smierc buddy.pdf

(219 KB) Pobierz
947604292.001.png
Ta lektura , podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-
BOLESŁAW LEŚMIAN
ś
Śmierć Buddy ¹
U wód Hiranjawati² — nad brzegiem żałoby
Poległ Budda, trawiony mgłą ślepej choroby.
Śmierć, Choroba, Żałoba
Był w pobliżu tłum uczniów i był ptak na drzewie,
I dziewczyna, o której nikt dotąd nic nie wie.
Śmierć opodal, we zgubne zwinięta pierścienie,
Pies
Czekała, jak pies wierny, na jego skinienie.
Uczył ją wlec obrożę i lizać złe pęta
I patrzał, jak w ślad za nim po snach się wałęta,
A dziś — choć się skłębiła nad wspólną otchłanią —
Nawet jej nie pogłaskał i nie spojrzał na nią…
Było ponad potokiem drzew tyle a tyle, —
A kwiatów jeszcze więcej. Fruwały motyle.
A on mówił do uczniów: «Czylim się spodziewał,
Wspomnienia
Że będę wspomnieniami zgon zimny zagrzewał?
Pamiętam, jak bystrego dosiadłem Kantaki,
By odjechać na zawsze w ten świat byle jaki³, —
I pamiętam snu nędzę i noc lotusową,
Gdy się księżyc do reszty spełnił nad mą głową,
A jam poglądał duchem, co złudzeń unika,
W przepaść rozkwieconego kędyś października.
Krążyła w sokach drzewnych szalenizna czasu,
Czas
I jeziorniała nicość opodal śród lasu,
I chyliły się kwiaty nadmiarem brzemienia
W cienistość zgęstniałego od rosy istnienia,
A ja, tropiąc kres bytu w kierunku ich woni,
Przemijanie
Czułem dumną zniszczalność ust, piersi i dłoni,
Czułem, że duch mój, w leśną schwytany zieloność,
Potra zdławić w sobie czar i nieskończoność…
O, wytępić ślad gwiezdnej z błękitem łącznicy!
Wymknąć się zwinnym sidłom pustej tajemnicy!
Śmierć
Stracić z oczu brzeg niegdyś znajomej rozpaczy!
Umrzeć, dopóki jeszcze śmierć trwa i coś znaczy!»
I śmierć to słowo: umrzeć — pochwyciła mętnie
Motyl
I węsząc zdobycz, dla niej zachowaną skrzętnie,
¹ Budd (hind.: Oświecony, Przebudzony) — Budda Siakjamuni, własc. Siddhartha Gautama (prawdopo-
dobnie – p.n.e.), twórca buddyzmu. Syn królewski, asceta, myśliciel i nauczyciel duchowy. Żył w płn.
Indiach, przy dzisiejszej granicy z Nepalem.
² iri — rzeka w Indiach, wg legendy nad jej brzegiem umierał Budda.
³ mim yre didem i By deć e e i ye i — wg legendy Bud-
da uciekł nocą konno z pałacu ojca, aby szukać lekarstwa na choroby, starość i śmierć, o których istnieniu
dowiedział się dopiero w wieku ok. lat.
947604292.002.png 947604292.003.png
 
Ku ciału śladem duszy podpełzła zawile.
Lecz dał znak. Śmierć odeszła. Fruwały motyle.
A on mówił: «Com widział w obłędnej pogoni
Za źródłem nieistnienia, gdzie się nic nie trwoni?
Widziałem Wieczność w górach — w godzinie niewiary
Żałoba, Wieczność
W trwałość własnej żałoby i w uciszeń czary,
Gdy odziana w śnieżycy wzburzony gronostaj
Z płaczem o wszystkich zmarłych — wybiega na rozstaj!
Widziałem, jak się borów osoba liściata
Wyłania z pęt zieleni i bada głąb świata,
Co powstał wbrew jej szumom i z myślą nie o niej, —
Liście zwiędłe — od niego, on od liści stroni…
I tu jeszcze widziałem, jak trup się spopiela,
Grób, Dusza, Życie jako
wędrówka
Trup
A popiół, zamiast spocząć, w inny kształt się wciela:
Psem się staje u wrótni obcego mu domu
Lub dziewczyną zdradzoną, co łka po kryjomu, —
Lub przypłodkiem tygrysim, lub dłonią zbrodniarza —
Trup na długość tej dłoni uchodzi z cmentarza —
I bruzda po umarłym czernieje w niebycie…
A gdziekolwiek poszedłem — szło za mną w krok życie,
Żebrak
Szło, skomląc o kęs ciała i tucząc się troską,
Szło z tej nędzy człowieczej w tamtą nędzę boską.
Próżno jego czepliwej ujść pragnąłem zmorze:
Jest wszędzie — jest zawczasu — i nie być nie może!
Byłem w miazgach mdłych mroków, w tumanach bez treści —
Lecz i tam się coś krząta, szemrze i szeleści!
Wiem: sen wieczny to tylko czasu w grobie strata,
Bo w najdalszych zakątkach i przerwach wszechświata
Nie ma zwłok dość umarłych, dość znikłego cienia
I pyłów dość nikczemnych — bez łez, bez istnienia!
I jąłem wówczas walczyć z tym pyłem ostatnim —
Z tym szelestem, z tym szmerem na pozór tak bratnim…
Aż, krusząc najdrobniejsze istnienia kajdany,
Znalazłem nagłą wolność w otchłaniach Nirwany⁴!…
Grób, Doskonałość
Mój to twór! W nim się zmieszczę, mimo żądz ogromu!
Grób na miarę nicości, nie znanej nikomu!
Ciemność, której nie tyka żaden promień słońca!
Trumna, gdzie nieskończoność dobiega do końca!
Śmierć
Zanim w niej się ułożę, zanim rzucę ziemię,
Niech jeszcze przed odjazdem śmierć poda mi strzemię.»
To rzekłszy, w ślepie śmierci popatrzył tak bacznie,
Żałoba
Że pobiegła ku niemu, bledniejąc nieznacznie
I część ruchu w przydrożnym zostawiając krzewie.
Lecz dziewczyna, o której nikt dotąd nic nie wie,
Krzyknęła: — Nie umieraj! Chociaż nic nie znaczę
Dla ciebie we wszechświecie, lecz spojrzyj, jak płaczę…
Nie umieraj! Raz jeszcze oprzyj się mogile! —
Więc dał znak. Śmierć odeszła. Fruwały motyle.
A dziewczyna szeptała: — Czas nagli! Śmierć — bliska!
Spójrz prędzej w moich oczu modre zmierzchowiska —
Nie umieraj! Daremnie o nicość się kusisz!
Nie znalazłeś jej nigdzie! Po śmierci trwać musisz!
ir (z sanskrytu: zgaśnięcie, zdmuchnięcie) — stan całkowitego spokoju i poznania prawdy absolutnej
uzyskiwany podczas medytacji. Termin występujący w religii i lozoi indyjskiej.
ś Śmierć Buddy
Pójdź ze mną w żal bez końca i pójdź w beznadzieję!
Wszystka teraz dla ciebie z całych sił istnieję…
Kocham moc twego ducha — zmarszczki twojej twarzy,
Erotyzm, Rozkosz, Śmierć,
Starość, Pokusa
I schorzałość, co w oczach trucizną się jarzy.
Nie umieraj! Pieszczotą wyróżnię twe ciało,
By dla ciebie i dla mnie niezbędnym się stało!
Myśl zatopię w rozkoszy obłędnym bezkresie,
Aby nic nie myślała prócz tego, co chce się…
Białą szyję potraę giąć do twej rozpaczy —
I zrozumiesz, że rozpacz nic wówczas nie znaczy.
Żyj, dopóki me dłonie bieleją po świecie,
Dwa narzędzia pieszczoty, a usta — to trzecie!
Twego bólu do życia żaden grób nie schłonie! —
I dziewczyna obydwie wyciągnęła dłonie
Motyl
I usta doń zbliżyła, by go zmóc za chwilę.
Budda skinął. Śmierć przyszła. Fruwały motyle.
Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go
swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami
(przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione
Tekst opracowany na podstawie: Bolesław Leśmian, Dziejba leśna, wyd. J. Mortkowicza, Warszawa
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyowa
wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Dorota Kowalska, Justyna Warda, Marta Niedziałkowska.
ś Śmierć Buddy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin