John O'Farrell - Moze zawierac orzeszki -.pdf

(1465 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
854949733.001.png
O'Farrell John
Może zawierać orzeszki
Alice nigdy nie przypuszczała, że tak skończy. Zawsze była taka rozważna, a teraz z niepokojem
wsłuchuje się w informacje o niebezpieczeństwach czyhających na jej trójkę małych dzieci -
islamscy terroryści, zamachy bombowe, uderzenie asteroidy o ziemię... A globalne ocieplenie może
spowodować, że połowa Londynu znajdzie się pod wodą! Wszystko to sprawia, że Alice towarzyszy
nieustanny lęk i najchętniej trzymałaby swe dzieci pod gigantycznych rozmiarów kloszem, mającym
uchronić je przed złem tego świata. Alice jako nadopiekuńcza mama stosuje przeróżne sztuczki, by
dzieci były bezpieczne... W efekcie maluchy pluskając się w brodziku noszą kaski ochronne...
Niestety, im dzieci są starsze, tym więcej jest powodów do zmartwień. Istnieje obawa, że najstarsza
córka Molly obleje egzamin do elitarnej szkoły. Mama postanawia wziąć sprawy w swoje ręce.
1
Zawsze byłam bardzo ostrożna. David powiedział, że jestem jedyną znaną mu osobą, która od
początku do końca czyta umowę licencyjną Microsoftu, zanim kliknie „Akceptuję". Za moment
miałam jednak dokonać bardzo odważnego czynu w imieniu wszystkich matek na świecie. Od
dziesięciu minut kucałam przyczajona za białą furgonetką, czekając na odpowiedni moment, żeby
wypchnąć na jezdnię małego chłopczyka wprost pod pędzący samochód. Ktoś to musiał zrobić.
Trzeba im wreszcie dać nauczkę! Oczywiście nie było to prawdziwe dziecko - nie jestem aż taką
wariatką. To kukła umocowana na długim kiju.
Mieszkaliśmy przy długiej, prostej ulicy w południowym Londynie i młodzi mężczyźni, ogłuszeni
dudniącymi basami muzyki słuchanej w samochodach, regularnie pruli tędy z prędkością czterystu
kilometrów na godzinę. Przynajmniej wydawało mi się, że to młodzi mężczyźni, choć trudno było coś
dojrzeć przez przyciemnione szyby. Być może wtedy, gdy wrzeszczałam: .Wolniej!", jakaś zakonnica
w podeszłym wieku wystawiała przez okno środkowy palec.
Wyobrażałam sobie, że rozciągam na całą szerokość jezdni długą kolczatkę albo że każę Davidowi
przebrać się za policjanta, żeby ich zatrzymywał, zabierał kluczyki i pytał, czy muszą jeździć tak
szybko tylko z tego powodu, że mają mikroskopijne penisy. Słałam pisma do odpowiednich urzędów,
domagając się zainstalowania progów zwalniających, fotoradarów lub innych środków
spowalniających ruch uliczny, ale nie mogłam już dłużej czekać. Wymyśliłam własne rozwiązanie.
Postanowiłam uszyć naturalnej wielkości kukłę
udającą dziecko i przymocować ją do kija od szczotki. Kiedy pojawi się mknące bmw, wypchnę ją
znienacka spomiędzy zaparkowanych samochodów i kierowca będzie musiał gwałtownie
zahamować, a ja wtedy spokojnie wyjdę i powiem: ,Widzisz? Widzisz, co się może stać, jak będziesz
tak pędził?". A jemu spadnie kamień z serca, że to nie było żywe dziecko, i pokornie przyrzeknie, że
nigdy więcej nie będzie już jeździł tutaj tak szybko.
- Co robisz? - zapytał David, zastawszy mnie w kuchni na wypychaniu starych rajstop Molly zmiętymi
gazetami.
- Nic, nic. To ma być, hm... kukła, która będzie udawać dziecko.
- Rozumiem. Nawet nie będę dalej pytał.
-To coś w rodzaju stracha na wróble, tyle że ma straszyć kierowców, którzy za szybko jeżdżą. Jak
zauważą dzieciaka wchodzącego na jezdnię, automatycznie przyhamują.
-Co?
- Zamierzam go umieścić między zaparkowanymi autami, tak żeby wystawał na zewnątrz, a wtedy
kierowcy, widząc go, będą zwalniać.
Na rajstopy naciągnęłam stare szkolne spodnie Jamiego i przystąpiłam do przymocowywania nóg do
wypchanego tułowia. Czułam na sobie przeszywający wzrok męża, nie odwróciłam się jednak.
- I co, chcesz go tak samego zostawić na ulicy? - zabrzmiało to jak wyrzut pod adresem skrajnie
nieodpowiedzialnej matki, jakby szmacianemu dziecku groziło porwanie przez szmacianego
porywacza.
- Nie, będę w pobliżu - odparłam, pomijając istotny szczegół, że osobiście będę trzymała tę kukłę.
W korpus wsunęłam kręgosłup z bambusowego palika, żeby się bez przerwy nie kiwał na wszystkie
strony, tak jak prezenterzy telewizyjnych programów dla dzieci. Nałożyłam mu też szkolną czapkę
Jamiego, rękawiczki i buciki, które luźno dyndały na końcach jego cienkich, wiotkich nóżek.
Największy kłopot miałam z twarzą. Wśród masek dostępnych w sklepie z zabawnymi gadżetami
mogłam wybierać tylko między Myszką Miki, czarownicą, Frankensteinem a Tonym Blairem. Żadna
z nich za bardzo nie przypominała wystraszonego dziecka.
O godzinie dziesiątej zajęłam pozycję za furgonetką ekipy remontowej, zaparkowaną tuż przy naszym
domu. Przykucnęłam przy przedniej masce i czekałam, aż nadjedzie pierwszy szaleniec. W jednym z
okien poruszyła się firanka. Po dziesięciu minutach od tego kucania zaczęło mi się robić słabo. Ludzie
jak na złość jechali wyjątkowo ostrożnie, co było raczej wkurzające.
W tym starym mundurku Jamiego kukła wyglądała trochę przerażająco. Przyszło mi do głowy, że
gdybym wpadła na ten pomysł kilka lat wcześniej, zabrałabym ją zamiast syna, kiedy szłam z nim
pierwszy raz do przedszkola. Wówczas przynajmniej nie bałabym się, że go staranują na placu zabaw.
Miałam wtedy ochotę powiedzieć tym wielkim, groźnym czterolatkom: „Przestańcie tak gonić, nie
widzicie, że on się boi?". I powiedziałam, tyle że oni nie za bardzo zwracali na mnie uwagę.
Wreszcie pojawił się samochód. Było to czarne bmw z przyciemnionymi szybami i ostentacyjnie
grubą rurą wydechową, pędzące z tak ogłuszającym rykiem, że ledwo było słychać przelatujące na
niebie jumbo jęty Kiedy ten bezczelny idiota zaczął się zbliżać w moją stronę, poczułam przypływ
adrenaliny Jak on śmie tak otwarcie nas lekceważyć? - pomyślałam. Jakim prawem naraża życie
moich dzieci? Gdy natężenie samczego ryku silnika nadjeżdżającej maszyny osiągnęło szczyt,
wpadłam w szał. Kiedy dwie tony stali zrównały się ze mną, energicznie wypchnęłam kukłę wprost
pod koła, żeby zmusić kierowcę do naciśnięcia hamulca.
Wiele rzeczy nastąpiło teraz jednocześnie, choć ja postrzegałam każdą z nich oddzielnie, niczym
pojedyncze nutki, które układają się w akord. Rozległ się przeraźliwy pisk opon
Zgłoś jeśli naruszono regulamin