Smutki i radości objawów starościIdę ulicą – ktoś mi się kłania,Oddaje ukłon – znam przecież drania:Ta twarz, ten uśmiech i ten błysk w oku….To miły facet, znam go od roku. Jakże u diabła on się nazywa?….Dziurka w pamięci. Czasem tak bywa.Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi:Nic nie poradzisz – starość nadchodzi.Z trzeciego pietra schodzę radośnie,Bo w kalendarzu ma się ku wiośnie,No i spaceru gna mnie potrzeba,Zwłaszcza że słońce i błękit nieba….Gdy już po parku idę aleiNagle pot zimny koszule klei,Bowiem pytanie w głowie mi tkwi:Czy aby kluczem zamknąłem drzwi? W śpiesznym powrocie znów myśl się rodzi:Nic nie poradzisz starość nadchodzi.Siedzę i czytam. Nagle myśl żywaJakimś pragnieniem z fotela zrywa.Robię trzy kroki, staje przy szafieI jak to ciele na nią się gapię….Pojęcia nie mam , po co ja wstałem?Czego tak bardzo i nagle chciałem ?Oj, coraz bardziej mi to już szkodzi,że ta nieszczęsna starość nadchodzi..Jadę na urlop, prasuje spodnie,żeby wśród ludzi wyglądać godnie. Biorę walizkę, pędzę nad morze…Lecz tam miast śledzić dziewczyny hoże,Zamiast podziwiać plażowe akty….….Czy wyłączyłem wtyczkę z kontaktu?Może dom spłonął? Strach we mnie godzi…Tak to jest, kiedy starość nadchodzi.Żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzyZaoszczędziłem trochę pieniędzy. W dużej kopercie, zamkniętej klejem,Dobrze ukryłem je przed złodziejem,I teraz już od paru miesięcyNie mogę znaleźć moich tysięcy… Ech, nie pojmiecie tego wy młodzi,Jak miło żyć, gdy starość nadchodzi.Pomimo moich najlepszych chęciNie zawsze mogę ufać pamięci. Więc by jej pomóc, a przez nią sobie,Czasem na chustce węzełki robie,A potem jeden Bóg wiedzieć raczy,Co który węzeł ma dla mnie znaczyć? Choć mi się nawet nieźle powodzi,Wciąż mam kłopoty. Starość nadchodzi.Dwa razy dziennie – raz przy śniadaniu,a potem w obiad, po drugim daniu zażywam leki, tabletki białe:cztery połówki i cztery całe.Często się pieklę ( bom nie aniołem),Gdyż w obiad nie wiem czy rano wziąłem ?Tę gorycz klęski wątpliwie słodziWiedza, że oto starość nadchodzi.Żuję kolację – w niej polędwicaMe podniebienie smakiem zachwyca. Pogodnie dumam o tej starości…Czy ona musi stale nas złościć?Przecież jest piękna. Masz sporo czasu…Chcesz iść nad wodę, albo do lasu,To sobie idziesz – nikt ci nie broni.Z łóżka zbyt wcześnie też nikt nie goni,Bowiem nie musisz pędzić do pracyJak twoi wszyscy młodsi rodacy. Co prawda wigor z wolna przekwita,Lecz po co wigor u emeryta?Podwyżki pensji już nie wyprosisz,Należną gażę poczta przynosi….Spokojnie patrzysz jak świat się zmienia,Gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia…Więc wiwat starości ! Niechaj nam służy,Nawet gdy trochę chwilami nuży.Bowiem jak sądzę – w tym jest rzecz cała,By jak najdłużej ta starość trwała….
IVIXENA1