McNaught Judith - Doskonałość.pdf

(2214 KB) Pobierz
1157589924.001.png
Judith McNaught
DOSKONAŁOŚĆ
książkę tę autorka z miłością i zrozumieniem dedykuje milionom
amerykańskich kobiet, które nie mogą przeczytać tej ani żadnej innej,
tym, którym trudności okresu dzieciństwa uniemożliwiły zdobycie
szlachetnej umiejętności czytania, utrudniły poszukiwanie sensu życia.
I tym niezwykłym, bezimiennym bohaterom, którzy poświęcili czas
i siły programowi: „Umiejętność czytania i pisania - przekaż dalej".
Prolog
Margaret Stanhope stała przy drzwiach prowadzących na werandę. Jej twarz o arystokratycznych
rysach zdawała się przeobrażać w lodowatą maskę na widok wnuków odbierających z rąk lokaja
kolejne drinki. Przyjechali na letnie wakacje z prywatnych szkół, do których uczęszczali. Z werandy
rozciągał się wspaniały widok na pensylwański krajobraz, leżące w błyszczącej w słońcu dolinie
miasto Ridgemont, wijące się w alejach drzew ulice, zadbany park i rozległe tereny handlowe;
wzgórza wznoszące się na prawo od miasta przysłaniały ekskluzywny „Country Club". W samym
centrum Ridgemont przyciągała wzrok wysepka budynków z czerwonej cegły, wśród nich fabryka
Stanhope'ow, przyczyniająca się, mniej lub bardziej bezpośrednio, do dobrobytu i wygodnego życia
większości tutejszych rodzin. Jak to zwykle bywa w małych społecznościach, Ridgemont miało
trwale ugruntowaną hierarchię towarzyską. Na szczycie znajdowała się rodzina Stanhope'ów. Ich
kamienica, której okna spoglądały na miasto z górującego nad innymi zbocza, była najokazalszym
budynkiem w mieście.
Dziś jednak Margaret Stanhope daleka była od kontemplowania okolicy i rozważania swej
określonej już w chwili urodzenia pozycji społecznej, poprawionej jeszcze małżeństwem; wręcz
rozkoszowała się myślą o okrutnym ciosie, jaki zaraz zada trójce obrzydłych jej do cna wnuków.
Najmłodszy, szesnastoletni Alex, zauważył jej krytyczne spojrzenie i z niechęcią, zamiast kieliszka
szampana, wziął z podsuwanej mu przez lokaja srebrnej tacy szklankę mrożonej herbaty. Jakże on i
jego siostra są do siebie podobni, pomyślała Margaret, z niesmakiem obserwując parę młodych.
Obydwoje zepsuci, bezwolni, rozpustni i nieodpowiedzialni; za dużo alkoholu, zbędnych wydatków,
hazar-du; rozpuszczeni smarkacze, nie mający pojęcia, co to takiego samodybyło przyczyną jej
nienawiści. Miała o wiele poważniejszy powód, Zascyplina. Ale ten stan rzeczy miał się ku końcowi.
chary dobrze go znał. Za chwilę zapłaci za swój czyn, niestety, nie do Podążyła wzrokiem za lokajem
podającym tacę Elizabeth. Wnuczkońca. Nie mogła ukarać go tak, jak na to zasługiwał, i za tę
bezsilka była ubrana w mocno dopasowaną, żółtego koloru letnią sukienkę ność pogardzała sobą
niemal tak mocno jak wnukiem.
z głębokim dekoltem. Gdy spostrzegła minę babki, posłała jej wyzywa
Zaczekała, aż służący poda mu szampana i weszła na werandę.
jące spojrzenie i, jak przystało na infantylną siedemnastolatkę, wzię
- Pewnie zastanawiacie się, czemu zawdzięczacie to rodzinne ze
ła kieliszek szampana, nie zapominając o drugim na zapas. Margaret branie - powiedziała.
Stanhope obserwowała ją bez słowa. Dziewczyna była niemal lustrza
Zachary, nie okazując żadnych uczuć, oparty o balustradę słuchał
nym odbiciem matki - płytkiego, zwariowanego na punkcie seksu fryw milczeniu, ale jak zauważyła,
Alex i Elizabeth, siedzący przy stoliku wolnego stworzenia - która zginęła przed ośmioma laty, gdy
syn Marpod parasolem, wymienili znudzone spojrzenia. Obydwoje bez wątpiegaret, a jej mąż, na
oblodzonej szosie stracił panowanie nad kienia marzyli, by wymknąć się z domu i spotkać z
przyjaciółmi, podobnyrownicą sportowego samochodu, zabijając siebie i żonę, osierocając mi im
nastolatkami: amoralnymi młodymi ludźmi o słabych charakteczwórkę dzieci. W raporcie policyjnym
odnotowano, że obydwoje byli rach, trawiącymi czas na poszukiwanie niezdrowych podniet, którzy
pijani, a samochód poruszał się z prędkością ponad stu mil na godzinę.
bez najmniejszych zahamowań folgowali zachciankom, bo wiedzieli, Sześć miesięcy temu mąż
Margaret, nigdy nie przejmujący się że za rodzinne pieniądze wyratują się z każdej opresji.
swym podeszłym wiekiem ani złą pogodą, pilotował prywatny samo
- Widzę, że się niecierpliwicie - zwróciła się do dwójki przy stoliku lot podczas lotu do Cozumel,
podobno na ryby. Samolot rozbił się, pi
- dlatego od razu przejdę do sedna. Jestem pewna, że żadne z was nie lot poniósł śmierć. Z
cynicznym spokojem Margaret pomyślała, że zadało sobie trudu zastanowienia się nad czymś równie
prozaicznym dwudziestopięcioletnia modelka, która razem z nim znalazła się w pojak pieniądze.
Dziadek, zbyt pochłonięty „towarzyskimi zajęciami"
wietrzu, zapewne miała posłużyć za przynętę. Śmiertelne wypadki stai przekonany o swej
nieśmiertelności, nie pomyślał, jak, po wypadku nowiły wymowną ilustrację nieodpowiedzialności,
a ich okoliczności -
rodziców, zabezpieczyć was finansowo. W rezultacie ja sprawuję pienader często - rozpustnego
charakteru, cech od wielu pokoleń właściczę nad majątkiem. Na pewno zastanawiacie się, co to dla
was oznacza, wych mężczyznom Stanhope'ow; każdy, arogancki, zuchwały i przyz chęcią wytłumaczę.
- Z malującym się na twarzy uśmiechem satysstojny, żył tak, jakby był niezniszczalny, a ze swych
czynów nie mufakcji ciągnęła: - Do końca szkoły, jeżeli poprawicie swoje stopnie siał się przed
nikim rozliczać.
i będziecie zachowywać się jak należy - oczywiście według mojej oce
W rezultacie Margaret spędziła życie, kurczowo czepiając się swej ny - pokryję czesne, a nawet
pozwolę zachować wam luksusowe samonadwątlonej dumy i próbując zachować arystokratyczną
flegmę, podchody. Skończyłam, kropka.
czas gdy jej rozwiązły mąż trwonił majątek na rozliczne grzechy, przy Elizabeth zareagowała
bardziej zdziwieniem niż niepokojem.
okazji zachęcając wnuki, by żyły tak jak on. Zeszłego roku, gdy poło
- A co z moim kieszonkowym i wydatkami na utrzymanie, gdy żyła się spać w sypialni na górze, mąż
sprowadził do domu prostytutki w przyszłym roku wyjadę do college'u?
i zabawiał się z nimi wraz z chłopcami. Byli tam wszyscy, oprócz Justi-
- Żadnych „wydatków na utrzymanie". Będziesz mieszkać tutaj na, jej ukochanego Justina...
i chodzić do junior college. Jeżeli w ciągu dwóch najbliższych lat udo
Łagodny, mądry i pracowity - jedyny z trzech wnuków przypominawodnisz, że można ci zaufać,
pozwolę na wyjazd do szkoły.
jący mężczyzn z jej rodziny - kochała go całym sercem. Ale Justin
- Junior college - powtórzyła Elizabeth z furią - chyba nie mówisz umarł, a jego brat Zachary żyje i
cieszy się dobrym zdrowiem, swą wi-poważnie!
talnością wręcz ubliżając pamięci tamtego. Odwróciła głowę i patrzy
- Przekonasz się, Elizabeth. Jeżeli zlekceważysz moje słowa, zosta
ła, jak po przybyciu na jej wezwanie z lekkością pokonuje schody na niesz bez centa. Niech tylko
usłyszę o zakrapianych alkoholem przyjęwerandę, i z trudem udało jej się ukryć nienawiść, jaką
poczuła do teciach, narkotykach albo rozpuście, nie dostaniesz ode mnie grosza. -
go wysokiego, ciemnowłosego osiemnastolatka. Zacisnęła palce na Popatrzyła w stronę Alexandra i
dodała: - Gdybyś miał jakieś wątpliszklance i całym wysiłkiem woli walczyła z pragnieniem
rzucenia nią wości, wszystko, co powiedziałam, odnosi się także do ciebie. Już nie w tę opaloną
twarz, zarysowania paznokciami gładkiej skóry.
wrócisz do Exeter, a szkołę średnią skończysz tu, na miejscu.
Zachary Stanhope III, nazwany tak na cześć męża Margaret, wy
- Nie możesz nam tego zrobić! - wybuchnął Alex. - Dziadek nigdy glądał dokładnie tak, jak jego
dziadek w tym samym wieku, ale nie to by się nie zgodził!
Doskonałość
- Nie wolno ci dyktować nam, jak mamy żyć - lamentowała Eliza
Furgonetka zwolniła i zatrzymała się przy samotnym mężczyźnie, beth.
idącym poboczem szosy, z marynarką zarzuconą na ramię i zwieszoną
- Jeżeli nie spodobała ci się moja propozycja - kontynuowała Margłową, jakby krył twarz przed
porywistym wiatrem.
garet twardym, zimnym jak lód głosem - sugeruję, byś przyjęła posa
- Hej - zawołał Charlie Murdock - podwieźć cię?
dę kelnerki albo poszukała sobie alfonsa, bo tylko przy tych dwóch za
Para piwnobursztynowych oczu popatrzyła na Charliego. Przez jęciach dasz sobie radę.
chwilę młody człowiek wyglądał tak, jakby wyrwano go z głębokiego Patrzyła, jak ich twarze robią
się coraz bledsze i z satysfakcją kiwsnu, potem potakująco skinął głową. Gdy wsiadał do szoferki,
Charhe nęła głową.
zauważył, że chłopiec ma na sobie drogie spodnie, lśniące mokasyny,
- A co z Zackiem? - rozległ się płaczliwy głos Alexandra. - Świetnie dobrane kolorem do stroju
skarpetki, a na głowie nosi modną fryzurę, radzi sobie w Yale, chyba nie zamierzasz zmusić go, by
również zai od razu pomyślał, że wziął do samochodu studenta college'u, który, mieszkał tutaj.
z jakiejś przyczyny, podróżuje autostopem. Pewny swej przenikliwo
Nadszedł moment, na który z utęsknieniem czekała.
ści, zaczął rozmowę:
- O nie, w żadnym wypadku - powiedziała. Stanęła twarzą w twarz
- Do którego college'u chodzisz?
z Zacharym, by móc lepiej go obserwować, i przez zaciśnięte zęby syk
Chłopiec, nim odpowiedział, z trudem przełknął ślinę, jakby coś nęła: - Wynoś się! Wynoś się z tego
domu, raz na zawsze.
dławiło go w gardle i odwrócił twarz w stronę okna. Ton jego głosu był
Gdyby nie nagłe zaciśnięcie szczęk, pomyślałaby, że jej słowa nie chłodny i stanowczy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin