Anne McCaffrey
Wszystkie Weyry Pernu
tom XI cyklu
Jeźdźcy smoków z Pernu
Przełożyła Zuzanna Galińska
Z całym szacunkiem dedykuję tę książkę doktorom Jackowi i Judy Cohenom, którzy tak wzbogacili moje życie.
Podziękowania
Autorka raz jeszcze dziękuje doktorowi Jackowi Cohenowi za to, że nadał rzeczywisty wymiar jej wyobraźni i dopilnował, by nie ulegała jej kaprysom.
Autorka chciałaby podziękować także Elizabeth Moon za uprzejme zezwolenie na posłużenie się jej wierszem, którego autorstwo w książce przypisane jest Elimonie, Czeladniczce w Cechu Harfiarzy (rozdział 15).
Autorka i doktor Jack Cohen są w pełni świadomi, że wypracowanie niektórych technik produkcyjnych i rozwoju technologicznego zabrałyby o wiele więcej czasu niż tu opisano, najprawdopodobniej całe miesiące, czy nawet lata. Jednak pisarz i jego doradca mają prawo do pewnej swobody przy tworzeniu powieści. A poza tym, Perneńczycy mają Siwspa, prawda?
Prolog
Siwsp poczuł, że jego czujniki reagują na wznowienie dopływu energii z ogniw słonecznych umieszczonych na dachu budynku, w którym znajdowało się jego pomieszczenie. Widocznie silny wiatr zwiał zatykający je kurz i popiół wulkaniczny. Podczas ubiegłych dwóch tysięcy pięciuset dwudziestu pięciu lat wydarzało się to na tyle często, że mógł podtrzymać funkcjonowanie, przynajmniej na podstawowym poziomie.
Jak zwykle, sprawdził wszystkie główne obwody i nie znalazł żadnej usterki. Zewnętrzne wizjery pozostały zatkane, ale zdołał stwierdzić, że w pobliżu panuje pewna aktywność.
Czyżby ludzie powrócili na Lądowisko?
Odchodząc stąd, ludzie rozkazali mu znaleźć sposób na zniszczenie organizmu, określanego przez kapitanów mianem “Nici”. Jednak nie mógł tego dokonać, gdyż nie otrzymał wystarczających informacji. Tym niemniej priorytet nie został skasowany.
Być może teraz, gdy ludzie wrócili, dostarczą mu nowych danych i będzie mógł wywiązać się z zadania.
W miarę jak odkrywało się coraz więcej słonecznych ogniw, energia zaczęła wypełniać jego obwody elektryczne. Odsłanianie nie było przypadkowe, tak jakby przyczyną był tylko wiatr. Przypominało to raczej działalność człowieka. Energia słoneczna ładowała długo nie używane kolektory, a Siwsp rozprowadzał ją na wszystkie systemy i wykonywał szybkie testy.
Został zaprojektowany tak, by przetrwać nawet najbardziej niesprzyjające warunki. Energia płynęła w nim cały czas, więc był gotowy do pracy jeszcze zanim odsłonięte do końca zewnętrzne czujniki.
Ludzie wrócili na Lądowisko! Jeszcze raz rodzaj ludzki zatriumfował nad ogromnymi przeciwnościami.
Dzięki elementom optycznym Siwsp zauważył, że ludziom nadal towarzyszą stworzenia nazwane ognistymi smokami. Przez jego kanały słuchowe przenikały także dźwięki. Były to takie głosy, jakie ...
renfri73