Pedersen Bente - Roza znad Fiordów 22 - Płomienie w nocy.pdf

(728 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
865812043.001.png
Pedersen Bente
Roza znad Fiordów 22
Płomienie w nocy
Roza wiedziała, że coś musiało się wydarzyć kiedy w środku nocy
obudził ją tętent końskich kopyt. Całe tegoroczne zbiory stanęły w
płomieniach! Palił się magazyn tytoni! Kto za tym stał? Kto tak źle im
życzył? Mężczyzna z pejczem? Roza musiała uciekać, jej i dzieciom
groziło śmiertelne niebezpieczeństwo. Czuła na plecach oddech
wroga, nie miała chwili do stracenia...
Rozdział 1
- Sądziłaś, że tu będziesz miała spokój, prawda? Ze cię tu nie
znajdę...
Tak dawno nie słyszałam jej śmiechu, że nie wierzyłam własnym
uszom. Ale miała rację. Rzeczywiście, byłam przekonana, że
tutaj mnie nie znajdzie. Że jej wpływ nie sięga poza Norwegię. Ze
w Ameryce nareszcie będę miała spokój.
Uciekłam.
- Nie odzywasz się już do mnie, Rozo - mówi. W jej głosie brzmi
łagodna wymówka. Jakby bawił ją fakt, że już jej nie potrzebuję.
-Nadejdzie jeszcze dzień, kiedy wrócimy do naszych rozmów -
ciągnie dalej, przekonana, że tak rzeczywiście będzie.
Jest bardziej pewna swego niż ja. Bo ja żyję z dnia na dzień. A
ona, Natalia, wydaje się być wieczna...
Postanowiłam nazywać ją Natalia. Właściwie nie zastanawiam
się już, kim naprawdę jest. Czy raczej była. Kiedy się
poznałyśmy, uznałam, że jest moją przyjaciółką. Mimo że
zawieranie przyjaźni nie przychodzi mi łatwo. Kobiety się mnie
boją. A chociaż lubię przebywać w towarzystwie mężczyzn, to
zaprzyjaźnić się z nimi nie potrafię. Możliwe, że moim
przeznaczeniem jest samotność. Muszę więc być silna.
I wtedy nagle zjawia się ona. Zupełnie niespodziewanie. Kiedy
już pogodziłam się ze swoją samotnością. Kiedy pustka wokół
mnie ciągnie się po horyzont i zaczynam się bać wszystkiego,
nadchodzącego zmierzchu i podążających za nim cieni. Ona
niesie ze sobą światło, a ja cieszę się na. te chwile, które gotowa
jest ze mną spędzić, na nasze chwile. Nie mam na nią żadnego
wpływu, rzadko rozumiem, czego naprawdę ode mnie chce.
- Kiedy się zestarzejesz, Rozo, wtedy będziesz miała dla mnie
czas - mówi. - I dla innych - dodaje. - Wtedy będziemy mogły
wymieniać się myślami. Kiedy zrozumiesz, że młodzi są zbyt
zajęci, by poświęcać tobie swój cenny czas, by dopuścić cię do
siebie.
- Nie będę żyła tak długo, żeby się zestarzeć.
Najbardziej brakowało mi jej śmiechu. Rozumiem to, gdy tylko
zaczyna się śmiać. Dźwięcznie i perliście jak górski potok.
Śmieje się tak, że robi mi się gorąco. Niektórzy ludzie
promieniują ciepłem. Potrafią rozgrzać zmarznięte dusze.
Traktuję Natalię jak człowieka.
Bo jak inaczej? Przychodzi do mnie w snach, ale dla mnie jest
kimś rzeczywistym. Równie rzeczywistym jak wielu z tych,
których widuję wokół siebie na co dzień. Nawet bardziej. Mówi
do mnie, nie zachowując niczego dla siebie. Z wyjątkiem może
jakiegoś szerszego spojrzenia na to, co było i co jeszcze się
wydarzy. O tym nigdy ze mną nie rozmawia. Poza tym jednak
rozmawiamy o wszystkim.
- Strzeż się obcych - ostrzega mnie.
I nagle poważnieje. Na ogół jej twarz jest promienna, roześmiana.
- Zapamiętaj to sobie, Rozo. Ktoś zapewne będzie cię
przestrzegał przed twoimi najbliższymi, ale oni nie są tak groźni
jak obcy.
- Przed chwilą mówiłaś, że będę stara, więc chyba nic mi teraz nie
grozi.
- Nie wolno ci się bawić życiem. To zbyt poważna sprawa, Rozo.
Śmieję się, ale mój śmiech brzmi inaczej niż jej.
- Nie sądziłam, że jeszcze czegoś ode mnie oczekujecie. Moja
misja się skończyła. Wypełniłam swoje zadanie. Dodałam
kolejne ogniwo do łańcuszka. Lily przyszła na świat. Dar stał się
teraz jej udziałem, jej zadaniem będzie przekazać go dalej. Ja nie
jestem już wam potrzebna. Możecie odpocząć, do czasu aż Lily
dorośnie.
Nagle ginie mi z oczu. Nie jestem już w stanie do niej dotrzeć.
Może jednak nie powinnam myśleć o niej jak o człowieku? Może
to jest złe.
Słyszę, że znów do mnie przemawia.
- Musisz się nauczyć pokory, Rozo - mówi. W jej głosie słychać
współczucie. Wie, w jakiej
jestem sytuacji. Wie, że nie lubię współczucia, że jestem dumna.
Wie, jak trudno mi się ukorzyć. Bo to wszystko jest też i w niej.
- Musisz się nauczyć pokory, Rozo - powtarza. - I nauczyć się
wybaczać - dodaje.
- Nikt nie wie lepiej ode mnie, co to znaczy być pokornym -
mówię.
- Niekiedy rzeczywiście zdarza ci się ulegać, ale to nie to samo -
odpowiada Natalia, która już się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin