kary.docx

(17 KB) Pobierz

System penitencjarny Imperium

Więziennictwo w Imperium to całkiem dochodowa gałąź administracji. Wbrew temu, co mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, nie jest to tylko studnia bez dna, w którą cesarski skarb musi pompować niezliczone fundusze na utrzymanie wielkich twierdz i cytadel. Od czasów reformy sądownictwa i więzień za czasów Wilhelma II Mądrego każdy skazaniec stał się pożytecznym członkiem społeczeństwa, przyczyniającym się do chwały Sigmara i Imperium. Jak to możliwe? Ano posłuchajcie.

I. Rodzaje kar

Pierwszą decyzją cesarza Wilhelma było doradzone mu przez markiza Albrechta von Juterborg, pierwszego komornika cesarstwa, zastąpienie większości kar mutylacyjnych (okaleczających - np. ucięcie nosa, ucha, czy ręki) za przestępstwa przeciw mieniu karą więzienia. Odstąpiono w szczególności od ucinania złodziejom dłoni lub innych ważnych organów, co ograniczałoby ich zdolność do pracy. Pozostawiono jedynie ucinanie prawego (a potem ewentualnie lewego) ucha recydywistom. Rozpowszechniono system publicznych egzekucji i wprowadzono częstsze stosowanie kwalifikowanej kary śmierci, czyli egzekucji poprzedzonej torturami. W przypadku ważniejszych przestępców i w mniejszych społecznościach wprowadzono pod sankcją grzywny obowiązkową obecność obywateli na egzekucjach. Wprowadzono bezwzględną konfiskatę mienia skazanych na śmierć. Wykup za pomocą główszczyzny umożliwiono tylko w wypadkach nieumyślnego zabójstwa, pozostawiono jednak zasadę, iż niższy stanem nie może wykupić się od zabójstwa wyższego stanem oraz nadal uzależniano wysokość główszczyzny od urodzenia i statusu ofiary [60 grzywien za arystokratę, 30 za szlachcica lub duchownego, 15 za funkcjonariusza państwowego (w tym żołnierza), mistrza cechowego lub lokalnego urzędnika (np. sołtysa), 12 za mieszczanina, 10 za chłopa (6 dla rodziny, 4 dla pana)]. W wypadku zabójstw umyślnych także egzekwowano główszczyznę na rzecz ofiary ze skonfiskowanego majątku, to jednak nie zwalniało od kary na gardle. Szczególnym przypadkiem pozostało zabójstwo jednego szlachcica przez innego w uczciwym pojedynku, które obok główszczyzny obłożone zostało zamiast kary na ciele tylko obowiązkiem opłacenia 12 grzywien na rzecz skarbu, za złamanie miru [1]. Rozbudowano system miru cesarskiego, a co najważniejsze - przeniesiono wszystkie miejsca związane ze sprawnością funkcjonowania handlu, czyli drogi cesarskie i targi, do najwyższej kategorii, obłożonej karą 50 grzywien srebra. Dopuszczono możliwość przymusowej licytacji majątku przestępcy, aby zaspokoić roszczenia skarbu za naruszenie miru, niezależnie od stanu. Niemożliwą do uiszczenia należność wobec skarbu zaczęto zamieniać na więzienie, przy czym za każdą nie opłaconą złotą koronę dłużnik musiał odsiedzieć miesiąc więzienia.

II. Sposób egzekwowania kary więzienia

Wbrew temu, jakie jest powszechne wyobrażenie, skazaniec bardzo rzadko odsiaduje swoją karę więzienia w celi lub lochu. Trzeba wręcz powiedzieć, że taki sposób odbycia kary, to swego rodzaju przywilej. Utrzymanie więzień jest bardzo drogie, stąd liczbę zajmujących cele ogranicza się do minimum. Za ciężkie przestępstwa, jak już wspomniano, kara się śmiercią, i to często poprzedzoną torturami. Jeżeli osoba skazana na więzienie chce odbyć wyrok w celi, musi zapłacić za jej utrzymanie (zależnie od standardu; naprawdę bogaci mogą otrzymać nawet całkiem wygodne lokum z różnymi wygodami) oraz za swe wyżywienie, a dodatkowo substytut za wyjęcie spod tzw. kontyngentu. Ci, których na to nie stać, trafiają albo do armii, jeżeli sytuacja tego wymaga, albo są wynajmowani dla przedsiębiorców w ramach wspomnianego kontyngentu (więźniowie polityczni nigdy nie trafiają do armii, zawsze czeka ich kontyngent).

III. Kontyngent - trudne słowo - ale co znaczy?

Prawdziwie rewolucyjnym wynalazkiem markiza Albrechta von Juterborg, zatwierdzonym edyktem cesarza Wilhelma II Mądrego, było opracowanie i wcielenie w życie systemu wynajmu więźniów, zwanego dziś powszechnie kontyngentem. Otóż pierwszy komornik cesarstwa widział jak nieefektywny jest system państwowych robót przymusowych i ilu skazańców marnuje swój potencjał produkcyjny, gnijąc w lochach, których utrzymanie kosztuje fortunę. Postanowił więc udostępnić więźniów jako tanią siłę roboczą prywatnemu przemysłowi, któremu coraz bardziej brakowało pracowników w kopalniach, tartakach, wielkich ziemskich latyfundiach i kamieniołomach.

System zaprojektowany przez von Juterborga działa następująco. W każdy Angestag odbywają się na więziennych placach licytacje skazańców, przypominające targi niewolników. Każdy skazaniec, który otrzymał w ciągu poprzedniego tygodnia wyrok, jest wystawiany do wynajmu, z podaniem długości wyroku, będącej też zarazem maksymalnym okresem wynajmu oraz rodzaju przestępstwa, za jakie został skazany. Następnie dopuszczeni do przetargu przedsiębiorcy (lub ich przedstawiciele [2]) licytują, ile są gotowi zapłacić skarbowi za robociznę takiego skazańca. Cena wywoławcza to zwykle 1 szyling za tydzień. Ten, kto zaoferuje najwięcej, dostaje więźnia do dyspozycji. Jednak nie każdy przedsiębiorca może brać udział w przetargu, ten jest bowiem koncesjonowany. Warunków uzyskania koncesji jest kilka:

1. Koncesje udzielane są tylko tym przedsiębiorcom, których zakłady są wyraźnie oddzielone obszarowo od normalnych skupisk ludzkich, nadzorowane i ogrodzone.

2. Przedsiębiorca, który chce uzyskać koncesję, musi przedstawić aktualne rozliczenie podatkowe oraz rekomendację świątyń Shalyi, Vereny i Sigmara [3] z okręgu, pod który podlega ze względu na miejsce zamieszkania. Ponadto nie może to być człowiek karany (kiedykolwiek) za unikanie danin i ciężarów na rzecz cesarstwa.

3. Skazańcy muszą mieć zapewnione godziwe warunki wyżywienia i zakwaterowania (oczywiście jak na skazańców, stąd po słowie "godziwe" nie należy zbyt wiele oczekiwać). Do kontroli nad przestrzeganiem tego punktu zobowiązani są kapłani świątyń poręczających za przedsiębiorcę, stąd protekcja świątyni nie jest najczęściej darmowa, a inspekcje i tak przeprowadzane są sporadycznie.

4. Ostatnim wymogiem jest uiszczenie jednorazowej opłaty w wysokości 1000 ZK za wystawienie koncesji; jak widać, system pomyślany jest dla bogatych przedsiębiorców.

Aby możliwie zminimalizować zbiegostwo, każdy wynajęty skazaniec przy przekazaniu go przedsiębiorcy otrzymuje tatuaż z datą końca dzierżawy i numerem ewidencyjnym najmującego go przedsiębiorcy (numer taki wpisywany jest do koncesji). Jeżeli zostanie on złapany poza terenem, na którym znajduje się zakład, do którego został przydzielony, to zostaje natychmiast sprowadzony z powrotem do więzienia. Jeżeli był to pierwszy w tym roku zbieg z dóbr danego przedsiębiorcy, to przedsiębiorca ów traci tylko owego wynajętego przez siebie więźnia i płaci 50 grzywien srebra kary. Jeżeli był to drugi lub dalszy (w wypadku złapania grupy zbiegów) skazaniec, który uciekł z dóbr tego przedsiębiorcy, to ów przedsiębiorca, oprócz konieczności zapłacenia 50 grzywien srebra kary, traci koncesję i wszystkich pozostałych jeszcze u niego wynajętych więźniów. Sprawy mają się o wiele gorzej dla przedsiębiorcy, jeżeli taki zbiegły skazaniec popełni przestępstwo. Wtedy najmujący go przedsiębiorca ponosi taką samą karę jak więzień, a a poza tym jest mu obcinane prawe ucho na znak hańby. Najmujący więźniów przedsiębiorca może się ustrzec tak surowych konsekwencji, jeżeli sam zgłosi zaginięcie zbiega. W wypadku pierwszego tuzina ucieczek w danym roku płaci wówczas jedynie za każdego zbiegłego więźnia 15 grzywien srebra kary i traci robociznę zbiegów. Za kolejnych traci jedynie koncesję i naturalnie wszystkich wynajmowanych jeszcze więźniów, nie ponosi jednak dalszych konsekwencji niezależnie od tego, czy po zgłoszeniu przezeń ucieczki zbiegowie popełnili jakieś przestępstwa.

Po zakończeniu okresu najmu przedsiębiorca jest zobowiązany na własny koszt i własne ryzyko odstawić więźniów do dowolnego więzienia. Jeżeli odstawi mniej więźniów niż najął, to musi mieć poświadczone przez medyka i lokalnego kapłana Morra akty zgonu brakujących osób. Teoretycznie w sprawie każdego zgonu prowadzi się dochodzenie, jeżeli jednak straty nie przekraczają średniej dla danej branży śmiertelności nikt zbytnio się nie przejmuje, to w końcu i tak skazańcy. W wypadku jednak, kiedy śmiertelność jest podejrzanie wysoka i wykaże się winę przedsiębiorcy, odpowiada on za umyślne zabójstwo, a poręczający za niego kapłani odpowiadają za zabójstwo nieumyślne.

IV. Teoria a praktyka, czyli codzienne życie wynajętych skazańców

Prawda jest taka, że los wynajętego komuś przez państwo skazańca nie jest szczególnie lekki i przyjemny. Po pierwsze - prace, jakie wykonują skazańcy, są zazwyczaj niebezpieczne i bardzo ciężkie (często wiążą się one z dodatkowym ryzykiem, np. karczowanie dzikich ostępów, w których mieszkają orki). Po drugie, zważywszy na surowe konsekwencje, jakie dla przedsiębiorcy ma zniknięcie powierzonego jego opiece skazańca, strażnicy są poinstruowani najpierw strzelać, a potem pytać, jeżeli groziłaby ucieczka więźniów, stąd nierzadko zdarzają się przypadkowe ofiary (a poza tym nawet gdyby komuś udało się uciec, to zazwyczaj zaraz puszczany jest jego śladem prywatny łowca nagród). Po trzecie, jedynie kapłani i kapłanki Shallyi starają się w miarę regularnie kontrolować warunki, w jakich trzymani są skazańcy, dlatego kontrole są rzadkie i nikt tak naprawdę nie bierze ich serio, a warunki są odpowiednio podłe. Jednak mimo wszystkich tych minusów wielu skazańców, szczególnie tych mających łagodniejsze wyroki, dożywa do uwolnienia. Dzięki temu, że oszczędzone jest im okaleczenie i pracując zachowują krzepę, nie są oni pozbawieni szans na znalezienie pracy po odbyciu wyroku. Dodatkowo niektórzy nabywają w obozach pracy nowe, przydatne (choć niekoniecznie legalne, w końcu samopomoc wśród więźniów kwitnie) umiejętności. No, a nieliczni wreszcie (naprawdę baaardzo nieliczni), zyskują uznanie swoich panów i po odzyskaniu wolności dostają u ich niezłą pracę.

-

[1] Mir - publiczna kara pieniężna, którą opłaca się na rzecz skarbu cesarskiego za dokonanie przestępstw przeciw pewnym szczególnie chronionym grupom społecznym lub w jakichś szczególnie chronionych miejscach. Może wynosić 50 (przykład - patrz wyżej), 15 (np. za czyn popełniony w świątyni), 12 (np. za utrudnianie działania organów państwa) lub 6 (np. za przestępstwo przeciw członkowi gildii lub cechu) grzywien srebra, albo najmniej 300 szylingów (np. za przestępstwa w miejscach publicznych, jak karczmy, place itp.). Mir nakładają też często elektorowie, mogą oni jednak nałożyć maksymalnie karę 15 grzywien; kara 50 grzywien jest zastrzeżona dla cesarza i stąd zwana cesarską.

[2] Aby zmniejszyć pojawiające się na początku lawinowo przypadki wykupywania ważnych dla kogoś przestępców przez fałszywych pełnomocników koncesjonowanych przedsiębiorców, wprowadzono w pięć lat po pierwszym edykcie drugi, nakazujący, aby upoważnienie przedstawiciela następowało osobiście przez danego przedsiębiorcę u naczelnika więzienia, na terenie którego ma on działać. Przewidziano też odnawianie pełnomocnictw za każdym razem, gdy zmieni się naczelnik.

[3] Widać tu jawną dyskryminację wyznawców Ulryka; cesarz chciał równouprawnienia rekomendacji kapłanów obu religii, ale naciski Wielkiego Teogonisty zmusiły go do zmiany zdania.

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin