LISTY MIŁOSNE SŁAWNYCH LUDZI.rtf

(689 KB) Pobierz
Pustelnik z Krakowskiego Przedmiescia czyli Charaktery ludzi i obyczajow. T. 3

LISTY MIŁOSNE SŁAWNYCH LUDZI

 

WSTĘP.

List miłosny ma to wspólnego z arcydziełami sztuki i literatury, że się nigdy nie starzeje. Starzeje się powieść, dramat, poemat — list miłosny nigdy! Kto dziś z przy­jemnością. i zainteresowaniem czytać zechce naiwne, staro­modne romanse, pseudoklasyczne tragedje, wytlałe do cna przejawy uczuć w staroświeckich rymowanych formach ? Spoczywa to wszystko na cmentarzyskach literatury, z pie­tyzmem czczone przez narody, budząc zainteresowanie chyba tylko w historykach literatury, dostojne, lecz martwe. Jedynie arcydzieła literatury i sztuki stanowią, wyjątek. Są nieśmiertelne. Czas ich nie zabija. Są świeże i żywotne, jak w chwili powstania. Zasię drugi wyjątek stanowią — listy miłosne. Każdy z nich, czy go napisał Plinius w pierw­szym wieku po Chrystusie, czy Abalard w dwunastym, czy Napoleon w dziewiętnastym — jest wciąż żywotny, wciąż budzi zainteresowanie, wciąż promieniuje tymsamym żarem, z jakim był napisany przed wiekami.

Skąd to działanie? W czem tkwi tajemnica tej żywo­tności ? Oto przedewszystkiem serce, namiętność, pożądanie, upojenie pozostały takimi samymi, jak przed wieki. Nic się pod tym względem nie zmieniło... Jedynie zaś list miłosny przejawia te uczucia z absolutną bezpośredniością. Nie przejawiają ich poematy i powieści; nie ma w nich bowiem

Listy sl. 1.

tej naturalności, niezniszczalności odwiecznych prawd, zniewalającej bezpośredniości, jaka jest w listach. Poemat czy powieść czy dramat, acz powstałe na tle przeżyć oso­bistych poety — są. poddane przemijającym fluktuacjom praw sztuki, mody, formy, kierunku; wyrastają z środo­wiska estetycznego, z sumy ulegających wciąż wahnieniom reguł i haseł. Choćby najszczerszy był poeta, jednak tworząc poemat roni wiele z bezpośredniości swych uczuć i przeżyć. Inaczej, gdy się pisze list miłosny. Tu właśnie celem jedy­nym jest, by nic nie uronić z głębi rozsadzającego piersi uczucia, by wszystko wyrazić, by przejawić samego siebie i to w absolutnej i całkowitej bezpośredniości. I dlatego też listy miłosne są niezniszczalnymi, wciąż akutalnymi dokumentami ludzkiego serca, odzwiercied łającymi duszę ludzką szczerzej niż relacje artystyczne, a także szczerzej niż pamiętniki i autobiografje, aforyzmy i maksymy — w których już paraliżująco na bezpośredniość i szczerość oddziałują różne względy, przedewszystłuem zaś względy formalne.

Toteż listy miłosne znakomitych ludzi pozwalają, nam najgłębiej zajrzeć do ich dusz, naświetlić ich charaktery, przejawić ich skłonności. Już choćby z tego powodu, że były pisane niejako z wykluczeniem jawności. Myśl, że się pisze dla wielu, dla świata — każe niejednokrotnie, zawsze niemal, stylizować, ukrywać — kłamać. Listy zaś miłosne nie są przeznaczone dla „publikacji“. Są intymne; ma je czytać tylko jedna para oczu i to oczu drogich... Więc już z samego powstania swego listy miłosne mają wyjątkowy charakter.

Lecz ponadto pozwalają, nam listy miłosne wybitnych osobistości, genjalnych poetów, wielkich wodzów, głębokich myślicieli, ludzi wielkich czynów, najlepiej wzglądać w owe tajemnicze przędziwo i te nieobliczalne następstwa miłości, we wzloty i upadki duszy, w dodatnie i ujemne przejawy, w szczęście i tragizm. Od poglądu Platona po pogląd Scho­penhauera ciągnie się przez świat i ludzi wielka dyskusja, wielki spór: anioł czy szatan stoją li u kolebki miłości; rozwój czy zastój są jej następstwem; bogacenie się czy ubożenie duszy jest udziałem silnej, wybitnej indywidual­ności, gdy w poprzek jej drogi stanie miłość? Platon w swym „Fedrosie“ mówi o „wstrząsie“, który powoduje „lękliwy szacunek“, o „piękności, do której się modlić należy jak do bóstwa“; Schopenhauer wykazuje, że miłość „na najważniejsze sprawy wywiera ujemny skutek, prze­rywa najpoważniejsze zajęcia, czasem nawet największe głowy zmącą“. .Co prawdą? Która z tych antytez jest bliższą prawdą % Czy nie — obie są prawdą ? Na to od­powiedź daje jeno studjum epistulografji, wczytywanie się w tysiączne przejawy miłości, na gorącym niejako uczynku przychwytane i najbezpośredniej uwięzione w listach.

Oto racja publikacji listów miłosnych sławnych ludzi.

Piszę to wszystko, by jasno określić charakter mej książki. Nie chciałbym, by opacznie pojęto jej cel i tendencje. Nie ma ona być „pedagogium“, nie ma uczyć, jak się pisze listy; ale nie ma też być jednem z tych krzykliwych, z po­budek płaskich wynikających publikacji, które polują na sensacje erotyczne; starają się w tani spoBÓb zaspo-

*

koić głód zmysłowy, służyć snobizmowi i nudzie pikantny lekturą.

Listy miłosne sławnych ludzi są — mem zdaniem — poważnem i źródłowem studjum duszy ludzkiej; dają one uważnemu czytelnikowi więcej niż pamiętniki i poematy, niż monografje i rozprawy; odzwierciedlają ducha czasu, w którym powstały i naświetlają osobistość, która się w liście najbezpośredniej, najdoszczętniej zdradza.

Na pierwszem miejscu postawić godzi się listy miłosne francuskie. Już choćby dlatego, że we Francji kobiety najgłębszy wpływ wywierały na życie umysłowe. Ale też i dlatego, że w żadnym innym narodzie miłość „nieoficjalna“

              a ta przecież głównie jest pobudką do powstania listu miłosnego — nie odgrywała tej roli, co we Francji. W swej rozprawie o francuskiej epistulografji erotycznej stwierdza Tony Kellen:

„Od XV. stulecia odgrywają kobiety wybitną rolę na dworze francuskiem i to zupełnie inną, jak w czasach ry­cerstwa. Brały one udział w sprawach państwa, a zarazem upiększały życie dworskie. Zaś jak często stwierdzały praw dę słów Crébillona:

Un roi n’est qu’un esclave ou l’amour est le maître.

Lecz również i w świecie arystokratycznym i w kołach mieszczańskich, których obyczaje stosowały się do dworu, działały kobiety bądź dodatnio ,bądź ujemnie; widzimy to najlepiej z listówr miłosnych, które używają mowy dra­styczniejszej, niżby to potrafił najobrotniejszy historyk.

noc Niszczyć khiążki

W salonach, w Hotelu Rambouillet, powstał właściwie dopiero francuski list jako rodzaj literacki. Pani de Sćgivnć podniosła go potem do godności rodzaju sztuki, toteż wartość, jaką miał ten rodzaj sztuki u współczesnych, podziałała korzystnie na rozwój epistulografji.

Prywatna korespondencja odgrywała ongi zupełnie inną. rolę niż obecnie. Listy między zaufanymi, krewnymi i zna­jomymi zastępowały gazetę.“

Zaś co było punktem zbornym, wylęgarnią., odskocznią, bujną, glebą, na której wyrastały i kwiaty i osty miłości ? We wstępie do wydania „Listów panny de Lespinasse“ pisze Boy o salonie francuskim XVIII. wieku:

„Był to wiek olbrzymiego wrzenia myśli, przemian, dążeń, reform; temu wszystkiemu nie mogła dawać wyrazu prasa, która istniała w niezmiernie szczupłych rozmiarach, a przytem była we wszystkich żywotniejszych punktach spętana cenzurą. Potroszę rolę jej obejmowały listy; stąd ten olbrzymi rozwój korespondencji w owym czasie, daleko wybiegającej poza prywatną wymianę myśli i nowin. Listy wybitniejszych korespondentów były niby gazetą, od­czytywaną publicznie, kopjowaną, obiegającą z rąk do rąk... Salon staje się jakby „żywym dziennikiem“, codziennie redagowanym, mającym wszystkie jego rubryki; od wstępnych artykułów aż do drobnej kroniczki i ulotnego wierszyka... Paryżanin w salonie dowiadywał się, co i jak myśleć; warunkiem każdego prawdziwego salonu było mieć swojego filozofa, któryby codziennie dawał hasło dnia. Stąd te zabiegi, te rywalizacje w zdobywaniu i podziale

między siebie wybitnych ludzi, które wypełniają egzy­stencję ambitnych dam paryskich. Takim nadwornym filozofem był Diderot u bar. d’Holbach, długo Fontanelle u pani Geoffrin, Grimm u pani d’Epinay (po daremnych próbach, „obłaskawienia“ na ten cel Jana Jakóba Rousseau), d’Alembert u pani du Deffand a potem u panny de Les- pinaśse. W salonie urabiało się i niweczyło reputacje. Echa jego wybiegały daleko poza Paryż, do wszystkich zakątków oświeconej Europy...“

Takie tendencje (list-gazeta) i takie środowisko (salon) stworzyły we Francji „gatunek literatury“: list miłosny.

Oczywista punkt ciężkości w tym „gatunku literatury“ spoczywa na przejawach listownych miłości — nieoficjalnej, zakazanej, panieńskiej, pozamałżeńskiej, zdradliwej. Gdy np. w epistulografji erotycznej niemieckiej przeważają, listy narzeczonych i małżonków — to we Francji do naj­piękniejszych i najliczniejszych należą listy — kochanków. Rolę, jaką mąż odgrywa, najlepiej może charakteryzuje anegdota — która zaprawdę nie musi być anegdotą — opo­wiadająca o zabawnym epizodzie z salonu pani Geoffrin. Jeden ze stałych bywalców jej salonu zapytał raz:

              Gdzie się podział ten starszy pan, którego się tu da­wniej spotykało siedzącego w milczeniu i kto to właściwie był?

Na co pani Geoffrin odpowiedziała:..

              To był mój mąż; niedawno temu umarł.

W oczach ludzi „z towarzystwa“ stosunki pozamał- żeńskie podówczas we Francji nie uchodziły za zdrożność;

przynajmniej nie deprecjonowały kobiety. I to właśnie tłumaczy niejedno w tej przebujnej korespondencji miłosnej we Francji.

A jest ona bogatą i wielostronną. Więc poczyna się już w XII. wieku listem Jehana de Gisors do panny Aelis deLisle ; więc następują słynne listy Heloizy i Abałarda, tęskniących ku sobie w klasztomem osamotnieniu ; więc widzimy listy trubadurów; Clémenta Marot, Joachima du Bellay; więc listy Henryka Walezego, który z Polski słał do swej umiło­wanej, książniczki Condé, pisma, do których jako atramentu używał własnej krwi ; więc listy wierszowane Henryka IV., więc listy rycerskie Givry’ego, listy awanturnika hr. de Chalais; więc listy okrutnej markizy Brinviliiers, która po zamordowaniu własnego ojca i braci pisze do męża list pełen skruchy; więc wprost patologiczną postać prezydentowej Ferrand; więc listy kochanek takich postaci jak Voltaire, Rousseau, Diderot, d’Alembert; więc listy bohaterek „salo­nów", panny de Lespinasse, de la Popelinière, markizy du Châtelet; więc listy z czasów rewolucji, listy „obywa­telki“ Roland i „obywatelki“ Lucylli Desmoulins; a potem środowisko napoleońskie, on sam, zdobywca świata i po­żeracz serc kobiecych, dwór jego, rodzina, marszałkowie, t

generałowie, dworacy — wszystko piszące, kochające, podczas gigantycznych zmagań ludów i państw załatwia­jące drobne sprawy sercowe; a potem wiek 19-ty: Lamar­tine, Musset, Sand, Hugo, Luiza Colet, cesarzowa Eugenja...

Oto „archiwum serc“ francuskich — jak się kiedyś wy­raził Lichtenberg — oto najsilniejsze przejawy miłości,

i oto niezniszczalne ślady tego, co dawno wy tlało w życiu, zeschło w szkielety w grobach, pożółkło w skrytkach mu­zealnych, co jednak po dziś dzień żyje: listy — „la pure flamme de leurs terrestres amours“.

Inny nieco widok się ściele i inną, jest droga rozwojowa cpistulografji erotycznej, gdy opuszczamy Francję i wzrok kierujemy na inne narody i kraje.

Przcdewszystkiem: Włochy. Tu list miłosny przybrał jeszcze w średnich wiekach formy klasyczne, stał się — na szereg stuleci przed Francją — osobnym rodzajem lite­rackim. Już Petrarca celował w tym kunszcie — pisząc zresztą listy nie po włosku, lecz w języku łacińskim. W XV. wieku do rozkwitu doprowadzili sztukę pisania listów hu­maniści.

A potem czasy renesansu! Słusznie zwrócono gdzieś uwagę — nie pomnę dzieła —■ że historja listu miłosnego jest komentarzem do historji stanowiska kobiety w życiu publicznem, towarzyskim, duchowem. Toteż cóż dziwnego, że okres renesansu prowadzi do niebywałego rozkwitu „gatunku literackiego“: listu miłosnego? W swej dosko­nałej rozprawie o włoskiej epistulografji erotycznej pisze też Paweł Seliger:

Kobieta włoska uczuła potrzebę wykształcenia, by módz brać udział w rozmowach mężczyzn o sztuce i literaturze. Już w XIII. wieku istniał we Włoszech szereg poetyzujących i uczonych kobiet; i tak nauczyciel Petrarki, Giovanni d’Andrea z Bolonji, jeden z najpoważniejszych prawników

swego czasu, miał piękną i uczoną, córkę Novellę, która tak doskonale znała prawo, iż często w miejsce ojca, oczywista za zasłoną, miewała wykłady. Święta Katarzyna z Sieny wywierała przez swe listy i czystość i prawość swych, po­glądów wybitny wpływ polityczny; ona to skłoniła Grzego­rza XI. do powrotu z Avignon do Rzymu... Kulminacyjny jednak punkt osiągnął ten ruch w XV. i XVI. stuleciu, w okre­sie renesansu w ściślejszem tego słowa znaczeniu. Dwory ksią­żęce stały się siedzibami wyborowej wiedzy i szlachetnej towarzyskości, i to głównie dzięki wpływowi kobiet. O tonie rozmów, które prowadzono, dają świadectwo „Cortegiano“ hrabiego Castiglione i „Gli Asolani“ Pietra Bembo — Oba dzieła dowodzą, że i kobiety znać musiały starożytność grecko-rzymską; synowie i córy wyższych sfer korzystały z jednakowego literackiego, ba nawet filologicznego wy­kształcenia. W liście z r. 1438 wyraża Ambrogio Traversari podziw, iż 10-letnia Cecylia Gonzaga, uczennica Vittorina de Feltre, włada doskonale językiem greckim. Costanza Varano, lub Ippolita, córka Francesca Sforzy, a żona Alfon- za z Aragonji, dalej Battista Sforza z Pesaro, żona księcia Urbino, odznaczały się wyborowem humanistycznem wy­kształceniem ... Z takiego środowiska wychodziły takie kobiety jak Elizabetta Gonzaga, Lucrezia Borgia, Vittoria

Colonna, Eleonora da Este, Leonora Sanvitale              Inną,

natomiast stronę kultury renesansu wyobrażają listy Pietra Aretino: dzika, nie znająca skrupułów ni hamulca żądza używania, upajająca się nowouzyskaną. wolnością indy­widualną, która aż nazbyt często odrzucała precz wszystkie

moralne zasady jako niepotrzebny balast— Z Aretinem poczyna się upadek włoskiego listu miłosnego, który dopiero w XVIII. wieku wraca do naturalności i prostoty, by potem w listach Ugo Foscola i Mazziniego podnieść się do iście klasycznej wyżyny.

A inne narody?

Jest bardzo charakterystycznym objawem, że w prze- ciwieństwiedo obfitości i bujności epistulografji erotycznej dwóch narodów romańskich, francuskiego i włoskiego — trzeci: hiszpański, wykazuje tylko nieliczne i malo warto­ściowe twory. Możnaby to sprowadzić do tej typowej ety­kiety i sztywności hiszpańskiego dworu, zwłaszcza od czasów Karola V., do surowości i bezwzględności, jakie w wyższych sferach towarzyskich Hiszpanji zapanowały, nie dopuszcza­ją« do przebujnienia listopisarstwa miłosnego. Istnieje wprawdzie hiszpański zbiór Guevary „Złote listy“, lecz zawiera listy —• niemiłosne. Taksamo w dwutomowym zbiorze Ochoa „Epistolario español“ mało bardzo utworów z zakresu erotyki.

Bardzo obfitą, jest epistulografja miłosna niemiecka. Od­zwierciedla się w niej cała ewolucja, jaką, Niemcy przeszły w ciągu stuleci. Więc są, listy z okresu rycerstwa, odpo­wiedniki liryki „Minnesangerów“; listy z okresu wykwitu mieszczaństwa, stanowiące pendant do „Meistersangerów“, listy mistyczne i listy reformatorskie, potem listy z „Sturm i Drangu“, romantyki, potem prądów XIX. wieki*. Są. one po większej części odblaskiem epistulografji romańskiej z tem tylko zastrzeżeniem i ograniczeniem, że nie są skąpane

w słońcu południa, nie mają, tej głębi namiętności, tej lekko­ści i powiewności odczuwania. Natura niemiecka sztywniej­sza jest, solidniejsza, mniej skłonna do szału i upojenia. A przytem morale człowieka południa rozwijało się w innych warunkach klimatycznych i innych zasadach. Małżeństwo, rodzina, pojęcie wiary erotycznej — inne było tu i tam. Toteż w epistulografji niemieckiej przeważają, listy mał­żonków i narzeczonych, od Lutra i jego Kasi poprzez Schillera i jego Lottę do Bismarcka'i jego Joannej. Oczy­wista że i tu bożek Dyonizos niekiedy i w pewnych piersiach rozsadza ramy zdawkowej moralności. Lecz takie postaci jak Goethe w swych niezliczonych przemianach erotycznych, jak szereg romantyków z Klemensem Brentano na czele, jak Rahel Vamhagen, jak wreszcie Ferdynand Lassalle

              stanowią- wyjątki i odcinają, się od ogólnego tła i tonu.

Tosamo — caeteris paribus — da się powiedzieć o listach angielskich. I tu od ogólnego tła odcinają się takie postaci jak Henryk VIII. lub Lord Nelson. Specjalnością angielskiej epistulografji są, listy słynnych poetów i pisarzy. Jest ich pokaźna ilość i należą, one niemal do literatury światowej. A więc listy Jonatana Swifta do „Stelli“ (miss Estera John­son) i „Vanessy“ (miss Estera Vanhomrigh), listy Lawren- ce’a Steme do „Elizy“ (Elżbieta Draper), listy Byrona, listy Johna Keatsa do Fanny Brawne, Roberta Browninga do Elżbiety Barrett-Barrett, Karola Dickensa do Katarzyny Hogarth.

Wreszcie kilka informacji z warsztatu pracy, kilka słów

o              układzie tej książki.

Jak w książce „Polskie listy miłosne“ również i w tej za­stosowałem porząd ek chronologiczny_tworców listów i listów samych. Więc poczyna się zbiór od listów Boccaccia z r. 1338 a kończy na listach Ibsena z r. 1898. Każda epoka., każdy wiek, ma swój styl, sposób wysłowiania się, charakter, ton. Przejście z okresu w okres, ciągłość ewolucji, dają się tylko w ten sposób stwierdzić. Obok siebie więc w danyiM okresie są listy różnych narodów. I to jest również in- struktywne. Bo właśnie daje poznać różnice w natężeniu, wyrazie, stopniach odczuwania i reagowania na uczucic miłosne.

Natomiast przy opracowaniu „Polskich listów miło­snych“ a obecnej książki trzymałem się zupełnie innych kryterjów. Tam dbałem o możliwie wielką komple-

%

tność — co sądzę jest zrozumiałe, gdyż chodziło o pierwszą próbę zebrania polskich listów — tu o możliwie najcharakte- rystyczny wybór osobistości i listów. W polskiej epistulo- grafji winno nas interesować wszystko; w światowej, obcej, tylko to, co nieprzeciętne, wyjątkowe, zniewalające formą czy treścią, wielkością postaci czy niezwykłością jej losów. A dalej: musiałem się liczyć z brakiem miejsca, z konieczno­ścią jaknajwiększej koncentracji. Zagraniczne podobne wydawnictwa liczą się na dziesiątki tomów. Niemal każdy naród jest uwzględniony w osobnem opracowaniu. Tu miałem zebrać najważniejsze dokumenty w jeden tom. Więc podawałem możliwie krótkie objaśnienia wstępne,

■zaś z listów tylko najbardziej charakterystyczne wyciągi. Tyle tylko, by postać uwypukliła się przed okiem ducho- wem czytelnika. Kogo i całość jakiejś postaci i szczegóły jej przeżyć miłosnych interesują., ten sięgnie do źródeł, które w przeważnej ilości podaję we wstępnych obja­śnieniach.

Zbiór obejmuje 39 korespondencji w 149 listach. Oczy­wista na pierwszy plan wysuwają się francuskie listy: Léñ­elos, Lecouvreur, Lauzun, Rousseau, Ludwik XV., Lespi- nasse, Mirabeau, Desmoulins, Recamier, Napoleon, Stendhal, Musset, Hugo, Dumas, ces. Eugenja, Maupassant, Gam- betta. Z włoskich : Boccaccio, Aretino, Béatrice z Ferrary Mazzini, Garibaldi. Z angielskich: Henryk VIII., Nelson, Byron, Carlyle, Browning. Z niemieckich : Schiller, Mozart, Beethoven, Goethe, Heine, Lassalle, Wagner. Ponadto: portugalka Alcoforado, duńczyk Kierkegaard, holender Multatuli, szwed Gustaw Adolf, norweg Ibsen.

List miłosny staje się coraz bardziej kunsztem — historycznym. Czasy telegrafu i telefonu nie sprzy­jają rozwojowi tego kunsztu. Nowoczesny człowiek posługuje się „stylem telegraficznym“. Między dwoma sercami w oddali bardzo łatwo utrzymuje kontakt — aparat telefoniczny. Pociągi pospieszne zmniejszyły przestrzeń...

Toteż listy miłosne stały się sztuką, której się więcej nie praktykuje tak jak ongi.

A jednak te dawne, te kunsztowne listy sławnych ludzi działają na nas z tąsamą intenzywnością. Bo formy się zmieniły. Nie zmieniła się jednak istota rzeczy, nie zmie­niła potrzeba uzewnętrznienia w jakikolwiek sposób naj­silniejszego uczucia, będącego „spiritus movens“ naszego życia: miłości.

LISTY MIŁOSNE SŁAWNYCH LUDZI

vm "NTszrzTĆ k*tą£ict

I.              GIOVANNI BOCCACCIO DO MARJI D’ACQUINO (FIAMMETTY).

W niedzielę Wielkiej Nocy roku 1338. ujrzał Giovanni Boccaccio w kościele San Lorenzo w Neapolu przepiękną, Marję, z rodu hrabiów d’Acquino, naturalną córkę króla Neapolu, którą, ten wydał za mąż za jednego ze swych dworzan. Zaprzyjaźnił się z mężem, wszedł w dom i — był u boku Marji szczęśliwy... Po pewnym czasie Marja zer­wała i skierowała swe afekta ku innemu...

Marja w poezji i twórczości Boccaccia zwie się — Fiam- metta. Jej to poświęcił wiele sonetów, o swej miłości ku niej prawi w swych opowieściach prozą i wierszem. Więc w „Filocolo“, w której to opowieści wprost występuje „Fiammetta lub Marja, córka króla Neapolu“, więc w ok­tawach „Filostrata“, którego pierwszy egzemplarz przesłał poeta swej ukochanej z długą epistulą, więc w poemacie „Teseide“, w tercynach „Amorosa Visione“, w pasterskim poemacie „Ninfale d’Ameto“, więc wreszcie w romansie, który wprost zatytułował „Fiammetta.“

List, który poniżej w wyciągach podaję, umieścił Boccac­cio na dedykacyjnym egzemplarzu „Teseide“, posyłając swej umiłowanej swój najnowszy poemat.

Listy Boccaccia zawarte są w wydawnictwie: Corazzini Francesco: Le Lettere edite e inedite di Messer Giovanni ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin