V zwykła B.docx

(12 KB) Pobierz

                            Drodzy Duszpasterze

 

              Zaniepokojony wami i waszą pracą chciałbym podzielić się z wami kilkoma myślami i refleksjami, które nasunęły mi się podczas długoletnich obserwacji. Tych refleksji było by więcej, ale chciałbym się skoncentrować na jednym aspekcie waszej pracy, spowiedzi.

              Czasami dziwi mnie, że spowiedź jeszcze przetrwała, ze ludzie, którzy z niej korzystają, przecież nie trzeba księdza, aby się wypowiadać. Czy nie można tego zrobić przed Bogiem? Po co nam pośrednik, który czasami nie ma czasu, aby pouczyć, pocieszyć. Powstaje pytanie czy jest w ogóle spowiedź potrzebna, jeżeli czasami traktowana jest przez niektórych jak przykry obowiązek, który trzeba „załatwić” żeby mieć święty spokój na pół roku, albo na rok, szczególnie podczas świąt. Nie mówiąc już o samej spowiedzi, która też wyglada różnie, bo czy można nazwać spowiedzią to, jeżeli ktoś wpada na ostatni moment do kościoła i jeszcze zdąży Asię wyspowiadać przed mszą, a przystępując do kratek konfesjonału mówi ze tak na prawdę nie ma grzechów, tylko takie powszednie jak wszyscy ludzi. Albo jeżeli przychodzi ktoś co miesiąc i spowiada się z tych samych grzechów. Czy taka spowiedź ma sens? Mógłbym podać jeszcze wiele innych przykładów ale myślę ze wiecie o co chodzi.

              Oszczędźcie sobie tej syzyfowej pracy, a ludziom przykrego obowiązku i zostawcie to Bogu. Przecież jest on miłosiernym Ojcem

              Z życzliwością szatan


Mk 2, 1-12                                                                                                  Borkowice 7/02/2009

                                                        Moc Spowiedzi                           

Drodzy bracia i siostry list, który otrzymałem zmusił mnie do kilku refleksji. Chciałbym, abyśmy dzisiaj wspólnie się nad nim pochylili. Bo myślę ze dotyczy on każdego z nas. Może nawet niejednemu z nas zdarzyło się w ten sposób podejść do sakramentu pokuty.

              W dzisiejszej ewangelii Chrystus leczy chorych, uzdrawia nie tylko z zewnętrznej choroby, ale również odpuszcza grzechy. W religii żydowskiej, każda choroba, jest wynikiem grzechu. Jeżeli ktoś zgrzeszy jest chory. Dlatego Chrystus uzdrawiając często mówił „odpuszczają ci się twoje grzechy”. I podobnie jest w naszym życiu, grzech to choroba, która trawo nie nasze ciało ale nasza duszę. I doprowadza ja do rozpadu. Grzechu nie widać i nei czuć zmysłami, grzech doprowadza do znieczulenia, obojętności na drugą osobę, obojętności wobec otoczenia, do braku wrażliwości na ludzką krzywdę, bo lepiej nie widzieć przejść obok. Jeżeli nie będziemy chcieli uzdrowić naszej duszy, zgnijemy wewnętrznie.  Jedyna metodą jaką zostawił Chrystus to sakrament pokuty. To on po zmartwychwstaniu rzekł do swoich uczniów: „komu i odpuścicie grzechy są im odpuszczone, komu zatrzymacie są im zatrzymane”. I ta władza, ten dar został przekazany biskupom i kapłanom. Tylko w kratkach konfesjonału można doświadczyć ulgi i miłości Ojca, który przebacza i na nowo przytula do swojej piersi.. Ale tego uczucia bliskości i przebaczenia doświadczymy tylko jeżeli do spowiedzi podejdziemy w sposób rzetelny i uczciwy.

              Poprzez rachunek sumienia…

Żal za grzechy…

Mocna p[ostanowienie poprawy…

Spowiedź szczerą…

Zadość uczynienie Bogu i bliźniemu…

Podsumowanie…

J

Zgłoś jeśli naruszono regulamin