Nowy25.txt

(17 KB) Pobierz

-	Nie jest dobrze - ocenił Pierwszy Lord Admiralicji, gdy Pat skończyła.
Nie była to genialna uwaga, ale kto musiał przerwać ciszę i wyszło na to, że ta rola jemu przypadła.
-	Można to i tak ocenić - prychnšł siedzšcy po przeciwnej stronie William Alexander. - Ostatnio to zresztš stan normalny.
-	Na ile to ródło jest wiarygodne, admirał Givens? - spytała Elżbieta Winton.
-	Bardzo, Wasza Wysokoć - odpowiedziała Givens energiczniej niż w trakcie wczeniejszych spotkań. - Odzywa się bardzo rzadko. To trzecia wiadomoć od prawie siedemdziesięciu lat standardowych poza kontrolnymi w celu sprawdzenia, czy kanał łšcznoci funkcjonuje. Obie wczeniejsze okazały się całkowicie prawdziwe i ważne. Prawdę mówišc, nie wiem, kto to jest, bo to on nawišzał kontakt z rezydentem naszego wywiadu na Beowulfie, nie zdradzajšc swej tożsamoci, ale tak poprzednie wiadomoci, jak i trud włożony w utrzymywanie tak długo kanału łšcznoci mimo zmian personalnych wiadczš o tym, że to kto wysoko postawiony i godny zaufania.
-	W takim razie po co ta cała zabawa? - zdziwił się premier. - Nie mógłby przekazać nam tego otwarcie?
-	Bo teoretycznie rzecz bioršc, podpada to pod zdradę Ligi Solarnej, Willie - wyjaniła mu Elżbieta tonem, jakim zwykle tłumaczy się co wyjštkowo tępemu, acz miłemu dziecku.
-	To kwestia dyskusyjna, Wash Wysokoć - wtršcił się sir Anthony Langtry. - Po pierwsze, zdrada nie została precyzyjnie zdefiniowana w solarnej konstytucji. Po drugie, jeli ostrzeżenie jest prawdziwe, tak naprawdę zdrajcš jest Rajampet nadużywajšcy Artykułu Siódmego i ignorujšcy wyrane zapisy konstytucji.
-	Za co mu włos z głowy nie spadnie, Tony - skomentowała Honor. - A przynajmniej nie teraz, co najwyżej po fakcie. Z czego nie będziemy mieli żadnych korzyci, więc nie ma co się tym zajmować.
-	Też tak sšdzę - oceniła Elżbieta.
-	W takim razie, skoro uznajemy informację za prawdziwš, co robimy? - spytał Grantville.
-	A to zależy od tego, na ile poważne jest to zagrożenie z militarnego punktu widzenia. - Królowa spojrzała na Caparellego. - Jak to wyglšda?
-	Pod pewnymi względami trudno to ocenić, Wasza Wysokoć. Jeli to rzeczywicie będzie tylko czterysta okrętów liniowych, sam atak nie stanowi żadnego zagrożenia.
Mamy prawie tyle okrętów liniowych, a wszystkie wyposażone w rakiety o dłuższym zasięgu niż te użyte w bitwie
o Spindle. Nawet nie trzeba będzie użyć zasobników obrony systemowej, a pytanie jest tylko jedno: czy który z solar- nych okrętów przetrwa na tyle długo, że zdšży się poddać, czy nie. Natomiast to nie jest pełny obraz i wyczerpujšca odpowied. Takie zwycięstwo będzie miało duży wpływ na solarnš opinię publicznš, niestety nie wiadomo dokładnie jaki. Może wywołać przerażenie, które uniemożliwi dalsze podobne działania, albo też stanie się problemem dla rzšdów Kołokolcowa i pozostałych. Ale może też wzbudzić wciekłoć, w efekcie czego Rajampet dostanie wolnš rękę. Albo też co poredniego. A jak będzie, niestety nie sposób przewidzieć, jak już wspomniałem.
-	Hamish? - spytała Elżbieta. - Honor?
Honor spojrzała na męża, a potem przeniosła wzrok na Królowš.
-	Mylę, że sir Thomas dobrze to ujšł - powiedziała. - Prawda jest taka, że nawet gdyby Marynarka Ligi wysłała przeciwko nam wszystkie posiadane okręty liniowe, pokonalibymy jš. Posyłanie ich po kilkaset jedynie ułatwi nam sprawę. Prawdziwym problemem jest to, czy wystarczy nam rakiet, choć sšdzšc po bitwie o Spindle, jestem zdania, że tego, co mamy, wystarczy do zniszczenia wszystkich superdreadnoughtów Marynarki Ligi. Niestety spowodowałoby to takie zużycie zapasów amunicji, że nie bylibymy w stanie zrobić nic więcej. A to stwarza kolejne problemy, na przykład z Republikš Haven, jeli nie zdołalibymy rozwišzać tej sprawy na drodze dyplomatycznej. No
i przede wszystkich nie zostawia nam zapasu, który będzie potrzebny na walkę z Mesš.
Ostatnie zdanie powiedziała tak beznamiętnie, że co zimnego przemaszerowało po kręgosłupie Elżbiety Winton. Oficjalna wersja nadal była taka, że nie ustalono jeszcze sprawcy ataku, ale Honor nie miała w tej kwestii najmniejszych wštpliwoci.
Dla każdego, kto jš znał, było oczywiste, co ma zamiar z tym zrobić. Elżbieta zresztš całkowicie się z niš zgadzała, tyle że była zaskoczona, iż mimo tylu lat bliskiej znajomoci dopiero teraz zdała sobie sprawę, że granitowa wręcz determinacja Honor czyniła z niej kogo o wiele bardziej bezwzględnego i bezlitosnego niż ona sama, mimo cholerycznego temperamentu. Honor było trudniej doprowadzić do wciekłoci i proces ten trwał wolniej, ale gdy komu się to udało, skutki były o wiele groniejsze.
-	Gdybymy mieli do czynienia tylko z Ligš, dalibymy sobie radę przynajmniej przez pierwsze lata - dodała Honor. - Uaktywnienie i modernizacja jednostek Rezerwy, nie wspominajšc już o wyszkoleniu załóg i zgraniu formacji, zajmie Marynarce Ligi więcej czasu niż nam wznowienie produkcji rakiet. Fakt, ma doć kršżowników liniowych we Flocie Granicznej, by stanowić realnš grobę dla naszego handlu, jeli zacznie go aktywnie zwalczać. Na szczęcie dzięki systemowi wormholi mamy w tym względzie większe możliwoci, toteż na skutek tego rodzaju działań solar- na flota handlowa ucierpi znaczni^bardziej. Natomiast nie będziemy w stanie przejšć w tej wojnie inicjatywy, jak długo nie wznowimy produkcji rakiet, a to oznacza, że Marynarka Ligi będzie miała o wiele więcej czasu na nadrobienie zacofania technicznego, niż zakładalimy. Jeli nie podejmie działań przeciwko nam, zanim będziemy mogli przejšć inicjatywę, nasza przewaga zmaleje albo raczej okres, w którym będziemy jš mieli, znacznie się skróci, a nasza sytuacja stanie się o wiele trudniejsza. Przy potencjale produkcyjnym Ligi jej flota nie musi dysponować takim samym uzbrojeniem jak nasza, lecz jedynie wystarczajšco dobrym, by móc nawišzać z nami walkę, a nie robić wyłšcznie za ruchome cele. Jeli do tego dojdzie, przegramy.
-	A to, że nie możemy przejšć inicjatywy, znaczy także, że nie możemy wykorzystać strategii, o której mówiła kilka miesięcy temu - dodała Elżbieta ponuro.
-	Tak. - Honor pogłaskała Nimitza, który przesiadł się z oparcia fotela na jej kolana. - Jeli Rajampet chce tu przysłać czterysta okrętów liniowych, sytuacja zrobi się paskudna i obawiam się, że zajdzie druga ewentualnoć, o której wspomniał sir Thomas. Czterysta okrętów dla solarnej opinii publicznej to niewiele. Ale każdy z nich ma załogę złożonš z co najmniej szeciu i pół tysišca ludzi, co daje ponad dwa i pół miliona, których będziemy musieli albo zabić, albo wzišć do niewoli. Dla ludnoci Ligi to niewielka różnica - straty wyniosš dwa i pół miliona. I nie jestem pewna, czy Rajampet celowo nie wysyła tak małej liczby okrętów, by osišgnšć taki włanie psychologiczny efekt rozwcieczenia i strachu. To nader wybuchowa mieszanka.
-	Nie jestem miłonikiem Ligi - wtršcił Hamish, korzystajšc z tego, że zrobiła przerwę na oddech. - Ale taka kalkulacja wydaje mi się zbyt cyniczna nawet jak na solar- nego admirała.
-	A to dlatego, że tak naprawdę jeste prostoduszny i uczciwy - podsumował go brat. - Przypomnij sobie pewnš parkę: Roba S. Pierrea i Cordelię Ransom. Dwa i pół miliona to znacznie mniej ofiar niż przy wymordowaniu Legislatorów, o dalszych czystkach nie mówišc. Pierre o tym wiedział, a i tak dokonał przewrotu. A Ransom powięciłaby bez mrugnięcia okiem dziesięć razy więcej ludzi, byle osišgnšć cel, który uważała za słuszny. A oni oboje to amatorzy w masowych mordach przy towarzyszu Saint-Jucie.
-	Ale... - zaczšł White Haven i zamilkł.
Grantville pokiwał głowš.
-	Włanie, Ham - powiedział prawie łagodnie. - Przyzwyczailimy się uważać Ludowš Republikę Haven za ródło wszelkiego zła, a jej władze za politycznych socjopa- tów. W mojej opinii Kołokolcow i jego klika, a szczególnie Rajampet, sš przynajmniej równie li, jeli nie gorsi, bo wštpię, by którekolwiek z nich miało osobiste powody jak Pierre. Dla nich to tylko gra o stołki i władzę, jakš zawsze toczyli, tylko na większš skalę.
-	Co powoduje, że jestemy w naprawdę nieciekawej sytuacji, nieprawdaż? - podsumowała Królowa Elżbieta.
Nikt z obecnych nie wyraził sprzeciwu. 
-	Mówi pani poważnie, admirał Trenis? - spytała Eloise Pritchart, bardzo się starajšc, by w jej głosie nie zabrzmiało czyste niedowierzanie.
Pytanie skierowane było do szefowej Biura Planowania Floty, pod którš to eufemistycznš nazwš krył się wywiad floty. Linda Trenis była przyzwyczajona do informowania przełożonych o sprawach, w które byli w stanie uwierzyć jedynie z największym trudem, toteż popatrzyła spokojnie w oczy Pritchart i odparła zwięle:
-	Tak, pani prezydent.
-	Żebym dobrze zrozumiała: nie ma pani pojęcia, kto przekazał tę informację?
-	To niedokładnie to, co powiedziałam. Wiem dokładnie, kto jš nam przekazał. Nie wiem natomiast, z jakiego ródła pochodzi. Mogę się jedynie domylać, w jakich kręgach to ródło się znajduje.
-	Ale dlaczego kto z BeowiTlfa nagle zdecydował się włanie nas o czym takim poinformować?! - spytał Theis- man, odwracajšc się od panoramicznego okna gabinetu prezydenckiego.
-	Na ten temat też mam swojš teorię, ale jest to czysta spekulacja - ostrzegła Trenis.
-	Skoro ma pani jakškolwiek teorię, to i tak jest pani jedynš z obecnych, która widzi w tym jaki sens - przyznała gospodyni, rozsiadajšc się wygodniej w fotelu. - Słuchamy więc.
-	Jak pani sobie życzy, pani prezydent. - Linda Trenis była osobš zorganizowanš, potrafišcš tworzyć przemylane analizy, układajšc w całoć pozornie oderwane fragmenty informacji, co dało się usłyszeć, gdy zaczęła mówić. - Jest cała masa powodów, dla których kto na Beowulfie mógłby chcieć nas o tym poinformować, choć nie ma wród nich niestety takiego, że nas tam lubiš. Prawdę mówišc, sšdzę, że cieszymy się tam sympatiš zbliżonš do tej, jakš darzy nas Królestwo Manticore. Pomogło nam odtworzen...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin