Colin Forbes - Cykl-Tweed 07 - Fala uderzeniowa.pdf

(3596 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
844201532.001.png
Dla Jane
OD AUTORA
Wszystkie postaci przedstawione w tej książce są wytworem
wyobraźni autora i nie mają żadnego związku z realnie
istniejącymi osobami. Także opisana tu instytucja, World Security
& Communications, nie ma rzeczywistego odpowiednika nigdzie w
świecie.
Tytuł oryginału SHOCKWAVE
Ilustracja na okładce TONY ROBERTS
Copyright © 1990
For the Polish edition Copyright © 1992
Powieść z cyklu "Tweed" tom 7
844201532.002.png
PROLOG
Tweed zamordował dziewczynę, a potem ją zgwałcił.
Hob Newman dowiedział się o tym całkiem przypadkowo, o czwar-
tej nad ranem. Wracając z przyjęcia w Londynie przez Radnor
Walk, zobaczył nie oznakowane furgonetki zaparkowane przy
krawężniku przed domem Tweeda. Mężczyźni w cywilnych
ubraniach kręcili się w tę i z powrotem po schodkach
prowadzących do wąskiego, dwupiętrowego budynku.
Poruszali się szybko, jak gdyby realizując jakieś pilne zamówienie.
Pod pobliską latarnią stał policjant w mundurze, ze splecionymi z
tyłu rękoma. Poza tym na ulicy nie było żywego ducha.
Newman zatrzymał swojego mercedesa 280E kilkanaście jardów
za ostatnią furgonetką. Osłonił dłonią żarzącego się papierosa i
obserwował. Wśród wchodzących do domu ludzi rozpoznał faceta
z Wydziału Specjalnego, bruneta w urzędowym garniturze. Harris?
Harvey? — usiłował przypomnieć sobie nazwisko.
Ze stojącej przed nim furgonetki wyłonili się dwaj mężczyźni w
kombinezonach. Wnieśli do domu długą plastikową torbę na
zwłoki. Najwyraźniej była tu robota dla Sekcji Porządkowej.
Newman wysiadł z samochodu, zamknął go i ruszył w stronę domu
Tweeda. Policjant zastąpił mu drogę.
— Tu nie wolno wchodzić. Najlepiej niech pan stąd odjedzie...
— Znam człowieka, który tu mieszka. Co się stało?
Policjant nie bardzo wiedział, co odpowiedzieć. Spojrzał niepewnie
na schody, na których znowu pojawił się brunet. Tak, Harvey —
przypomniał sobie wreszcie Newman. Nadinspektor Ronald
Harvey. Tępy biurokrata. Harvey zbiegł ze schodów prosto w
kierunku Newmana.
Co pan tu robi o tej godzinie? Tweed dzwonił do pana?
A po co miałby dzwonić w środku nocy? — skontrował
pytaniem Newman. W tym momencie w drzwiach domu pojawił
się Howard, szef SIS, Tajnej Służby Wywiadowczej. Ale nie był to
ten nieskazitelny Howard, jakiego Newman zwykle spotykał. Tym
razem pulchna, zaczerwieniona twarz tego wysokiego
pięćdziesięcioletniego mężczyzny była zdeformowana szczeciną
zarostu. Krzywo zawiązany krawat, zmięta koszula — wszystko
wskazywało na to, że wyrwano go nagle z łóżka. Minę miał ponurą;
Newman założyłby się, że Howard wciąż jeszcze jest
półprzytomny.
— Wejdź do środka, Bob — mruknął. — To paskudna sprawa.
I w dodatku jest tu minister...
Mówił wciąż, prowadząc Boba przez wąski hall i po schodach na
pierwsze piętro. Depcząc Newmanowi po piętach Harvey
protestował:
— Chyba za wcześnie na wpuszczanie tutaj zagranicznych
korespondentów!
— Biorę to na siebie — rzucił Howard przez ramię, nadal
wspinając się po stopniach. — Zresztą pan doskonale wie, że
Newman jest sprawdzony i że dużo pracował z nami.
—O jakim ministrze mówiłeś? — spytał Newman.
—O ministrze bezpieczeństwa zewnętrznego. Buckmaster jest tu
we własnej osobie; tylko jego mi tu brakowało. No, trzymaj się
mocno, Bob. To jest tutaj...
Howard wyprostował się i sztywno wkroczył do sypialni Tweeda.
Było tu pełno ludzi. Newman zauważył kątem oka, że okno jest
szczelnie zasłonięte. Ale jego wzrok powędrował natychmiast w
stronę łóżka Tweeda, gdzie leżało „to”.
Dziewczyna miała zapewne około trzydziestki. Piękne jasne włosy
spływały szeroką falą na poduszkę. Leżała odsłonięta, całkiem
naga; długie nogi były ciasno zsunięte. Musiała być wspaniała za
życia. Ale teraz widok był okropny. Język zwisał z kształtnych warg
na lewy policzek. Szeroko otwarte zielonkawe oczy patrzyły
martwo w sufit. Szyja była straszliwie posiniaczona.
Stojący przy łóżku człowiek w czarnym garniturze, także nie
ogolony, schylił się i podniósł z podłogi czarną torbę. Lekarz —
domyślił się Newman. Lekarz postawił torbę na krześle, ściągnął z
dłoni gumowe rękawiczki, wrzucił je do torby i zamknął ją.
No i co, doktorze, co pan odkrył? — odezwał się Harvey.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin