Putney Mary Jo - Dżentelmen nie w każdym calu.pdf

(1696 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
855485941.001.png
Putney Mary Jo
Zagubieni lordowie 03
Dżentelmen nie w każdym calu
On nie jest dżentelmenem.
Ale jest księciem z bajki…
Damian Mackenzie to nieodpowiednie towarzystwo dla panny z towarzystwa.
Lecz dla lady Kiri Lawford jest bohaterem – bardziej nieustraszonym niż rozbójnicy, z których rąk ją
ocalił, bardziej honorowym niż niejeden lord, jakiego spotkała, i bardziej pociągającym niż jakikolwiek
mężczyzna, jaki trzymał ją w ramionach.
Ale Damian jest też bardziej tajemniczy, niż chciałby przyznać, a jego sekret może przynieść obojgu
śmiertelne niebezpieczeństwo…
Prolog
Londyn, początek listopada 1812 r.
Wzmianka o jego śmierci, zamieszczona w londyńskiej gazecie, była krótka, ale przyciągnęła uwagę wielu osób.
Trzech hazardzistów, przyjaciół Szalonego Maca, spotkało się w klubie i wzniosło kielichy w pożegnalnym hołdzie
dla Damiana Mackenziego.
- Przynajmniej wywinął się od stryczka - zauważył z niekłamanym podziwem jeden z nich i kieliszki znów uniosły
się w dowód szacunku.
Kilka dam z towarzystwa westchnęło z żalem; niejedna może otarła łzę szczerego smutku. Co za szkoda! Taki okaz
męskości w pełnym rozkwicie. .. choć bywał niekiedy irytujący.
Pewien człowiek, który podawał się za przyjaciela Mackenziego, zaklął i gwałtownie zmiął gazetę w garści.
Do Willa Mastersona, przyrodniego brata Maca, który w odróżnieniu od zmarłego mógł się poszczycić legalnym
pochodzeniem, wieść o tej śmierci dotarła kilka dni później, gdyż przebywał w Portugalii. Will cierpiał, choć nie
przelewał łez - ale jakoś nie mógł uwierzyć, że jego nieznośny braciszek naprawdę rozstał się z życiem.
Dawna nauczycielka Mackenziego z powodzeniem zastępująca mu matkę, lady Agnes Westerfield, na tę wieść
przymknęła oczy i rozpłakała się. Oczywiście Szalony Mac nawet w takiej chwili musiał wszystko zrobić na opak!
Młodzi nie powinni umierać przed starszymi. To niedorzeczne. I niesprawiedliwe!
Mac, czytając swój nekrolog, zmarszczył brwi. Miał nadzieję, że jego brat Will nie zauważy tej wzmianki w prasie.
Odkładając gazetę, pocieszał
się myślą, że nie będzie musiał zbyt długo udawać nieboszczyka. Śmierć nie pomaga w interesach.
1
Hrabstwo Kent, koniec października 1812 r.
Z dźwięcznym śmiechem, unosząc nieco spódnicę swej amazonki, Kiri umknęła długim korytarzem, zanim
złotowłosy młodzieniec zdążył się zdeklarować. Kiedy jednak dotarła do drzwi na końcu korytarza, zatrzymała się i
z prowokacyjną minką zerknęła przez ramię na wielbiciela.
Czcigodny Godfrey Hitchcock odpowiedział uśmiechem. Jasnowłosy i pewny siebie po prostu olśniewał, zwłaszcza
teraz, gdy słońce znów się pojawiło po wielu dniach deszczu.
- Wrócimy do tej rozmowy nieco później, lady Kiri. A wówczas ponowię moją prośbę... czy też propozycję, którą
zamierzałem przedstawić już teraz. Kiri Lawford rzuciła mu uśmiech, który zaparłby dech każdemu mężczyźnie i
znikła za drzwiami. Gdy była już niewidoczna dla swego wielbiciela, przystanęła; na jej twarzy odmalowała się
zaduma. Godfrey był czarujący, podobał się jej najbardziej ze wszystkich konkurentów - a miała ich niemało, odkąd
przed rokiem przybyła do Londynu wraz ze swą rodziną. Czy jednak naprawdę chciała go poślubić?
Towarzystwo Godfreya sprawiało jej wyraźną przyjemność podczas przejażdżki późnym popołudniem, przez którą
omal się nie spóźnili na obiad. Kiri nie chciała stracić ani minuty z tego słonecznego dnia, zwłaszcza że dobra
pogoda była w Anglii rzadkością: od chwili przybycia do Grimes Hol Kiri nie mogła się ruszyć z domu lorda i lady
Norland, którzy zaprosili ją do swej wiejskiej rezydencji. Na szczęście Godfrey okazał się znakomitym jeźdźcem i
dotrzymywał jej kroku podczas szaleńczego galopu przez wzgórza i doliny hrabstwa Kent.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin