Rozwój chrześcijanstwa - Edward Nowicki.txt

(246 KB) Pobierz
II
Edward Nowicki Rozwój Chrzecijaństwa
Okładkę projektował: JAN LIWIŃSKI
Ksišżka    niniejsza   jest    częciš   większej    pracy    dra    Edwarda    Nowickiego    pt.
"CHRZECIJAŃSTWO W WIETLE PRAWDY".

W
EDWARD    NOWICKI
Edward   Nowicki   urodził  się  w  Siedlcach  w  1888  roku.   Rodziców  stracił w dzieciństwie. Po ukończeniu czterech klas gimnazjum państwowego musiał przerwać naukę i pracować jako kancelista w magistracie siedleckim. W 1905 roku Nowicki wstšpił do PPS.
W 1907 roku wyjechał do Brazylii, skšd w trzy lata póniej udał się do Chicago w Stanach Zjednoczonych. Brał udział w powstaniu w Meksyku przeciwko dyktaturze Porfirio Diaza. Po zwycięstwie powstania, na którego czele stał przywódca liberałów - Francisco Madero, Nowicki w 1911 roku wrócił do Chicago. Osiedlił się na stałe w tej wielkiej metropolii Polonii Amerykańskiej. Znalazł się w gronie wybitnych polskich intelektualistów, twórców Zwišzku Socjalistów Polskich i uniwersytetu robotniczego oraz organizatorów "Dziennika Ludowego" oraz pisma satyrycznego "Bicz Boży".
Podczas pierwszej wojny wiatowej był członkiem korpusu medycznego armii Stanów Zjednoczonych, a po wojnie wstšpił na wydział stomatologii na uniwersytecie stanu Illinois, który chlubnie ukończył. Po otrzymaniu dyplomu osiadł w Gary (stan Indiana, pół godziny kolejš od Chicago), gdzie poza swojš pracš zawodowš dużo czasu powięcał pracy społeczno-owiatowej i studiom religioznawczym. Pisywał często do prasy polskiej w Chicago i do tygodnika "Ameryka-Echo" w Toledo, na którego łamach była wydrukowana ostatnia jego praca: "Chrzecijaństwo w wietle prawdy". Zmarł na Florydzie dnia 12 czerwca 1957 roku w miecie Saint Petersburg. Był przedstawicielem tej częci emigracji, która czuła silne zwišzki z Polskš. Na prace społeczne wród Polonii Amerykańskiej powięcił nie tylko czas wolny od pracy zawodowej - na potrzeby społeczne czerpał także ze swych funduszów. Pomagał wielu ludziom z kraju.
W testamencie niemal cały swój majštek (80 tys. dolarów) zapisał na cele edukacyjne Fundacji Kociuszkowskiej w Nowym Jorku. Dr Jan Dziura Lowell, Massachusetts, w grudniu 1959 roku.
ROZWÓJ CHRZECIJAŃSTWA
"Prawda jest niezmienna i nienaruszalna; ten, kto usiłuje jš ukryć lub zmienić dla swych własnych celów, jest albo tchórzem, albo przestępcš". Max Muller
Chrzecijaństwo rozwijało się bardzo powoli, o wiele wolniej od innych wielkich religii. Niezgodne z prawdš jest twierdzenie, jakoby ta "Dobra Nowina narodzenia Jezusa" obiegła lotem błyskawicy prawie cały ówczesny cywilizowany wiat, opanowała go szybko i starła pogaństwo z powierzchni Rzymskiego Imperium.
Niestety, kłamstwo na chwałę bożš zrosło się nierozerwalnie z chrzecijaństwem od samego poczštku jego istnienia. Zapoczštkowane przez w. Pawła, utrwalone przez pierwszych ojców kocioła, trwało przez cały okres rozwoju i trwa po dzi dzień. Oto co mówił w. Paweł:
"...ale będšc chytrym, chytrociš was podszedłem". (1 Kor., 12,16). "I stałem się Żydom jako Żyd, abym Żydy pozyskał". (I Kor., 9,20). "Wszystkim stałem się wszystko, abym wszystkie zbawił", (I Kor., 9,22). "Albowiem jeli prawda Boga przez moje kłamstwo obfitowała ku chwale Jego, czemuż jeszcze i ja bywam osšdzon jako grzeszny?" (Rz., 3,7).
Majšc taki "wspaniały" wzór do naladowania, pierwsi chrzecijanie kłamstwo uważali prawie za cnotę.
Mosheim w "Ecclesiastical History" mówi: "U wielu chrzecijan była ustanowiona reguła, że jest dozwolone w propagowaniu religii korzystać z fałszu i oszustwa, gdy to mogło zapewnić zdobycie jakich znacznych korzyci". Nawet duchowny, biskup Fell, stwierdza: "W pierwszych wiekach kocioła tak powszechnie było dozwolone fałszowanie, tak łatwowierni byli ludzie, że wiadectwo dokonania tego zostało całkowicie zatarte". Wybitny chrzecijański pisarz Laktancjusz z czwartego wieku tak o tym pisze: "Pomiędzy tymi, którzy poszukujš siły i korzyci ze swej religii, nigdy nie będzie brakło z tego powodu skłonnoci do fałszu i kłamstwa". Grzegorz z Nazjanzu, piszšc do w. Hieronima, tak mówi:
"Potrzeba tylko trochę żargonu, aby ludzi oszukiwać. Im mniej co rozumiejš, tym więcej uwielbiajš. Nasi przodkowie i doktorzy często mawiali nie to, co myleli, lecz to, co okolicznoci i potrzeba dyktowały". Reeves w swej ksišżce pt. "Apologies of the Fathers" mówi:
"Pomiędzy filozofami przeważała katolicka opinia, że oszustwa pobożne były rzeczš dobrš
i ludzie powinni być oszukiwani w sprawach religijnych".
W ksišżce biskupa Euzebiusza, ojca kocioła i wybitnego historyka, pt. "Praeparatio
Evangelica", jest rozdział noszšcy tytuł: "Jak bardzo może być właciwe użycie fałszu jako
lekarstwa dla dobra tych, którzy potrzebujš, aby ich oszukać".
Biskup Synezjusz pisał:
"Ludzie pragnš, aby ich oszukiwać; nie możemy z nimi inaczej postępować". A inny
biskup, Heliodor, przyznaje, że: "...fałsz jest dobrš rzeczš, gdy pomaga i nie czyni szkody
słuchaczom".
Ostatnie cztery głosy sš opiniš pierwszych biskupów chrzecijaństwa i ojców kocioła.
Można przytoczyć wiele więcej podobnych szczerych wynurzeń. Należy nadmienić, że
wykształceni duchowni protestanccy wiedzš o tym. A. W. Momerie, rektor kocioła w.
Piotra w Londynie, pisze:
"Każdy znawca historii kocioła wie, że pierwsi chrzecijanie byli największymi kłamcami i
fałszerzami, jakich wiat kiedy znał".
Naukowiec angielski biskup Barnes tak o tym, bardzo oględnie zresztš, mówi:
"Jako rezultat tych badań czasami zdaje się, że oni (pierwsi chrzecijanie) nie dbali o
prawdę".
I choć księża wmawiajš stale w niewiadomych, że religia jest podstawš moralnoci, że bez religii nie ma moralnoci, widać z wyżej przytoczonych dowodów, że sam kociół włanie nigdy moralny nie był i do dzi nie jest. Niech czytelnik łaskawie zwróci na nie uwagę, gdyż do tej myli jeszcze nieraz powrócimy.
Nie dziw, że inteligentni poganie pogardzali chrzecijaninami i stronili od nich. Ostatecznie zwyciężyło chrzecijaństwo i wytępiono pogan, mimo to przetrwali oni jeszcze długie wieki. W okolicach nieszczęsnej pamięci klasztoru Cassino nawet do ósmego stulecia. Pogaństwo przetrwałoby, mimo przeladowań, prawdopodobnie znacznie dłużej, gdyby chrzecijaństwo samo nie spoganiało i nie zatarło różnicy pomiędzy sobš a nim prawie całkowicie.
Abel Korneliusz Cels z drugiego wieku n.e. tak pisze: "Myl o wcieleniu boga jest absurdem; dlaczego ludzka rasa może myleć, że jest o tyle wyższa nad pszczoły, mrówki i słonie, że może pozostawać w aż tak wyjštkowym stosunku do swego stwórcy? I dlaczego bóg uznałby za stosowne przyjć do ludzi jako Żyd? Chrzecijańska idea o specjalnej opatrznoci jest nonsensem, obrazš bóstwa. Chrzecijanie sš jak rada żab w
błocie albo synod robaków w gnojówce, rechoczš i piszczš:  ŤDla nas wiat został stworzonym Chrzecijaństwo oparte na zmylonej historii nie jest czcigodne". Przez osiemnacie stuleci to logiczne rozumowanie nie straciło nic ze swej wartoci. Pierwszymi chrzecijanami byli mówišcy po grecku Żydzi i Grecy przybyli ze Wschodu. Ich zgromadzenia używały greckiego języka przez prawie sto pięćdziesišt lat i bardzo niewielu Rzymian mogło do nich należeć. Listy były pisane i kazania głoszone po grecku. Ewangelie, które się zaczęły w owym czasie pojawiać, też były pisane po grecku. Z owych to czasów jeszcze pochodzi greckie: "Kyrie elejson" (Panie, zmiłuj się nad nami), które dotrwało w liturgii kocielnej do naszych czasów.
Tak było aż do poczštków trzeciego wieku. W Afryce, należšcej do Imperium Brytyjskiego, zaczęto najpierw używać łacinę. Tam też zapewne zostały dokonane i pierwsze tłumaczenia Ewangelii.
Pierwszy więc kociół w Rzymie nie był rzymskim kociołem, lecz greckim, i nie był ważniejszy od innych kociołów w Azji Mniejszej, Afryce, w Koryncie. Papieże byli po prostu biskupami rzymskimi bez żadnego prawa zwierzchnoci nad innymi kociołami. Zaledwie się chrzecijanie usadowili w Rzymie, gdy rozbiły ich i rozproszyły w roku 64 przeladowania Nerona. Po latach trzydziestu względnego spokoju, gdy rozcišgnęli swe wpływy nawet na ludzi zamożnych, nowa fala przeladowań omal nie wymiotła ich na stałe z Rzymu. Ciężkie to były czasy dla wyznawców Jezusa. Musieli się kryć i w wiecznym strachu zdobywać nowych wyznawców swej wiary.
Po dwustu przeszło latach powolnego, ale stałego rozwoju, gdy chrzecijaństwo już się rozrosło, utrwaliło i liczyło około dwóch milionów wyznawców, Decjusz dekretem rzšdowym w roku 250 usiłował je gruntownie zniszczyć i wytępić. Lecz teraz nie była to już sprawa łatwa, bo choć chrzecijanie liczbowo stanowili mały procent ludnoci, było ich jednak sporo na wysokich stanowiskach państwowych, zwolenników mieli bogatych i silnych.
Przeszło spokojnie jeszcze lat kilkadziesišt, gdy nastšpiło drugie powszechne przeladowanie w roku 303, za czasów Dioklecjana. Tymczasem chrzecijaństwo rozwijało się powoli, lecz otwarcie i bez przeszkód. Żona i córka Dioklecjana były chrzecijankami. Na dworze cesarskim pełno było chrzecijan. Stawali się coraz mielsi, wreszcie, liczšc na protekcję cesarzowej, aroganccy i wyzywajšcy. Takie zachowanie się chrzecijan sprowokowało Dioklecjana do wydania edyktu potępiajšcego chrzecijaństwo.
Na skutek przeladowań zaledwie dwiecie osób zostało wiernych Jezusowi, olbrzymia większoć wyrzekła się go i, pozornie przynajmniej, powróciła do pogaństwa.
Przeladowano chrzecijan nie za to, że wierzš w Chrystusa, nowego, nieznanego boga, bo Rzym był znany z tolerancji religijnej. Nowych bogów przyjmowano od Greków, Persów, Egipcjan i czczono w rzymskich wištyniach obok bóstw dawnych. Chrzecijanie nie chcieli uznawać boskoci cezarów, unikali służby wojskowej. To w oczach Rzymian graniczyło prawie ze zdradš stanu. Nietolerancja chrzecijan, twierdzšcych, że tylko ich bóg jest prawdziwym bogiem, a wszystkie inne bogi sš tylko bałwanami, niegodnymi, aby im ofiary ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin