- Robbins Harold - Ogier.pdf

(1931 KB) Pobierz
Robbins Harold
Betsy 02
Ogier
Ostatnie będzie pierwszym i jedynym
WSTĘP
Pewnego letniego dnia w 1939 roku sześćdziesięciojednoletni Loren Hardeman spotkał w parku w Detroit
ośmioletniego Angela Perino. Siedzącego na wózku inwalidzkim Hardemana popychała pielęgniarka. Angelo jechał
napędzanym pedałami samochodzikiem, dziecięcą repliką bugattiego, którą jego dziadek kazał zrobić specjalnie dla
niego we Włoszech.
Loren Hardeman zauważył, że samochodzik nie działa zbyt dobrze - że niezależnie od tego, jak zawzięcie pedałuje
mały chłopiec, autko nie chce nabrać szybkości na małym wzniesieniu. Loren powiedział, że być może uda mu się to
poprawić; wziął notes i naszkicował projekt skrzyni biegów.
Angelo nie miał pojęcia, że człowiek na wózku jest najważniejszą postacią w Bethlehem Motors, firmie, która była
czwartym producentem samochodów w kraju. Sam ją stworzył i traktował jak swoje feudalne lenno. Był
człowiekiem tego samego pokroju co Henry Ford: natchnionym rzemieślnikiem, majsterkowiczem, który własnymi
rękami zbudował swój pierwszy samochód, nie mając żadnego technicznego wykształcenia, a potem swoją pierwszą
fabrykę, nie mając żadnego pojęcia o teorii zarządzania. Przypominał Henry’ego Forda także pod innymi względami
- również był arogancki, samowolny i kapryśny.
Tym razem kaprysem Lorena Hardemana było wydanie jedenastu tysięcy należących do firmy dolarów na zbudowa-
nie konstrukcji z łańcuchów, kół zębatych i przekładni, która miała ułatwić pedałowanie małemu Angelowi i dać
jego samochodzikowi szybkość oraz moc.
W miarę upływu lat Loren Hardeman stawał się coraz bardziej chory i z coraz większą goryczą myślał o tym, jak
potraktował go los. Miał tylko jednego syna, który zawiódł jego nadzieje. Miał tylko jednego wnuka, który także
przysparzał mu trosk. Świat nadał trzem Hardemanom przezwiska Pierwszy, Drugi i Trzeci. Pierwszy nigdy nie
przekazał Drugiemu ani Trzeciemu całej władzy nad firmą.
Kiedy Angelo Perino dorósł, okazało się, że niektórymi cechami charakteru przypomina Pierwszego. Był tak krzepki
i pełen wigoru jak stary i jak on miał obsesję na punkcie samochodów: żył tylko myślą o ich projektowaniu,
budowaniu i ściganiu się nimi. Podobnie jak Pierwszy prawie zawsze dostawał to, co chciał. Najpierw chciał się
ścigać. W 1963 roku był na drugim miejscu światowej listy rankingowej kierowców Grand Prix i znalazłby się na
pierwszym, gdyby nie uderzył w ścianę w czasie wyścigu w Sebring, omal nie ginąc w wypadku, który zdruzgotał
jego ciało i pokrył bliznami twarz.
Pierwszy zaprojektował skrzynię biegów do samochodziku Angela, ponieważ się nudził. Uwielbiał c o ś r o b i ć , c o ś
b u d o w a ć i o s i ą g a ć . Zasłużony dla firmy sundancer, konstrukcja, która uczyniła Bethlehem Motors potęgą w tej
dziedzinie przemysłu, był poczciwym samochodem rodzinnym. W 1969 roku Pierwszy postanowił zbudować
samochód sportowy. Powiedział swojej nastoletniej prawnuczce, Elizabeth Hardeman, że nazwie go jej zdrobniałym
imieniem: Betsy. Dziewczyna uznała ten pomysł za „klawy".
Do zaprojektowania i zbudowania betsy Pierwszy ściągnął człowieka, któremu, jak wiedział, mógł zaufać - kierowcę
wyścigowego, ale także konstruktora samochodów, Angela Perino. Polecił Angelowi, aby zrobił sobie operację
plastyczną twarzy, twierdząc, że nie może mieć w firmie dyrektora, który wygląda jak filmowy potwór. Angelo
zgodził się i poddał się operacji w Szwajcarii. Pierwszy umieścił go w Detroit i wyposażył w wystarczającą władzę,
aby zbudować betsy.
Istniał jednak pewien problem. Drugi już nie żył, a Loren Trzeci uważał, że przyszłością Bethlehem Motors jest
produkcja sprzętów gospodarstwa domowego, a nie samochodów, i był zdecydowany za wszelką cenę postawić na
swoim. Walczył z Pierwszym i próbował odebrać mu firmę, używając przy tym metod, które tylko czasem były
legalne, a zawsze brudne. Szlag go prędzej trafi, zanim którykolwiek makaroniarz -a tym bardziej wnuk mafioso i
przemytnika alkoholu - osłabi jego autorytet jako dziedzica firmy oraz fortuny Hardema-nów. Posunął się nawet tak
daleko, że kazał wynajętym zbirom pobić Angela.
Jednakże Angelo Perino także potrafił walczyć, a napaść
nie przestraszyła go, lecz rozwścieczyła. Na burzliwym zebraniu akcjonariuszy pokonał Lorena Trzeciego,
przyczyniając się do tego, że starzec zachował kontrolę nad własną firmą.
Pierwszy rozkoszował się zwycięstwem, które w jego imieniu odniósł Angelo, ale było w nim coś, co mu się nie
podobało. Nigdy nie miał zamiaru doprowadzić do sytuacji, w której jego wnuk zostanie pokonany i upokorzony.
Ostatecznie należał on do rodziny, a krew gęstsza jest od wody. Zwolnił zatem niespodziewanie Angela i zabronił
mu wstępu na teren przedsiębiorstwa.
Jednakże obfitujący w dramatyczne sytuacje związek Angela Perino z rodziną Hardemanów jeszcze się nie skończył.
ROZDZIAŁ I
1972 1
Ojciec Angela, doktor John Perino, podniósł kieliszek ciemnoczerwonego wina i uniósłszy wzrok nad wielkim plate-
rem, na którym piętrzyło się spaghetti, popatrzył wokół stołu. Pozostali, czyli matka Angela, Jenny Perino, Angelo
oraz Cindy Morris, zrozumieli, o co mu chodzi, i także wznieśli swoje kieliszki.
- Za jaśniejszą przyszłość dla ciebie i Cindy, Angelo - powiedział doktor. - Dziękuję Bogu za to, że stary cię wylał.
Straciłeś już wystarczająco dużo czasu na sprawy Hardemanów. Nic nie może uratować tej rodziny. Wnuk, Loren
Trzeci, jest równie zły jak jego dziadek, którego nazywają Pierwszym.
- Gorszy - odezwał się Angelo i wraz ze wszystkimi podniósł kieliszek wina do ust. Musiał sączyć je prawym kąci-
kiem, gdyż lewa strona jego szczęki wciąż jeszcze była zdrutowana, a wargi po tej stronie mocno opuchnięte.
- Jeszcze jeden toast, proszę - wtrąciła cichym głosem Cindy. - Za was, mamo i tato. Zwracam się tak do was, dlatego
że dziś rano postanowiliśmy z Angelem się pobrać.
Jenny Perino wypiła toast ze łzami w oczach. Później, kiedy zaczęła napełniać talerze, łzy te popłynęły po jej policz-
kach. Wszyscy wiedzieli, że byłaby jeszcze szczęśliwsza, gdyby jej przyszła synowa była katoliczką. Jednak
wiedzieli także, że nauczyła się kochać i szanować Cindy i jest bardzo zadowolona, że jej syn żeni się z tak wspaniałą
dziewczyną.
Zgodnie z rodzinną tradycją, nałożyła na talerze więcej, niż każde z nich mogło zjeść. Oprócz domowego spaghetti
polanego gęstym mięsnym sosem nałożyła wszystkim solidne porcje sałatki z dużej drewnianej misy, a na koniec
puściła wokół stołu talerz z chlebem czosnkowym.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin