. Tego samego dnia o godzinie piętnastej
zwolnieni już bojowcy wywołali kolejną awanturę na Starówce.
Tym razem padli nawet zabici, a w ferworze walki dostało się rów-
nież kilku wywiadowcom policji i nawet jednemu z komisarzy.
Te wydarzenia były początkiem końca politycznej kariery Łokietka.
Dwa lata wcześniej w PPS doszło do rozłamu. Powstała PPS-daw-
na Frakcja Rewolucyjna, na czele której stanął Rajmund Jaworow-
ski. O „frakach” dawni koledzy z PPS mówili: „wrzód”, „zgnilizna
jaworowszczyzny” lub „sfora kundli Jaworowskiego”. Z kolei Łokietek
uważał, że partyjni koledzy zdradzili ideały Marszałka.
1007031204.025.png 1007031204.026.png
18
Biuletyn Wiosna 2012
Dawni towarzysze broni stali się śmiertelnymi wrogami. Na zebra-
niu międzydzielnicowym PPS 6 września 1930 roku przewodniczą-
cy dzielnicy Śródmieście mówił o Łokietku: „Jest to nasz dawny
towarzysz i mój poprzednik na moim dzisiejszym stanowisku”.
Działacze PPS twierdzili, że „likwidacji grupy Łokietka domagają
się Wydział Bezpieczeństwa w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych,
zastępca komisarza rządu i prokurator w Sądzie Apelacyjnym, ale
bezskutecznie, bo dla ogarniętego manią prześladowczą Piłsudskie-
go jest to »tiełochronitiel« nie do zastąpienia”. Istotnie, Łokietek
i jego ludzie byli używani do ochrony Belwederu oraz publicznych
wystąpień Piłsudskiego.
Sprawy Józefa Łokietka zaczęły wypływać na światło dzienne. Po-
licjanci, którym Łokietek jawnie okazywał pogardę, sprzymierze-
ni z Jędrzejem Moraczewskim (wrogo do niego nastawionym po
rozłamie wewnątrz „fraków”), w końcu doprowadzili go przed sąd.
Za pretekst do ukarania „Rebego” posłużyły jego „beneisy” w ha-
lach targowych przy ulicach Franciszkańskiej, Rynkowej oraz na
Starówce sprzed dwóch lat. Opisywaną wyżej „ekspedycję karną”
Łokietek, mający już wówczas „spirytusowy nos” i uzależniony od
moriny, powziął po całonocnej libacji ze swoimi bojówkarzami.
Walka miała podłoże polityczne, a przede wszystkim ekonomicz-
ne. Na barykadzie stanęli żydowscy i chrześcijańscy tragarze z PPS
oraz klasowych związków zawodowych przeciwko „frakom” na cze-
le z Łokietkiem. Jego tragarze również reprezentowali obie naro-
dowości. Za „adiutanta” Łokietka uchodził Karol Folberg, zwany
„Kałme”; brał przykład z szefa i bardzo często chodził w mundurze
strzeleckim, podobnie jak Icze-Żbuk (Anders). Pseudonimy innych
tragarzy to: „Morys-Rycerz”, „Ajzyk-Pętak”, „Herszek-Walczarz”,
„Icze-Szpic”. Z chrześcijan w walce brali udział: Leon Jędyszek
(„Sztymbul”), Grzeszczuk („Baronek”), Studziński („Wicek-Wariat”),
Jan Pawłowski („Szmaja”).
W czasie procesu szeroko relacjonowanego w prasie Łokietek bronił
się, mówiąc, że zaatakowani byli komunistami. „Kazałem tylko ure-
gulować godziny pracy tragarzy i zaprowadzić spokój” – oświadczył
przed sądem. Jednak Szlamkiewicz i Limonad (ranni podczas awan-
tury na Franciszkańskiej) bynajmniej nie byli komunistami. Szlam-
kiewicz należał nawet do „Strzelca”. Limonad natomiast zeznał,
że Łokietek zażądał od niego, by kupił mu futro z wydrowym koł-
nierzem za 300 zł. Łokietek oświadczył: „Jestem zgnębiony przez
tych, których już nie chciałem słuchać, a do niedawna darzyli mnie
kwiatami”. Była to aluzja do kwiatów wręczonych Łokietkowi, gdy
jeszcze należał do PPS, po krwawej pierwszomajowej rozprawie
z komunistami w 1928 roku. Mimo wyroku skazującego na rok wię-
zienia Łokietek nie odbył kary.
Jak zaczęła się kariera Józefa Łokietka? Do Polski przyjechał na
przełomie lat 1918/1919 jako komendant pociągu wiozącego dary
dla społeczeństwa polskiego, prawdopodobnie od Komitetu Pomocy
Polskim Oiarom Wojny, założonego w Vevey w Szwajcarii przez
Henryka Sienkiewicza i Ignacego Paderewskiego. W Polsce zaprze-
paścił swoją karierę naukową (w Genewie zdobył doktorat z chemii
i rękę córki swojego promotora profesora Augusta Berthiera). W la-
tach 20. założył małą fabryczkę past do zębów i do obuwia. Żona,
nie mogąc się zaaklimatyzować w obcym środowisku, wróciła do
Szwajcarii. Łokietkowi, który od 1919 roku należał do reaktywowa-
nego Związku Strzeleckiego, walczył jako ochotnik w wojnie polsko-
-bolszewickiej (udzielał się w Robotniczym Komitecie Obrony War-
szawy), a po demobilizacji pracował w warszawskiej Kasie Chorych
jako farmaceuta, powierzono funkcję komendanta warszawskiej
partyjnej „milicji porządkowej” PPS, na czele której stał Tomasz Ar-
ciszewski. I od tego momentu młody człowiek, nieznany dotychczas
poza kręgami ludzi podziemia bądź emigracji, stał się bohaterem,
najczęściej negatywnym, doniesień prasowych o posmaku począt-
kowo sensacyjnym, a później wręcz kryminalnym.
Już w tym czasie Łokietek był związany z II Oddziałem Sztabu Ge-
neralnego. Szybko rozbudował milicję partyjną do prawdziwej bo-
jówki. Dzięki podróżom po świecie (w sprawach partyjnych i jako
pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych) do doświadczeń Or-
ganizacji Bojowej i Pogotowia Bojowego PPS dodał wiedzę zdobytą
przede wszystkim w USA, gdzie gangi miały tradycje i były dobrze
zorganizowane. Bliskie powiązania ze „Strzelcem” (Łokietek czę-
sto chodził w mundurze oicera Związku Strzeleckiego) pozwalały
na prowadzenie ćwiczeń milicji pepeesowskiej na poligonach tej
paramilitarnej organizacji. „Bojówka – jak tłumaczył Arciszewski
podczas »procesu brzeskiego« – brała udział w niemal corocznych
starciach pierwszomajowych z komunistami”. Znacznie bardziej od
Centralnego Komitetu Wykonawczego PPS zapiekły w walce z ko-
munistami był Komitet Warszawski partii, a przede wszystkim jego
przewodniczący Rajmund Jaworowski (późniejszy rozłamowiec). To
on był ojcem duchowym Łokietka i „Tasiemki”.
Dnia 9 grudnia 1922 roku Zgromadzenie Narodowe wybrało prezy-
denta niepodległej Rzeczpospolitej. Na Gabriela Narutowicza głoso-
wali posłowie PPS i „Wyzwolenia”, jak również Witosowego „Piasta”
i mniejszości narodowych. Endecja, forsująca kandydaturę hrabie-
go Maurycego Zamoyskiego, protestowała przeciwko wyborowi „ży-
dowskiego kandydata”. 11 grudnia Narutowicz miał składać przysię-
gę. Tłum otaczający Sejm chciał uniemożliwić posłom dotarcie na
miejsce. Pobito żydowskiego posła Kowalskiego. W okolicach placu
Trzech Krzyży osaczono i „aresztowano” w bramie posłów Ignacego
Daszyńskiego i staruszka Bolesława Limanowskiego. Oswobodze-
niem uwięzionych i doprowadzeniem ich do Sejmu zajęła się bojów-
ka Łokietka, który w drodze powrotnej został ranny w głowę.
Tym razem Łokietek przysłużył się niewątpliwie dobrej sprawie. Nieczę-
sto mu się to później zdarzało. Nic więc dziwnego, że po latach ten wła-
śnie fakt przypomni swym dawnym towarzyszom, a zwłaszcza pozna-
nemu jeszcze w czasach szwajcarskich Ignacemu Daszyńskiemu, gdy
„cekawiści” (działacze wierni Centralnemu Komitetowi Wykonawczemu
PPS, pozostający w opozycji do sanacji) będą na nim „wieszali psy” po
rozłamie dokonanym przez Jaworowskiego, za którym i on poszedł.
Rok 1926. W pierwszomajowe święto Łokietek zostaje ranny,
a kilkanaście dni później razem z „Tasiemką” bierze udział
w zamachu majowym.
Po tym procesie kariera polityczna Łokietka praktycznie się skoń-
czyła. Nadal jednak piastował różne funkcje w „Strzelcu”, dalej
działał we Frakcji. Poprzez tragarzy nawiązał kontakty z han-
dlarzami owoców (ul. Ptasia i Przechodnia), którym tragarze do-
starczali towar. Uzależnił od siebie tzn. żwirarzy, zrzeszonych
w Związku Pracowników Transportu Rzecznego. Żydowski Zwią-
zek Administratorów i Rządców Prywatnych Domów (ul. Bonifra-
terska 4) znalazł się całkowicie w jego ręku. Musieli się mu opłacać
organizatorzy walk zapaśniczych w cyrku i popularnych „marato-
nów tanecznych”, właściciele karuzeli i lunaparków, restauratorzy.
Pisząc o tym gangu, „ABC” stwierdziło: „Około 200 wałkoniów
żyje z szantażowania uczciwych ludzi”.
1007031204.027.png 1007031204.028.png
Biuletyn Wiosna 2012 19
Dnia 15 kwietnia 1927 roku umiera Feliks Perl, redaktor naczelny
„Robotnika”. „Oczywiście PPS nie chciała zgodzić się na ortodok-
syjny żydowski pogrzeb jednego ze swych przywódców, którego
poza pochodzeniem nic nie łączyło ani z religią, ani z żydostwem,
a wszystko z polskością. Fanatyczni chasydzi byli jednak nieubła-
gani. Na siłę wcisnęli do konduktu żydowski karawan. Wówczas
wkroczył Łokietek ze swymi chłopcami. Karawan wepchnięto na
koniec pochodu, a potem »aresztowano« wraz z obsługą, zamykając
w jednej z bram w Alejach Jerozolimskich (...) i przetrzymując tam
przez wiele godzin. Kolejny incydent miał miejsce u wrót cmenta-
rza, gdzie nie chciano wpuścić czerwonych sztandarów partyjnych.
Doszło do ‚dyskusji’ z tłumem czarnych, pejsatych i brodatych zapa-
leńców. Milicja PPS utworzyła kordon, wywalono zamkniętą bramę
i tylko w ten sposób kondukt mógł wkroczyć na cmentarz”. Tak
Rawicz.
Dwa tygodnie po pogrzebie Perla wypadał 1 Maja i związana z nim
doroczna mobilizacja warszawskiej milicji PPS. Jak co roku doszło
do starć. Przy rogu Chmielnej i Nowego Światu było kilkunastu
rannych. Milicja nie dopuściła komunistów do pochodu. Nazajutrz
Łokietek mógł z dumą przeczytać w „Robotniku” o „milicji robot-
niczej, która pod sprawnym dowództwem tow. Łokietka wywiązała
się wzorowo z trudnego zadania”. Było jej niemało, całe wojsko!
W rezultacie „o kilkanaście metrów za pochodem PPS wlókł się
szczupły pochodzik komuny”.
Budowa przez sanację prawicowych rządów autorytarnych spowo-
dowała, że PPS przeszła w maju 1927 roku do opozycji. Wywołało to
spory wewnątrz PPS. Wbrew stanowisku partii Jędrzej Moraczewski
wszedł do rządu Józefa Piłsudskiego, co pociągnęło za sobą wyklu-
czenie go z PPS. Spór o stosunek do nowych rządów doprowadził 17
października 1928 roku do rozłamu w PPS. Prosanacyjni działacze
na czele z Rajmundem Jaworowskim utworzyli PPS-dawną Frakcję
Rewolucyjną. Milicja partyjna poparła Jaworowskiego. Dnia 18 paź-
dziernika odbyło się posiedzenie Rady Naczelnej Frakcji, a „Robot-
nik” zamieścił informację o wydarzeniach w PPS i potępił rozła-
mowców. Z kolei 21 tegoż miesiąca na podwórzu siedziby „sztabu
generalnego” Frakcji w Alejach, „na skutek wezwania komendanta
Józefa Łokietka” zebrało się 600 milicjantów. Po przeglądzie sił
porządkowych i odprawie komendantów dzielnic poprowadzonej
przez komendanta Łokietka wszyscy udali się na salę, gdzie refe-
rat miał wygłosić Rajmund Jaworowski, przywódca nowej partii.
Zdaniem Adama Pragiera, członka Rady Naczelnej PPS, marszałek
Józef Piłsudski za pośrednictwem Jaworowskiego kontrolował na-
stroje warszawskiej ulicy.
Jednym z pierwszych posunięć nowej partii było zaprzysiężenie „pre-
torianów”. Do dotychczasowych zadań, czyli masakrowania komu-
nistów i napaści na przedstawicieli innych ugrupowań politycznych,
doszło od tego momentu jeszcze jedno: walka z ludźmi z PPS.
Po rozłamie w 1928 roku Łokietek i Siemiątkowski zostali wybrani
do Rady Organizacyjnej. W nowo powołanym – konkurencyjnym
wobec Komisji Centralnej Związków Zawodowych – Centralnym
Zrzeszeniu Związków Zawodowych zasiadali obaj w prezydium pod-
czas posiedzenia inauguracyjnego. Józef Łokietek wszedł w skład
Rady Głównej jako przedstawiciel Związku Transportowców. Kiedy
„Przedświt” 22 sierpnia 1929 roku ogłosił wezwanie do obchodu
25. rocznicy rewolucyjnych wydarzeń na placu Grzybowskim, pod-
pisali je m.in.: Aleksandra Piłsudska („Ola”), Rajmund Jaworowski
(„Włodzimierz”), Aleksander Prystor („Katajama”), Walery Sławek
(„Gustaw”) i Józef Łokietek.
Po umocnieniu się sanacji „Tasiemka” i Łokietek byli mniej potrzeb-
ni. Ich „pretorianie”, rekrutujący się głównie spośród żydowskich
1007031204.029.png
20
Biuletyn Wiosna 2012
tragarzy, tworzyli wielki klan. To właśnie oni sformowali w 1922
roku Żydowski Batalion Ochotniczy, który pomagał powstańcom
śląskim. Żydowscy tragarze brali udział w walkach o Górę św.
Anny. Z Komitetem Pomocy Powstańcom Śląskim współpracowali
Łokietek i Siemiątkowski.
Do podziałów politycznych wśród żydowskich tragarzy doszło po
rozłamie PPS w 1928 roku. Wówczas większość tragarzy odeszła do
Frakcji. Kolejny rozłam we Frakcji na zwolenników Rajmunda Jawo-
rowskiego i Jędrzeja Moraczewskiego spowodował dalszy podział.
Prócz walki politycznej toczyła się walka ekonomiczna o monopol
na tzw. stanowiskach tragarskich. Tragarze Łokietka byli członkami
milicji frakcyjnej, czyli bojówki, a często i „Strzelca”, toteż cieszyli
się opieką dzielnicowej policji, która doskonale umiała rozróżnić
„bolszewików” od „swoich ludzi”. Korzystając z bezkarności i pro-
tekcji władz, tragarze Łokietka nie tylko siłą usuwali swych kon-
kurentów, lecz także – podobnie jak banda „Tasiemki” na Kerce-
laku – wymuszali okup, ściągali „podatki”, kazali suto opłacać się
właścicielom knajp itp. Orężem w tej walce było często oskarżanie
przeciwników o sprzyjanie komunistom. Po donosie złożonym przez
Łokietka organ Frakcji „Przedświt” mógł 1 lipca 1930 roku poin-
formować triumfalnie o aresztowaniu trzech tragarzy żydowskich
z klasowego związku transportowców. Zatrzymano bardzo aktyw-
nych braci Limonad i Moszka Kirszrota. Formalnie donosicielem był
tragarz Idel Rajtel, były legionista.
Prawo pracy
w ustawodawstwie
żydowskim
Albowiem synowie Izraela są
Moimi sługami... (Kpł 25:55)
...a nie sługami sług ( Bawa
Kama 116b)
Zasady
Prawo żydowskie jest prawem człowieka pracy. Podobnie jak religia
żydowska jest religią par excellence socjalną, tak i prawo żydowskie
ma przede wszystkim na oku ochronę szarego człowieka; podstawą
jego jest miłość do ludzi ubogich, zarabiających na życie w pocie
czoła. W przeciwieństwie bowiem do etyki świata starożytnego, spe-
cjalnie grecko-rzymskiego, który wszelką pracę uważał za niegodną
człowieka wolnego, przedstawia nam się praca w piśmiennictwie
żydowskim jako czynność jedynie godna wolnego... i uczciwego
człowieka. Daleko później dopiero, w czasach średniowiecza, gdy
Żydzi za pomocą hańbiących ustaw zostali odepchnięci od pracy
na roli i w rzemiośle, wytworzyła się w Żydostwie owa pogarda dla
pracy izycznej, a szanujący się Żyd uważał za jedyną godną siebie
czynność parać się „czarką, miarką i łokciem”.
Uczeni Talmudu odnosili się dość niechętnie do tzw. „zawodowej
inteligencji”. Uczeni żydowscy bowiem to nie pisarze królewscy, jak
w państwach starożytnego Wschodu, nie politycy i urzędnicy, jak
w Grecji, nie adwokaci, jak w Rzymie, a nawet nie duchowni, jak
w Europie aż do czasów nowożytnych. Są to przede wszystkim ma-
łorolni gospodarze i rękodzielnicy. Dlatego też starają się oni wpajać
w lud zamiłowanie do pracy i uszanowanie przed pracą. Pod tym
względem – jak i pod wielu innymi – są oni kontynuatorami proro-
ków, tych nieustępliwych obrońców człowieka pracy przed pogardą
i wyzyskiem możnych tego świata. Liczne ich wypowiedzi o war-
tości pracy są jedynie spopularyzowaną formą mocarnych w swej
formie i treści słów proroków (por. Jeremiasza 22:13; pracownik jest
tam w stosunku do króla „rea”, czyli: „bliźni”).
Zasadą żydowskiego prawa pracy jest absolutna wartość jednostki.
Nie ma ani jednego przepisu biblijnego, ani jednej ustawy talmu-
dycznej, której by ostatecznym celem nie była ochrona pracownika
przed ograniczeniem jego osobistej swobody, a tym samym przed
poniżeniem jego godności ludzkiej. Pod tym względem nie ma róż-
nic pomiędzy zwyczajnym najmitą pracującym na „dniówki”, wy-
W legionach Piłsudskiego walczył Adam Pragier, który znał Łokiet-
ka z czasów studiów w Szwajcarii. Do tego „domu zajezdnego” Eu-
ropy, jak obrazowo określił to Piłsudski, podróżowano na zjazdy
i spotkania, bowiem mieściła się tam centrala zagraniczna PPS.
Wysyłano tam również spalonych członków partii. Łokietkowi przy-
znano obywatelstwo szwajcarskie (przyczyniło się to do jego zguby
kilkadziesiąt lat później) i w okresie I wojny światowej jeździł wszę-
dzie: do Stanów Zjednoczonych i Francji, do Belgii i Niemiec, do
Austrii, do Warszawy i Łodzi. Czasem legalnie, czasem przez zielo-
ną granicę. Woził listy i pieniądze, bibułę i broń, wszystko, co było
potrzebne. Nauczył się wielu języków, mógł rozmawiać po angielsku
i niemiecku, po włosku i francusku. Działał w PPS, Związku Walki
Czynnej i Związku Strzeleckim.
Z ruchem socjalistycznym Łokietek związał się w młodości.
W burzliwym roku 1905 bojowcy PPS przeprowadzili zamach na
rewirowego w Tomaszowie Mazowieckim. Podczas ucieczki ukry-
li się w chederze, skąd tylnym wyjściem wyprowadził ich pejsaty
chłopiec w długiej kapocie. Był to Judel Dan Łokieć. Bojownicy,
bojąc się zdemaskowania, porwali chłopca do Łodzi, gdzie pozosta-
wał pod opieką partii. Ukończył szkołę chemiczną (interesowała go
produkcja bomb) i razem z Adamem Pragierem wyjechał do Szwaj-
carii. Resztę historii już znamy. Zagadką pozostaje, czy rzeczywi-
ście doszło do porwania Łokietka z chederu, jak pisze Jerzy Rawicz,
bądź zetknął się on z ruchem socjalistycznym w rodzinnym domu
(bracia Hersz Lejzer i Icek Zełman, a później Motel byli sympatyka-
mi lub członkami PPS). Jego ojciec, miejscowy kowal, rozpowiadał,
że syna zabili bojowcy...
Alicja Gontarek
konsultacja: Anna Ciałowicz
w tekście wykorzystano fragmenty książki J. Rawicza Doktor Łokie-
tek i Tata Tasiemka. Dzieje gangu , Warszawa 1968
1007031204.030.png 1007031204.031.png 1007031204.032.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin