POZWÓLCIE OGARNĄĆ SIĘ MIŁOŚCI - CZ. III (1).rtf

(28 KB) Pobierz

CZĘŚĆ III

Ja, Jezus, jestem jedyną prawdziwą miłością, z jaką możecie spotkać się w życiu waszym na ziemi. Jestem Miłością, która trwa niezmienna, niewzruszona. Każdemu, kto Mnie zapragnie, ofiarowuję się równie szczodrze i bez zastrzeżeń. Nie stawiam wam warunków ani wymagań, a tylko wzywam, wołam, zapraszam na ucztę królewską. Lecz wy odmawiacie Mi wiary, boicie się Mnie, bo wciąż widzicie Mój Krzyż - jako cierpienie i śmierć - a nie Mnie samego, Który ten Krzyż przyjąłem, aby was ustrzec od śmierci i chronić od cierpienia.

Miłość nie zadaje bólu. Miłość ból ukochanej osoby pragnie przejąć na siebie.

Ja, Bóg, stałem się człowiekiem po to, aby całą ludzkość uratować od zguby; by Sobą osłonić was przed Sprawiedliwością Ojca. I nie mówiłem wam, że sami chcieliście swojego losu i ponosicie konsekwencje waszego wyboru, gdyż nie przyszedłem osądzać was, lecz - swoją ofiarą was zbawić. Aż do śmierci i poprzez śmierć głosiłem wam Moją nieskończoną, bezgraniczną, wieczyście trwającą Miłość.

Tak kocham was, współczuję wam i pomóc wam pragnę, że odrzuciłem Chwałę Swoją i ukryłem się w maleńkim okruchu chleba, ażeby każdy z was mógł zbliżyć się do Mnie bez obawy. Oddałem się wam całkowicie.

Czekam na ciebie, człowieku, z utęsknieniem. Moja nieodwzajemniona miłość wciąż wierzy, że rozpoznasz Tego, kto cię miłuje, i zbliżysz się do Mnie.

A jeśli kiedyś, odarty ze złudzeń, znieprawiony i zrezygnowany, wreszcie zdecydujesz się podejść i zapytasz: „Czy jeszcze chcesz mnie, Panie?" - w odpowiedzi moje przebite ręce obejmą cię i przytulą do serca. Ogarnę Cię moją radością, opatrzę twoje rany, które zadało ci okrucieństwo świata, uleczę choroby, ukoję niepokój i łzy. Bo miłość prawdziwa obdarza, nasyca i samą siebie oddaje temu, którego kocha.

Miłość szuka wzajemności, dlatego jest nieśmiała i cicha. Nie narzuca się, nie zaczepia, nie zachęca, gdyż pragnie dla swej prawości uczuć równie szczerej odpowiedzi.

Miłość oczekuje z nadzieją, że zauważona zostanie. I chociaż czyni wszystko dla dobra ukochanej osoby - działa w tajemnicy, by wzajemności nie wymusić.

Miłość pragnie miłości, daje więc pełną wolność wyboru osobie umiłowanej.

Nie macie ceny i wartości, za którą moglibyście kupić Miłość Boga. Została wam Ona darmo dana. Z Niej narodziliście się i w Niej żyjecie. Wobec Miłości jesteście wszyscy równi, wszyscy - dłużnikami jesteście. Obracacie dobrami Boga, którymi Miłość Jego was obdarowała, abyście mogli budować wasze szczęście - Królestwo Boże na ziemi.

A gdzież jest Jego początek? Gdzie się rodzi? W twoim sercu, człowieku, kiedy wprowadzasz Boga na tron swojego serca.

Każdy z was, kto zechce przyjaźń zawrzeć ze Mną, staje się żywą cegłą Mojego gmachu, który wznoszę wraz z ludem Moim od dwóch tysięcy lat. Ci zaś, którzy odmawiają Mi siebie, pozostaną kamieniem leżącym na pustyni, wolnym, lecz niepotrzebnym nikomu. Kto żyje sam dla siebie, żyje, żerując na braciach swoich; bowiem okrada ich z miłości, przyjaźni, z ich umiejętności, wiedzy i starań. Zagarnia sobie to, co oni tworzyli w trudzie i zmaganiach przez wiele pokoleń, a z czego on teraz korzysta.

Ja przebaczam każdemu, kto przebaczenia prosi, lecz kto ograbia braci swoich, podobny jest dłużnikowi pana, któremu ów przebaczył, lecz gdy zaświadczyli bliźni jego, że gnębi i prześladuje takich jak sam jest - dłużników, Pan usprawiedliwienia dlań szukać nie zechciał.

Zastanów się przyjacielu, ile ty już zabrałeś z dobra wspólnego, a ile żeś oddał?...

Ja, Który patrzę w serca wasze, nie dam się zbyć usprawiedliwieniem, że nic oddać bliźnim nie możecie, bo nic nie macie, bo jesteście biedni, bo dopiero uczycie się, jesteście chorzy, słabi, ułomni, zależni od innych, nieumiejętni...

Nie kłamcie Mnie i sobie!

Nie o pieniądze tu chodzi. Nieustannie korzystacie z trudu innych i nic im dać nie możecie. Cóż zapłacisz, człowieku, za muzykę, którą tworzył dla ciebie biedny i chory muzyk, umierający na gruźlicę sto lat temu? Co dasz za wiersz, którym się zachwycasz, skoro ten, który go napisał, zabity został przez wrogów przed twoim narodzeniem? Książkę, z której się uczysz, napisał uczony, który życie strawił na zdobywaniu potrzebnej wiedzy i nawet rodziny założyć nie zdołał? To, że żyjesz ty i że narodzili rodzice twoi - opłacili krwią twoi rodacy i wielu z nich twojego wieku bie dożyło, choć chciało. Twój ubiór, obuwie, pożywienie, ciepło w twoim szkaniu i przyjemności, z jakich korzystasz, wszystko jest darem dla ciebie - darmo ci oddanym wysiłkiem bliźnich twoich. Jeśli nawet płacisz, - za produkt, a nie za trud włożony, pot, zmęczenie, czas i miłość, która żyje w tym wszystkim, co powstawało w miłości.

I nie mów Mi, Przyjacielu, że nie wszystko jest dobre, bo wiem o tym. Złe, niesprawne, zepsute, niepotrzebne i fałszywe produkty, przedmioty, uczucia, słowa nauki, poglądy tworzyli ci, którzy pragnęli jak najwięcej dla siebie - zysku przeliczanego na bogactwo, sławę, znaczenie, władzę, życie wygodne, możność używania i nadużywania tego, co było pożądaniem ich serc. Oni służą nieprzyjacielowi waszemu sądząc, że wybrali - siebie.

A Mnie o ciebie chodzi, dziecko Moje.

Ja służę wam Mocą Moją, bowiem wszystko: czym jesteście i to, że jesteście, otrzymaliście ode Mnie darmo i na zawsze, z Miłości.    

Czyż może przyjaźń ze Mną zawrzeć ten, kto siebie tylko kocha? Jakże się porozumiemy? Jakże żyć będziemy, jeśli nie razem? Jakże działać będziemy - Ja, który kocham, więc darzę, udzielam się, podtrzymuję, wspomagam i ratuję was, i ty - jeśli będziesz myśleć tylko o sobie? Czy wtedy w ogóle nasza przyjaźń jest możliwa?... Przyjaźń prawdziwa, bezinteresowna?...

Ja pragnę przyjaźni twojej - dla twojego dobra, twojego szczęścia.

Ty, czy możesz Jej pragnąć - dla Mojego szczęścia? Wszak Dobrem jestem Ja sam i niczego mi nie brak.

Cóż więc może Nas połączyć? Co jest nam wspólne?

Tylko to, co w tobie jest podobne do Mnie, Twojego Ojca Niebieskiego. A nawet w bardzo małym dziecku zauważyć można to podobieństwo. Ukryte jest ono w każdym z was.

Dlatego nie od waszego wieku uzależniona jest przyjaźń ze Mną, a od Waszego stosunku do Mnie.

Budowniczy przy pomocy cegieł buduje gmach wedle własnego zamysłu. Lecz nawet jeśli jest genialny, bez cegieł go nie wybuduje. Wy jesteście cegłami Mojego Królestwa.

Ofiara Moja odkupiła wam Synostwo Boże tak, iż możecie już tu, na ziemi, żyć w Przyjaźni ze Mną, a wtedy otwierają się przed wami możliwości nieskończone, bo Ja władam wszystkim i Przyjaciołom udzielam Mocy Mojej, kiedy pragnę miłować.

Dzieci Moje! Królestwo Niebieskie jest istnieniem w Miłości wzajemnej ze Mną, udzielaniem się, dzieleniem szczęściem własnym.

Każdego z was wzywam i zapraszam, lecz z Łaski Mojej niewielu z was korzysta. Gdybym rozdawać zaczął dobra tego świata, bieglibyście po nie wszyscy, bowiem miska soczewicy jest widoczna, a Słowu Boga uwierzyć potrzeba. Soczewicę spożyć można natychmiast - Królestwo Boże wzrasta powoli w ciszy, cierpliwości i w trudzie nauki miłowania, bolesnym dla skażonej natury człowieka.

Lecz po soczewicy pozostaje wkrótce tylko wspomnienie i nowy głód, i nowe poszukiwania zaspokojenia pożądań natury cielesnej.

Ziarno zaś Królestwa Bożego w skwarze i znoju zasiane - wzrasta, dojrzewa i owoc dojrzały wam przynosi, gdyż czuwam nad nim Ja - Pan Królestwa.

Widzicie więc, dzieci, że u początku drogi waszej stoi - wiara, później - zawierzenie Miłości Mojej coraz większe, dojrzewające w cierpliwym trudzie powstawania z upadków, ponawiania wysiłków, powrotów do Mnie, a wszystkie one mówią Mi wasze „chcę".

Kiedy zaś wasze „Chcę być Kochany", „Chcę być z Tobą" zmieni się w „Chcę Miłować" - a to jest wasz pierwszy owoc, wtedy pragnienie darzenia, udzielania się światu rozkwita waszym podobieństwem do Mnie. Odpowiedzią Moją jest zaproszenie do przyjaźni. Mówię ci - „Przyjacielu, pójdź, będziemy razem służyć światu".

Zamiar zawsze wyprzedza czyn. Duch ochoczo przystępuje do służby, lecz natura cielesna nie tego pragnie. Chce, aby jej służono i walczy o to uparcie, zaciekle, całymi latami. Im więcej ustępujecie jej, tym więcej żąda i wiedzcie o tym - jest nienasycona i potrafi podporządkować sobie całego człowieka, gdyż wspiera ją w tym wasz wróg śmiertelny, duch kłamstwa i wszelkiej nieprawości.

Więc nie ze sobą samym bój toczysz.

- Lecz Ja Przyjacielem jestem waszym; trwam przy was zawsze obecny i przegrać walki - przy Mnie - nie możecie, jeśli wzywacie Mnie i ufacie Miłości Mojej do was. Jakże potrzebne wam wtedy zawierzenie.

Ten, Kto zbudował w sobie twierdzę zawierzenia - Mnie ma jej wodzem. Ja walczę w jego obronie, Ja działam, aby on mógł odpocząć. Lecz ten, kto mało ufa, nie wierzy w pomoc Moją, a na sobie samym polega; poraniony bywa, ciężki bój toczy, a i przegrać go może. Wróg jest bowiem potężny.

Kto z was stale trzyma dłoń Moją i ulegle prowadzić się daje, a ufa w umiejętność Moją i Miłość Boga do siebie w każdej potrzebie, tego Ja przeprowadzę przez wojska nieprzyjaciela i bez walki wolny będzie. Bo Ja chcę was chronić, chcę okazać wam Miłość Moją i potęgę obrony Mojej, jeśli tego zapragniecie, jeżeli zechcecie powierzyć Mi - siebie.

Jakże często zapominacie o Miłości Mojej do was, gdy was zło uciśnie. Ogarnia was niepewność, smutek, niepokój, tysiące obaw wróg na was zsyła i usychacie w lęku - a przecież Ja jestem przy was.

Patrzę, czy chcecie pomocy Mojej z całego waszego serca czy tylko pozornie?

Im słabsi jesteście, tym bardziej liczyć możecie na Mnie. Lecz wy słabości własnej nie znacie, stąd wasze częste upadki.

Nie poznaliście też jeszcze stałej obecności Mojej i trudno wam o szczerość, o bezpośredniość rozmowy, a przyznanie się do bied waszych poniża was - w mniemaniu waszym - przede Mną, który tak dobrze znam nieskończoną nędzę waszą. Jeszcze nie dowierzacie Miłości Mojej. Uczycie się dopiero przebywania ze Mną, przyjaźni i zaufania. A Ja cierpliwy jestem.

Tyle pragnę przez ciebie przekazać. Tak wiele Moich pragnień chcę ukazać ci i podzielić się z tobą Moim nieustającym, nieugaszonym pragnieniem zdobycia waszej miłości, uzdrawiania was i uratowania. Gdybyś wiedziała, dziecko, ilu ludzi ginie codziennie pomimo wszystkich Moich usiłowań, które są dla nich bezskuteczne, bo odrzucone przez ich wolę.

Rośliny są wdzięczne, kiedy deszcz im zsyłam, zwierzęta cieszą się, kiedy pokarm im daję. Natura wciąż rozkwita Chwałą Moją i głosi Ją - każdy gatunek na swój sposób. Spójrz na niebo nocą. Miliardy gwiazd stworzyłem i nadałem im prawa, a one postępują wedle nich i radują się istnieniem. Moje duchowe światy bytów nieśmiertelnych wielbią wciąż Miłość Moją, w której żyją.

Tylko wy, wy wciąż nie wierzycie Mi i nie przekona was już nic, jeśli nie przekonała was śmierć Moja i dla was starte w proch człowieczeństwo Moje...

Dlatego tak szczęśliwy jestem, jeśli ktokolwiek z was przychodzi do Mnie. A kiedy powie Mi, że zdecydowany jest ze Mną iść aż do końca swego życia i nie mieć żadnego przyjaciela ponad Mnie, Serce Moje płonie i wyrywa się ku niemu. Jakąż ulgą jest dla Mnie, że nie Sam Jestem w bólu Moim, że jest ktoś, kto Mnie zrozumie, przed kim mogę odkryć nieustający głód, który trawi Moje Serce. Głód waszej Miłości.

Kto kocha - pragnie wzajemności. Kto tak, jak Ja - kocha zawsze, bezwarunkowo, każdego człowieka na ziemi, ten cierpi nad waszą samotnością, bezradnością, cierpieniem, głodem i lękiem z siłą równą swojej Miłości. Niewyobrażalna dla was jest boleść Moja.

Dlatego tych, którzy pragną stać się prawdziwymi Przyjaciółmi Mymi, nie pozostawię w bezczynności. Przeciwnie, spieszę uczynić ich pomocnikami Moimi. Tak spieszno Mi, iż nie czekam, kiedy będziecie już dojrzali i w pełni sprawni, a składam dary Moje w wasze niedoświadczone ręce, abyście już rozdawać je mogli. Tylu jest przecież spragnionych i głodnych, a życie ludzkie trwa krótko.

Spodziewam się, że Mnie Samego kochacie bardziej niż dary Moje. Lecz czasem dzieje się tak, że obdarowani z pełnymi rękoma odchodzą do domów i środowisk swoich i tam przystroiwszy się w Moje klejnoty, podziwiać się każą wołając: „Podziwiajcie urodę moją i bogactwo moje, o ileż wspanialszy jestem niźli każdy z was". Nikt ze sług moich nie jest bezpieczny od tego zagrożenia, w którym nieprzyjaciel ukrył straszną pułapkę dla was. Jest nią pycha, umiłowanie siebie i pragnienie zyskania dla siebie jak największych korzyści z Mojej dzierżawy: Bo, jak ci to mówiłem, na czas życia - czas służby - udzieliłem wam skarbów Moich, abyście mieli czym służyć, co rozdawać, czym dzielić się z bliźnimi. Śmierć zaś jest porą oceny plonów waszych starań przez Pana Ziemi i Nieba.

Jak więc postępuję z tymi z was, którzy Mi zawierzają w pełni?

Sami siebie zobaczyć musicie - jakimi rzeczywiście jesteście. Bo kto żyje ze Mną, w Prawdzie żyje.

Aby z was kłamstwa i złudzenia odpadły, ukazuję wam całą waszą nędzę. Czynię to jednak powoli, delikatnie, nie szczędząc dowodów Miłości, bo przecież nie przerazić was chcę, a nauczyć i oczyścić ze wszystkiego, co zebraliście ze świata, a co nie jest Moje. Nikt z was czysty nie jest, ale różnica jest wielka pomiędzy tym, który brudny jest, bo w brudzie się urodził, żyje i pracuje, a tym, który swoje czyste szaty dzieciństwa, opłukane w Krwi Mojej, sam świadomie kala, wstępując w błoto i z upodobaniem w nim się nurza.

Niejeden z was żyje w przekonaniu o własnej nieskazitelności, wypominając braciom ich widoczne plamy, a nie wie, że pełne ma wnętrze zgnilizny, bo rak pychy, egoizmu, obojętności lub pogardy dla bliźnich już go toczy.

Widoczne plamy wskazuję wam przy pomocy innych. A że gorliwi są i do oskarżeń skorzy, więc też wiele wam zarzucać będą.

Jeśli więc sądy ich są prawdziwe, zastanówcie się i proście Mnie o pomoc w wyplenieniu zła, a Ja to uczynię, bo wyzwolić was pragnę z obciążeń waszych.

Jeśli zaś niesprawiedliwe będą i oszczercze ich oskarżenia, przyjmijcie je spokojnie dla Miłości Mojej i zastanówcie się, jak silne jest wzburzenie wasze, bo to o swojej krzywdzie woła wasza miłość własna. Ona właśnie, dzieci Moje ukochane, ostatnia się poddaje. Do ostatka broni praw swoich i osłania się sprawiedliwością. Lecz dla Moich Przyjaciół Sprawiedliwością Ja jestem i we Mnie otrzymacie wszelkie wyrównanie wedle Mojej Wspaniałomyślności. Dlatego do Mnie się odwołujcie i Mnie oddawajcie wszystkie krzywdy wasze, a Ja Sam Obrońcą waszym będę. Nikt z was zawiedziony nie będzie, kto tak uczyni.

Umiłowanie siebie ciężkie boje toczy z miłością waszą do Mnie i nie od razu ulega. Przeciwnie, godzina po godzinie, dzień po dniu umierać mu potrzeba, abym Ja wzrastał w sercu waszym. Dwu gospodarzy razem żyć nie może; który z nich wygnany zostanie - od was zależy. Jeśli własna wasza miłość ukrzyżowana zostanie, a dokonać tego musi każdy z was - sam, wolą własną, Ja wejdę w opuszczone wnętrze i staniecie się Jednością ze Mną, staniecie się Sobą prawdziwie - Dzieckiem Królewskim, Dziedzicem królestwa.

Pokazuję wam dokonanie dzieła Mojego w każdym z was. Przemienienie na Obraz Mój, abyście dla bliźnich waszych stali się Darem Moim, Płomieniem i Blaskiem. Lecz Ja Sam to uczynię.

Nie w waszej jest mocy przemienienie się, lecz tego chcę Ja i tak się stanie, bo ten, kto kocha, rozpala tego, kto miłości pragnie, a przyjaciel upodabnia się do wybranego przez siebie przyjaciela.

Działanie należy do mnie, do was - zezwolenie na nie. Tysiące waszych zezwoleń buduje waszą doskonałą służbę i przygotowuje Nasze Zjednoczenie.

Jakież więc będą początki dalszej Mojej nauki?

Otóż odczuwać będziecie coraz mniej zadowolenia z siebie. Coraz liczniejsze spadną na was nagany, pouczenia i zamiast radości spotkacie się ze strony bliźnich waszych z niezrozumieniem, niechęcią, a także złośliwością, obmową, szyderstwem. Dopuszczę, aby złość świata was kąsała, lecz nie odejdę od was. Przeciwnie, zbliżę się bardziej, aby móc was pocieszać, kiedy przyjdziecie do Mnie na skargę. Bo właśnie to ukazać wam pragnę, że nie możecie spodziewać się sprawiedliwości od świata ani oparcia, ani zrozumienia, ani pomocy. Niczego!

To wy - ze Mną - macie być Moją pomocą i oparciem dla wszystkich zagubionych i szamoczących się dusz.

Dlatego też nic od nich nie otrzymacie, ponieważ są biedni i żadnego dobra prawdziwego nie mają. Wam potrzeba Dóbr prawdziwych, Moich: miłości, przyjaźni, zrozumienia i bliskości duszy; potrzeba wam też męstwa, mocy, radości i pokoju. A świat cóż wam dać może? To tylko, co sam ceni i gromadzi. Oklaski? Lecz i oszczerstwa, a sława przemija. Karierę? Tak, lecz z zawiścią i intrygami, fałszywą przyjaźnią i kłamliwymi, pustymi słowami pochlebstwa. Co jeszcze? Bogactwo? Zdobywanie go nie jest przecież waszym celem. Wiecie, że możecie stracić wtedy wasze siły, zdrowie, rozsądek i zaprzepaścić dar darzenia. Miłość ludzka i przyjaźń? Są pełne zdrady, fałszu i dążą do własnej korzyści. Zmienne i powierzchowne nie dzielą się, a dążą do posiadania, do zawładnięcia wami.

Taka jest prawda, dzieci, i kiedy pozwalam wam jej doświadczyć, nie karzę was, lecz uczę, tak jak wy uczycie - przez doświadczenie.

Doświadczacie zatem znikomości dóbr świata i nic was zaspokoić nie może. Nuda ogarnia was na widok rzeczy dotąd pożądanych. Zniechęcenie nie pozwala wam oddawać się w pełni ulubionym przedtem zajęciom i przyjemnościom. Odczuwacie pustkę i głód, a jest to głód duszy, którego zaspokoić nie zdoła żaden pokarm i napój przydatny ciału. I jeśli próbujecie ten głód zaspokajać ziemskim pożywieniem - on wzrasta. Bo to Ja pobudzam waszą tęsknotę, byście szybciej odnaleźli Mnie i nasyceni zostali. Bowiem Ja wiem, czego wam potrzeba i już przygotowałem Mój stół dla was. Przy nim oczekuję was.

(Pan nam zastawia stół, ale potrawy są „Boże" - bo spożywać mamy to, co On, tak więc zawiedzie się każdy, kto spodziewa się ziemskich przyjemności.)

To czynię dla przyjaciół Moich, oni bowiem wybrali Prawdę, wybierając Mnie. Lecz długi jest okres nauki, bo trudno wam zrozumieć, że słuszne jest, abyście wy pełnili wolę Moją, a nie bym Ja - popierał wolę waszą w waszych pragnieniach wrośniętych w świat.

Dlatego, że działacie w „Imię Moje" - pragniecie, bym wam błogosławił we wszystkim, czego zechcecie. Daję wam radość pełnienia dobra do czasu, gdy staniecie się dojrzali, ponieważ nadal jest to wola wasza, a o Moją nie pytacie. Pozwalam, by wzrastały w was Moje Dary dane wam dla zachęty; dozwalam, byście Mi służyli - wedle waszych chęci - bo uczycie się stawiać pierwsze kroki w Mojej służbie. Uczycie się dawać swój czas, pomoc materialną i dobroć. Uczycie, się wzajemnie wspomagać i dzielić, zachęcać i podtrzymywać w drodze. Słowem staracie się - wedle swego rozeznania, umiejętności i sił - i stąd czerpiecie zadowolenie i poczucie swojej użyteczności i wartości. Ileż jest w was jeszcze miłości własnej, chociaż syci się ona Moimi Dobrami i na nich rozrasta się...

Wielu z was do końca życia z tej dziecinnej postawy próżności zrezygnować nie chce. Dlatego świat pełen jest działaczy aktywnie pracujących dla Mnie - a tak mało Dobra Mojego - dających mu. Bliźnich karmią oni sobą, a czymże są sami z siebie? Nicością - nic - rozdzielającą, Ja zaś prawdziwych Przyjaciół mam tak mało. Zbyt mało.

(I punkt odejścia od Boga.)

Na tym etapie waszego rozwoju najczęściej odchodzicie ode Mnie. Chwała świata zbyt droga jest wam i sumieniu swojemu potraficie tłumaczyć, iż wasze wyniesienie jest zarazem wyniesieniem Moim.

Jak gdybym Ja, Pan Nieskończoności, potrzebował waszej sławy!

Dlatego, objuczeni Moimi Darami, uchodzicie coraz dalej w świat, zagarniając również i wszystko to, co on wam dać może. Nienasycenie wasze karmicie światem, a występujecie w Imieniu Moim, dlatego tracicie przyjaźń Moją i jeśli się nie opamiętacie, nie przyznam się do was w Dniu Sądu.

Nie ma bowiem równości pomiędzy Mną a światem i ten z was, kto chce PRZYJAŹŃ Moją posiadać - wybierać musi. Ten, kto MNIE wybierze - jest wybranym Moim.

Kto chce iść do Mnie, odejść musi od świata. Pozostawić musi umiłowania swoje - dla Mnie - Jedynego Umiłowanego, bo i Ja cały wam się oddaję.

Lecz tak, jak Ja oddałem się wam wszystkim - na zawsze, całkowicie, tak ten, kto ze Mną przestaje w zażyłej przyjaźni, powróci ze Mną do świata, aby świat ratować; ale świat już nad nim władzy mieć nie będzie.

Każdy Mój prawdziwy Przyjaciel powróci, obdarzony nad miarę Moimi Dobrami i razem będziemy służyć, karmić i ratować.

Teraz świat odszedł od Boga tak daleko, że sam powrócić nie zdoła; jest zbyt słaby i chory, w grzechu tonie ślepy i głuchy. Ratunku trzeba mu bardziej niż kiedykolwiek. Nikt mu go dać nie może, jak tylko Ja i wy - Przyjaciele Moi. Moje utysiąckrotnione ręce pełne chleba. Moje tysiączne nogi ochocze do biegu i serca gotowe oddać siebie tym, co bez miłości zginą.

Uczę was, a nauka Moja nie jest łatwa i przyjemna dla natury człowieka. Ale jest prawdziwa i potrzebna wam. Nie wszystkim daję te same pytania, bo wiem, co każdy z was umie, wiem też, na co odpowiedzieć mi dobrze nie zdoła - na razie - i uczę go łatwiejszych rzeczy. Ale każdy, kto Mnie się powierza, będzie przeze Mnie doprowadzony do pełni swoich możliwości. A one są bardzo różne. Dlatego jedni osiągają szczyty heroizmu, a inni - wystarczy, że przyjmują bez żalu i wymówek swój los, gdy nie jest on łatwy. Ja Sam tylko znam was w pełni, bo Ja was obdarowałem istnieniem w zamierzonym czasie, miejscu, kształcie i do takiego zadania was uformowałem, w którym wszystko, czym was przyodziałem, przyda się wam i pozwoli stać się najbardziej pożytecznymi. Dla waszego szczęścia - jeśli dążycie ku Mnie. Jeśli jednak wybierzecie księcia tego świata i jemu służyć chcecie, dary Moje przyniosą wam nieszczęścia i oskarżą was przede Mną w Dniu Sądu - sądu waszego, osobistego, kiedy każdy z was stanie przede Mną i okaże Mi, kim się stał poprzez używanie tego, co otrzymał. I powiadam wam, że tylko Miłość ostanie się w blasku Prawdy i to, co z Miłości Mojej użyliście dla czynienia Dobra - Światu. Oskarży was zaś każdy Dar Mój, Dobro Moje przywłaszczone sobie kosztem bliźnich waszych.

Przywłaszczone Dobro jest Dobrem nieudzielonym, podczas gdy przeznaczeniem jego było obdarzenie nim. Obdarzać zaś możecie się w każdej sekundzie życia. Już małe dziecko uśmiecha się, wyciąga ręce, radośnie podskakuje; a z wiekiem możliwości jego rosną. Uśmiech, życzliwe słowo, pomoc innym w najmniejszych drobiazgach, pamięć o nich, rozmowa, telefon lub list, najmniejszy dowód, że zauważacie bliźnich waszych, że robicie, co tylko możecie - to wszystko ma niesłychaną wagę w oczach Moich.

Życie wasze jest pełne możliwości i trzeba z nich korzystać. Kto wcześnie zaczyna darzyć, posiądzie wrażliwość serca i oczu i pełniej wykorzysta możliwości niż ci, którzy spoglądają na świat okiem łakomym i zagarniają, co się da - ku sobie. Ci mogą w życiu swoim zmarnować wszystko i staną przede Mną bez usprawiedliwienia.    

Dlatego lepiej jest dać z niedostatku swego niż hojnie dawać z bogactwa; wiele go jeszcze pozostanie dla właściciela i ono oskarżać go będzie.  

Cieszę się, gdy wykorzystujecie to, co macie, i tylko to ważne jest!

Ile kto otrzymał, wiem Ja - Dawca. Ile rozdajecie, też wiem i pamiętam.

W im większej ciszy darzycie, tym lepiej dla was, bo zbieranie pochwał przekreśla bezinteresowność waszego działania i przyobleka was w fałsz.

Tak więc życie każde jest ogrodem pełnym kwiatów, a od was zależy, ile ich dla Mnie zerwiecie.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin