Stanisław Żochowski
Fragment ksišżki "Wywiad polski we Francji 1940-1945" - Lublin 1994.
W laboratoriach i fabrykach, bo nie tylko w polu, walczono w nowoczesnej wojnie. Na temat polskiego udziału pisano sporo, ale przemilczano jeszcze więcej. Częciowo pokrywała to tajemnica wojskowa, rozproszenie dokumentów, a bardziej niewinna" angielska chęć zaliczenia całej mšdroci na swe przemożne konto.
Polski udział miał trzy stadia:
1. W przedwojennych pomysłach, dociekaniach i doskonaleniu, co przekazano aliantom.
2. W wojennej pracy i doskonaleniu.
3. W pracy techników w PSZ walczšcych na ziemi, morzu i w powietrzu.
Praca przedwojenna:
Pierwsze miejsce w tej dziedzinie należy się Polakom, którzy skruszyli tajemnicę niemieckiej maszyny do szyfrowania pod nazwš Enigma", co ujawniono dopiero w 1973 r. Oddana aliantom do wspólnego wykorzystania, pozwoliła przez całš wojnę deszyfrować niemieckie depesze.
Polski peryskop
Polskie oddziały pancerne po otrzymaniu pierwszych brytyjskich czołgów, zauważyły ze zdziwieniem, że były one wyposażone w peryskopy identyczne zużywanymi w Polsce przed wojnš. Różnica była tylko w nazwie. Te były nazywane Vickers Tank Periscope ", a polskie znano jako "Gundlach obrotowy peryskop", pomysłu kapitana R. Gundlacha i pod tš nazwš uzyskały patent w 1936 roku. W cišgu ostatniej wojny nie tylko brytyjskie, ale i amerykańskie i sowieckie czołgi posiadały ten sam peryskop.Jeszcze w 1928-29 roku Polska zakupiła dla celów dowiadczalnych małe czołgi Vickers-Armstrong", zwane tankietkami. Były nieodpowiednie, bo miały słabe opancerzenie. Polski model TK-3 był produktem inż. Hibicha i wykonany w iloci 600 sztuk, przy zwiększonym opancerzeniu i zastosowaniu peryskopu Gundlacha.
Peryskop miał dwa pryzmatyczne lusterka w ruchomym pojemniku i pozwalał obserwatorowi widzieć teren we wszystkich kierunkach, bez zmiany jego pozycji. Polskie czołgi 7-TP miały peryskopy w wieżyczce i drugi dla kierowcy. Polscy konstruktorzy opancerzonych pojazdów współpracowali z firmš Vickers-Armstrong," i w wymianie licencji udostępnili Brytyjczykom peryskop Gundlacha. Odtšd brytyjskie czołgi Crusader", Churchill", Valentine" iCromwell", posiadały polski peryskop. Brytyjczycy ten sam peryskop przekazali Amerykanom i stał się on częciš wyposażenia Shermana". Te czołgi na zasadzie lend-lease ", w dużej iloci poszły do Sowietów, a peryskop został tam nazwany po rosyjsku!
Tak więc, stary peryskop Gundlacha, z minimalnymi zmianami, wrócił do Polski po okršżeniu kuli ziemskiej z armiš Berlinga, a obecnie nosi nazwę MK-4.
Polski wykrywacz min
Podczas pobytu PSZ w Szkocji w 1941 roku, po starannym stwierdzeniu swej wartoci i orzeczeniu Ministerstwa Obrony o wspaniałym osišgnięciu", polski wykrywacz min skonstruowany przez wojnš przez J. Kosackiego, był masowo produkowany pod nazwš Mine detector Polish Mark I". Otrzymała go cała armia brytyjska. Wykrywacz min składał się z trzech częci: generatora dwięku umieszczonego w plecaku, właciwego wykrywacza na końcu tyki i słuchawek. Żołnierz zbliżajšc się do miny poruszał tyczkš nad ziemiš ruchem kosiarza i po chwili słyszał dwięk nabierajšcy mocy, gdy wykrywacz znajdował się nad minš. W porównaniu z innymi wynalazkami, wykrywacz Kosackiego okazał się najlepszy i zatwierdzony do masowej produkcji. Cinema Television Ltd. fabrykowała te wykrywacze z nieznacznymi zmianami jako Mark I, II i III.Wykrywacz był użyty na wielkš skalę pod El-Alamein, gdzie gen. Rommel okopał swe dywizje za szerokim pasem pól minowych. Bitwa skończyła się klęskš Niemców, co umożliwił polski wykrywacz. Brytyjski historyk w ksišżce o El-Alamein pisze:
- Dotšd używane metody wykrywania min umieszczonych głęboko w piasku, były powolne i niebezpieczne i można je było stosować tylko w dzień. Zespól 42 saperów mógł oczycić przejcie na szerokoć dwóch czołgów i głębokoć 200 metrów przez godzinę, a niektóre pola minowe miały głębokoć 8 kilometrów. Po otrzymaniu 500 polskich wykrywaczy, 9 saperów z trzema wykrywaczami mogło oczycić 400 metrów, nawet w warunkach nocnej pracy.
Trzeba sobie uprzytomnić, że gen. Montgomery miał dokładne informacje o sile i rozmieszczeniu niemieckich oddziałów z odtworzonej przez Polaków Enigmy". W ten sposób, chociaż nasze oddziały nie walczyły pod El-Alamein, razem z wykrywaczem min, walnie przyczynilimy się do zwycięstwa.
Uchwyty bomb i dwignie wyrzutnika
Przed wojnš inż. Władysław wištecki wynalazł nowe uchwyty bomb i wyrzutniki w czasie pracy w fabryce Plage i Lakiewicz w Lublinie i opatentował ten zespół pod nazwšSW. Wówczas był to najlepszy model, ułatwiajšcy zawieszanie i zwalnianie bomb na samolotach. W latach trzydziestych model został udoskonalony, produkowany i sprzedawany do kilku państw. Licencje produkcji zakupiła Francja, Włochy i Rumunia. W 1940 r. inż. wištecki przekazał swój wynalazek brytyjskiemu ministerstwu produkcji samolotów. Wówczas wyprodukowano ponad sto tysięcy zespołów SW, zamontowano je na brytyjskich bombowcach. W 1943 r. ulepszony zespół wišteckiego został skonstruowany przez inż. J. Rudlickiego do dywanowego bombardowania i używany w amerykańskich Boeingach B-17, zwanych Latajšcymi Fortecami. To urzšdzenie pozwoliło Amerykanom zrzucać bomby w dzień, z dużej wysokoci. Liczne polskie pomysły i wynalazki były używane przez aliantów w drugiej wojnie wiatowej w ich przemysłach zbrojeniowych, lub instalowane w fabrykach. Do nich należały; oksydowane katody w magnetofonach prof. Groszkowskiego; wynalazki prof. Czochralskiego oraz inż. Sędzimira, ulepszenie częci automatycznego pistoletu Mors", podwozia o podwójnych kołach używane niemal we wszystkich wielosilnikowych samolotach - pomysłu inż. P. Kubickiego.
Należy także pamiętać o tak codziennie używanym prozaicznym detalu, jak automatyczna wycieraczka szyby w samochodzie i samolocie, pomysłu sławnego polskiego... pianisty T. Hofmana! Wpadł na ten cenny wynalazek obserwujšc jednostajny ruch taktometru - instrumentu używanego przez muzyków do znaczenia tempa!
Radio-namiarowa antena pomysłu i wykonania polskiego inż. W. Struszyńskiego, który był reklamowany z PSZ przez Admiralicję, pozwoliła polskim i brytyjskim niszczycielom okrelać położenia niemieckich lodzi podwodnych. To urzšdzenie wraz z bombami głębinowymi pozwoliło zatopić 232 łodzie podwodne w walce o Atlantyk. To oczyszczenie oceanu nastšpiło definitywnie 24 maja 1944 roku, gdy admirał Doenitz nakazał wycofanie lodzi podwodnych z Atlantyku, co wydatnie zmniejszyło straty w zaopatrywaniu Brytyjczyków przez Stany Zjednoczone. Prace inż. Struszyńskiego, specjalizujšcego się w opisanym kierunku, były już znane przez wojnš.
W czasie wojny
Po klęsce we wrzeniu 1939 roku, duża iloć polskich inżynierów i techników przybyła do Francji, by tam zwiększyć szeregi fachowców w przemyle zbrojeniowym. Była to działalnoć krótka i dlatego nieznana. Biuro Wojennego Przemysłu pracowało w ramach Ministerstwa Przemysłu polskiego rzšdu, a kierowane było przez inż. Czesława Zbierańskiego. Biuro zarejestrowało ponad trzy tysišce inżynierów i techników, ale tylko kilkuset z nich było zatrudnionych w przemyle zbrojeniowym, oprócz wykwalifikowanych robotników. Wród nich znajdowała się liczna grupa specjalistów lotnictwa, których skierowano do fabryk samolotów. Inż. Markiewicz zorganizował produkcję zapalników w Tarbes. Zespól w jego dyspozycji składał się z szeciu inżynierów oraz około setki polskich robotników - produkował dziennie około 1000 zapalników. W jednej z francuskich fabryk inż. T. Heftman rozpoczšł produkcję radioaparatów własnego pomysłu. Tylko niewielka częć polskich specjalistów mogła rozwinšć swe umiejętnoci, gdyż francuski przemysł wojenny dopiero przestawiał się na masowš produkcję. Upadek Francji zakończył ten krótki okres aktywnoci. Jesieniš 1939 roku pewna iloć specjalistów z Państwowej Fabryki Telekomunikacyjnego Ekwipunku, zdołała osišgnšć Jugosławię. W tym czasie ujawniła się gwałtowna potrzeba wyposażenia łšcznoci w jugosłowiańskiej armii. Polscy inżynierowie zaprojektowali aparaty radiowe do użytku w polu i rozpoczęli produkcję seryjnš. Współpracowano również w produkcji aparatów telefonicznych i łšcznic. W kwietniu 1941 roku inwazja niemiecka na Jugosławię położyła kres tej pracy.
Nowy rozdział dla polskich inżynierów i techników otworzył się w Wielkiej Brytanii, dokšd duża iloć specjalistów ewakuowała się z Francji razem z żołnierzami. Jednak po ich przybyciu okazało się, że sš dla nich warunki trudniejsze niż na kontynencie, ponieważ mały odsetek władał angielskim. Ponadto angielskie metody i zasady pracy, podejcia do problemów, takich spraw jak rysunki techniczne, wagi, wymiary i detale codziennego życia, różniły się od znanych na kontynencie. Jednak pomimo poczštkowych trudnoci, Polacy szybko przystosowali się do nowych warunków i zyskali zaufanie brytyjskich kolegów i przełożonych. Dalszš przeszkodš były miejscowe przepisy, zabraniajšce zatrudniania cudzoziemców w przemyle zbrojeniowym, badaniach i rozwoju urzšdzeń uznawanych za tajne. Minęły miesišce, zanim uchylono stare zarzšdzenia. W listopadzie 1940 roku został stworzony w Londynie Polski Wojskowy Instytut Techniczny. Miał opiekować się elementem technicznym rozsianym w wojsku, zapewniać dalszy zawodowy rozwój tych ludzi i kierować ich pracš w brytyjskich instytucjach. Zespół Instytutu w 1941 roku składał się tylko z trzydziestu osób, ale przedstawił szereg projektów zaakceptowanych przez Brytyjczyków. Między innymi wykonano ponad 3.000 rysunków technicznych do produkcji 40 mm działa przeciwlotniczego produkowanego w fabryce Cegielskiego, a pewnš ich iloć sprzedano do Anglii. Była to jedna z najlepszych armat na rynku i Anglicy chcieli jak najprędzej uruchomić własnš produkcję. Z pomocš polskich rysunków mogli wystartować w połowie 1941 r. Wród pomysłów Instytutu, zaakceptowanych i oddanych do produkcji, znalazły się nowe metody obrony plaż przed lšdowaniem samolotów i szybowców nieprzyjaciela, a także osłona sprężyny zamka w pistolecie maszynowym Thomson'a.
W 1941 roku Instytut zorganizował grupy polskich wynalazców w celu włšczenia ich w odpowiednie brytyjskie instytucje. Departament Wynalazków Uzbrojenia w Cheshunt otrzymał zespól 12 inżynierów do równoległej pracy z zespołami Belgów, Czechów i Anglików. Każda sekcja miała swoje zadania i nie było między nimi współpracy. Z serii projektów polskiej sekcji przyjęto: 20 mm armatkę przeciwlotniczš nazwanš Polsten (Polish Sten Gun) i półautomatyczny karabin E.M.2,opracowany przez K. Januszewskiego. Kierownikiem pracy nad Polstenem był inż. Podsętkowski, który został za to odznaczony O.B.E. Wielkš zaletš Polstena była prostota konstrukcji: składał się z niewielkiej iloci częci o prostych kształtach. Był też ekonomiczny w produkcji; ta sama fabryka przy użyciu tych samych maszyn produkowała cztery polskie karabiny, w czasie wykonywania jednego brytyjskiego. Wyprodukowano ponad 50.000 Polstenów w Anglii i Kanadzie. Używane były w przeciwlotniczej obronie okrętów, statków i przez oddziały wojska. Kontrola i ostateczne sprawdzanie Polstenów należały do Polaków, przydzielonych do fabryki.
Wród projektów członków Departamentu Uzbrojenia byty: przystosowanie Brena" z magazynku do tamy amunicyjnej; czterocalowy przeciwczolgowy modzierz; wieża pancerna mieszczšca cztery Breny": sprzężenie dwóch Orlikonów'" do ognia przeciwlotniczego; cztery różne prototypy bezodrzutowych dział i pocisk z dodatkowym napędem rakietowym. Prawie wszystkie wspomniane projekty przeszły przez gęste sita testów (prototypy, sprawdzanie strzelania, pokazy). Chociaż nie weszły do seryjnej produkcji, były użyteczne jako modele dowiadczalne, na których mogły opierać się następne konstrukcje. Inżynierowie: Kazimisrz Januszewski i Aleksander Czerkalski zostali wysłani do Dowiadczalnego Zakładu w Szkocji, do pracy nad tajnš wówczas broniš - bezodrzutowym działem. Brytyjscy technicy pod kierownictwem Sir Dennis Burley'a, napotkali poważne trudnoci, które pokonano dzięki pomocy tych dwóch polskich inżynierów. Armata była użyta przez oddziały brytyjskie w Afryce i okazała się niezastšpiona w walce z niemieckimi Tygrysami''.
W 1942 roku około 40 polskich eksperymentatorów skierowanych z Instytutu, było zatrudnionych w orodkach wytwarzajšcych broń. Dziewięciu prowadziło ostateczne sprawdzania ekwipunku artyleryjskiego, szesnastu zajmowało się amunicjš, siedmiu broniš małokalibrowš i pięciu materiałami wybuchowymi. W marcu 1943 roku zespół dr. Lubańskiego, w którego składzie było jeszcze trzech Polaków, pracował nad miotaczem płomieni polskiej konstrukcji. Instytut otrzymał list z podziękowaniem od dyrektora Wojennego Departamentu Nafty stwierdzajšcy, że wynalazca jest niewštpliwie najlepszym specjalistš w tej dziedzinie w Europie. Temu zespołowi powierzono badania płynów używanych w aparacie Fido", do rozpraszania mgły w portach.
Jednego z polskich metalurgów przydzielono do laboratorium Sir Laurence Brygg gdzie udoskonalił płyty pancerne. Inżynierowie-technicy pracowali wspaniale w trzech brytyjskich zakładach: Łšcznoci Admiralicji, Badań i Rozwoju Łšcznoci, oraz Królewskich Wytwórni Lotniczych. Odmiennie niż w uzbrojeniu, nie tworzyli polskich sekcji, ale pracowali w niewielkich polskich lub mieszanych zespołach, czasem otrzymujšc indywidualne zadania. Do końca wojny około trzydziestu Polaków było zatrudnionych w zakładach łšcznoci. W wielu wypadkach nasi inżynierowie rozpoczynali pracę w zupełnie nowych dziedzinach, ale dzięki dobrej podstawie naukowej, uzyskanej w polskich przedwojennych politechnikach, wkrótce stawali się cenionymi specjalistami. Tak było w przypadku radaru i innym morskim wyposażeniu. W bardzo krótkim czasie inż. Wacław Struszyński - jak już wspomniano - skonstruował antenę radio-namiarowš" nazwanš BF/DF. Była produkowana masowo i instalowana na okrętach dowódców konwojów, informujšc o obecnoci i ruchach niemieckich łodzi podwodnych. Łodzie te stosowały wówczas taktykę wilczych stad" i komunikowały się za porednictwem radia o wysokich częstotliwociach. Podobnie do Enigmy", antena Struszyńskiego oddała olbrzymie usługi w prowadzeniu walki o Atlantyk. Inż. Stefan de Walden, pracujšcy razem ze Struszyńskim, stał się sławny dla najważniejszych wynalazków. Następnym wielkim osišgnięciem Struszyńskiego było urzšdzenie umieszczane na lšdzie,pozwalajšce okrelić kierunek lotu samolotów, wykonane przez polsko-brytyjski zespól, którym kierował inż. Struszyński. Niewštpliwie stal się on jednym z najlepszych ekspertów w dziedzinie radiotechnologii.
Innym polskim wynalazkiem, natychmiast zastosowanym przez Brytyjskš Admiralicję, był miniaturowy nadajnik połšczony z zegarkiem i automatycznym kodowaniem położenia, co pozwalało dokładnie okrelić położenie spadochroniarza czy agenta transportowanego łodziš podwodnš, by go móc podjšć w działaniu w wodzie, powietrzu czy na ziemi. Nadajnik był konstrukcji inż. Juliusza Huperta, którego umiejętnoci znacznie wyprzedzały ówczesny poziom wiedzy i techniki. Równie istotnym elementem okazał się stabilizator okrętów niezbędny przy używaniu BF/DF. Pierwszy egzemplarz umieszczono próbnie na pancerniku Anson". Próby przyniosły tak zachęcajšce efekty, że Hupert i jego asystent Osiński otrzymali do dyspozycji kompletne biuro konstrukcyjne i pomoce laboratoryjne w celu przygotowania modelu do produkcji seryjnej. Ich praca otrzymała status najwyższego pierwszeństwa", po utraceniu przez Anglików lotniskowca Ark Royal". Lotniskowiec ten zatonšł prawdopodobnie dlatego, że jego nieustabilizowany nadajnik nie pozwalał na porozumiewanie się z myliwcami. Stabilizatory znalazły zastosowanie na lotniskowcach i innych okrętach wojennych. Przy końcu 1943 roku i na poczštku 1944, inż. Hupert skonstruował inny nadajnik krótkofalowy, który stał się częciš stałego wyposażenia okrętów w ostatniej fazie wojny , jak również po niej.
Wród licznych projektów wykonanych dla Admiralicji, należy wspomnieć: rozważania o przewodnikach fal (wave guides) inż. J.Kubna, które po wojnie zostały przyjęte jako teza jego pracy doktorskiej; paraboliczne anteny do radarów opracowane przez inż. Jerzego Jędrychowskiego i inż. A.Woroncowa; zwoje (cewki) do radarowych cylindrów, z katodami promieniujšcymi. Druga grupa inżynierów-elektryków, głównie specjalistów radiowych, pracowała nad łšcznociš i rozwojem organizacji w komunikacyjnym Centrum Armii. Było tu zatrudnionych znacznie mniej Polaków, niż w Admiralicji. Praca inż. Zygmunta Jelonka nad zespołem radiowym WS nr. 10, została oceniona bardzo wysoko; była przeznaczona dla Najwyższego Dowództwa podczas inwazji na kontynent. Po wojnie marszałek Montgomery owiadczył, że zespół radiowy nr. 10 był najbardziej zaawansowanym zespołem tego typu i żadna aliancka ...
art.w