Evangeline Anderson - Slave Boy [PL] - Rozdział 05.pdf

(266 KB) Pobierz
SLAVE BOY
Evangeline Anderson
www.loose-id.com
Tłumaczenie: GeDeTe
915352409.001.png
UWAGA!!!
Książka zawiera dokładne opisy scen seksu oraz wulgarny język mogące być uznane za
nieprzyzwoite i obraźliwe przez niektórych czytelników. Przeznaczona jest tylko i
wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Historia zawarta w tej książce jest fikcją. Niektóre wydarzenia mogą sprawiać wrażenie
odwołania do aktualnych lub historyczny zdarzeń, istniejących miejsc, nazw i postaci
jednak wszystkie są całkowicie fikcyjne i stanowią wytwór wyobraźni autorki.
Rozdział piąty
Pokój okazał się być przestronnym pomieszczeniem, większym niż cały statek, w
którym spędzili ostatni tydzień, co sprawiło, że Haven odetchnął z ulgą. Niestety, było
tam jedynie jedno łóżko, ogromny żelowy materac przykryty błękitno niebieskim i
złotym futrem pokryty stosem powietrzno-piankowych poduszek. Wren od razu wszedł
do dużej łazienki, dając Havenowi jedynie szybkie spojrzenie na szeroką pseudo-
marmurową wannę zanim zamknął drzwi.
Haven położył się na plecach na łóżku, czując jak żel w materacu pod nim
dostosowuje się do jego kształtów. Biorąc głęboki oddech starał się myśleć. Coś tutaj się
działo poza naruszeniem etykiety, był tego pewien. Coś z Ministrem H’rak. Kilka razy
olbrzymi Tiberiończyk wydawał się prawie powiedzieć coś odkrywczego i nagle
zatrzymywał się. Co tu się dzieje?
Ale nie ważne jak bardzo starał się skoncentrować na tej kwestii, jego myśli
krążyły wokół faktu, że za kilka godzin on i Wren zostaną przedstawieni boskiemu-
cesarzowi, Rudgezowi Czwartemu. I będą zmuszeni wykonać jakiś rodzaj aktu
seksualnego, jeżeli chcą uniknąć olbrzymiej obrazy. Ale jaki powinien być „dostatecznie
szacowny” jak powiedział H’rak? Czy Haven będzie zdolny zmusić się do czegoś więcej
nić tylko delikatny pocałunek? Czy będzie zmuszony publicznie upokorzyć swojego
ucznia masturbując go u stóp boskiego-cesarza, albo cos jeszcze gorszego?
Haven starał się rozpatrywać sprawę obiektywnie, ale był rozdarty, jego umysł
opanowały dwie kwestie pożądanie i poczucie winy. Nie było mowy aby był w stanie
dotknąć swojego ucznia w seksualny sposób – było to kategorycznie zabronione przez
Radę Starszych. A jak dotąd wyglądało że jeżeli chciał aby te negocjacje zakończyły się
sukcesem, będzie musiał nagiąć reguły. W tym samym czasie, mimo że, nawet gdyby
mógł dotknąć Wrena w niewłaściwy sposób, absolutnie nie sprawiało mu to
przyjemności albo kontynuowało wyobrażanie sobie w głowie. Nie mógł wyobrażać
sobie, na przykład, w jaki sposób czułby się trzymając twardą, smukłą męskość swojego
ucznia w dłoni i poruszać nią dopóki Wren nie dojdzie, wstrzymując oddech kiedy on
wytryśnie w ręce Havena. Albo sposób w jaki sposób smakowałaby sperma na jego
języku gdyby ssał Wrena albo zamiast tego chwytał gruby, słony wytrysk w swoje usta.
Albo gdyby mógł czuć jak Wren ssie go, biorąc gruby penis Havena głęboko w usta i
pochłaniać ochoczo kiedy Haven będzie go wkładał miedzy słodkie, różowe wargi
swojego ucznia...
Fantazje Havena przerwało przytłumione przekleństwo wydobywające się z
wnętrza łazienki. Podniósł się gwałtownie z żelowego materaca, świadomy że jego penis
był twardy w obcisłych czarnych spodniach które nosił.
- Wren? – zawołał, zastanawiając się co jego uczeń robił i starał się nie wyobrażać
sobie go w czarnej skórzanej uprzęży która rozdwajała się na pierścień na penisie.
- Mistrzu? – Wren otworzył drzwi łazienki, wyglądając na złego i zawstydzonego
– Czy możesz mi pomóc? – zapytał, wskazując na skórzaną uprząż o której Haven tak
bardzo starał się nie myśleć – Minister Odzieży nie żartował o tych hamujących
kajdanach – przez chwilkę miałem ręce blisko mojego, eh, krocza, doznałem strasznego
szoku.
- Chodź tu i pozwól mi zobaczyć co mogę z tym zrobić. – Haven skinął na
swojego ucznia, który podszedł i stanął między jego kolanami – W porządku, pozwól że
spojrzę – Haven skoncentrował się na kajdankach, starając się ignorować fakt że
boleśnie stercząca erekcja Wrena zbliżyła się do jego twarzy kiedy pracował. Niestety
po dziesięciu minutach intensywnej koncentracji musiał przyznać się do porażki.
- Mistrzu? – Wren spojrzał na niego z nadzieją, ale Haven zaprzeczył ruchem
głowy.
- Przykro mi, Uczniu, ale mechanizm zamykający kajdan zdaje się mieć mocne
zabezpieczenia. Mógłbym wezwać Nóż Radiance aby przeciąć je, ale obawiam się że
jeżeli spróbujemy je zdjąć bez klucza, wstrząs który wywołują mógłby cię zabić.
- To znaczy, naprawdę będę musiał nosić to przez cały czas kiedy tu jesteśmy? –
Wren jęknął – Boże, Mistrzu, to będzie tortura!
Haven skinął ponuro.
- Wiem, przykro mi Wren. Może mógłbym porozmawiać z Ministrem Odzieży o
kluczu kiedy przyjdzie aby przynieść nam nowe ubrania na Wielką Promenadę dziś
wieczorem.
- Oh, bogowie. – Wren opadł na łóżko obok niego, leżał na plecach więc jego
tętniący penis wznosił się prosto przed nim. – Nie mogę w to uwierzyć. Jestem nadal
twardy i obolały a teraz... – potrząsnął głową, patrząc zawstydzonym wzrokiem –
Mistrzu, nie podoba mi się że cię o to proszę, ale czy mógłbyś przynajmniej zdjąć tą
przeklętą rzecz? Abym mógł, eh, opaść? – skinął w dół na swój gniewnie czerwony
penis, który, w rzeczywistość, wyglądał na boleśnie twardy.
- Oczywiście, Wren. – zadanie było w pewnym stopniu kłopotliwe, Haven klęknął
na krawędzi łóżka więc mógł manipulować czarną skórzaną klamrą która ściskała penis
jego ucznia. Okazało się że jest to trudniejsze zadania odkąd skóra stała się śliska od
olejku którym wcześniej posmarował Wrena. – I nie musisz się wstydzić prosząc mnie o
pomoc – dodał spoglądając w górę aby spotkać wzrok ucznia – wiem że jesteśmy w
niewygodnej sytuacji, Wren, ale nadal możesz liczyć na mnie, moje wsparcie i pomóc w
czymkolwiek tylko trzeba.
- Dziękuję, Mistrzu – wyraźny tenor głosu Wrena był miękki z wdzięczności –
Jesteś taki dobry dla mnie. – przeniósł swoje biodra tak że jego twarda, smukła męskość
przesunęła się lekko wbrew palcom Havena kiedy nadal pracował nad upartą zapinką.
Haven przełknął ślinę skrępowany. Boże, nie było możliwości aby czerpał
jakąkolwiek przyjemności w tym że czuł penis swojego ucznia w rekach, mimo to jego
własny penis był twardy wewnątrz jego spodni i nie było nic co mógłby z tym zrobić.
- Mistrzu – Wren kontynuował, najwyraźniej nieświadomy jego skrępowania – Co
będziemy musieli robić na tej dziwnej Tiberiońskiej uroczystości wieczorem – tej
Wielkiej Promenadzie? – podniósł się na łokciach i spojrzał na Havena, jedna
brązowozłota brew uniosła się pytająco – Chodzi mi o to że żeby uniknąć możliwości
dawania obrazy kiedy będziesz przedstawiany boskiemu-cesarzowi.
- Nie wiem dokładnie, Wren – Haven westchnął i potrząsnął głową – starałem się
rozgryźć to... próbowałem wymyślić co mogłaby być najmniejszą, eh, inwazyjnym
pokazem do którego moglibyśmy się uciec bez urażania Tiberion.
- Sądzę że mógłbyś, hm, dotknąć mnie – w taki sposób jak Minister H’rak zrobił
ze swoim niewolnikiem chwilę temu. – twarz Wrena zrobiła się trochę czerwona, ale
pulsujący penis nadal ściśnięty przez skórzany pierścień uprzęży wyraźnie udowadniał
że nie znalazł pomysłu na nieatrakcyjność.
- Myślałem że możemy się posunąć dalej do całowania, Uczniu – powiedział
beznamiętnie Haven, w końcu potrafił być nieustępliwy, śliska klamra drgnęła.
- Chyba tak. – Wren wydawał się zamyślony – Mógłbym klęknąć i pocałować
twój penis, Mistrzu. To powinno być wystarczająco szacowne. – wysłał szybkie
mentalne wyobrażenie siebie klęczącego na podłodze przed Mistrzem, z rozpiętymi
obcisłymi czarnymi spodniami i twardy nagi penis Havena wystający z nich. Pełne
zmysłowe usta Wrena były otwarte, wykonujące gorący głęboki pocałunek na szerokiej
główce męskości Mistrza w czasie gdy Haven trzymał jedną dużą rękę w sterczących
brązowo złotych włosach ucznia i usilnie nakłaniał do wzięcia więcej, ssania głębiej...
Obraz był tak żywy że Haven niemal mógł czuć wilgotne ciepło ust swojego
ucznia okrywających bolącą główkę jego penisa. Musiał się ugryźć aby powstrzymać
jęk i osłonić szybko swoje emocje.
- Na prawdę wydaje mi się że to nie będzie konieczne – powiedział, beznamiętnie,
ostrożnie starając się trzymać swój ton spokojnym – Tutaj, myślę że mam to. –
tryumfalnie, szarpnął luzując uprząż, patrząc jak czarny skórzany rzemień ześlizguje się
z nagiego ciała jego ucznia.
- Nie wiem, Mistrzu, nie chcemy urazić ich. - Wren spojrzał na niego szerokimi
oczami i usiadł na łóżku. – I... i chciałem tylko abyś wiedział że jeżeli musieli to zrobić
albo cokolwiek innego, mogę... mam na myśli, to nie skrzywdzi mnie.
- Czy uważasz że to może zmartwić mnie? – Haven spuścił nagi na podłogę i
usiadł obok Ucznia na żelowym materacu z rękoma na kolanach – Wren, nie pamiętasz
co ci obiecałem kiedy zabrałem cię z Rigel Sześć? Powiedziałem że NIK więcej nie
wykorzysta twojego ciała bez twojej zgody, i to włącznie ze mną.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin