Nowy48(1).txt

(20 KB) Pobierz
CZTERDZIECI SZEĆ 
Belga Undendlle miała już doć Dowództwa Lšdowego. Spędzała 
tutaj co najmniej dziesięć procent swego czasu, a spędzałaby znacznie 
więcej, gdyby nie korzystała często z systemu telełšcznoci. Pułkownik 
Underville była szefowš wywiadu wewnętrznego od //, ponad połowę 
minionej Jasnoci. Truizmem - przynajmniej w obecnych czasach - 
było twierdzenie, że koniec Jasnoci jest poczštkiem najkrwawszych 
wojen. Spodziewała się, że będzie ciężko, nie przypuszczała jednak, że 
aż tak. 
Undendlle przyszła na spotkanie sztabu wczeniej niż zwykle. Denerwowała 
się tym, co musiała zrobić; nie miała zamiaru złocić szefowej, 
ale tak włanie wyglšdała jej petycja. Rachner Thract był już na miejscu, 
przygotowywał własne wystšpienie. Na cianie za jego grzędš widniały 
ziarniste zdjęcia satelitarne w dziesięciu kolorach. Najwyraniej znalazł 
kolejne wyrzutnie Południowców - kolejne dowody pomocy Kindred 
dla potencjalnych ofiar zdrady Akord". Thract skinšł uprzejmie głowš, 
kiedy Belga i jej asystenci zajęli miejsca. Pomiędzy wywiadem zewnętrznym 
i wewnętrznym zawsze dochodziło do jakich tarć. Ci z zewnętrznego 
działali według zasad, które w wywiadzie wewnętrznym były nie do 
przyjęcia, zawsze jednak znaleli jakš wymówkę, by wkręcić się tam, 
gdzie nikt ich nie potrzebował. Przez kilka ostatnich lat stosunki między 
Thract i Underville były wyjštkowo napięte. Odkšd jednak Thract pokpił 
sprawę w Republice Południa, stał się znacznie elastyczniejszy. Koniec 
wiata może mieć swoje zalety, pomylała Belga cierpko. 
Underville przejrzała program spotkania. Boże, znów te głupoty. 
A może nie. 
- Co mylisz o tych tajemniczych satelitach, Rachner? - Nie zamie 
rzała wcale rozpoczynać w ten sposób kłótni; Thract nie powinien mieć 
kłopotów, gdy chodziło o obronę powietrznš. 
Thract uniósł ręce w bezradnym gecie. 
 


- Po całym tym zamieszaniu Obrona Powietrzna przyznaje się tylko 
do trzech obserwacji. Obserwacje, niech mnie... Nawet teraz, kiedy wie 
my już, jak Kindred wykorzystuje antygrawitację, oni nadal nie potrafiš 
ich namierzyć. Teraz dyrektor Obrony Powietrznej twierdzi, że Kindred ma 
jakš wyrzutnię, o której nie wiemy. Szefowa każe mi jš teraz znaleć... 
Cholera! - Undendlle nie wiedziała, czy było to krótkie podsumowanie je 
go wypowiedzi, czy też zauważył co irytujšcego w swoich notatkach. Tak 
czy inaczej, Thract nie miał już nic więcej do powiedzenia. 
Do sali wchodzili już kolejni członkowie sztabu; dyrektor Obrony Powietrznej, 
Dugway (usiadł jak najdalej od Rachnera Thracta), dyrektor 
Ofensywy Rakietowej, dyrektor ds. Kontaktów ze Społeczeństwem. Potem 
weszła sama szefowa, za niš za królewska minister finansów. 
Generał Smith przywołała wszystkich do porzšdku i powitała oficjalnie 
minister finansów. Teoretycznie minister Nizhnimor była jej jedynym 
zwierzchnikiem prócz samego Króla. W rzeczywistoci Aberdon Nizhnimor 
od dawna bardzo się przyjaniła z generał Smith. 
Pierwszym punktem zebrania były satelity, przy czym wszystko potoczyło 
się zgodnie z oczekiwaniami Thracta. Obrona Powietrzna zbadała 
dokładniej dane z trzech obserwacji. Analizy komputerowe Dugwaya 
potwierdziły, że były to pojazdy Kindred, satelity rozpoznawcze albo nawet 
testy antygrawitacyjnych pocisków manewrujšcych. Tak czy inaczej 
żadnego z nich nie zaobserwowano powtórnie. I żaden nie został wystrzelony 
ze znanych wywiadowi wyrzutni Kindred. Dyrektor Obrony Powietrznej 
domagał się stanowczo dokładnego rozpoznania naziemnego na terytorium 
Kindred. Jeli nieprzyjaciel ma ruchome wyrzutnie, powinni jak 
najszybciej się o nich dowiedzieć. Underville obawiała się, że Thract wybuchnie, 
słyszšc te niewybredne aluzje do kompetencji jego służb, lecz 
pułkownik z zaskakujšcym spokojem przyjšł sarkazm dyrektora i nowe 
rozkazy generał Smith. Thract wiedział, że jest to najmniejszy z jego problemów; 
prawdziwy kłopot sprawi ostatni punkt dzisiejszego programu. 
Następny głos zabrał dyrektor ds. Kontaktów ze Społeczeństwem. 
- Przykro mi, ale nie damy rady przeprowadzić teraz Plebiscytu Wo 
jennego, a tym bardziej go wygrać. Ludzie sš bardziej przerażeni niż kie 
dykolwiek, ale po prostu nie mamy na to czasu. - Belga skinęła głowš. 
Nie potrzebowała jakiego mšdrali, żeby to wiedzieć. Sam w sobie, rzšd 
Króla był doć autokratycznym ciałem. Lecz przez ostatnie dziewiętna 
cie pokoleń, od czasu konwencji Akord, jego władza cywilna została 
straszliwie ograniczona. Korona zachowała wyłšczne prawo własnoci do 
swych dziedzicznych posiadłoci, takich jak Dowództwo Lšdowe, miała 
też ograniczone prawo do nakładania podatków, straciła jednak wyłšcz 
ne prawo do drukowania pieniędzy czy też do wcielania swych poddanych 
do służby wojskowej. W czasie pokoju Przymierze działało wystarczajšco 
skutecznie. Sšdy finansowane były z systemu opłat, lokalne siły policyj 
ne wiedziały, że nie mogš być zbyt pobłażliwe, jeli chcš zachować jakš- 
 


kolwiek prawdziwš władzę. W czasie wojny... cóż, włanie tego miał dotyczyć 
Plebiscyt - chodziło o zawieszenie Przymierza na pewien okres. Rozwišzanie 
takie okazało się skuteczne podczas Wielkiej Wojny. Tym razem 
wszystko działo się tak szybko, że sama dyskusja nad Plebiscytem mogła 
przyspieszyć wybuch wojny. A konflikt jšdrowy trwałby zapewne nie dłużej 
niż jeden dzień. 
Generał Smith cierpliwie wysłuchała tych komunałów. Potem przyszła 
kolej na sprawy wewnętrzne. Belga zdała krótkie sprawozdanie z obecnych 
zagrożeń w kraju. Wszystkie w pewnym stopniu kontrolowano. Najwięcej 
kłopotów mogły im sprawić mniejszoci, które nie mogły pogodzić się z 
rozwojem techniki i zmianš sposobu życia. Niektórzy z tradycjonalistów na 
szczęcie nie stanowili już zagrożenia, zahibernowani we własnych 
otchłaniach. Inni zakopali się w głębokich kryjówkach, wcale jednak nie 
zamierzali tam spać; ci włanie niepokoili wywiad wewnętrzny. 
Przedsiębiorstwa budowlane zarzšdzane przez Hrunknera Unner-by'ego 
zdziałały nowe cuda. Nawet najstarsze miasta na północnym wschodzie 
miały już energię z elektrowni atomowych i - co równie ważne - osłoniętš, 
przystosowanš do życia przestrzeń. 
- Ale oczywicie tylko niewiele tych miejsc jest opancerzonych. Na 
wet lekkie uderzenie atomowe zabiłoby większoć tych ludzi, reszta za 
nie miałaby rodków do przeprowadzenia skutecznej hibernacji. - Lwia 
częć tych rodków została wykorzystana do budowy elektrowni i pod 
ziemnych farm. 
Generał Smith zwróciła się do pozostałych: 
- Jakie uwagi? 
Dyrektor ds. Kontaktów ze Społeczeństwem zaproponował wykup 
udziałów w przedsiębiorstwach zabezpieczonych przed uderzeniem jšdrowym; 
planował już życie po końcu wiata, chciwy cwaniaczek. Szefowa 
skinęła tylko głowš i zaproponowała, by Belga z cwaniaczkiem zbadali 
bliżej ten problem. Potem skreliła z programu zebrania raport wywiadu 
wewnętrznego, uznajšc tę sprawę za zamkniętš. 
- Pani generał? - Belga Underville podniosła rękę. - Chciałabym poruszyć 
jeszcze jednš sprawę. 
- Oczywicie, proszę. 
Underville otarła nerwowo usta. Teraz nie mogła się już wycofać. 
Cholera. Gdyby tylko nie było tu ministra finansów. 
- Ja... pani generał, do tej pory była pani bardzo, hm, wspaniałomyl 
na w zarzšdzaniu podrzędnymi operacjami. Pani zleca nam zadanie i po 
zwala je wykonywać. Byłam pani za to bardzo wdzięczna. Ostatnio jednak 
i - jak przypuszczam - często bez pani wiedzy ludzie z pani wewnętrznych 
służb składajš niezapowiedziane wizyty... - nocne najazdy, tak należało 
by to nazwać - ...w placówkach podległych mojemu dowództwu. 
Generał Smith skinęła głowš. 
- Zespół Lighthill. 
 


- Tak jest, pani generał. - Twoje własne dzieci. Rzšdzš się, jakby były 
inspektorami samego Króla. Miały mnóstwo szalonych, irracjonalnych 
wymagań, likwidowały dobre projekty, wyrzucały niektórych sporód jej 
najlepszych ludzi. To włanie, bardziej niż cokolwiek innego, kazało Beldze 
przypuszczać, że szalony mšż szefowej nadal ma na niš duży wpływ. Belga 
przysiadła niżej na swojej grzędzie. Nie musiała mówić już nic więcej. 
Victory Smith znała jš doć dobrze, by zrozumieć, że jest zirytowana. 
- Czy porucznik Lighthill znalazła podczas tych wizyt co istotnego? 
- W jednym przypadku. - Jeden doć poważny problem, na który 
Belga z pewnociš natrafiłaby sama w cišgu najbliższych dziesięciu dni. 
Widziała, że większoć zgromadzonych przy stole ludzi jest zaskoczonych 
jej skargš. Dwoje skinęło lekko w jej stronę. Thract nerwowo wystukiwał na 
stole jaki szalony rytm; wydawało się, że zaraz sprowokuje kłótnię. Nikt 
nie dziwił się temu, że to włanie jego służby stały się celem działań 
nepotycznej załogi Smith, ale na miłoć Boskš, niech trzyma gębę na kłódkę. 
Thract już miał tak kiepskie notowania, że jego wsparcie tylko pogorszyłoby 
jej sytuację. 
Szefowa przechyliła lekko głowę, milczała uprzejmie przez chwilę, 
czekajšc na komentarze innych. Wreszcie przemówiła: 
- Pułkowniku Underville, rozumiem, że pani ludzie mogš czuć się 
urażeni. Znajdujemy się jednak w bardzo trudnej sytuacji,*nacznie trud 
niejszej niż otwarta wojna. Potrzebuję specjalnych asystentów, ludzi, któ 
rzy mogš działać bardzo szybka i z którymi doskonale się rozumiem. Ze 
spół Lighthill działa bezporednio dla mnie. Proszę dać mi znać, jeli ich 
zachowanie przekroczy ustalone normy, lecz proszę także, by szanować 
nadane im przeze mnie uprawnienia. - Wydawało się, że mówi ze szcze 
rym żalem, ale jej słowa były jednoznaczne; Smith zmieniała ustalone od 
dziesięcioleci sposoby postępowania. Belga miała wrażenie, że szefowa 
wie o wszystkich postępkach jej koblików. 
Do tej pory minister finansów wyglšdała na znudzonš. Nizhnimor była 
bohaterkš wojennš; szła przez Ciemnoć ze Sherkanerem Underhil-l...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin