Lee Abby - Dziewczyna której jedno w głowie.pdf

(1844 KB) Pobierz
879134801.001.png
879134801.002.png
Myślę na okrągło o seksie
-czy coś jest ze mną nie w porządku?
Takie pytania zadaję sobie nieustannie. Chyba nie każda
kobieta bez przerwy myśli o bzykaniu? Czy inne kobiety, idąc
ulicą, zawsze przyglądają się męskim rozporkom? Ile kobiet
ocenia „pieprzność" każdego poznanego mężczyzny?
Nie mam pojęcia, a bardzo bym chciała wiedzieć. Trochę
mnie to niepokoi, bo może jestem jakąś wariatką i przez
swoje monotematyczne myśli różnię się od reszty kobiet.
Wiem, że większość ludzi nie ma kłopotów z
niezobowiązującymi rozmowami o seksie. Nawet moje
przyjaciółki przesiadują w pubach, dzieląc się anegdotami z
Seksu w wielkim mieście i żarcikami o wibratorach w
kształcie króliczków. Problem w tym, że ja zagłębiam się w
szczegóły i kiedy wspomnę, że na przykład chciałabym
spróbować, jak działa pierścień na członek z jednoczesnym
pieszczeniem tyłka, wszystkie nagle albo cichną, albo
nerwowo podskakują, proponując, że skoczą po następną
kolejkę. A ja siedzę, gapiąc się na wybrzuszone spodnie
barmana, i myślę ponuro, że znów znalazłam się w żenującej
sytuacji.
Chyba zawsze podejrzewałam, że jestem jakaś inna. Kiedy
miałyśmy po dwadzieścia parę lat, moje przyjaciółki
świergotały radośnie o dietach, sekretach makijażu i
podrywie, a mnie to wszystko nie interesowało. Moje myśli
skupiały się na karierze asystentki operatora filmowego oraz
na dociekaniach, czy seks analny jest bolesny, a pozycja na
misjonarza będzie w stanie zapewnić mi satysfakcjonującą
liczbę orgazmów. (Była i zdecydowanie nadal jest!)
Myślałam wtedy, że to zapewne kwestia wieku i że gdy
wszystkie będziemy po trzydziestce, potrzeby seksualne
przyjaciółek dorównają mojej żądzy przygód. Ale właśnie
jesteśmy po trzydziestce i większość koleżanek albo wyszła
za mąż i ma gromadkę dzieci, albo też rozpaczliwie tego
pragnie i na wszelkie sposoby stara się znaleźć życiowego
partnera.
Dlatego czasem, gdy jestem w towarzystwie przyjaciółek,
czuję, że muszę zachowywać pozory, ale złości mnie
ukrywanie tego, co chodzi mi po głowie, tylko po to żeby
oszczędzić sobie lub im kłopotliwych sytuacji. Chciałabym
być po prostu sobą, rozmawiać z nimi otwarcie, lecz jak
mam szczerze powiedzieć, że kusi mnie seks grupowy, skoro
one kierują cały wysiłek na znalezienie tego jednego,
jedynego, wyjątkowego mężczyzny, z którym mogłyby
uprawiać miłość?
Ale nawet jeśli rzeczywiście jestem dziwna, to i tak uważam,
że istnieją inne przyjemności poza poszukiwaniem Tego
Jedynego. Po co szukać rycerza w lśniącej zbroi, skoro tania
seksualna zabawka może po kilku koktajlach na wódce
dostarczyć niezłego ubawu? Czemu z tego nie skorzystać,
kiedy ma się trzydzieści dwa lata i jest się napalonym
singlem?
Plątanina takich myśli w mojej głowie sprawiła, że
postanowiłam prowadzić dziennik. Uznałam, że to najlepszy
sposób na wyrażenie wszystkich moich niepokojów, nerwic i
potrzeb bez narażania przyjaźni. Założyłam, że spisywanie
wszystkiego jest jedynym sposobem na pełną szczerość w
sprawach seksu, bo będę mogła mówić o swojej seksualności
i pożądaniach jako kobieta i nie przejmować się tym, co
ludzie pomyślą i jak mnie ocenią. To będzie wyzwolenie.
Zdałam sobie również sprawę, że jeśli opiszę wszystko, co się
działo i jak się wtedy czułam, będę mogła raz jeszcze
spojrzeć na te okropne (tragiczne) wspaniałe aspekty mojego
życia erotycznego i albo się z nich uśmiać, albo nad nimi
zapłakać. Przyglądnę się temu obiektywnie i może wreszcie
zrozumiem, dlaczego tak bardzo zaprząta mnie seks. Może
nawet w efekcie będę w stanie coś z tym zrobić...
Z tych powodów przez miniony rok rzetelnie prowadziłam
ten dziennik. Chcąc zachować pełną szczerość i otwartość,
robiłam to anonimowo. Nie powiedziałam o tym
przyjaciołom ani rodzinie, ani też nikomu z pracy. Pisałam
wolna od osądów i opinii innych i mam nadzieję, że nikt z
moich zna jomych nigdy nie przeczyta tego dziennika. Nie
wstydzę się niczego, co zrobiłam, ale nie chcę, żeby moi
najbliżsi i najmilsi, nie mówiąc już o ludziach, z którymi
współpracuję, wiedzieli, że mam obsesję na punkcie seksu.
Aby zapewnić sobie anonimowość, a innym prawo do
prywatności, postanowiłam nie ujawniać zbyt wielu
informacji i pozmieniać niektóre szczegóły, takie jak imiona,
miejsca i daty; niemniej wszystkie postacie, rozmowy i
zdarzenia są prawdziwe. Te ostatnie opisuję tak dokładnie,
jak to możliwe (w granicach błędu równych jednemu
martini).
Zgłoś jeśli naruszono regulamin