Polityka_polska_i_odbudowanie_panstwa-Cz_2-roz_3 - Kopia.doc

(82 KB) Pobierz
W dziewięćsetną rocznicę

Roman Dmowski

 

Polityka polska i odbudowanie państwa

 

CZĘŚĆ DRUGA

 

Od wojny rosyjsko-japońskiej do wojny światowej (1904-1914)

Rozwój polityki polskiej i walka o jej samoistność

 

III. ROK PRZEŁOMOWY

 

Kto chce naprawdę wiedzieć, jaką drogą doszliśmy do niepodległości, ten musi dobrze zrozumieć, czym był w polityce rok 1907.

W tym roku zaszły wielkie, brzemienne następstwami zmiany w po­łożeniu międzynarodowym, w szczególności zaś w polityce rosyjskiej i niemieckiej. W tym roku również, w zrozumieniu zaszłych zmian ukształtowała się ostatecznie w umysłach naszych polityka polska, któ­ra już poszła konsekwentnie po wytkniętej linii aż do chwili, kiedy kwestia odbudowania państwa została rozstrzygnięta.

Przegrana wojna japońska, w połączeniu z ciężkim kryzysem wewnę­trznym, osłabiła ogromnie Rosję na zewnątrz, a tym samym wzmocni­ła pozycję Niemiec. W przewidywaniu tego skutku wojny dyploma­cja Francji i Anglii doprowadziła już w jej początku, w roku 1904, do porozumienia angielsko-francuskiego, które uregulowało wszystkie spor­ne między tymi państwami kwestie kolonialne i dało Francji wolną rękę w Maroku. Tym sposobem Niemcy pozostały w interesującej je bardzo kwestii marokańskiej poza nawiasem1. Po ostatecznej wszakże klęsce rosyjskiej na Dalekim Wschodzie, gdy Rosja na swej granicy zachodniej znalazła się na ich łasce, Niemcy poczuły się tak silne, że dokonały niesłychanie gwałtownego ataku dyplomatycznego na Francję, przed którym ta się musiała ugiąć2. Główny organizator polityki przeciw-niemieckiej, Delcasse3, musiał ustąpić ze stanowiska ministra spraw za­granicznych i Francja zgodziła się na konferencję międzynarodową w sprawach marokańskich. W Algeciras4 wszakże francusko-angielska entente cordiale okazała się budową trwałą, a nadto zrobiono tam po­czątki zbliżenia między Anglią a Rosją. W dalszym ciągu, w roku 1907 podpisane zostało porozumienie angielsko-rosyjskie5 w sprawach środkowoazjatyckich, usuwające wszystkie powody do konfliktu między dwo­ma państwami. Zarysowało się potrójne porozumienie angielsko-francusko-rosyjskie, które w miarę zacieśniania się węzłów między trzema mocarstwami musiało coraz bardziej redukować rolę Niemiec w polityce światowej.

Europa dzieliła się na dwa wielkie, stojące przeciw sobie obozy. Z jednej strony trój przymierze: Niemcy, Austro-Węgry i Włochy, ostat­nie bardzo niepewne w tej kombinacji, bo przy długości linii swego brze­gu morskiego niezdolne do przeciwstawienia się potędze morskiej Anglii i Francji, mające zresztą z tymi mocarstwami porozumienie w sprawach śródziemnomorskich6, z drugiej Anglia, Francja i Rosja.

Rosja w roku 1907 zdołała się już uporać ze swym kryzysem wewnętrznym. W trzeciej Dumie7 rząd już był zwycięzcą, a kierownictwo Dumy znajdowało się już w rękach umiarkowanego stronnictwa październikowców8, którzy wespół z nacjonalistami i skrajną prawicą stanowili 2/3 Izby. We współpracownictwie z Dumą, a głównie z leaderem październikowców, Guczkowem9, rozpoczęto wielkie dzieło reorganizacji, a poniekąd organizowania na nowo armii. Praca ta, korzystająca z do­świadczeń świeżo przegranej wojny, szła szybko naprzód, a z jej postę­pem odradzała się potęga zewnętrzna Rosji.

Polityka zewnętrzna państwa carów zaczęła nabierać pewności siebie, otrząsać się ze zwiększonej podczas wojny zależności od Niemiec, do czego nowe porozumienie z Anglią stało się dla niej niemałą zachętą.

Niemcy, zatrzymane przez nową kombinację mocarstw w swym roz­pędzie na szerokich drogach polityki światowej, zwróciły szczególnie swą energię w kierunku najmniejszego oporu, w kierunku Bałkanów i Azji Zachodniej, kreśląc sobie wielkie plany ekspansji kontynentalnej po linii Berlin—Bagdad, zagrażające przede wszystkim interesom Rosji.

Już w roku 1907 było widoczne, że wielka wojna, w której Rosja zetrze się z Niemcami, jest tylko kwestią czasu.

Tak, było to widoczne, pomimo że w Rosji usposobienie wojownicze względem Niemiec nie istniało. Wprawdzie po otwarciu trzeciej Dumy ogromnie wzrósł nastrój patriotyczny, wyrażający się nie tylko w reakcji przeciw rewolucji i w atakach na „obcoplemieńców", ale także w ambicji do ekspansji wpływów Rosji na zewnątrz i do wzmocnienia jej roli mocarstwowej; świadomość, że na drodze Rosji w tym względzie stoją przede wszystkim Niemcy, jeszcze nie była jasna. Przeciwnie, czuć było silne wpływy niemieckie wewnątrz państwa, które tę świadomość za­cierały i uwagę od niebezpieczeństwa niemieckiego starały się odwrócić. Było jasne, że gdy polityka zewnętrzna Rosji coraz wyraźniej rozwija się w kierunku przeciwniemieckim, wewnątrz panuje germanofilstwo, popieranie Niemców, równoległe ze szczuciem na Polaków oraz uleganie w polityce wewnętrznej podszeptom czy też naciskowi z Berlina. Bliżej wtajemniczonym znany był memoriał wybitnego ministra Durnowo10.

Rosyjska opinia publiczna widziała głównego wroga w Austro-Wę­grach. Nie zdając sobie sprawy z charakteru i siły węzłów łączących Austrię z Niemcami, oddzielała zanadto politykę austriacką od niemiec­kiej i widziała możliwość starcia z Austrią bez wojny z Niemcami. Nie­daleka przyszłość pokazała, że Rosjanie byli w błędzie.

Świadomość wszakże, iż wojna między Rosją a Niemcami zbliża się szybkimi kroki i że w tej wojnie wypłynie kwestia polska, gdzieś po wrogiej nam stronie istniała, i to tam, skąd wypływały natchnienia do polityki polskiej trzech mocarstw rozbiorczych.

Świadczyło o tym nagłe w owym czasie ożywienie się inicjatywy w stosunku do Polski we wszystkich trzech państwach. Wyrażała się ona: w Prusach — w niesłychanie szybkim postępie ustawodawstwa przeciw-polskiego, w łożeniu olbrzymich sum na umocnienie niemczyzny na ziemiach polskich i w coraz intensywniejszej działalności Ostmarken-vereinu;11 w Austrii — w bezceremonialnym już organizowaniu i otaczaniu opie­ką Rusinów, przemianowanych na Ukraińców, z wyraźnym dążeniem do wyrwania z rąk polskich wschodniej Galicji;12 w Rosji — w podniesieniu projektu utworzenia guberni chełmskiej i oderwania jej od Królestwa, oraz w nieoficjalnym proklamowaniu apetytów na wschodnią Galicję.

Cel we wszystkich państwach jeden — sprowadzenie do minimum obszaru polskiego; energia i pośpiech jednoczesne wszędzie. Czyż to mógł być jedynie zbieg okoliczności?...

Dla mnie przynajmniej było niewątpliwe, że to wszystko jest jeden plan, z jednego wychodzący źródła. Jeżeliby ktoś miał wątpliwości co do tego źródła, to powinien był je ostatecznie rozwiać pokój brzeski13 podczas wielkiej wojny, który był taką przykrą niespodzianką dla pewnego gatunku „mężów stanu" w Polsce. Przecież ten pokój był tylko ukoronowaniem całej tej akcji trzech państw, ożywionej od roku 1907 i prowadzonej z takim pośpiechem, żeby na czas zdążyć. Projekt pokoju brzeskiego, jako jeden z możliwych sposobów załatwie­nia się z kwestią polską w razie wojny z Rosją, musiał być przynaj­mniej w ogólnych zarysach już dość dawno opracowany i musiał leżeć gotowy w Berlinie już w roku 1907. Ma się rozumieć, były i inne plany, o których później będzie mowa. Ten był najdalej idący, najwięcej dawał Polakom, bo uznawał kawałek ziemi za Polskę.

Od roku 1907 rozwój wypadków w Europie poszedł z ogromną szyb­kością: aneksja Bośni i Hercegowiny14, pierwsza wojna bałkańska15, druga wojna bałkańska16 — wszystko to potwierdzało przewidywanie, że ostateczne starcie jest już bardzo bliskie. Od roku też 1907, jak to już wskazałem, objawia się po stronie naszych wrogów widoczny pośpiech w polityce polskiej, zmierzający do tego, żeby kwestia polska, gdy stanie siłą rzeczy na porządku dziennym, była już tylko kwestią nie­wielkiego obszaru, kwestią niecałego nawet Królestwa kongresowego i co najwyżej zachodniej Galicji; ziemie zaboru pruskiego — to już nie­wątpliwe Niemcy; wszystko zaś, co leży na wschód od Rzeszowa, Lublina i Siedlec — to Ukraina lub Rosja, zależnie od tego, jak się złożą okoliczności.

W roku też 1907 ludzie widzący, co się dzieje i orientujący się choć cokolwiek w położeniu, musieli zrozumieć, że i my nie mamy ani chwili do stracenia. Jeżeliśmy nie chcieli, ażeby plany naszych wrogów się ziściły, żeby w chwili starcia między Rosją a Niemcami kwestia polska wypłynęła w sensie berlińskim, a nie w naszym, trzeba było działać i działać szybko.

Garść ludzi, z którymi pracowałem od początku lub którzy pod na­szym wpływem wyrośli i szeregi pracowników pomnożyli, którzy mieli ciągle przed oczami przyszłe państwo polskie i plan jego konkretny — była jedynym w Polsce środowiskiem, w którym bieg wypadków z punk­tu widzenia sprawy polskiej bacznie śledzono i w którym potrzebę szyb­kiego działania w owej chwili zrozumiano.

Od roku 1907 zaczyna się głucha, ale z wielkim napięciem prowa­dzona walka między dwiema bardzo nierównymi siłami. Po jednej stro­nie polityka wielkiego mocarstwa, ciążącego nad całą środkową i wschod­nią Europą, polityka berlińska, wywierająca silny wpływ na losy spra­wy polskiej nie tylko w Wiedniu, ale i w Petersburgu, mająca swych czynnych agentów w całym świecie, mająca ich i w samej Polsce. Po drugiej — organizująca się dopiero polityka polska, świadoma całko­wicie swych celów i dróg tylko w nielicznych mózgach, popierana przez szersze koła raczej instynktownie, raczej tylko przez wiarę w ludzi, którzy wzięli sprawę polską w swe ręce, polityka rozporządzająca nie­słychanie skromnymi środkami, napotykająca we własnym kraju na ogromne przeszkody w nałogach z przeszłości porozbiorowej, w płytkości myśli, w fałszywych ambicjach, wreszcie w złej woli, świadomie służą­cej obcym celom.

Przebieg tej walki, dotychczas nieznany i nierozumiany nawet dla ludzi, których Polska nie obchodzi, może być bardzo interesującym dramatem.

W roku 1907 grunt dla akcji politycznej, któryśmy znaleźli w Dumie, spod nóg nam usunięto. Po ukazie czerwcowym należało oczekiwać, iż rząd będzie panem sytuacji w Izbie, że znaczna jej większość będzie za rządem, a przeciw Polakom, że wreszcie my sami, zredukowani do niewielkiej garstki posłów, nie będziemy zdolni odegrać poważniejszej roli.

Pomimo to poszedłem do trzeciej Dumy.17 Była to, po pierwsze, kwe­stia honoru: nie mogłem się cofać po wymierzonym w Polskę ciosie, będącym odpowiedzią na politykę, której byłem głównym przedstawi­cielem. Po wtóre, stanowisko posła stolicy i prezesa Koła Polskiego dawało mi oficjalny tytuł do przemawiania i działania w imieniu Pol­ski, co mi właśnie w owym momencie było bardzo potrzebne.

Trzeba było wszakże przenieść poza ściany Dumy środek ciężkości naszego działania wewnątrz, jeżeliśmy chcieli przygotować sprawę pol­ską na chwilę wybuchu wojny między Niemcami a Rosją.

Myśmy też wojny chcieli i, w położeniu, w jakim znajdowała się Polska, nikt nam tego za złe brać nie ma prawa. Myśmy musieli pragnąć upadku potęgi niemieckiej, która nas przygniatała, która konsekwentnie szła do całkowitego zniszczenia naszego narodowego bytu, która w każ­dym swoim względem nas kroku, czy to wewnątrz państwa niemiec­kiego, czy poza jego granicami, rzucała nam swoje brutalne ausrotten!18

„Jesteśmy w walce nie tylko z naszymi Polakami, ale z całym naro­dem polskim" — mówił kanclerz Bülow19 w parlamencie. Jedyną na to uczciwą i logiczną odpowiedzią była walka całego narodu polskiego przeciw Niemcom i pragnienie ich upadku.

Chodziło wszakże o to, żeby Rosja nie tylko miała wojnę z Niem­cami, ale żeby była zdolna ją prowadzić, żeby ta wojna zakończyła się klęską Niemiec.

Do tego nie wystarczała praca nad organizacją armii, którą zaczęto dobrze prowadzić — potrzebne było nie mniej przygotowanie polityczne Rosji, zniszczenie niemieckich wpływów wewnątrz państwa.

Nie było na pewno w dziejach państwa, które by się znajdowało w tak dziwnym, potwornym wprost położeniu jak Rosja. Jej polityka zewnętrzna była, bo musiała być, przeciwniemiecka, natomiast wewnątrz królowało germanofilstwo. Tylko w tak nieskoordynowanym rządzie jak rosyjski było możliwe podobne przeciwieństwo między ministrem spraw zagranicznych a resztą rządu.20 Ten stan rzeczy miał głębokie swoje korzenie w przeszłości i na nim zrobiły swoją karierę mocarstwową Prusy.

Już Fryderyk Wielki rozumiał, jak olbrzymie dla Prus znaczenie bę­dzie miało związanie z nimi Rosji przez wspólne spożycie „eucharystycz­nego ciała Polski"21 — jak się cynicznie wyrażał. Już Fryderyk miał wrogie w stosunku do Rosji plany w zakresie kwestii wschodniej22, ­dącej najżywotniejszym punktem jej polityki zewnętrznej. Bismarck tę podwójną politykę wykończył, ujął w doskonały system. Związał mocno Rosję z Prusami na gruncie kwestii polskiej, a jednocześnie pracował nad zniszczeniem jej pozycji mocarstwowej, dążył przede wszystkim do tego, żeby Niemcy zajęły jej miejsce na Bliskim Wschodzie.23 Skutkiem rozrostu wpływów niemieckich wewnątrz Rosji wytworzyło się takie położenie, że Rosja w polityce zagranicznej była stale bita przez Niem­cy, a jednocześnie Durnowo nie bez słuszności pisał, że na wojnę z Niem­cami nie może sobie ona pozwolić, bo ta wojna będzie jej zgubą. Jeżeli ten stan rzeczy miał trwać dalej, to Niemcom nic nie groziło; nawet w razie wybuchu wojny między dwoma państwami można było być pew­nym, że zakończy się ona całkowitym już uzależnieniem Rosji od Nie­miec, co oznaczałoby złożenie na długi czas kwestii polskiej do grobu i zlikwidowanie nas raz na zawsze jako wielkiego narodu.

Pierwszym tedy zadaniem była walka z niemieckimi wpływami we­wnątrz Rosji, prowadząca do ich zniszczenia. Było to zadanie przede wszystkim dla polityki polskiej.

Związek Rosji z Prusami powstał na gruncie rozbioru Polski. Gdy ten związek się rozluźnił pod wpływem antagonizmu w polityce ze­wnętrznej, gdy Rosja szła do zerwania z Prusami, Polacy przez powsta­nie roku 1863 umożliwili Bismarckowi zacieśnienie przyjaźni na nowo. Gdy przymierze francusko-rosyjskie dało Rosji pozycję międzynarodową od Niemiec niezależną, wojna japońska i kryzys wewnętrzny w Rosji tę pozycję osłabiły, uzależnienie Rosji od Niemiec znów się zwiększyło, a polscy rewolucjoniści znów do tego trochę pomogli.

Jeżeli tedy Polacy tak dużą rolę odgrywali w uzależnieniu Rosji od Niemiec, to nie mniejszą mogła odegrać odpowiednia polityka polska w jej wyzwoleniu spod wpływów niemieckich. I gdy nasze zbawienie tego wyzwolenia najoczywiściej wymagało, rozum i sumienie nakazy­wały pójść po tej drodze i zdobyć się na największe wysiłki, żeby ten cel osiągnąć.

Tą drogą poszła nasza polityka, poszła szybko, bez ociągania się, bez wahań, bo jak powiedziałem, nie było ani chwili do stracenia.

Nie wystarczyło tu demaskowanie zależności rządu rosyjskiego od Niemiec, stawianie go w trudne położenia, w których by musiał albo do tej zależności się przyznać, albo stanowisko swe zmienić — trzeba było wpoić w Rosję świadomość, że w walce z Niemcami Polska będzie po jej stronie, nie tylko słowem, ale i czynem pokazać, że nie chcemy być narzędziem Niemiec przeciw niej i organizować opinię rosyjską przeciw polityce, która czyni Rosję narzędziem Niemiec do niszczenia Pol­ski.

Bliska przyszłość ukazała, że wysiłki na tej drodze nie były bez­owocne, że polityka polska miała tu bardzo dużo do zrobienia.

Równolegle z tym zadaniem i w ścisłym z nim związku stanęło przed nami drugie; z pośpiechem zdobywać dla sprawy polskiej miejsce na terenie międzynarodowym, przygotować postawienie, gdy przyjdzie na to chwila, kwestii polskiej w całej pełni, jednocześnie przeciwdziałać w miarę naszych sił i środków, polityce niemieckiej, podcinać wpływy Niemiec w dostępnej dla nas sferze.

Oto dwa główne punkty, na których postanowiliśmy od roku 1907 ześrodkować swe wysiłki na zewnątrz.

Do tego przybywało wielkie zadanie wewnętrzne — wytężona praca nad polską opinią publiczną, żeby wpoić w nią rozumienie naszej poli­tyki i przygotować odpowiednie zachowanie się narodu na czas wiel­kiego rozstrzygnięcia. Od powodzenia tej pracy zależało wszystko. Żad­na najlepsza polityka nie osiągnie celu, jeżeli naród za nią nie stanie, jeżeli jej swą postawą nie poprze.

Niedawne widoki odnowienia kwestii polskiej przez rozwój stosun­ków wewnętrznych w państwie rosyjskim — w roku 1907 oddaliły się. Nie sytuacja wewnętrzna w Rosji, ale sytuacja międzynarodowa widoki teraz otwierała. Niedawne plany odegrania roli wewnątrz państwa rosyjskiego i przybliżenie tą drogą chwili rozwiązania kwestii polskiej trzeba było zarzucić; znalazła się droga szybciej prowadząca do celu, droga, na której w krótkim czasie moglibyśmy wszystko wygrać, gdy­byśmy umieli podążyć za wypadkami i dorosnąć do położenia naszym rozumem politycznym i energią, i na której moglibyśmy wszystko prze­grać, gdybyśmy zadań polityki polskiej nie zrozumieli lub gdyby nam zabrakło odwagi i energii do wykonania.

Niewielka grupka posłów polskich w trzeciej Dumie już liczbą swych głosów żadnej roli odegrać nie mogła. Miała ona swoje znaczenie, bo miała znaczenie Polska, którą reprezentowała. I postawa jej w naszej polityce niemałą odegrała rolę. Zgodnie z tą polityką postawa ta wy­rażała się w popieraniu tego wszystkiego, co się przyczynia do wzmoc­nienia państwa, do podniesienia jego roli na zewnątrz, i w ostrej kry­tyce polityki polskiej rządu. Jednakże teren działania w Dumie już się znalazł w akcji naszej na drugim planie. Akcja ta zaczęła szukać inne­go terenu, na którym szybciej mogłaby się posuwać naprzód.

 

 

1 Mowa o porozumieniu brytyjsko-francuskim podpisanym w Londynie 8 kwietnia 1904 r. Zainteresowania niemieckie Marokiem były częścią Weltpolitik i wzmogły się po 1898 r. w związku z napięciem ówczesnych stosun­ków brytyjsko-francuskich (Faszoda). Niemcy liczyły na wygrywanie w Ma­roku przeciw Francji także Hiszpanii i Włoch, z którymi wiązał je formalny sojusz. Maroko było już ostatnim krajem w Afryce Północnej o wielkim zna­czeniu strategicznym (Cieśnina Gibrałtarska) i znacznych zasobach, nad któ­rym żadne z mocarstw europejskich nie sprawowało niekwestionowanej ku­rateli.

2 Pierwszy kryzys marokański wywołany został niespodziewaną dla całej opinii europejskiej wizytą cesarza Wilhelma II ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin