Jadwiga Coulcmahler Sekrety prowadzš do nikšd Tytuł oryginału: Lianę Reinold Š Copyright by Gustav H. Liibbe Yerlag GmbH, Bergisch Gladbach Š Translation by Stefania Poleszczuk Š Copyright for the Polish edition by Edytor Katowice L25g§ ISBN 83-86107-36-7 Projekt okładki Marek Mosiński Redakcja Jadwiga Kwiecień Korekta Henryka Dobrzańska Wydanie pierwsze Wydawca: EDYTOR S.C., Katowice 1994 ^ Ark. druk. 11,5. Ark. wyd. 12,0 Skład i łamanie: Z.U. Studio ,P" Katowice Druk i oprawa: Cieszyńska Drukarnia Wydawnicza ul. Pokoju l, 43-400 Cieszyn Zam. nrŻ319/K-94 Liana Reinold objęła wchodzšcego i spojrzała na niego wzrokiem pełnym czułoci. Wujku Joachimie, kochany wujku Joachimie! Nareszcie jeste znowu w domu! Wuj objšł jš równie czułym spojrzeniem, po czym silnie ucisnšł. Moja mała Liano, czyżby się za mnš aż tak bardzo stęskniła? Pani Bartels przyglšdała się temu powitaniu ze złoliwym umiesz- kiem na ustach. Po chwili wyszła z pokoju. Liana spojrzała na wujka załzawionymi oczami. Tym razem nasza rozłška była dla mnie jeszcze trudniejsza do wytrzymania niż zazwyczaj. Tak strasznie się cieszę, że znowu jeste przy mnie! Jeste najdroższym mi człowiekiem, jedynym, którego kocham i który mnie kocha. Zastępujesz mi przecież ojca. Prawdziwego ojca, gdyby jeszcze żył, nie mogłabym darzyć głębszym uczuciem. Twarz prawie pięćdziesięcioletniego mężczyzny wyrażała głębokie wzruszenie. Mimo wieku zachował szczupłš figurę, a jego włosy posiwiały jedynie na skroniach. Gładko wygolona twarz i pełne życia, błyszczšce oczy sprawiały, że wyglšdał młodziej niż w rzeczywistoci. Nawet jego ruchy zachowały zwinnoć i elastycznoć. Bardzo mnie cieszy fakt, że kochasz mnie jak ojca, Liano. Pozwól mi na zawsze zachować to miejsce w twym sercu. I ja cię kocham tak, jak ojciec kocha rodzonš córkę. Liana poprowadziła go do fotela, stojšcego w pobliżu okna, sama usiadła na oparciu, po czym objęła jego ramiona. Jak długo zostaniesz tym razem, wujku Joachimie? Mam nadzieję, że nieco dłużej niż zwykle, nie tylko kilka dni? Mogę zostać tylko dziesięć dni, dziecinko, potem znów muszę wrócić do pracy. Interesy wzywajš. Tylko dziesięć dni? One strasznie szybko minš. A potem znowu zostanę sama. Od poczštku lutego to już cały kwartał, jak przebywałe poza domem. Przycisnšł jej delikatne, szczupłe ręce do policzków i zamknšł oczy, przysłuchujšc się jej dwięcznemu, młodemu głosikowi. Po chwili poruszył się odrobinę niespokojnie i zmusił się do lekkiego, żartob- liwego tonu. Kochanie, czyżby czuła się aż tak strasznie osamotniona? Czy pani Bartels nie zapewniała ci wystarczajšco dużo rozrywek, które mogłyby rozproszyć nudę? Liana spojrzała przed siebie i cichutko westchnęła. Nie wiem, co to nuda, wujku Joachimie, chociaż brakuje mi prawdziwego celu w życiu. Zawsze potrafię znaleć sobie ciekawe zajęcie. Poza tym pozostaje mi teatr i koncerty... i moje własne towarzystwo, w którym się nie nudzę. Szczerze mówišc wolę przebywać sama niż w towarzystwie pani Bartels. Muszę przyznać, że z każdym dniem staje się ona coraz ucišżliwsza dla mnie, wręcz nie do wytrzyma- nia ostatnie słowa wypowiedziała z dziwnš gwałtownociš. Spojrzał na niš zatroskany. Nie lubisz jej? Nie jest dla ciebie miła? Liana skuliła ramiona, jak gdyby nagle przeszedł jš zimny dreszcz, po czym z zatroskaniem potarła czoło. Chciałabym się zmusić do tego, by poczuć do niej choć odrobinę sympatii, ale od chwili, gdy jš zobaczyłam, nie mogę jej cierpieć. Ona z pewnociš była dla mnie miła... zbyt miła. Ale jednoczenie wydawała mi się nieszczera, zachowywała się w przesadnie przyjacielski i bezpo- redni sposób, co od razu mnie do niej zniechęciło. Ale od twojego ostatniego pobytu w domu odnosi się do mnie bardzo dziwnie. Robi mi ohydne, frywolne żarty, a gdy proszę, by przestała, powiedziała, żebym nie udawała więtoszki, bo i tak nikt mi w to nie uwierzy. Jej zachowanie mogę jedynie okrelić jako bezwstydnš poufałoć. Do głębi poruszony i zatroskany spojrzał jej w oczy. _ Przerażasz mnie, dziecko! _ Wiedziałam, że cię to zmartwi i dlatego nie wspominałam do tej- pory o tym, co mnie dręczy. Wui Joachim zmarszczył czoło. Między oczami pojawiła się mała trójkštna zmarszczka. _ Nie znam zbyt dobrze pani Bartels. Została mi przedstawiona jako doskonała opiekunka i dama do towarzystwa. I nigdy nie zauważyłem twojego niezadowolenia. _ Gdy ty tu jeste, wujku Joachimie, zapominam o wszystkich przykrociach. A ona nie była tak niemiła przed twoim ostatnim pobytem. Mogła mi jednak o tym napisać. To by cię jedynie zaniepokoiło, a nie miałby nawet możliwoci, by mi w jakikolwiek sposób pomóc. Poza tym pani Bartels kontroluje moje listy. Odkryłam to przez przypadek, gdy ostatnio prawie do połowy otworzyła mój list do ciebie, który zostawiłam na biurku. Przestraszyła się, gdy niespodziewanie stanęłam obok niej i z oburze- niem zabrałam jej go z ršk. Gdy ze złociš powiedziałam, że nie życzę sobie, by tak postępowała, odpowiedziała mi bezwstydnie: Jako pani opiekunka, muszę kontrolować, do kogo pani pisze listy miłosne." Co za bezczelnoć! wykrzyknšł hrabia Rastenau. To oczywicie była wymówka, wujku Joachimie. Na kopercie napisałam ogólnie znany adres, który i jej przecież zostawiłe. Jak zwykle chciałam go wysłać do twojego bankiera, ponieważ on zawsze wie, gdzie akurat przebywasz. W żadnym razie zatem nie mogła nabrać podejrzeń, że jest to list miłosny. Do kogo zresztš miałabym takie listy pisać? Od tego czasu nie mogę po prostu znieć jej towarzystwa, a nawet samej jej obecnoci. Podszedł do Liany i pogłaskał jej mienišce się, złote włosy. Że też nie masz ani matki, ani ojca, moje biedne dziecko! powiedział nerwowo. Ale mam przecież ciebie, wujku Joachimie. Ale ja tak rzadko mogę być przy tobie i nie mogę się tobš meustarmie opiekować. Dlatego też pozwoliłem ci tak długo zostać na Pensji. Przynajmniej miałem pewnoć, że tam znajdujesz się w dobrych r?kach, wród wesołych koleżanek. W końcu musiałam jednak opucić pensje, wujku. Skończyłam przecież dwadziecia lat i nie mogłam tam dłużej przebywać. Wreszcie mogłam wrócić do ciebie. Kochanie ty moje! Niestety i teraz nie masz ze mnie zbyt dużej pociechy. A to, co powiedziała mi o pani Bartels, bardzo mnie zaniepokoiło. Wiedziałam o tym. Najchętniej w ogóle bym ci o tym nie mówiła, ale dzisiaj zmusiła mnie do tego prawie wbrew mojej woli. Drogi Boże! To, o czym się dzi dowiedziałem, utwierdza mnie w przekonaniu, by jš zwolnić. Chciałbym od razu zatrudnić innš damę do towarzystwa i tym razem będę bardziej ostrożny. Kamień spadł mi z serca, możesz mi wierzyć powiedziała Liana z ulgš. Stali przytuleni do siebie, gdy cicho otworzyły się drzwi i weszła pani Bartels. Była to wytworna kobieta o dziwnych kocich ruchach i zimnym spojrzeniu nieco wyłupiastych oczu, w których w chwilach, gdy sšdziła, że nikt na niš nie patrzy, pojawiły się fałszywe i podstępne ogniki. Jej grube wargi sprawiały wrażenie, że jest osobš zdolnš do najbardziej niegodnych czynów. Ukrywała to jednak przez pełne przesadnej godnoci zachowanie, co zwodziło ludzi, którzy jej bliżej nie znali. Nie została zauważona od razu i stała przez chwilę, przyglšdajšc się przytulonej do siebie parze z niechętnym umiechem. Po chwili chrzšk- nęła, chcšc zwrócić na siebie uwagę obecnych. Liana wyrwała się gwałtownie z ramion wujka Joachima, prze- straszona, ponieważ sšdziła, że sš sami. Pani Bartels na swój sposób zinterpretowała jej przestrach. Przepraszam, jeżeli przeszkadzam powiedziała z godnociš. Chciałam jedynie zapytać, czy mam kazać, by przygotowano obiad? Hrabia Rastenau zwrócił się ku niej i tym razem nie uszło jego uwagi, że w jej twarzy czai się fałsz'. Tak, proszę powiedzieć, by przygotowano obiad powiedział bardzo spokojnie. Liana z niemiłym uczuciem dostrzegła, że pani Bartels za plecami wujka Joachima posłała jej pogardliwe spojrzenie. Cóż, panno Liano, teraz niewštpliwie poprawił się pani humor, ponieważ pani wuj jest wreszcie w domu? zapytała. Nie czekajšc na odpowied Liany zwróciła się do hrabiego. _ Panna Liana czekała na pana z utęsknieniem, panie hrabio. Wzruszajšce doprawdy, jak bardzo jest do pana przywišzana. Rastenau stał się wobec niej nieufny, spojrzał więc na niš Drzenikliwie. ^ pierwszych chwilach pobytu w domu była w stosunku do niego niezwykle, niemal przesadnie miła i odniósł wrażenie, że sprawiało jej przyjemnoć staranie się, by zadowolić jego gusta i wymagania. Najwyraniej uważała, iż możliwe jest, że uda jej się skłonić tego wymagajšcego pięćdziesięcioletniego mężczyznę do mał- żeństwa z niš. Potem prawdopodobnie zrozumiała, że jej starania sš daremne. Podczas jego ostatniego pobytu w domu, w lutym, jej zachowanie wobec niego gwałtownie się zmieniło. Zabawna niejedno- krotnie uprzejmoć ustšpiła miejsca zimnemu dystansowi. I od tego włanie czasu stała się nieprzyjemna i zgryliwa w stosunku do Liany, zatruwajšc jej złoliwymi uwagami całe dnie. To uczucie nie jest nie odwzajemnione, pani Bartels. Proszę więc, niech pani rozkaże przygotować obiad powiedział z rezerwš hrabia. Proszę o wybaczenie, jeżeli omieliłam się w czym przeszkodzić. W niczym pani nie przeszkodziła odpowiedział z całym spokojem hrabia. Po tej wymianie zdań pani Bartels opuciła pokój, charakterystycz- nymi dla siebie kocimi ruchami, które tak bardzo kłóciły się z jej przysadzistš postawš^. Rastenau ponownie zwrócił się do Liany. W rzeczywistoci nie był on jej wujem, nazywała go tak jednak od zawsze. Ujšł jej dłoń. Tę kobietę rzeczywicie trudno nazwać miłš. Dopóki wierzyłem, ze jest ona dla ciebie dobrš opiekunkš, ...
link999