Anioły cmentarne.doc

(334 KB) Pobierz
Anioły cmentarne – między ziemią a niebem

Anioły cmentarne – między ziemią a niebem

Krzysztof Stefański

 

 

Spośród różnorodnych przedstawień aniołów do najbardziej charakterystycznych należą te, które spotykamy na cmentarzach. Zna je każdy z nas, bowiem każdy z nas odwiedza przynajmniej raz w roku cmentarz. Dlatego dziwić może fakt, że ten typ przedstawień istot anielskich nie doczekał się do tej pory dogłębniejszych opracowań. A anioły cmentarne zadziwiają mnogością odmian i form, w jakich występują. Ich pojawienie się i rozpowszechnienie związane jest z powstaniem na przełomie XVIII i XIX wieku nowoczesnych cmentarzy, jako wyodrębnionych zespołów położonych poza zwartą zabudową miejską. Wraz z tym zaczęły się rozwijać nowe formy w sztuce sepulkralnej, zakorzenione w przeszłości, ale wykształcające też wiele oryginalnych wariantów. Rodziło się podejście do cmentarza, jako miejsca pamięci, refleksji i medytacji, urastającego do roli przestrzeni przenikniętej sacrum, ale jednocześnie jako miejsca prywatnego kultu zmarłych.

 



Łódź, Stary Cmentarz

Pamięć o nieżyjących utrwalano, stawiając, zależnie od statusu majątkowego rodziny, nagrobki różnej wielkości i o zróżnicowanej formie, bądź też wielkie grobowce lub kaplice-mauzolea. Towarzyszył temu bujny rozwój rzeźby nagrobnej. Duże cmentarze europejskie przekształcały się w prawdziwe galerie sztuki. Można tu wymienić – paryskie Pere-Lachaise, Montmartre i Montparnas, londyński Highgate Cemetery, wiedeński Zentralfriedhof, genueńskie Staglieno, czy najbardziej znane nekropolie polskie – warszawskie Powązki, lwowski Łyczaków, wileńską Rossę czy krakowski Cmentarz Rakowicki. Dodać tutaj trzeba Łódzkie Stare Cmentarze – zespół do tej pory niedoceniany, a zasługujący na to, by postawić go w rzędzie najciekawszych polskich nekropolii.

Rzeźba cmentarna tego okresu wykształciła niezwykle bogatą, swoistą symbolikę, odwołującą się zazwyczaj do dwóch głównych kręgów kulturowych: antycznego i chrześcijańskiego. Rozwój nowoczesnej rzeźby nagrobkowej następował w okresie rozkwitu sztuki klasycystycznej, na przełomie XVIII i XIX wieku. Z tego względu powszechna ona była na europejskich cmentarzach od początku stulecia i zachowywała popularność aż do wieku XX. Najbardziej znane motywy związane z symboliką klasycystyczną to postacie żałobnic, zwanych też płaczkami, geniusze śmierci, wrota śmierci, urna (popielnica) czy też złamana kolumna. Do szczególnie urodziwych należał motyw żałobnic – młodych kobiet w powłóczystych, antykizujących szatach, najczęściej w pozie stojącej, rzadziej siedzącej, wspartych na postumencie, popielnicy lub na krzyżu. Ich głowy często okrywa welon, gdzie indziej trzymają w rękach kwiaty maku lub makowy wieniec. Wyrażały one smutek i żal po śmierci zmarłego w sposób melancholijny, pozbawiony tragicznego patosu. Inny ciekawy motyw rozpowszechniony w epoce klasycyzmu i pojawiający się na cmentarzach do początku XX wieku, to drzwi, czy też wrota śmierci, o długiej, sięgającej starożytności tradycji. Śmierć to przejście bramy do życia pozagrobowego, do innego świata. Kanon tego rodzaju nagrobka spopularyzował u progu XIX stulecia włoski mistrz rzeźby klasycznej Antonio Canova, m.in. w grobowcu Stuartów w bazylice św. Piotra w Rzymie z 1814 r., a w grobowcu arcyksiężniczki Marii Krystyny w wiedeńskim kościele augustianów z 1805 r. – połączył go z motywem żałobnicy, wprowadzając orszak żałobny, kroczący ku wrotom, które w tym wypadku mają charakter wejścia do komory grobowej. Motywy te zachowały aktualność do początku kolejnego stulecia. Świadczy o tym piękny grobowiec Henryka Federa na Starym Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Łodzi, wykonany z marmuru w 1909 roku przez Valentino Casala, weneckiego artystę tworzącego w Berlinie. Inne charakterystyczne dla tego czasu wyobrażenie, to geniusz śmierci: uskrzydlony, półnagi młodzieniec gaszący pochodnię skierowaną ku ziemi. To także motyw o starej, antycznej proweniencji, który w sztuce sepulkralnej XIX wieku przeżywał renesans. Odmianą tego typu ikonograficznego jest bóg snu Hipnos, z wieńcem makowym na głowie lub przewieszonym przez ramię.

Łódź,
Stary Cmentarz

Najbardziej powszechnym symbolem chrześcijańskim na dziewiętnastowiecznych cmentarzach jest naturalnie krzyż – znak męczeńskiej śmierci Chrystusa i odkupienia naszych grzechów. Krzyż to symbol pojawiający się w różnych odmianach niemal na wszystkich nagrobkach cmentarzy chrześcijańskich. Niekiedy przyjmuje ciekawe kształty, jak choćby formę drzewa życia, czy też służy jako wsparcie dla żałobnicy. Innym częstym przedstawieniem jest postać Chrystusa. W ciągu XIX wieku rozpowszechnił się schemat ikonograficzny przedstawiania jego postaci, wzorowany na posągu Duńczyka Bertela Thorvaldsena, z kopenhaskiego kościoła Najświętszej Marii Panny (1811-1829). Jest to Chrystus miłosierny, z rozchylonymi ramionami, biorący pod opiekę cały świat. W drugiej połowie XIX wieku, coraz częściej na cmentarzach, ale tylko katolickich, pojawia się figura Matki Boskiej.

Interesującym motywem jest postać anioła – posłańca, wysłannika Boga. Figura anioła pojawia się na chrześcijańskich cmentarzach już od początku XIX wieku, ale popularność zdobywa później, wypierając antycznego uskrzydlonego geniusza śmierci. Anioły występują w różnych wersjach, w różnych pozach i typach przedstawień. Piękny, uskrzydlony anioł, o dziewczęcej lub kobiecej urodzie, stanowił wdzięczny temat chętnie podejmowany przez wielu artystów tworzących nagrobne rzeźby. Ilustracją tego niech będzie kilka charakterystycznych przykładów zaczerpniętych głównie z polskich cmentarzy – lwowskiego Łyczakowa, wileńskiej Rossy i łódzkiego Starego Cmentarza.

Jednym z wcześniejszych chronologicznie i ciekawszych ikonograficznie jest grobowiec Jana Hausnera (zm. 1822) z lwowskiego Łyczakowa, dzieło warsztatu Antona Schimsera. Otrzymał on formę prostopadłościennego sarkofagu, któremu nadano kształt nawiązujący do Arki Przymierza. Strzegą jej umieszczone na rogach cztery cherubiny z rozpostartymi skrzydłami, zamyślone, z przymkniętymi oczami. Ich złocone ręce na piersi przytrzymują podciągniętą ku górze połę długiej sukni, w geście przypominającym przedstawienia typu velatio. Rozwiązanie zastosowane w grobowcu Hausnera jest rzadkie, gdyż nawiązuje do symboliki starotestamentowej.

Lwów,
cmentarz na Łyczakowie

Znacznie częściej pojawiają się anioły stojące obok krzyża lub wsparte o niego, w pozie upodobniającej je do antycznych żałobnic. Dwa zbliżone przykłady znajdujemy na położonych z dala od siebie nekropoliach, w Wilnie (nagrobek księdza Aleksandra Hryniewickiego, 1837-1900) i Łodzi (nagrobek rodziny Adolfa Butschkata, 1845-1916). W obydwu piękny anioł o dziewczęcej urodzie stoi przy krzyżu, trzymając w prawym ręku gałązkę palmową, która w tym wypadku symbolizuje wieczną nagrodę za życie w wierze. Na nagrobku wileńskim anioł w lewej ręce, położonej na podstawie krzyża, trzyma wieniec laurowy, symbol chwały. Anioł łódzki, widać zmęczony, wsparł lewą rękę na podstawie krzyża, opierając na niej głowę. Anioł na barcelońskim cmentarzu de les Corts w spokoju sypie na grobowiec rodziny Ibarra kwiaty maku, mające zapewnić zmarłym wieczny, kojący sen. Na grobie małżonków Skrypciów na lwowskim Łyczakowie, przykląkł, by złożyć im na tablicy epitafijnej bukiet kwiatów.

Lwów,
cmentarz na Łyczakowie

Często anioły siedzą zadumane. Na grobowcu hrabiów Pinińskich na Łyczakowie przysiadł anioł przytrzymujący na nodze „księgę życia” czy też „przeznaczenia”, a siedzący przy grobie rodziny Lenartowiczów, na katolickiej części Starego Cmentarza w Łodzi, wsparł w zadumie głowę na dłoni. Wspaniałe, długie skrzydła – jakże muszą mu one ciążyć! – złożył i opuścił ku dołowi. Imponującymi skrzydłami zadziwia też anioł na grobie rodziny Sanfeliu Nogues, na cmentarzu barcelońskim, który położył się na postumencie, z głową na rękach. Wygodną pozycję horyzontalną przyjął anioł (autorstwa Wacława Konopki) na grobie aktora teatrów dramatycznych Janusza Orlińskiego-Busiackiego (1872-1917) na cmentarzu łódzkim. Złożone skrzydła służą mu za posłanie. Z głową wspartą na dłoni przygląda się przytrzymywanemu lewą ręką medalionowi z podobizną zmarłego, jakby zastanawiając się nad jego dalszym losem.

Anioły przyklękają też na grobach, jak choćby ten na grobie rodziny Grzędzielskich na Łyczakowie, z twarzą skrytą w dłoniach, pogrążony w modlitwie lub może płaczący.

Są też anioły bardziej aktywne, wypełniające swą misję. Na grobie Alberta Hoffmana na wiedeńskim cmentarzu Grinzig anioł utula i pociesza pogrążoną w żalu młodą kobietę, zapewne wdowę po zmarłym, którego wizerunek widnieje na postumencie. Anioł na grobie Marcelego Ciemirskiego, (1824-1885) przytrzymując w rękach urnę, rozpościera skrzydła, jakby za chwilę miał się wznieść do lotu.

Wilno,
cmentarz na Rossie

Dynamicznie wzbija się ku górze, zrywając żeliwne pęta wiążące go z ziemią, anioł (autorstwa Leopolda Wasilikowskiego) na grobie Izy Salomonowiczówny (zm. 1901) na wileńskiej Rossie. To z pewnością jedno z najpiękniejszych dzieł związanych z motywem anioła w europejskiej sztuce sepulkralnej. Wiotka, pełna subtelności figura, znakomicie wyraża niematerialną, duchową istotę anielskiego bytu. Prawem kontrastu przeciwstawić jej można dzieło Zygmunt Otto na tymże samym cmentarzu – anioła na grobie Józefa Montwiłła (zm. 1911). Emanuje z niego materialna siła i moc, jest to prawdziwie waleczny anioł. Wykonany z brązu, półnagi, kroczy energicznie do przodu, niosąc w ręku pochodnię, którą osłania drugą dłonią. W tym wypadku figura ta symbolizuje działalność zmarłego – Montwiłł to znany wileński działacz oświatowy i społeczny, m.in. inicjator powstania słynnej kolonii montwiłłowskiej. Pochodnię można odczytać także jako głębszy symbol światła Bożego, „wiecznego światła”, jakie ma oglądać zbawiona dusza.

Wilno,
cmentarz na Rossie

Walczący anioł to jednak tradycyjnie przede wszystkim Archanioł Michał, najpotężniejszy z aniołów. Na Łyczakowie, na grobie Michała Szoka (zm. 1840) archanioł (z warsztatu Jana Schimsera) w zbroi, z podniesionym do ciosu mieczem i tarczą opatrzoną znakiem Chrystusa depce nogami szatana o korpusie i głowie człowieka, z wężowym ogonem i smoczymi skrzydłami.

Na przeciwległym biegunie bytów anielskich umieścić należy dziecięce aniołki, upodobnione do antycznych amorków. Wyrażają one powszechne mniemanie, że dusza dziecka, jako istoty niewinnej, po śmierci wędruje bezpośrednio do nieba i dołącza do grona aniołów – co chyba nie do końca jest zgodne z nauczaniem Kościoła, istota bytu anielskiego jest bowiem z pewnością różna niż ludzkiego, nawet po śmierci. Szczególnie wzrusza przedstawienie dwóch małych aniołków przytulonych do siebie w siostrzanym uścisku, jakie znajdujemy na tymże cmentarzu na grobie Muszyńskich i Skarbków. Przedstawienie w tym miejscu nieco zaskakujące, bowiem wieńczy nagrobek osób zmarłych w starszym wieku. Anioł gaszący pochodnię, upodobniony do amorka, a może raczej mały geniusz śmierci, ozdobił symboliczny nagrobek Mozarta na wiedeńskim St. Marx-Friedhof, w miejscu, gdzie genialny kompozytor pochowany został w zbiorowym grobie.

Kim są cmentarne anioły, anioły towarzyszące ludziom w ich pozagrobowym życiu. Często określa się je jako „anioły śmierci”. Ale termin ten nie wydaje się szczęśliwy w świetle chrześcijańskiego nauczania. Zwiastowanie śmierci nie jest bowiem ich właściwym posłannictwem. Wedle naszej wiary każdemu człowiekowi przypisany zostaje w momencie narodzin anioł – opiekun i doradca, nazywany aniołem stróżem. Tak chyba też należy traktować anielskie figury na cmentarzach: jako przedstawienia anioła stróża każdego ze zmarłych. Kult anioła stróża i jego przedstawienia w sztuce pojawiają się stosunkowo późno, bo w końcu XVI wieku, a rozpowszechniają się w następnym stuleciu. Motyw ten spopularyzowany został w wieku XIX w sztuce dewocyjnej – któż z nas nie zna obrazków z aniołem ochraniającym dzieci idące przez most, kładkę czy ścieżkę nad stromym urwiskiem. Piękną interpretację tego motywu odnajdujemy na łódzkim Starym Cmentarzu. To pomnik zmarłej w wieku 25 lat Zofii Biedermann, która osierociła dwójkę małych dzieci. Rzeźba Otto Lessinga, powstała w 1898 roku w Rzymie, ukazuje zmarłą jako anioła stróża pochylającego się nad dwójką dzieci, bawiących się na skraju urwiska. Anioł jest portretem zmarłej, a dzieci, to jej mali synowie. Anioł stróż tu pojawia się więc w formie dosłownej, ale w przewrotnej interpretacji – to zmarła matka przejmuje rolę anioła stróża swoich żyjących dzieci.

Gdy przyjmiemy, że anioły cmentarne to przedstawienia aniołów stróżów, powstaje istotny problem doktrynalny. Otóż wedle oficjalnego nauczania Kościoła opieka anioła stróża rozpoczyna się z chwilą narodzenia każdego człowieka i trwa tylko do momentu śmierci – cóż zatem robią te anioły na cmentarzach, gdzie znajdujemy wszak spoczynek już po zakończeniu ziemskiego żywota?

Problem ten, rozszerzając oficjalną naukę Kościoła, stara się wyjaśniać ojciec Melchior Fryszkiewicz w publikacji Rzecz o aniołach, między Bogiem a człowiekiem. „W chwili gdy człowiek umrze (...) Anioł Stróż zamknie mu powieki, a duszę opuszczającą ciało odda w ręce Archanioła Michała, by ją zaprowadził przed straszliwy trybunał Sądu Bożego (...). Kiedy rozliczenie człowieka z szafarstwa powierzonymi mu talentami wypadnie pomyślnie, wtedy św. Michał wraz z Aniołem Stróżem, pełni szczęścia powiodą zbawioną duszę do raju. (...) Z tym momentem kończy się opieka Anioła Stróża nad duszą człowieka.” Związek anioła stróża i człowieka zostaje więc przedłużony do momentu wstępnego sądu Bożego i skierowania duszy do raju. Ale co z tymi, którzy do raju nie idą od razu, a zostali skazani na czyściec? To także stara się wyjaśnić autor: „Posługa przy konającym daje Aniołom Stróżom niezmiernie dużo radości, wyrażanej śpiewaniem hymnów. Gdy dusza idzie do czyśćca, by tam odpokutować za winy, Anioł Stróż odchodzi. Może ją tam zostawić zabezpieczoną przed groźbą odejścia od Boga. Jednak odwiedza ją często, przynosi od Boga pociechę i ulgę w cierpieniach. Z ziemi dostarcza wiadomości o rodzinie i znajomych. Gdy pokuta się kończy, zabierze duszę do nieba”. Całkowite rozstanie anioła stróża i człowieka następuje jedynie wówczas, gdy dusza zostaje potępiona i skierowana do piekła. Z innymi aniołowie podtrzymują związki aż do Sądu Ostatecznego, przed którym, pod wodzą Archanioła Michała, zbiorą prochy ludzi, by umożliwić im zmartwychwstanie. Po Sądzie zaś: „Po ogłoszeniu wyroku sprawiedliwi w otoczeniu Aniołów wzniosą się do nieba, gdzie wśród niewypowiedzianego szczęścia rozpoczną życie bez końca” – tam związek z aniołem stróżem człowieka zmartwychwstałego i nagrodzonego wiekuistym szczęściem będzie kontynuowany.

Choć rozważania ojca Fryszkiewicza są dziełem współczesnym, to z powodzeniem możemy przyjąć, że oddają one sposób pojmowania postaci anioła stróża w XIX stuleciu. Pozwala nam to zinterpretować postacie aniołów na grobach z tamtej epoki jako znaki czuwania i nieustającej opieki nad duszą zmarłego. Tak pojmowane anioły cmentarne stają się symbolem chrześcijańskiej nadziei na życie wieczne w niebie, a jako anioły stróże są naszymi opiekunami i orędownikami także w zaświatach.

Te nadzieję wymownie ukazuje nagrobek rodziny Hermanna Guenzla (zm. 1927) na łódzkim Starym Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim. Powraca tu wspominany wcześniej motyw drzwi śmierci, w tym wypadku w wyraźnie chrześcijańskiej interpretacji. Anioł o pogodnym wyrazie twarzy uchyla drzwi prowadzące do nieba, na których widnieje napis „Gott ist die Liebe” (Bóg jest miłością). Śmierć staje się tutaj przejściem do lepszego świata, dającego możliwość poznania bożej miłości.

Radość z obcowania z Bogiem pięknie wyrażają inne anioły z tej samej nekropolii. To anioły muzykujące, symbolizujące chóry anielskie, sławiące Boga i jego miłość. Osiem takich aniołów stanęło u podstawy wieży wieńczącej neogotycką kaplicę-mauzoleum Karola Scheiblera, wzniesioną w latach 1885-88 według projektu warszawskich architektów Edwarda Lilpopa i Józefa P. Dziekońskiego, a wykonanych z blachy cynkowej według modeli Andrzeja Pruszyńskiego. Pięć z nich zniknęło w ciągu ostatnich dwudziestu lat, pozostały trzy – choć i one są zagrożone – grające na trąbce, czynelach i lutni. Nie ma już niestety aniołów z harfami. Mimo, że jest ich coraz mniej, radosna anielska muzyka, niosąc nadzieję i otuchę, wciąż „rozbrzmiewa” dla tych, którzy chcą ją usłyszeć.

 

Krzysztof Stefański

 Łódź, Stary Cmentarz


 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin