wyprzedac5bc-polskiej-ziemi-przemysc582aw-krzemiec584.pdf

(353 KB) Pobierz
Wyprzedaż polskiej ziemi cz. I.
tragedia narodowa
Przemysław Krzemień, Włodzimierz Achmatowicz
Fragmenty książki "Wyprzedaż polskiej ziemi - tragedia narodowa"
Toruń 1997.
Polsko, lecz Ciebie błyskotkami łudzą,
pawiem narodów byłaś i papugą,
a teraz jesteś służebnicą cudzą.
J. Słowacki
WSTĘP
Ziemia jest święta. To ziemia wydaje plony i żywi. To ziemia nieustannie tryska
wodą ze swych źródeł. To ziemia daje ludziom schronienie i czyste powietrze
dzięki drzewom i lasom. Bez ziemi, żyć nie można. Ziemia jest
błogosławieństwem, jeśli się o nią dba. Ziemia się jednak nie odnawia. Ziemi jest
nawet coraz mniej. Zalewa się ją asfaltem i betonem. Zanieczyszcza się ją. A ludzi,
którzy ziemi potrzebują jest coraz więcej.
Kto nie ma dla niej szacunku, ten nie potrafi mieć dla niczego szacunku.
901070503.001.png
Bez własnej ziemi, człowiek staje się koczownikiem. Nędzarzem. Wędrowcem,
który nigdzie nie jest u siebie. Ciągle za czymś tęskni.
Któż nie marzy o posiadaniu ogródka, kawałka działki, pola? Któż nie myśli o
przekazaniu go swoim dzieciom, aby chociaż one mogły z tej ziemi korzystać?
Lecz zamiast przypominać nam te prawdy i uświadamiać młode, dojrzewające
pokolenia, powtarza się nam, że:
musimy sprzedawać ziemię, aby obcokrajowcy u nas inwestowali, a nam się jutro
lepiej wiodło;
musimy sprzedawać ziemię, aby udowodnić światu, że jesteśmy ludźmi postępu;
musimy sprzedawać ziemię, aby raz na zawsze pożegnać się z ciemnogrodem i
wejść do jasnego grona mądrych państw, gdzie wszystko bez wyjątku jest lepsze
niż u nas;
musimy sprzedawać ziemię, aby wstąpić do UE, NATO, OECD i wszelkich
podobnych klubów, które tego od nas zażądają, gdyż jak powszechnie wiadomo,
poza tymi klubami, życia nie ma i nie może być;
musimy sprzedawać ziemię, aby udowodnić, że nie jesteśmy ksenofobami i mamy
na uwadze dobro obywateli wszystkich państw... poza oczywiście Polską, ale to
przecież nie wiąże się z tematem;
musimy sprzedawać ziemię, aby nas Niemcy wreszcie pokochali i wybaczyli nam
krzywdy, które od nas i naszych ojców doznali, i aby nam przy okazji - ale to nie
najważniejsze, prawda? - użyczyli jeszcze więcej pożyczek i kredytów;
musimy wreszcie pogodzić się z faktem, że Polacy różnią się od obywateli innych
państw tym, że upominanie się o prawa „reszty świata" do ziemi, to rzecz
normalna, lecz upominanie się Polaków o prawa do ziemi, to faszyzm.
Wśród tego ogromu rzeczy , które w naszym kraju traktowane są w sposób
haniebny, jest przede wszystkim sprawa ziemi. Niniejsza książka nosi się z
zamiarem zapoznania Polaków z katastrofalnymi skutkami wypływającymi z
ustawy zezwalającej cudzoziemcom nabywać nieruchomości w Polsce. Ustawa ta,
nowelizowana w marcu 1996 roku, jest tak liberalna, że w ciągu najbliższych lat
grozi nam utrata od jednej trzeciej do polowy powierzchni naszego kraju. Trudno
będzie Czytelnikowi uwierzyć, jakich rozmiarów osiągnął już w początku 1997
roku proces wywłaszczania Polaków z ziemi. Prawda ta jest gorzka, lecz bez
zapoznania się z nią, nie zaistnieje możliwość położenia kresu narodowej tragedii.
Celem naszym jest zachowanie polskiej państwowości, niepodległości i
suwerenności, o które od tysiąca lat walczyły wszystkie pokolenia Polaków i które
w niczym nie są sprzeczne z zasadami dobrego sąsiedztwa z wszystkimi
ościennymi państwami bez wyjątku.
Większości naszych rodaków wydaje się dzisiaj, że najtrudniejszy okres naszej
historii minął wraz z upadkiem komunizmu. Nam się natomiast wydaje - i
potwierdzaj ą to fakty - że najtrudniejsze czasy nadeszły teraz. Obecny rok 1997
zadecyduje prawdopodobnie ostatecznie o tym, czy Polska będzie jeszcze istniała,
czy przepadnie na zawsze. Albo wybory wyślą do Parlamentu większość ludzi
uczciwych mających na myśli dobro Polski, albo pogłębi się tragedia, której nie da
się odwrócić.
Chcemy przede wszystkim Czytelnikowi udowodnić, że wykup polskiej ziemi
przez cudzoziemców, a głównie przez Niemców, ma charakter masowy, jest
otwarcie wspierany przez nasze władze i co gorsze, problem ten jest
systematycznie przez nie bagatelizowany.
ETAPY ZAPLANOWANEGO ROZBIORU
Cofnijmy się o pięć lat i przypomnijmy sobie, co nam wówczas mówiono.
Stan wykupu ziemi przez obcokrajowców na rok 1991 został podany w „Gazecie
Wyborczej" z 17 kwietnia 1992 roku. Były to oficjalne statystyki sporządzone
przez MSW. Zakończenie sprawozdania brzmiało: Kupowanie nieruchomości przez
cudzoziemców ma niewielki zasięg i nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa
Państwa. Przypatrzmy się bliżej tym danym. Spośród 49 polskich województw,
wymieniono tylko 12. Te, w których obcokrajowcy wykupili powyżej 10 hektarów.
Są to województwa:
gdańskie - 27 ha, gorzowskie - 17 ha, katowickie - 24 ha, koszalińskie - 13 ha,
lubelskie - 16 ha, łódzkie - 39 ha, poznańskie - 28 ha, skierniewickie - 36 ha,
szczecińskie - 21 ha, warszawskie - 146 ha, włocławskie - 12 ha, wrocławskie - 49
ha.
Łącznie stanowi to 534 ha.
Czytamy dalej: Najwięcej ziemi (265 ha) kupiły spółki, w których więcej niż 50%
udziałów mają firmy zagraniczne, 168 ha kupiły firmy ze 100% kapitałem
zagranicznym. Resztę kupiły osoby prywatne, w większości Niemcy. (...) Pozwolenia
są wydawane liberalnie - według rzecznika MSW - [co jest oczywiste, gdyż
wydano 604 zgody na 635 wniosków], a Ministerstwo oczekuje tylko wykazania
przez zainteresowanego, że łączą go z Polską związki gospodarcze lub rodzinne.
Zwróćmy uwagę na ten drastyczny „warunek", jedyny, zdaje się, warunek,
ponieważ: Ministerstwo tylko oczekuje -wykazania... Byłby śmieszny do łez, gdyby
nie pociągał za sobą tak groźnych konsekwencji. To w ogóle nie jest warunek. To
zwykła formuła, którą posłużyć się może każdy Eskimos czy Chińczyk. Od chwili
wykupienia nieruchomości choć za jednego złotego, może obcokrajowiec już
argumentować, że ma związki gospodarcze z Polską. Tak się u nas nazywa ścisła
kontrola nad sprzedażą nieruchomości obcokrajowcom, która jest w zasadzie
niemożliwa, chyba że w bardzo określonych warunkach.
Powróćmy jednak do naszych oficjalnych statystyk, które oczywiście w żadnej
mierze nie odpowiadają rzeczywistości. Od razu zauważamy, że nie ujęto w nich
dziewięciu województw należących przed wojną do Niemiec. Są to województwa:
elbląskie, jeleniogórskie, legnickie, olsztyńskie, opolskie, pilskie, słupskie,
suwalskie, zielonogórskie.
Czy MSW chce nas przekonać, że w żadnym z tych województw Niemcy nie
wykupili nawet 10 hektarów?...
Weźmy choć jeden przykład: województwo opolskie. Cała Polska słyszała już o
problemach, które tam występują. Już kilka lat temu, kilkanaście gmin o radach
zdominowanych przez ludzi deklarujących swoją przynależność do mniejszości
niemieckiej, umieściło na tablicach swoje dawne niemieckie nazwy. Miejscami
sąsiadują one z nazwami w języku polskim, miejscami je zastępują. Na przykład
Dziewkowice przechrzczono na Frauenfeid, Jemielnicę na Himmelwitz. Tak samo
stało się z nazwami ulic. Dorfstrasse zamiast ulicy Wiejskiej, itp. Zasługującym na
największą uwagę jest fakt, że przykładowo Frauenfeid jest nazwą nadaną tej
wiosce dopiero w... 1936 roku przez nazistów. Przedtem, od wieków, gmina
nazywała się Schewkowitz, co oczywiście
w czasach hitlerowskich brzmiało za bardzo po słowiańsku. Jak widać, wybór
żyjących obecnie w Polsce Niemców - którzy wolą nazwy nadane przez
hitlerowców zamiast starych nazw historycznych - jest ponownie świadomie
skierowany ku zatarciu słowiańskiej przeszłości tej ziemi.
Sporządziliśmy małą listę - wcale nie wyczerpującą - kilkudziesięciu przykładów
zmiany nazw miejscowości na obszarze Niemiec lat trzydziestych. Nazwy o
ewidentnym charakterze słowiańskim zostały zastąpione nazwami germańskimi.
Być może ta lista przekona najmłodsze pokolenia Polaków, że zrozumienie
stosunków polsko-niemieckich zasługuje na troszeczkę więcej uwagi i pogłębienia,
niż się dzisiaj niektórym wydaje. Brak wiedzy czasami upraszcza życie, lecz z
pewnością nie prowadzi do sprawiedliwej oceny sytuacji.
Alt Schalkowitz przechrzczono na Alt Schaikendorf (dziś Stare Siołkowice,
k/Opola)
Alt Schliesa na Alt Schlesing (dziś Nowy Śleszów, k/Wrocławia)
Antonischken na Antonshain (k/Ebenrode, Prusy Wschodnie, dziś Staliuponen,
Rosja)
Biadacz na Kreutzwalde (dziś Biadacz, k/Opola)
Bialla na Billstein (dziś Biała Olecka, gm. Judziki, k/Olecka)
Bialla na Gehienburg (dziś Biała Piska)
Białygrund na Weissengrund (dziś Mateuszki, k/Szczytna)
Biestrzinnik na Ringwalde (dziś Biestrzynnik, k/Opola)
Bilawen na Bismarckeich (dziś Bielawy gm. Brzostówko, k/Milicza)
Birkowitz na Birkental (dziś Bierkowice, k/Opola)
Bogislawitz na Altmuhigrund (dziś Pakosławsko, k/Milicza)
Bogumillen na Brodau (dziś Bogumiły, k/Pisza)
Bogusiawitz na Schwarzaue (dziś Bogusławice, k/Wrocławia)
Borawsken na Deutscheck (dziś Borawskie, k/Olecka)
Borek na Waldungen (dziś Borek, k/Kluczborka)
Borek na Waldeck (dziś Borek, k/Jemielnicy, Śląsk)
Borek na Waldwinkel (dziś Borek, k/Ściborowic)
Borowian na Kruppamuhle (dziś Krupski Młyn, k/Strzelec Opolskich)
Borreck na Wałdchen (dziś Borki, k/Opola)
Bosemswolka na DreiBighuben (dziś Włóki, k/Dzierżoniowa)
Bronietz na Wehrenfelde (dziś Broniec, k/Olesna, Śląsk)
Bronikowen na Rastgrund (dziś Bronikowo, k/Mrągowa)
Bruschewitz na Mówengrund (dziś Pruszowice, k/Trzebnicy, Śląsk)
Brzezinkę na Schindlersfelde (dziś Brzezinka, k/Namysłowa, Śląsk)
Bubrowko na Biebern (dziś Bobrówko, k/Mrągowa)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin