szewcy.pdf

(394 KB) Pobierz
STANISŁAW IGNACY WITKIEWICZ
SZEWCY
NAUKOWA SZTUKA ZE „ŚPIEWKAMI” W TRZECH
AKTACH
 
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
2
Poświęcone
Stefanowi Szumanowi
3
OSOBY
SAJETAN TEMPE - majster szewski; rzadka bródka „dzika” i wąsy. Blon-
dyn siwiejący. Ubrany w normalny strój szewski z fartuchem. Około 60 lat.
CZELADNICY: I (JÓZEK) I II (JĘDREK) . Bardzo przystojne, morowe,
młode szewskie chłopy. Ubrane w normalne szewskie stroje z fartuchami. Lat
około 20.
KSIĘŻNA IRINA WSIEWOŁODOWNA ZBEREŹNICKA -
PODBEREZKA - bardzo piękna szatynka, niezwykle miła i ponętna. Lat 27-
28.
PROKURATOR ROBERT SCURVY - twarz szeroka, zrobiona jakby z
czerwonego salcesonu, w którym tkwią inkrustowane, błękitne jak guziki od
majtek oczy. Szczęki szerokie - pogryzłyby na proszek (zdawałoby się) kawa-
łek granitu. Strój żakietowy, melonik. Laska ze złotą gałką (tres démodé).
Biały halsztuk zawinięty i ogromna w nim perła.
LOKAJ KSIĘŻNEJ, FIERDUSIEŃKO - zrobiony trochę na manekina. Strój
czerwony, ze złotym szamerowaniem. Czerwona króciutka pelerynka. Kape-
lusz stosowany.
HIPER - ROBOCIARZ - ubrany w bluzę i kaszkiet. Ogolony, szerokie
szczęki. W ręku kolosalny miedziany termos.
DWÓCH DYGNITARZY - towarzysz Abramowski i towarzysz X. Wspa-
niale ubrani cywile, wysokiej inteligencji i w ogóle pierwszej marki. X ogolo-
ny - Abramowski z brodą i wąsami.
JÓZEF TEMPE - syn Sajetana, lat 20.
CHŁOPI - stary chłop, młody chłop i dziwka. Stroje krakowskie.
STRAŻNICZKA - młoda ładna dziewczynka. Fartuszek na mundurku.
CHOCHOŁ - z „Wesela” Wyspiańskiego.
STRAŻNIK - normalny byczy chłopak, mundur zielony.
4
AKT PIERWSZY
Scena przedstawia warsztat szewski (może być dowolnie fantastycznie urządzony) na niewiel-
kiej przestrzeni półkolistej. Na lewo trójkąt zapełniony kotarą wiśniowego koloru. W środku
trójkąt ściany szarej z okrągławym okienkiem. Na prawo pień wyschłego pokręconego drzewa
- między nim a ścianą trójkąt nieba. Dalej na prawo daleki krajobraz z miasteczkami na
płaszczyźnie. Warsztat umieszczony jest wysoko ponad doliną w głębi, jakby na górach wyso-
kich był postawiony. Sajetan w środku, dwaj Czeladnicy po bokach, I na lewo, II na prawo,
pracują przy warsztacie. Z daleka dochodzi huk samochodów czy czort wie czego zresztą i
ryki syren fabrycznych.
SAJETAN kując młotem jakieś buty
Nie będziemy gadać niepotrzebnych rzeczy. Hej! Hej! Kuj podeszwy! Kuj podeszwy! Skręcaj
twardą skórę, łam sobie palce! A, do diabła - nie będziemy gadać niepotrzebnych rzeczy!
Książęce buciki! Tylko ja, wieczny tułacz, tym się tułający, że do miejsca zawsze przykuty.
Hej! Kuj podeszwy dla tych ścierw! Nie będziemy gadać niepotrzebnych rzeczy - nie!
I CZELADNIK przerywa mu
Czy wy byście mieli odwagę zabić ją?
II Czeladnik przestaje kuć podeszwy i pilnie nasłuchuje.
SAJETAN
Dawniej tak - teraz nie! Hej!
Wywija młotem.
II CZELADNIK
Nie mówcie tak ciągle „hej”, bo mnie to drażni.
SAJETAN
Mnie gorzej drażni, że buty dla nich robię. Ja, który mógłbym być prezydentem, królem tłu-
mu - choć chwilę, choć jedną małą chwilkę. Lampiony, girlandy i słowa wokół lampionów
głów, a ja, nędzny, brudny wszarz ze słońcem w piersi, błyszczącym jak tarcza złota Heliodo-
ra, jak sto Aldebaranów i Weg - ja nie umiałem mówić. Hej!
Wywija miotem.
I CZELADNIK
Czemu nie umiecie?
SAJETAN
Nie dali. Hej! Bali się.
II CZELADNIK
Jeszcze raz powiecie „hej”, a pójdem sobie od roboty precz. Nie macie pojęcia, jak mnie to
drażni. A propos: a kto to Heliodor?
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin