Cunningham Elaine - Obrzed Krwi.pdf
(
310 KB
)
Pobierz
ELAINE CUNNINGHAM
Obrzęd Krwi
( Tłumaczył : Tomasz Malski )
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Podróż w ciemność
Na ziemiach Torilu żyli potężni ludzie, których imiona rzadko wypowiadano, a o
ich czynach mówiono tylko tajemniczym szeptem. Wśród nich Kupcy Mroku, tworzyli
związek, prowadzący handel z tajemniczymi mieszkańcami Podmroku.
W tym ekskluzywnym bractwie było może sześciu sprytnych i nieustraszonych
ludzi, których ambicje sięgały daleko wyżej niż innych śmiertelników. Członkostwo w
tej tajnej grupie było pilnie strzeżone, możliwe do zdobycia tylko dzięki długiemu i
trudnemu procesowi, obserwowanemu nie tylko przez członków, ale także tajemnicze
siły z Dołu. Ci, którzy przeżyli inicjację otrzymywali możliwość spojrzenia na ukryte
krainy, prawo wejścia do podziemnego miasta handlowego znanego jako Mantol-Derith.
Mantol-Derith, znajdujące się prawie trzy mile pod powierzchnią, było okryte
większą ilością magicznych osłon niż twierdze czarowników. Tajność stanowiła jego
pierwszą linię obrony, nawet w Podmroku niewielu wiedziało o istnieniu tego miejsca.
Jego dokładnego położenia nie znał prawie nikt. Kupcy, którzy robili tu regularnie
interesy także mieliby problem z pokazaniem jaskini na mapie. Droga do Mantol-Derith
była tak poplątana, że nawet duergarowie i gnomy głębinowe miały problemy z
utrzymaniem kierunku. Pomiędzy miastem a najbliższym osiedlem leżał labirynt
nawiedzanych przez potwory tuneli, skomplikowany jeszcze bardziej systemem tajnych
przejść, portali teleportacyjnych i magicznych pułapek.
Nikt nie „trafiał przypadkiem do Mantol-Derith", kupcy albo znali do niego
drogę, albo umierali na trasie.
Targowiska nie można było również odkryć za pomocą magii. Dziwne
promieniowanie Podmroku było szczególnie silne w grubej, twardej skale otaczającej
jaskinię. Jednak nawet pojedynczy promień magii nie mógł się przebić - wszystkie
ulegały rozproszeniu. Dlatego każda próba magicznego przeniknięcia tajemnic Mantol-
Derith była skazana na niepowodzenie, czasem tragiczne.
Nawet drowy, niekwestionowani władcy Podmroku nie mieli łatwego dostępu do
targowiska. W najbliższym osiedlu ciemnych elfów, wielkim mieście Menzoberranzan,
sekretne ścieżki znało nie więcej niż osiem stowarzyszeń kupieckich. Wiedza ta
stanowiła klucz do olbrzymiego bogactwa i władzy, a jej posiadanie było oznaką
najwyższego statusu wśród kupców. Starano się ją zdobyć niezwykle okrutnymi
sposobami, skomplikowanymi intrygami, a także krwawymi bitwami prowadzonymi
mieczem i magią, które zasłużyłyby zapewne na poklask kapłanek Lloth, opiekunek
rządzących miastem - gdyby oczywiście zwracały uwagę na poczynania pospólstwa.
Niewiele spośród kobiet rządzących miastem - poza tymi matkami opiekunkami,
sprzymierzonymi z którąś z grup kupieckich -wykazywało zainteresowanie światem poza
jaskinią ich miasta. Było to hermetyczne grono, przekonane o przewadze własnej rasy,
fanatycznie oddane służbie Lloth, zaplątane w spory i intrygi wywoływane przez Panią
Chaosu.
Pozycja była wszystkim, a walka o władzę pochłaniała całą energię. Niewiele
było rzeczy, które potrafiły zmusić mroczne elfy do oderwania się od tradycyjnych,
wąskich horyzontów. Lecz Xandra Shobalar, trzecia córka szlachetnego domu,
dysponowała największą siłą znaną drowom: nienawiścią i zemstą.
Członkowie Domu Shobalar natomiast byli odludkami nawet jak na paranoiczne
Menzoberranzan i rzadko widywano ich poza domem rodzinnym. W tamtej chwili
Xandra znajdowała się dalej od swojego domu niż kiedykolwiek planowała zawędrować.
Podróż do Mantol-Derith była długa - północ wypali w Narbondel około stu razy od
początku jej zadania do momentu, kiedy znowu stanie w Domu Shobalar.
Niewiele szlachcianek wyjeżdżało na tak długo, ze strachu, że pod ich
nieobecność ktoś mógłby zająć ich pozycję. Xandra nie obawiała się tego. Miała dziesięć
sióstr, z których pięć, podobnie jak Xandra zaliczało się do wąskiego grona kobiet
czarodziejów Menzoberranzan. Ale żadna z nich nie chciała z nią konkurować.
Xandra była Panią Magii, której zadaniem było przekazanie wiedzy magicznej
wszystkim młodym Shobalarom, a także obdarzonym magicznymi zdolnościami
wychowankom domu. Spoczywała na niej wielka odpowiedzialność, lecz w
przekazywaniu mocy magicznej oraz prowadzeniu tajemniczych eksperymentów, których
efektem były wspaniałe przedmioty magiczne, znaleźć można było jeszcze większe
zaszczyty. Gdyby jakiś czarodziej Shobalarów zmienił kiedyś zdanie i spróbował odebrać
jej pozycję nauczyciela, Xandra z pewnością by go zabiła - dla zasady. Żadna kobieta
drow nie pozwalała innej odbierać swojej własności, nawet jeśli jej samej niezbyt na tym
zależało.
Xandra Shobalar nie była szczególnie przywiązana do swojej roli, ale w tym co
robiła była wyjątkowo dobra. Czarodzieje Shobalarów znani byli jako najbardziej
postępowi w Menzoberranzan, a wszyscy jej studenci wykształceni byli bardzo dobrze.
Między innymi dzieci - zarówno chłopcy, jak dziewczynki -z Domu Shobalar,
kilku drugich lub trzecich synów innych dostojnych domów, których Xandra przyjęła na
nowicjuszy, oraz duża liczba obiecujących chłopców z ludu, kupionych, ukradzionych
lub adoptowanych - zwykle po śmierci całej rodziny, co czyniło obdarzone magicznymi
zdolnościami dziecko sierotą.
Studenci Xandry zdobywali zwykle najwyższe noty w corocznych zawodach,
które miały za zadanie zdopingowanie młodych drowów. Podobne sukcesy otwierały
wrota Sorcere, szkoły magów w słynnej Akademii Tier Breche. Jak do tej pory, każdy
szkolony przez Shobalarów uczeń pragnący zostać czarownikiem zostawał przyjęty do
akademii, a większość z nich poczyniła znaczące postępy w Sztuce. Nawet studentki i
studenci, którzy nauczyli się tylko podstaw magii i postanowili zostać kapłankami lub
wojownikami uznawani byli za budzących grozę przeciwników w czarach.
Wysoki poziom to kwestia dumy, której Xandrze Shobalar nie brakowało.
Jednak to właśnie owa wysoka reputacja wywołała problem, zmuszający Xandrę
do odwiedzenia odległego Mantol-Derith.
Niemal dziesięć lat wcześniej Xandra zdobyła nowego ucznia, dziewczynkę o
niespotykanych zdolnościach. Z początku Pani Shobalar była aż nadto zadowolona, bo
dostrzegła w niej możliwość poprawienia swojej reputacji. W końcu powierzono jej
magiczne wychowanie Liriel Baenre, jedynej córki i prawdopodobnej spadkobierczyni
Grompha Baenre, potężnego arcymaga Menzoberranzan! Gdyby dziecko okazało się
naprawdę uzdolnione - co było niemal pewne, w przeciwnym razie dlaczego potężny
Gromph Baenre miałby przejmować się dzieckiem urodzonym z tak bezużytecznej
piękności, jaką była Sosdrielle Yandree! - wtedy nie było nieprawdopodobne, że młoda
Liriel odziedziczy tytuł swojego ojca.
Jakaż sława stałaby się jej udziałem, myślała Xandra, gdyby mogła poszczycić się
wychowaniem następnego arcymaga Menzoberranzan! Pierwszej kobiety, która zajęłaby
tak wysokie stanowisko!
Jej początkowa radość została nieco przyćmiona przez nalegania Grompha, by ich
porozumienie zostało utrzymane w tajemnicy. Nie było to niemożliwe, biorąc pod uwagę
odludną naturę klanu Shobalar, lecz dla Xandry stanowiło ciężką próbę - nie móc mówić
o wyższej pozycji, jaką łaska Baenre sprowadziła na jej Dom.
Mimo tego Czarodziejka z niecierpliwością oczekiwała momentu, kiedy mała
będzie mogła wystąpić - i wygrać! - w konkursie magów, poświęcała więc swój czas
przepełniona radosnym oczekiwaniem na przyszłą chwałę.
Od samego początku Liriel przewyższała wszelkie nadzieje Xandry. Tradycyjnie
nauczanie magii rozpoczynało się, kiedy dzieci wchodziły w Dekadę Ascharlexten -
burzliwy okres łączący wczesne dzieciństwo i okres pokwitania. W tym czasie, który
zwykle rozpoczynał się w wieku lat piętnastu, a kończył wraz z rozpoczęciem
dojrzewania płciowego lub dwudziestym piątym rokiem życia, w zależności od tego, co
nadeszło wcześniej, dzieci drowów stawały się wystarczająco silne fizycznie, aby
rozpocząć ukierunkowywanie magii, oraz wystarczająco dobrze wykształcone, by czytać
i zapisywać skomplikowany język drowów.
Liriel przybyła jednak do Xandry, kiedy miała pięć lat, będąc niemal
niemowlęciem.
Choć większość ciemnych elfów czuła ukłucia swoich wewnętrznych, podobnych
czarom mocy już we wczesnym dzieciństwie, Liriel posiadła ogromną władzę nad swoją
magiczną spuścizną, a co więcej, potrafiła czytać i pisać runy w języku Drowów.
Najważniejsze jednak było, że miała niezwykle rozwinięty wrodzony talent, potrzebny,
by zmienić uzdolnionego magicznie drowa w prawdziwego czarodzieja. W niezwykle
krótkim czasie maleńkie dziecko nauczyło się odczytywać proste zwoje z czarami,
kopiować magiczne znaki i uczyć się na pamięć dość skomplikowanych zaklęć. Xandra
była zachwycona. Liriel natychmiast stała się jej dumą, pupilkiem, jej rozpieszczaną i -
niemal - ukochaną wychowanką.
I taka pozostała przez prawie pięć lat. Wtedy dziecko zaczęło wyprzedzać
uczniów Shobalarów w wieku Ascharlexten. Xandra zaczęła się martwić. Kiedy
zdolności Liriel przewyższyły zdolności dużo od niej starszej Bythnary, córki Xandry, ta
poczuła się urażona. Kiedy córka Baenre zaczęła uczyć się czarów, które mogły równać
się z mocami pomniejszych czarowników Shobalar, uraz Xandry zmienił się w zimną,
opartą na współzawodnictwie nienawiść, jaką kobiety drowy żywiły wobec równych
Plik z chomika:
himen303
Inne pliki z tego folderu:
Abelar Taisha - Magiczna Podroz.pdf
(1107 KB)
Amulety - Artykul.pdf
(193 KB)
Ashe Martine - Szaman naszych czasow.pdf
(185 KB)
Donner Florinda - Zycie we snie.pdf
(1222 KB)
Astrologia - Artykul.pdf
(137 KB)
Inne foldery tego chomika:
Audiobooks
Aura_Czakry
Business
Channeling
Duchowosc_Religia
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin