00:00:01:Subtitles downloaded from www.OpenSubtitles.org 00:01:05:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:01:09:Tłumaczenie: hellcat|Korekta: Gall Anonim ;-) 00:03:40:Dwa lata przed Wojnš Secesyjnš 00:03:45:gdzie w Teksasie 00:04:19:Kogo tam niesie po nocy? 00:04:22:Mów w czym sprawa|albo cię zdmuchniemy! 00:04:26:Spokojnie panowie.|Nie obawiajcie się mnie. 00:04:31:Jestem tylko|znużonym wędrowcem. 00:04:37:Chłodny wieczór, panowie. 00:04:39:Szukam pary handlarzy niewolników,|których zwš Bracia Speck. 00:04:43:Czyż to wy? 00:04:47:- A kto pyta? - Dr King Schultz.|A to mój koń Fritz. 00:04:53:- Niby jaki doktor?|- Dentysta. 00:04:57:Jestecie Bracia Speck i kupilicie|tych niewolników na aukcji w Greenville? 00:05:01:- I co z tego? - Więc chcę|z wami pertraktować. 00:05:04:Mówże po angielsku. 00:05:06:Wybaczcie mi.|To mój drugi język. 00:05:10:Sšdzę, że poród waszego|inwentarza sš osobniki, 00:05:13:które skory jestem pozyskać. 00:05:16:Czołem czorty! 00:05:18:Czy który z was zamieszkiwał|niegdy Plantację Carrucan? 00:05:25:Ja jestem|z plantacji Carrucan. 00:05:29:Który to powiedział? 00:06:18:Jak się nazywasz? 00:06:23:Django. 00:06:26:Więc jeste tym,|którego szukam. 00:06:30:Wiesz kim sš Bracia Brittle? 00:06:36:Co to za jedni? 00:06:39:Duży John, Ellis, 00:06:44:Roger, zwany też mały Raj. 00:06:50:- Byli nadzorcami na Plantacji|Carrucan. - Już nie. 00:06:56:Jeli znowu zobaczyłby|tych trzech dżentelmenów, 00:07:01:rozpoznałby ich? 00:07:04:- Nie rozmawiaj tak z nim.|- Jak? 00:07:07:- Włanie tak. - Dobry człowieku.|Chcę jedynie ustalić... 00:07:11:- Mów po ludzku, do cholery.|- Spokojnie. 00:07:15:Jestem jedynie klientem|chcšcym przeprowadzić transakcję. 00:07:19:Nieważne. Nie na sprzedaż.|Zmiataj już. 00:07:22:Niedorzecznoć. Oczywicie, że|sš na sprzedaż. 00:07:26:- Ruszaj stšd.|- Dobry człowieku, 00:07:28:dał się pan po prostu|ponieć dramatyzmowi, 00:07:31:czy celuje pan tę broń|ze miertelnym zamiarem? 00:07:37:Ostatnia szansa, gogusiu. 00:07:40:Więc dobrze. 00:08:12:Wybacz, że zraniłem twego wierzchowca. 00:08:14:Nie chciałem by|wykonał pochopny ruch, 00:08:17:zanim pójdziesz|po rozum do głowy. 00:08:19:Szlag by cię skurwielu! 00:08:22:Zastrzeliłe Rustle'a. 00:08:26:I zabiłe Ace'a. 00:08:27:Tylko dlatego, że groził,|że zabije mnie. 00:08:30:I sšdzę, że znajdę pięciu wiadków,|którzy to potwierdzš. 00:08:36:Nogi mi rozwaliłe. 00:08:38:Bez wštpienia. Jeli byłby łaskaw|powstrzymać to miauczenie, 00:08:42:chciałbym kontynuować|rozmowę z Django. 00:08:50:Więc jak już mówilimy. 00:08:53:Czy rozpoznałby Braci Brittle? 00:08:57:- Tak.|- Sprzedany! 00:09:00:Panie Speck! Ile za|młodego Django? 00:09:10:To dopiero|paskudny interes. 00:09:18:Przytrzymasz? 00:09:22:Django, wskakuj na|tamtego konia. 00:09:26:Na twoim miejscu wzišłbym|również zimowy płaszcz, 00:09:29:który pozostawił nasz drogi|zmarły Speck. 00:09:46:Nie waż się tknšć płaszcza|mojego brata. 00:10:07:Sto... 00:10:09:dziesięć... dwadziecia i pięć. 00:10:15:Za młodego Django. 00:10:17:I jako, że już nie będzie|jej potrzebował, 00:10:19:chciałbym zakupić|chabetę pana brata. 00:10:22:Ponadto, panie Speck 00:10:25:obawiam się, że będę|potrzebował rachunek. 00:10:27:Posiada pan? 00:10:29:Id w cholerę, dentysto! 00:10:32:Zapewne nie.|Bez obaw. 00:10:36:Jestem przygotowany. 00:10:42:Dziękuję. To będzie godnie|służyć za rachunek. 00:11:05:A co do was biedne czorty... 00:11:09:Jak widzę zmierzamy|do tematu 00:11:13:co poczšć dalej, 00:11:15:macie panowie dwie opcje. 00:11:17:Pierwsza. 00:11:18:Jak tylko odjadę, możecie|podnieć tš łachudrę Specka 00:11:22:i zanieć go do najbliższego|miasta. 00:11:24:Które będzie jakie|37 mil stšd. 00:11:28:Lub druga. 00:11:30:Rozkujecie się, 00:11:33:Wemiecie strzelby, odstrzelicie|mu łeb, zakopiecie głęboko 00:11:37:i znajdziecie drogę do bardziej|owieconych terenów tego kraju. 00:11:41:Wasz wybór. 00:11:44:W razie gdyby poród was|nie było miłoników astronomii, 00:11:47:Gwiazda Północna to tamta. 00:12:10:Chwileczkę, panowie. Pogadajmy o tym. 00:12:17:Bšdcie rozsšdni. 00:12:22:Nie jestem złym człowiekiem.|Tylko robię co do mnie należy. 00:12:25:Blueberry, czy nie dałem|ci ostatniego jabłka? 00:12:28:Słuchajcie chłopaki... 00:12:30:zabierzcie mnie do El Paso,|to was uwolnię. 00:12:34:Nie, proszę... 00:13:24:Dobrze więc... 00:13:25:wemie pani dzisiaj|2 pigułki, a rano... 00:13:32:Czarnuch wierzchem jedzie. 00:13:59:Na co oni tak patrzš? 00:14:01:Nigdy wczeniej|nie widzieli czarnego na koniu. 00:14:26:Dzień dobry gospodarzu! 00:14:30:Dwa piwa dla|znużonych wędrowców. 00:14:33:Wczenie jeszcze... 00:14:34:Jeszcze przez godzinę|będzie zamknięte. 00:14:37:Na razie podajemy|niadania. 00:14:42:Co to ma znaczyć? Zabieraj pan|stšd tego smolucha. 00:14:54:Gospodarzu... 00:14:55:wezwij szeryfa, nie marshala. 00:15:00:Nareszcie... 00:15:03:Teraz sami będziemy musieli|się obsłużyć. 00:15:08:Siadaj, chłopcze. 00:15:19:Co za dentystš jeste? 00:15:23:Nie zajmowałem się stomatologiš|od pięciu lat. 00:15:32:Teraz param się nowš profesjš. 00:15:38:Łowca Głów. 00:15:46:Wiesz, kto to taki? 00:15:48:Nie. 00:15:49:Więc... 00:15:52:tak jak handlarze niewolników|kupczš życiem ludzkim za pienišdze, 00:15:55:tak łowca głów|handluje trupami. 00:16:05:Prost! 00:16:15:Stan ustala głowiznę za kogo. 00:16:17:cigam tego człowieka,|znajduję go, zabijam, 00:16:19:jak już zabiję, transportuję|zwłoki tego człowieka do władz, 00:16:23:co czasami łatwiej|powiedzieć niż zrobić. 00:16:27:Okazuję te zwłoki władzom,|udowadniajšc, że w istocie go zabiłem 00:16:31:i po tym władze|wypłacajš mi głowiznę. 00:16:36:Czyli handel mięsem,|tak jak niewolnictwo. 00:16:40:Co to jest głowizna? 00:16:45:Co jak nagroda. 00:16:47:Zabijasz ludzi|i dostajesz za to nagrodę? 00:16:50:Pewnych ludzi. 00:16:52:Złych ludzi? 00:16:54:Im bardziej li,|tym większa nagroda. 00:16:57:Co sprowadza|mnie do ciebie. 00:17:00:I jak muszę przyznać,|mam co do ciebie rozterki. 00:17:04:Z jednej strony|gardzę niewolnictwem. 00:17:07:A z drugiej... 00:17:09:potrzebuję twojej pomocy,|więc jeli nie zamierzasz odmówić 00:17:12:to tym lepiej. 00:17:14:Dlatego póki co, uczynię użytek|z tego bzdurnego procederu. 00:17:19:Wcišż jednak,|jak już powiedziałem, 00:17:22:czuję się winny. 00:17:28:Chciałbym więc, żebymy|zawarli we dwóch umowę. 00:17:38:Szukam Braci Brittle. 00:17:45:Jednakże w tym dšżeniu|jestem nieco ograniczony, 00:17:48:gdyż jak dotšd nie wiem|jak oni wyglšdajš. 00:17:53:Lecz ty tak, prawda? 00:17:56:Wiem jak wyglšdajš. 00:17:58:Dobrze. 00:17:59:Więc umowa jest taka: 00:18:02:podróżujesz ze mnš,|aż ich znajdziemy. 00:18:04:Gdzie jedziemy? 00:18:06:Wiem, że przynajmniej dwóch z nich|nadzoruje w Gatlinburgu 00:18:08:ale nie wiem gdzie. 00:18:10:Odwiedzimy więc tam każdš|plantację, aż ich znajdziemy. 00:18:15:A jak ich znajdziemy,|ty ich wskażesz, 00:18:18:a ja ich zabiję. 00:18:21:Zrobisz to,|a ja ci dam wolnoć. 00:18:25:25 $ za każdego brata,|co daje 75 $. 00:18:29:I w chwili gdy kończymy,|nadchodzi szeryf. 00:18:40:Dobra chłopaki,|koniec zabawy. 00:18:45:Wyłazić. 00:18:49:Dobra, ludziska. 00:18:52:Spokojnie...|Wracajcie do roboty. 00:18:58:Zaraz się zacznš żarty. 00:19:02:Dlaczego przyjeżdżacie do mojego miasteczka|i zaczynacie grandzić? 00:19:08:Straszyć tych miłych ludzi? 00:19:11:Nie macie nic lepszego do roboty,|niż przyjeżdżać do miasteczka Billa Sharpa 00:19:16:i pokazywać swoje dupska? 00:19:28:Co pan zrobił szeryfowi? 00:19:43:Teraz możesz ić|po marshala. 00:19:50:Wejdziesz do rodka? 00:19:51:Nie możemy zwiać? 00:19:56:Wecie te powozy,|ustawcie na linii wzdłuż salonu. 00:20:00:Chcę za nimi szeciu|mężczyzn ze strzelbami. 00:20:03:Dwóch ze strzelbami|na tamtym dachu. 00:20:05:Dwóch ze strzelbami|na tamtym. 00:20:07:Wszystkie lufy skierowane|na frontowe drzwi. 00:20:11:Niech wemie który|z ulicy biednego Billa. 00:20:15:Wy w salonie! 00:20:17:Mamy strzelby przed każdym|wyjciem z budynku. 00:20:21:Macie tylko jednš szansę,|by wyjć z tego żywo. 00:20:25:Ty i twój czarnuch, wychodzić|natychmiast z rękoma w górze. 00:20:31:Czy mam przyjemnoć|zwracać się do marshala? 00:20:35:Tak, to ja. 00:20:37:Marshal Gill Tatum. 00:20:40:Wunderbar, marshalu! 00:20:42:Pozbyłem się całej swojej broni. 00:20:46:I według pana instrukcji|gotów jestem wyjć 00:20:52:z rękoma uniesionymi|nad głowš. 00:20:57:Ufam, że jako reprezentant|wymiaru sprawiedliwoci U.S.A. 00:21:03:nie zostanę postrzelony na ulicy,|przez pana lub pana podwładnych, 00:21:08:dopóki nie doczekam dnia sšdu. 00:21:12:Tak jak zastrzeliłe|naszego szeryfa? 00:21:14:Jak psa na ulicy. 00:21:17:To włanie miałem na myli. 00:21:19:Czy zapewnia pan, jako|przedstawiciel prawa, 00:21:22:nie zastrzelenie mnie|jak psa na ulicy? 00:21:28:Choć wszyscy lubimy|takie widowiska, 00:21:31:nikt w moim miecie|kata nie oszuka. 00:21:35:Dobrze więc marshalu,|już idziemy. 00:21:40:Sporo tam na zewnštrz napięcia,|więc nie rób żadnych 00:21:44:gwałtownych ruchów|i pozwól mi mówić. 00:21:47:Wyłazić. 00:21:57:Jestecie nieuzbrojeni? 00:21:58:W istocie, jestemy. 00:22:00:Czy mogę przemówić|do pana, pańskich podwładnych 00:22:03:oraz widocznie całego|zgromadzonego miasteczka, 00:22:06:w kwestii incydentu,|który się wydarzył? 00:22:09:miało. 00:22:12:Jestem Dr King Schultz. 00:22:14:I tak jak pan jestem|w służbie sšdu. 00:22:18:Ten trup leżšcy w brudzie, 00:22:20:którego mieszkańcy Daughtrey|uznali za pasujšcego na swojego szeryfa, 00:22:23:znany pod imieniem|Bill Sharp, 00:22:25:jest poszukiwanym kryminalistš,|Willardem Peckiem, 00:22:29:z nagrodš za głowę|w wysokoci 200 $. 00:22:33:Za żywego lub ...
Elva92