Auel Jean Marie - Dzieci Ziemi 06 Kamienne sadyby.txt

(1900 KB) Pobierz
JEAN M. AUEL


Kamienne Sadyby
(Przełożył : Maciej Szymański)
9 kwietnia 2005, 01:50:05
PODZIĘKOWANIA

Jestem niewymownie wdzięczna wielu fachowcom za to, że pomogli mi poznać pradawny wiat ludzi, którzy zamieszkiwali Ziemię w czasach, gdy lodowce sięgały znacznie dalej na południe niż dzi i okrywały jednš czwartš powierzchni planety. Sš jednakże w mojej ksišżce liczne szczegóły - zwišzane zwłaszcza z teoriami na temat datowania pewnych znalezisk i wydarzeń - które być może nie zostanš zaakceptowane przez większoć specjalistów w tej dziedzinie. Niektóre z nich sš wynikiem przeoczenia, lecz wiele znalazło się w tekcie z mojej woli. Zazwyczaj nawišzywałam do nich dlatego, że pasowały do mojej subiektywnej pisarskiej wizji. Musiałam więc kierować się w swojej pracy przede wszystkim zrozumieniem dla ludzkiej natury i pamiętać o tym, by wszystkie działania moich bohaterów miały logiczne uzasadnienie.
Pragnę podziękować przede wszystkim doktorowi Jean-Philippe'owi Rigaudowi, którego poznałam podczas mojej pierwszej podróży badawczej do Europy. Prowadził wówczas wykopaliska archeologiczne na stanowisku Flageolet w południowo-zachodniej Francji. Ze wzgórza, na którym niegdy znajdował się obóz łowiecki, rozcišgał się widok na rozległe trawiaste równiny, po których w epoce lodowcowej wędrowały zapewne liczne stada zwierzšt. I choć byłam nieznanš jeszcze amerykańskš pisarkš, doktor Rigaud powięcił sporo czasu na opowiedzenie mi o swoich odkryciach, a także dopomógł w zorganizowaniu wizyty w jaskini Lascaux. Byłam bliska łez, kiedy zobaczyłam owo sanktuarium prehistorycznej sztuki, pełne malowideł pierwszych współczesnych ludzi - ludzi rasy kromaniońskiej, mieszkańców Europy doby młodszego paleolitu. Sš to dzieła tak piękne, że miało mogłyby konkurować z dzisiejszymi.
Nieco póniej, kiedy spotkalimy się ponownie w La Micoque - na stanowisku wczesnej kultury neandertalskiej - zaczęłam lepiej wczuwać się w atmosferę tego niezwykłego momentu w naszych dziejach, kiedy w Europie pojawili się pierwsi współczeni - w sensie anatomicznym - ludzie i napotkali neandertalczyków, zamieszkujšcych te ziemie już długo przed epokš lodowcowš. Pragnęłam jak najgłębiej zrozumieć proces poznawania historii naszych dalekich przodków, dlatego wraz z mężem przez krótki czas pracowałam przy nieco póniejszych wykopaliskach doktora Rigauda, na stanowisku Grotte Seize. Doktor udzielił wielu niezwykle wartociowych informacji na temat życia w odkrytej tam osadzie, która dzi znana jest jako Laugerie Haute, a w mojej ksišżce występuje pod nazwš Dziewištej Jaskini Zelandonii.
Doktor Rigaud pomagał mi podczas pracy nad całš seriš, lecz w powstanie niniejszej powieci wniósł wkład szczególny. Nim rozpoczęłam pisanie Kamiennych sadyb, zebrałam wszystkie informacje dotyczšce regionu, w którym miała toczyć się akcja mojej opowieci, i stworzyłam całe tło zdarzeń, nadajšc rzeczywistym obiektom wymylone nazwy i szczegółowo opisujšc krajobraz, tak by w razie potrzeby móc sięgnšć do materiałów pisanych mojš rękš. W toku pracy zadałam wielu uczonym i specjalistom z licznych dziedzin nieskończonš liczbę pytań, lecz nikogo nie poprosiłam o recenzję mojej pracy przed jej opublikowaniem. Zawsze brałam pełnš odpowiedzialnoć za wybory, których dokonywałam podczas selekcji szczegółów składajšcych się na treć moich ksišżek, a także za to, w jaki sposób je wykorzystywałam i jakš dawkš fantazji były doprawiane - i nadal to robię. Jednakże tym razem, piszšc powieć, której akcja rozgrywa się na terenach dobrze znanych nie tylko archeologom i specjalistom z pokrewnych dziedzin, ale także wielu ludziom, którzy każdego roku zwiedzajš ten region, musiałam być pewna, że moje tło jest odtworzone z maksymalnš wiernociš, dlatego zdecydowałam się na niezwykły dla mnie krok. Poprosiłam mianowicie doktora Rigauda, który znakomicie zna ów region Francji i jest wybornym archeologiem, by przejrzał moje obszerne "materiały ródłowe" i poszukał w nich co bardziej oczywistych błędów. W owym czasie nie w pełni zdawałam sobie sprawę, jak pracochłonne było to zadanie, i dlatego teraz z całego serca dziękuję mu za czas i wysiłek, które włożył w jego wykonanie. Ukończywszy pracę, doktor pochwalił mnie, twierdzšc, że materiał jest doć precyzyjny, lecz znalazł i takie fragmenty, które musiałam poprawić i uzupełnić. Za wszelkie błędy, które pozostały w tekcie, ponoszę wyłšcznš odpowiedzialnoć.
Jestem głęboko wdzięczna także innemu francuskiemu archeologowi, doktorowi Jeanowi Clottes'owi, którego poznałam przez jego kolegę, doktora Rigauda. Podczas konferencji w Montignac, zorganizowanej w ramach uroczystoci zwišzanych z pięćdziesištš rocznicš odkrycia jaskini Lascaux, doktor Clottes był uprzejmy tłumaczyć dla mnie treć wygłaszanych po francusku referatów. Póniej za przez lata wiele razy spotykalimy się po obu stronach Atlantyku i doprawdy trudno mi wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczna za uprzejmoć i hojnoć, z jakš francuski uczony zechciał dzielić się ze mnš swym czasem i swojš wiedzš. Oprowadził mnie po wielu jaskiniach, których ciany pokryte były wspaniałymi malowidłami i rytami, położonych głównie u stóp Pirenejów. Prócz cudownych jaskiń znajdujšcych się na terenie posiadłoci hrabiego Begouena zafascynowała mnie także Gargas, oferujšca zwiedzajšcym znacznie więcej niż tylko nacienne odciski dłoni, które uczyniły jš słynnš. Ogromnš radoć sprawiła mi też druga wspólna wyprawa w głębiny jaskini Niaux, trwajšca około szeciu godzin. Była tak wspaniałym przeżyciem między innymi dlatego, że wiedziałam znacznie więcej o malowidłach naciennych niż za pierwszym razem. Choć wrażeń z tych miejsc nie zawarłam w niniejszej powieci, za wielce pouczajšce uważam dyskusje z doktorem Clottes'em na temat rozmaitych teorii, między innymi dotyczšcych przyczyn, dla których ludzie rasy kromaniońskiej dekorowali swe jaskinie i domostwa.
Pierwszš wizytę na pirenejskim podgórzu, w jaskini Niaux, złożyłam już w roku tysišc dziewięćset osiemdziesištym drugim i wypada, bym podziękowała za niš doktorowi Jean - Michelowi Belamy'emu. Miejsce to wywarło na mnie kolosalne wrażenie - nie zapomnę motywów zwierzęcych ze cian Czarnego Salonu, odcisków dziecięcych stóp, przepięknie malowanych wizerunków koni w wielkiej grocie za jeziorkiem i wielu, wielu innych cudów. Byłam niezwykle poruszona, kiedy nie tak dawno doktor Belamy podarował mi unikatowe, pierwsze wydanie pierwszej ksišżki o jaskini Niaux.
Jestem też niewymownie wdzięczna hrabiemu Robertowi Begouenowi, który zaangażował się w ocalenie niesamowitych jaskiń znajdujšcych się na należšcych do niego ziemiach - L'Enlene, Tuc d'Audoubert i Trois Freres - i założył jedyne w swoim rodzaju muzeum artefaktów, które z wielkš starannociš wydobyto z okolicznych stanowisk archeologicznych. Wizyta w dwóch jaskiniach była fascynujšcym przeżyciem, za które wdzięczna jestem hrabiemu oraz doktorowi Clottes'owi, którzy byli moimi przewodnikami.
Składajšc podziękowania, nie mogę pominšć osoby doktora Davida LewisaWilliamsa, delikatnego człowieka o żelaznych zasadach, którego praca badawcza dotyczšca afrykańskich Buszmenów i imponujšcych malowideł naskalnych tworzonych przez ich przodków stała się kanwš wielu interesujšcych teorii i ksišżek. W jednej z nich, której współautorem jest doktor Clottes, noszšcej tytuł "Szamani prehistorii", pojawił się poglšd, iż pradawni malarze jaskiniowi z terenów dzisiejszej Francji dekorowali swe jaskinie z podobnych powodów jak ich afrykańscy kuzyni.
Winna jestem goršce podziękowania doktorowi Rayowi Larickowi za jego wszechstronnš pomoc, a szczególnie za otwarcie ochronnych, metalowych wrót i pokazanie mi uroczej płaskorzeby przedstawiajšcej koński łeb, która znajduje się na cianie niższej jaskini w Commaršue.
Jestem wdzięczna także doktorowi Paulowi Bahnowi za to, że swym tłumaczeniem pomógł mi pojšć niektóre wystšpienia podczas konferencji z okazji rocznicy odkrycia Lascaux. Dzięki jego wysiłkom miałam też zaszczyt poznać trzech mężczyzn, którzy jako mali chłopcy odkryli w tysišc dziewięćset czterdziestym roku przepięknš jaskinię Lascaux. Białe ciany tego sanktuarium, pokryte niewiarygodnymi, wielobarwnymi malowidłami, wzruszyły mnie do łez. Wyobrażam sobie, jakie wrażenie musiały zrobić na czterech chłopcach, którzy w pogoni za psem zeszli do rozpadliny i zobaczyli je jako pierwsi ludzie od piętnastu tysięcy lat, kiedy to skalne rumowisko zamknęło wejcie do pieczary. Doktor Bahn był mi wspaniałym pomocnikiem, zarówno poprzez osobiste dyskusje, jak i swoje ksišżki traktujšce o intrygujšcych, prehistorycznych czasach, które stały się tłem cyklu moich powieci.
Ciepło i z wielkš wdzięcznociš mylę też o doktorze Janie Jelinku, z którym długo i wyczerpujšco dyskutowałam o erze młodszego paleolitu. Jego wiedza na temat ludzi nie różnišcych się od nas pod względem anatomicznym, którzy pojawili się i osiedlili w Europie poród neandertalczyków, była mi wielkš pomocš. Pragnę też podziękować mu za współpracę z czeskim wydawcš moich ksišżek przy redagowaniu przekładów.
Ksišżki doktora Alexandra Marshacka - pioniera techniki mikroskopowych badań rytów sprzed tysięcy lat - przeczytałam na długo przed tym, nim spotkałam go osobicie. Wielce sobie cenię wysiłki, które podjšł w celu zrozumienia kultur neandertalczyków i ludzi rasy kromaniońskiej, a także pisma, które mi przesyła. Wielkie wrażenie wywarły na mnie jego spójne i przemylane teorie oparte na wnikliwych badaniach. Zawsze chętnie czytam jego prace, pełne głębokich i inteligentnych spostrzeżeń na temat życia ludzi zamieszkujšcych Ziemię w dobie ostatniego zlodowacenia.
W cišgu trzech miesięcy, kiedy mieszkałam opodal Les Eyzies de Tayac w południowo-zachodniej Francji i prowadziłam prace badawcze, przygotowujšc się do napisania niniejszej ksišżki, wielokrotnie odwiedzałam jaskinię Font - de Guame. Jes...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin