00:00:46:Zabrał gramofon nawet i na safari. 00:00:52:Trzy strzelby.... 00:00:54:zaopatrzenie na miesišc i Mozarta. 00:01:01:Rozpoczšł naszš przyjań|od podarunku. 00:01:05:A póniej. 00:01:07:niedługo przed Tsavo.... 00:01:10:dał mi jeszcze jeden. 00:01:12:Niewiarygodny podarunek. 00:01:14:Przelotne mignięcie wiata|widzianego oczyma Boga. 00:01:19:A ja pomylałam.... 00:01:21:"Tak, rozumiem. 00:01:25:Tak to miało być." 00:01:31:Napisałam już|o wszystkich innych.... 00:01:33:nie dlatego, że ich mniej kochałam.... 00:01:35:lecz dlatego,|że byli wyraniejsi, prostsi. 00:01:41:Czekał tam na mnie. 00:01:47:Ale wyprzedzam mojš opwieć.|Nie podobałoby mu się to. 00:01:51:Denys uwielbiał słuchać|dobrze opowiedzianych historii. 00:01:56:Widzicie... 00:01:58:miałam farmę w Afryce.... 00:02:01:u podnóża wzgórz Ngong. 00:02:04:Ale zaczęło się to wczeniej 00:02:06:Tak naprawdę, zaczęło się w Danii. 00:02:15:Znałam tam dwóch braci. 00:02:18:Jeden był moim kochankiem|drugi przyjacielem. 00:02:22:- Jest za zimno na szampana.|- Jest za zimno na wszystko oprócz tego. 00:02:30:Powiedziałe,|że będziesz w Klampenborgu. 00:02:32:Mylałem, że pojadę,|ale nie pojechałem. 00:02:37:Dobrze się bawiła? 00:02:43:Tanne? 00:02:45:Tanne, chod. 00:02:48:Przecież go nie kochasz. 00:02:50:Chciałaby zostać baronowš,|to wszystko. 00:02:52:- Okłamał mnie.|- Naturalnie. 00:02:54:Czy inaczej poszłaby z nim|do łóżka? 00:02:57:Mój brat jest może nudny,|ale nie jest głupi. 00:03:04:Udawaj, że to Hans. 00:03:08:- Dokšd by pojechała?|- Gdziekolwiek. 00:03:10:Do Ameryki. Na Cejlon.|Nawet i do Australii. 00:03:15:Cóż, może nie do Australii.|Ale muszę stšd wyjechać. 00:03:19:Dam ci wszystko, co mam. 00:03:21:To ci pomoże dostać się do miasta.|Boże, ale było wietnie. 00:03:27:- Ty mógłby się ze mnš ożenić.|- Ja muszę się ożenić z dziewicš. 00:03:29:Nie zniósłbym krytyki. 00:03:31:Mam na myli, dla pieniędzy. 00:03:36:Prawdopodobnie. 00:03:38:Bror, posłuchaj mnie.|Moje życie jest bez sensu. 00:03:41:Nie uczš mnie|niczego użytecznego. 00:03:43:A teraz, nie udało mi się wyjć za mšż.|Wiesz, jaka jest za to kara. 00:03:47:"Panna Dinesen jest w domu." 00:03:49:Przepuciłe wszystkie pienišdze.|Uwodzisz służšce. 00:03:53:Niezła z nas para. 00:03:56:Przynajmniej jestemy przyjaciółmi. 00:03:58:Może nam się udać.|A jeli nie.... 00:04:01:to przynajmniej gdzie bylimy. 00:04:03:Nie sšdzisz,|że jeste zbyt romantyczna? 00:04:14:Mam wierzyć,|że mówisz poważnie? 00:04:19:Miałam farmę w Afryce. 00:04:24:KENIA, AFRYKA WSCH. 1913|Miałam farmę w Afryce.... 00:04:27:u podnóża wzgórz Ngong. 00:04:33:Miałam farmę w Afryce. 00:05:18:POŻEGNANIE Z AFRYKĽ 00:07:22:- Dzień dobry.|- Ma pan jakie kłopoty? 00:07:24:Czasami. A pani? 00:07:26:Nie. Jadę do Nairobi. 00:07:28:Złapała pani dobry pocišg. 00:07:33:Uciekaj! Sio! Sio! 00:07:36:To moje kryształy.|Moje Limoges. 00:07:40:Nie wiedzieli, że to Limoges. 00:07:46:A więc planuje pani zostać? 00:07:47:Przyjechałam, by wyjć|za Barona Blixena. Zna go pan? 00:07:50:- Brora? Tak.|- Chcemy otworzyć mleczarnię. 00:07:55:Jest pan bardzo sławny?|Zatrzymali dla pana pocišg. 00:07:58:Tutaj inaczej nie wypada. 00:08:00:Mleczarnia. Czy to nie za wczenie|na mleko pod drzwiami? 00:08:07:- Nie wsiada pan?|- Nie, jadę dalej. 00:08:09:Dalej? Dokšd? 00:08:11:Proszę powiedzieć Berkeleyowi Cole'owi|o koci. Bror go zna. 00:08:14:Jestem Baronowa Blixen! 00:08:16:Jeszcze nie. 00:08:19:Finch Hatton, Denys! 00:08:26:msabu, jestem Farah Aden. 00:08:28:Możemy już ruszać. 00:08:30:- Gdzie jest baron Blixen?|- Jest w Muthaiga. 00:08:33:Proszę, chodmy. 00:08:44:Gdzie jest Muthaiga? 00:08:46:Muthaiga to klub,|gdzie Brytyjczycy chodzš pić. 00:08:48:Proszę. 00:08:58:Posłuchaj. W pocišgu sš moje skrzynie|z porcelanš i kryształami. 00:09:02:- Wiesz, co to jest porcelana?|- Tak, msabu. 00:09:04:Porcelana, może się rozbić. 00:09:49:Zostań. 00:10:04:Przepraszam.|Szukam barona Blixena. 00:10:07:Rajiv. 00:10:15:- Tak. Zastanawiałam się, czy...|- Damom nie wolno tu być. 00:10:21:- Po prostu szukam...|- Damom nie wolno tu być. 00:10:32:Gdzie byłe? 00:10:34:- Gdzie byłe?|- Organizowałem wszystko. 00:10:37:Jak podróż?|Opowiesz mi póniej. 00:10:40:- Chciałaby się przebrać?|- Mój bagaż jest cišgle w pocišgu. 00:10:43:Pokój "D" u szczytu schodów.|Nie załatwiłem obršczki. 00:10:47:- Zależy ci?|- Czy mylałe, że nie przyjadę? 00:10:49:Nie sšdziłem, że będziesz chciała|wydać pienišdze. Spodoba ci się tu. 00:10:52:Służšcy sš wspaniali.|Napijemy się czego? 00:10:54:Mamy zaledwie godzinę do lubu. 00:10:56:Godzinę? 00:11:08:- Naprawdę?|- Zastanawiałem się, jaki wybierzesz kolor. 00:11:11:Koć słoniowa.|O, mój Boże. 00:11:14:- Mam koć słoniowš tego człowieka.|- Czyjš koć słoniowš? 00:11:38:- Dziękuję.|- Krótko czy długo? 00:11:39:Długo, proszę. Zdšżę się oswoić. 00:11:44:Proszę wszystkich o ciszę. 00:11:46:Na mocy autorytetu powierzonego mi|przez rzšd Jej Królewskiej Moci.... 00:11:48:ogłaszam, że baron Bror Von Blixen.... 00:11:51:obywatel Szwecji, i... 00:11:55:- Jak ci na imię, moja droga?|- A żeby cię, Henry, mówiłam ci. 00:11:58:Karen Christentze Dinesen. 00:12:00:I Karen Christentze Dinesen.... 00:12:02:poddana króla Danii.... 00:12:04:zostajš połšczeni|węzłem małżeńskim. 00:12:08:Niech Bóg ma nas w swej opiece.|Niech Bóg zachowa króla. 00:12:16:Dziękuję. 00:12:20:Słyszałe o Shuttleworth'cie?|Ja mówię, nie. 00:12:22:A on mówi, "Mieszka na wyżynie,|na drzewie, z pawianem." 00:12:25:"Płci męskiej, czy żeńskiej?"|spytałem. 00:12:27:"Żeńskiej, naturalnie." odpowiedział. 00:12:29:"Shuttleworth jeszcze nie zbzikował." 00:12:33:Sarah, gdzie twój|roztrzepany mšż? 00:12:35:Gubernator jest przy ponczu,|próbuje cię unikać. 00:12:39:Chciałby pan poznać pannę młodš,|czy przyszedł pan tylko dla gorzały? 00:12:43:Bóg raczy wiedzieć,|że nie dla towarzystwa. 00:12:46:Lordzie Delamere, pozwoli pan,|że przedstawię baronowš Blixen? 00:12:48:Baronowa Blixen,|lord Delamere. 00:12:54:Baronowo.|Jest pani Szwedkš? 00:12:56:Nie, Dunkš. 00:12:58:Mały kraj obok Niemiec. 00:13:01:Jaka będzie pozycja Danii|w przypadku wojny? 00:13:05:Niezależna, mam nadzieję.|Mamy takš tradycję. 00:13:10:Jak możemy cię inaczej nazywać|pominšwszy to "baronowo"? 00:13:13:Jak do ciebie mówiš? 00:13:15:"D," jeli mam szczęcie. 00:13:28:Moje imię jest głupie, Felicity,|ale podoba mi się twoja suknia. 00:13:31:Och, dziękuję. 00:13:34:To nie jest jednak|porzšdny kapelusz. 00:13:36:Miał być oszałamiajšcy. 00:13:38:Tu się umiera od porażenia. 00:13:41:Przynajmniej mnie chroni|przed komarami. 00:13:43:Tymi większymi. 00:13:48:- Dobry Boże.|- Jeste zdenerwowana? 00:13:51:A powinnam? 00:13:53:No wiesz. 00:13:55:Noc polubna|i tak dalej. 00:14:12:A więc, sš oboje nadzy|i ani ladu krzaka. 00:14:15:Karen, znasz Vicky Gresham? 00:14:19:Witaj, baronowo.|Ukłoniłabym się, ale jestem pijana. 00:14:24:- Mogę się z tobš zobaczyć?|- Przepraszam. 00:14:28:Jeli chcesz mieć przyjaciół,|zapoznaj się z nimi tutaj. 00:14:31:- Nie ma nikogo innego.|- Chcę zobaczyć mój dom. 00:14:36:Może zechcesz się przebrać. 00:14:38:To dwie godziny drogi. 00:14:50:Przepraszam. 00:15:03:Mój Boże,|ale ci ludzie pijš. 00:15:06:Przepraszam, ja tylko... 00:15:09:- Obawiam się...|- Nie, w porzšdku. 00:15:11:Obawiam się, że mnie pan przyłapał. 00:15:13:To nie mój pokój. To pokój Denysa.|A Denysowi wszystko jedno. 00:15:16:Taki już jest Denys. 00:15:18:To pan jest Cole? 00:15:21:Berkeley Cole. 00:15:23:Przywiozłam ze sobš pocišgiem|koć słoniowš. 00:15:24:Dziękuję. 00:15:28:- Bierze pan chininę?|- O, tak. 00:15:32:Ma wspaniałe ksišżki. 00:15:35:- Pożycza je?|- Mielimy przyjaciela.... 00:15:38:Hopwortha, pożyczył ksišżkę|od Denysa i nie oddał z powrotem. 00:15:42:Denys się wciekł.|Powiedziałem Denysowi.... 00:15:43:"Nie chcesz stracić przyjaciela|z powodu ksišżki." 00:15:46:Powiedział, "Nie, ale on stracił,|nieprawdaż?" 00:15:54:- Przyjechała pani przez Londyn?|- Nie, przez Rzym. 00:15:58:Mylałem, że może ma pani gazetę. 00:16:00:Przykro mi, ale nie. 00:16:02:I tak w nich nic nie ma. 00:16:06:Miałem kiedy przyjaciółkę,|którš zabierałem na tańce do Oxford. 00:16:10:Były nad rzekš, w czerwcu. 00:16:12:Zawsze miała na sobie|nowš jedwabnš suknię. 00:16:17:Chyba używa pani tych samych perfum. 00:16:28:Bardzo ładne, ale nie te same. 00:16:34:Możemy już ić. 00:17:31:To jest Belknap. 00:17:32:- Prowadzi farmę.|- Dobry wieczór pani. 00:17:42:To twój kucharz.|Nazywa się Esa. 00:17:51:A to Juma. Lokaj. 00:18:00:Chod. Obejrzyj swój dom. 00:18:03:Kiedy mnie opucisz,|wyjdę za Berkeleya Cole'a. 00:18:07:- Kupiec.|- Tym się zajmuje? 00:18:10:Jest w dobrej komitywie|z Somalijczykami. 00:18:12:Pełno ich na jego posiadłoci,|uważajš go za księcia. 00:18:16:Sprzedaje koć słoniowš|dla Fincha Hattona. 00:18:18:Belknap ma przyjemne usposobienie. 00:18:21:Miał swojš własnš posiadłoć.|Splajtował, próbujšc hodować len. 00:18:26:- Zna się na bydle?|- Nie kupiłem bydła. 00:18:30:Zamiast tego|będziemy uprawiać kawę. 00:18:40:Nie tak planowalimy. 00:18:43:Była w Danii.|Musiałem podjšć decyzję. 00:18:46:Podjęlimy już decyzję. 00:18:48:Nie wiemy nic o kawie. 00:18:50:- Sadzisz i ronie.|- Mówilimy o mleczarni. Moja matka... 00:18:53:Twojej matce wszystko jedno, czy to krowy|czy kawa, jak długo przynosi dochód. 00:18:58:Trzeba mieć stado,|albo nic się nie udaje. 00:19:00:Nie przyjechałem do Afryki,|by siedzieć z głupimi krowami. 00:19:02:Powiedz jej, że zmienilimy zdanie. 00:19:06:Następnym razem, jak zmienisz zdanie.... 00:19:08:rób to za swoje pienišdze. 00:19:12:Kupiły ci one tytuł, baronowo.|Nie kupiły mnie. 00:19:18:Przynie wino|dla brata mojego kochanka. 00:19:26:Chyba jeste zmęczona. 00:19:35:Bšd...
Amaisa