00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:03:Synchro by KarolTom do wersji:|band_of_brothers_e07_the_breaking_point_hdrip_uSk 00:00:10:Widziałem mierć. 00:00:14:Widziałem jak moi przyjaciele,|moi ludzie ginš. 00:00:22:To nie zajmuje wiele dni,|żeby się diametralnie zmienić. 00:00:27:Bylimy głodni. Nie było jedzenia.|Nie było amunicji. Było zimno. Nie mielimy ciepłych ubrań. 00:00:32:Nie można było rozpalić ognia,|a jeli się to zrobiło to od razu zaczynali strzelać. 00:00:36:Gdziekolwiek się nie spojrzało widziało się trupy.|Martwi żołnierze tu, tam. 00:00:40:Nasi, ich. 00:00:43:Potem obok cywile. 00:00:47:Martwe zwierzęta. 00:00:50:- Więc mierć była wszędzie.|- Nie miałe żadnej szansy, kiedy... 00:00:54:twój przyjaciel dostał, żeby... 00:00:58:móc naprawdę się nim zajšć jakby mógł. 00:01:02:Szczególnie podczas ataku,|ruchu, czy cokolwiek. 00:01:11:Wtedy jako to było,|ale miałem z tym wiele kłopotów w póniejszym życiu. 00:01:19:Ponieważ póniej to wracało. 00:01:26:Nigdy tego nie zapomnę. 00:03:45:KOMPANIA BRACI 00:03:57:CZĘĆ SIÓDMA|PUNKT PRZEŁAMANIA 00:04:07:2 STYCZNIA 1945r.|LAS W ARDENACH, BELGIA 00:04:12:Po trzymaniu linii w Bastogne,|kompania E została wezwana... 00:04:16:do pomocy przy wyparciu Niemców z Belgii. 00:04:19:Tutaj bylimy rano.|Potem poszlimy tędy. 00:04:22:Więc tutaj juz pewnie zacznie się opór. 00:04:26:- Dokładnie tutaj!|- Hej, spokojnie. 00:04:28:- Przestań beczeć, Malark. Tylko cię szturnšłem.|- Chyba ma jš z drewna. 00:04:32:Guarnere, ruszajmy. W drogę. 00:04:36:Cieszyłem się, że wyszedłem ze|swojego okopu i znów byłem w ruchu. 00:04:40:Nawet jeli nie było mi od tego cieplej. 00:04:52:Kompania E została wysłana do oczyszczenia|Blazac, lasu w pobliżu miasteczka Foy. 00:04:56:Były to przygotowania do|wiadomego ataku na samo Foy. 00:05:07:W czasie tego 1000 jardowego przemarszu przez las,|sporadycznie ostrzeliwano nas z karabinów maszynowych. 00:05:12:Paru oberwało.|Ale przez większš częć był mały opór. 00:05:26:Spotkanie Hooblera z oficerem na koniu było|najbardziej dramatycznym wydarzeniem dnia. 00:05:40:Stać! 00:05:43:Stać! 00:06:09:Cholera. 00:06:23:Dziękuję. 00:06:30:Hoobler mówił, że chce zdobyć Lugera już w Normandii. 00:06:34:Jak tylko się okopalimy zaczšł chodzić od okopu|do okopu opowiadajšc jak w końcu jednego zdobył. 00:06:38:I tak spadł na ziemię.|Jak worek ziemniaków. 00:06:42:Niesamowita celnoć.|Aż sam siebie zadziwiam. 00:06:46:- Nie wštpię.|- Się rozumie. 00:06:48:Shifty, może kiedy postrzelamy o forsę, co? 00:06:51:Nie, nie. Nie jestem dobrym strzelcem.|Za to mój ojciec. 00:06:54:Wspaniały strzelec. Doskonały.|Odstrzeliłby skrzydła muchy. 00:06:58:Hej, Lip? A ten Niemiec?|Co on tam robił? 00:07:01:To był pewnie zwiad.|Zdaje się, że nie sšdził, że usłyszymy konia. 00:07:05:Pewnie chciał dołšczyć do swoich. 00:07:08:- A co się stało z koniem?|- Nie wiem. Pewnie dalej gdzie biega. 00:07:12:- Mam nadzieję, że nic mu nie jest.|- Lepiej się okop. 00:07:15:Tak, tak. Jeszcze się przejdę na stronę. 00:07:20:Dobry z ciebie strzelec, Hoob.|Cieszę się, że jeste po naszej stronie. 00:07:25:- Hej, Lip?|- Tak? 00:07:28:- Dzięki za pomoc.|- Nie ma za co, Shifty. 00:07:32:- Hej, Lip.|- Tak? 00:07:34:- Masz chwilę?|- Tak jest. 00:07:38:Pomóż mu. 00:07:42:- Gdzie jest Dyke?|- Gdzie tu jest. 00:07:45:Możesz być bardziej dokładny, sierżancie? 00:07:48:- Nie za bardzo, sir.|- Nie widziałem go cały dzień. 00:07:51:Nie widziałem go kiedy wchodzilimy do lasu|i nie wiem czy do nas dołšczył. 00:07:55:- Mamy dwóch rannych.|- Kto? 00:07:58:- Brown i Stevenson.|- Niech to szlag. 00:08:01:Gdzie jest Dyke? Gdzie on do cholery jest?|Gdzie on zawsze, do cholery, odchodzi? 00:08:04:- Nie wiem, ale mógłby już tam zostać.|- Mógłby tez zabrać ze sobš porucznika Sheams'a. 00:08:08:- Zamknijcie się, chłopaki.|- Już się zamykam, sierżancie. 00:08:15:- Patrol?|- Nie, usłyszelibymy. 00:08:19:- Jeden człowiek. Może snajper.|- To nie był karabin. 00:08:22:Co widzisz, Shift? 00:08:25:- Nikogo tam nie ma.|- Jeste pewien? 00:08:28:- Archi mówi, że Hoobler oberwał!|- Snajper?! 00:08:31:Nie, nie. Sam się postrzelił. 00:08:34:Sanitariusz! 00:08:38:- Wszystko w porzšdku?|- Moja noga. 00:08:41:- Co się stało?|- Wystrzelił mu w kieszeni. 00:08:44:Cholera, nawet go nie dotknšłem! 00:08:48:- Nawet go nie dotknšłem. Przysięgam.|- Sanitariusz! 00:08:51:- Gdzie dostałe, Hoob?|- W nogę. 00:08:54:Trzymaj się. 00:08:59:Boli jak skurwysyn. 00:09:03:Doc! 00:09:05:- Nie martw się.|- Nic ci nie będzie. 00:09:07:- Ogrzejcie go.|- Okryjcie go. 00:09:13:Jestem, sierżancie.|Pokażcie mi. 00:09:24:Mylałe, że to szkopska noga, Hoob? 00:09:31:Okryjcie go tym. 00:09:38:Hej, Lip.|Mówiłe, że dobrze strzelam? 00:09:42:wietnie strzelasz. 00:09:45:Jeste twardy, stary.|Nie jest aż tak le. 00:09:48:- Nie jest le?|- Zostań z nami. 00:09:54:- Jak ci idzie, Doc?|- Nic nie widzę. Musimy go zabrać na opatrunkowy. 00:10:01:Zostań, Hoob. 00:10:04:Doc! 00:10:26:Miał na sobie tyle ubrań,|że nie widzielimy, że aż tak krwawi. 00:10:29:Kiedy chcielimy go zabrać|na punkt opatrunkowy już nie żył. 00:10:33:Kula przecięła tętnicę w nodze. 00:10:37:To nie wasza wina, Lip.|To nie zrobiłoby różnicy gdybycie wiedzieli. 00:10:42:Przecięcie tętnicy w nodze to koniec. 00:10:45:Tak jest. 00:10:47:Wrócę, żeby się upewnić|czy chłopaki się okopali. 00:10:52:Lip. 00:10:54:Gdzie jest Dyke? 00:10:57:- Chce się z nim pan zobaczyć?|- Nie. Po prostu chciałbym dostawać takie wiadomoci od niego. 00:11:02:Byłem tam.|Sam chciałem przyjć. 00:11:19:Gdzie jest Dyke?|Prawdopodobnie słyszałem to pytanie z 1000 razy. 00:11:24:Pewnie sam parę razy zapytałem. 00:11:27:Były długie odcinki czasu,|kiedy nie wiedzielimy gdzie porucznik Dyke jest. 00:11:31:Znikał. Często na długie godziny. 00:11:35:Nie byłoby tak le,|gdyby to był jeden z chłopaków z kompanii. 00:11:38:Ale porucznik Dyke powinien dowodzić kompaniš. 00:11:43:Kapitan Winters był dowódcš,|którego każdy szanował. 00:11:47:Mus Heilliger pewnie by się spisał,|ale zanim mielimy szansę się przekonać|został przypadkowo postrzelony. 00:11:54:Potem przyszedł Norman Dyke. 00:11:57:Chcę cisłš ochronę wokół sztabu kompanii,|poruczniku Sheams. Czy to jasne? 00:12:01:Porucznik Dyke nie był złym dowódcš,|bo podejmował złe decyzje. 00:12:04:Był złym dowódcš,|bo nie podejmował żadnych decyzji. 00:12:07:3 batalion planuje się ruszyć. 00:12:11:Więc będę wzywany do sztabu regularnie. 00:12:15:- Sš jakie pytania?|- Tak. 00:12:19:Po jakie informacje będzie pan wzywany? 00:12:23:Jeszcze dokładnie nie wiem,|ale jak będę co wiedzieć... 00:12:27:to powiem w odpowiednim czasie,|poruczniku Compton. 00:12:30:Tak jest. 00:12:34:Dobra, muszę ić zadzwonić. 00:12:44:Rozejć się. 00:12:50:Dyke był czyim ulubieńcem w sztabie dywizji. 00:12:53:Został przeniesiony do kompanii E,|żeby nabrać dowiadczenia w walce. 00:12:57:Czasami wydawało nam się,|że kompania E jest dla niego jakim kłopotem. 00:13:01:Czym nieprzyjemnym, co musi zrobić,|zanim będzie mógł wspinać się dalej po drabinie. 00:13:06:- Mówię wam, chłopaki. Mamy przejebane.|- Ja się tam cieszę, że porucznika Dyke'a nigdy nie ma. 00:13:10:Wiecie co? Nawet sobie niele radzimy.|Nawet bez okopnika Normana. 00:13:15:Tak, niele sobie radzimy.|Niele sobie radzimy teraz. 00:13:18:Jakby nie wiedział to za tamtym|wzgórzem jest małe miasteczko, tak? 00:13:21:I w tamtym miasteczku sš kolesie.|Kolesie, których zwš Niemcami. 00:13:24:- A ci Niemcy majš czołgi.|- Wiem. 00:13:27:Wiesz też, że to miasto trzeba zdobyć. 00:13:30:Wybierze jednego gocia,|żeby zapukał do bram. 00:13:33:Wiem, Bill. Dobra?|To ze mnš tu rozmawiasz. 00:13:37:Jezu Chryste.|Jest wojna, a my mamy dowódcę,... 00:13:40:który ma w głowie same siano,|które aż mu wychodzi przez ten pieprzony nos. 00:13:46:- Hej, sierżancie.|- Czeć, Lip. 00:13:50:Hej, Muck. Jak leci? 00:13:53:A wiesz.|Siedzę i odmrażam sobie tyłek. 00:13:58:Wychwalamy sobei Dyke'a. 00:14:01:Porucznik Dyke. 00:14:06:Co wam powiem. 00:14:09:Nie chciałbym być tutaj uzupełniajšcym oficerem. 00:14:12:Wrzuconym w grupę kolesi,|którzy się znajš od ilu? Dwóch lat? 00:14:18:Którzy walczš razem od Normandii. 00:14:22:Ma po prostu nimi dowodzić? 00:14:25:Jak on ma to zrobić? 00:14:28:Jak naprawdę może zdobyć szacunek... 00:14:31:najtwardszych, najbardziej profesjonalnych,... 00:14:34:najbardziej odznaczonym sukinsynom|w całej Armii Stanów Zjednoczonych? 00:14:39:Co? 00:14:41:Chyba by musiał... 00:14:44:pomaszerować do Berlina|i przystrzyc Hitlerowi wšsik, albo co innego. 00:14:53:Posłuchajcie. 00:14:55:Nie przejmujcie się Dyke'iem. 00:14:57:- Dobra?|- Dobra. 00:14:59:Wszyscy wykonajš swojš robotę|i wszystko będzie w porzšdku. 00:15:07:Na razie, sierżancie. 00:15:11:Nigdy w to bym nie uwierzył.|Ale taka jest robota pierwszego sierżanta kompanii. 00:15:15:Nie żeby chronić Dyke'a.|Ale żeby chronić jednoć kompanii. 00:15:20:Nie wiesz jaki jest problem Dyke'a? 00:15:24:Jest po prostu jednym|z tych napuszonych, bogatych frajerów z Yale. 00:15:27:O Boże, jeszcze jeden z nich? 00:15:32:Sztab dywizji nie pozwoli mi go usunšć tylko dlatego,|że mam złe przeczucia co do niego. 00:15:37:Nawet gdybym mógł to kogo|bym wstawił na jego miejsce? 00:15:42:- Sheams'a?|- Nigdy więcej nie gadać, kiedy ja mówię! 00:15:46:Sheams za dużo krzyczy. 00:15:54:Peackock? 00:15:56:Bardzo się stara,|ale nie jest w stanie poprowadzić ludzi do walki. 00:15:59:Jak mam go zrobić dowódcš kompanii|skoro nie chcę go na dowódcę plutonu? 00:16:05:A co z Compton'em? 00:16:08:Tylko on jest dobrym wyborem. 00:16:11:Buck jest dobrym dowódcš, ale wiesz... 00:16:15:kompania potrzebuję przynajmniej jedneg...
radekwozniak