Jacq Christian - Krolowa Wolnosci 03 - Ognisty miecz.pdf

(1408 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
CHRISTIAN JACQ
KRÓLOWA W O L N O Ś C I
OGNISTY
MIECZ
867546793.007.png
Książkę tę dedykuję wszystkim kobietom i mężczyznom,
którzy poświęcili życie sprawie wolności, walcząc z okupacją,
totalitaryzmem i wszelkimi rodzajami prześladowań.
867546793.008.png
MORZE ŚRÓDZIEMNE
?
Szaruchen
PUSTYNI
A
LIBIJSKA
w ilronf
Ktrmy [
100 km
867546793.009.png 867546793.010.png 867546793.001.png 867546793.002.png 867546793.003.png 867546793.004.png
 
1
Numer 1790 osunął się na ziemię.
Wielkostopy poczuł, leżąc twarzą w błocie, że nie chce już
dalej żyć. Kilkuletni pobyt w palestyńskim obozie w Szaruchen
wyczerpał go do ostatka.
Szaruchen było bazą na kresach państwa Hyksosów, którzy
od ponad stu lat okupowali Egipt i założyli stolicę w Awaris,
w Delcie. Ich władca, imperator Apofis, nie zadowalał się terro-
rem, utrzymywanym przez policję i wojsko. Zaaprobował pomysł
wielkiego skarbnika Khamudiego, który był jego zaufanym
człowiekiem oraz prawą ręką, i kazał zbudować obóz karny u
stóp fortecy Szaruchen, w okolicy bagnistej i malarycznej,
gdzie lęgły się chmary komarów i końskich bąków. Zimą hulał
tam lodowaty wiatr, a latem żar lał się z nieba.
Wstań — błagał kolegę numer 2501. Był to trzydziestoletni
skryba, przebywał w obozie zaledwie od trzech miesięcy, a już
schudł z dziesięć kilo.
Nie mogę... Zostaw mnie.
Wielkostopy, jeśli nie wstaniesz, umrzesz. I nigdy nie
ujrzysz swoich krów.
Wielkostopy marzył wprawdzie o śmierci, ale jeszcze bardziej
pragnął znów ujrzeć swoje stado. Nikt nie zajmie się nim tak
dobrze jak on!
Był jednym z wielu chłopów, którzy dali się nabrać na pro-
pagandę Hyksosów, proponujących im wypas chudego bydła
na bujnych pastwiskach północnych. Mieli wrócić do swoich
wiosek, gdy tylko zwierzęta odzyskają formę.
Jednakże Hyksosi skonfiskowali bydło, zabili opierających się
chłopów, a pozostałych zamknęli w umieralni w Szaruchen.
867546793.005.png
okupantowi ciężkie roboty, długie marsze po podmokłej ziemi,
utratę zarobków, ale nie to, że zabrano mu krowy.
Numer 1790 podźwignął się.
Każdy z więźniów nosił numer wypalony na skórze. Operacja
znakowania odbywała się publicznie i wszyscy zmuszeni byli
jej asystować. Jeśli ktoś odwracał wzrok lub zamykał oczy —
przypłacał to życiem.
Wielkostopy pamiętał straszliwy ból od rozpalonego do czer-
woności miedzianego znacznika. Im głośniej ktoś wył z bólu,
tym dłużej trwała jego męka. Wielu więźniów zmarło z powodu
infekcji rany. Na bagnach Szaruchen nie było lekarzy ani pie-
lęgniarzy, nie można było liczyć na żadną opiekę. Wielkostopy
trwał przy życiu dzięki wrodzonej odporności i skromnym
wymaganiom. Ci, którzy na wolności jadali do syta, nie wy-
trzymywali w Szaruchen dłużej niż kilka miesięcy.
— Masz tu trochę chleba.
Wielkostopy nie pogardził darem od przyjaciela, który trafił
do obozu za to, że znaleziono u niego w domu hymn do faraona
Sezostrisa. Deportowano go jako niebezpiecznego konspiratora
na skutek donosu złożonego przez sąsiada. Imperator Apofis,
który ogłosił się faraonem, nie tolerował wspominania dawnej
świetności Egiptu.
Zbliżyła się do nich jakaś dziewczynka.
— Nie macie czegoś do jedzenia? Jestem taka głodna...
Wielkostopy zawstydził się, że tak szybko przełknął swój
kawałek chleba.
Jak to, strażnicy nie dali ci dziś twojej racji?
Ominęli mnie.
Czemu twoja mama się nie upomniała?
Mama umarła w nocy.
Dziewczynka odeszła i usiadła przy zwłokach matki. Nikt nie
mógł jej pomóc. Gdyby się ktoś nią zaopiekował, zaraz by mu
ją zabrano, aby oddać na pastwę najemników z fortecy.
— Nowy konwój — zauważył skryba.
Otworzyła się ciężka drewniana brama obozu.
Wielka kobieta o olbrzymich rękach okładała kijem starców,
którzy ledwie się wlekli.
10
867546793.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin