POGODZENI Z LOSEM - Komedya.doc

(448 KB) Pobierz

 

 

 

POGODZENI Z LOSEM.

Komedya w 5-ciu AKTACH

przez

Edwarda Lubowskiego

 

 

OSOBY:

 

Kazimierz łanicki ... pan Leszczyński.

MarYa żona jego ... panna Deryng.

Leonia siostra Maryi ... panna Mazurowska.

JERZY łaNicki brat stryjecz ... Kazimierza pan Tatarkiewicz.

KSIĄŻE ...  pan Grzywiński.

HRABIANKA eufemia kuzynka księcia ... pani Przedpelska.

ŚLIZGAWSKI ... pan Grubiński.

Czaicki sekretarz księcia ... pan Rapacki,

FISZBINOWICZ ... pan Ostrowski.

żona jego ... pani Borkowska.

SENZI lekarz ... pan Prażmowski.

Goście — Lokaje.

Rzecz dzieje się w wielkiem mieście.

 

 

AKT I.

 

Scena I.

 

(W domu Kazimierza Łanickiego).

(Strona lewa i prawa, biorą się od aktorowi.)

 

Salon — drzwi w środku — z lewej, drugie drzwi naprzód trochę wysunięte, jak

gdyby tworzyły amflladę do drugiego większego salonu — z prawej drzwi mniejsze

jakby od budoaru.

Salon ulegancko umeblowany — po prawej na przodzie, kozeta, fotele, przed nimi

stół większy — po lewej, kanapka i mały stoliczek okrągły. W głębi na ścianach,

portrety przodków Łanickiego.

Przy podniesieniu zasłony, wychodzą, z lewej hr. Slizgawski z Fiaubinowiczową,

prowadzi Ją pod rękę; i mówi jakby w dalszym ciągu.

Fiszbinowiczowa 30 lat, przytlojna, gustownie ubrana, ruchy powolne, głos słodki

i trochę przez pieszczotlwość przesadzony. Slizgawski — blondyn z dużemi

fawurytami — szkiełka na nosie  — elegancki, zawsze we fraku — ma ruch nerwowy

potrząsania głową od czasu do czasu — mówi każde słowo z powagą nadzwyczajną..

 

(FISZBINOWICZOWA, SLIZGAWSKI, — poźniej ROMAN PRYSZNICKI)

 

FISZBINOWICZOWA.

Gdzież mnie pan wprowadzasz?.... Czy tu ma być chłodniej ?

 

SLIZGAWSKI.

Samotniej, najdroższa pani, a więc i swobodniej.

 

FISZBINOWICZOWA.

I nie boisz się mego rnęża?

 

4

 

SLIZGAWSKI

Ah! przecież ja jego przyjacielem!

 

FISZBINOWICZOWA.

Właśnie dla tego. Siądźmy i kończmy,

(siadają na szeslągu).

 

SLIZGAWSKI.

Kiedy co prawda, jeszcze nie zacząłem.

 

FISZBINOWICZOWA.

Jeszcze ? Mówiłeś przecie coś o baronównie.

 

SLIZGAWSKI.

Radziłem się. Pani tak znasz płeć swoją.

 

FISZBINOWICZOWA.

I waszą znam trochę.

 

SLIZGAWSKI

Doskonale  —  ja zaś jestem na rozdrożu....

 

FISZBINOWICZOWA.

Czyli na przejściu ze stanu kawalerskiego w stan małżeński. Zatem radzę, się

zdecydować.

 

SLIZGAWSKI.

Łatwo to powiedzieć, ale....

 

FISZBINOWICZOWA.

Jest piękną, wszak tak ?

 

SLIZGAWSKI.

Była nią, lubo zostały rysy niepospolitej piękności.

 

FISZBINOWICZOWA

Więc jest już starą ?

 

SLIZGAWSKI.

Młodą nie jest, ale ma tyle wdzięku i świeżości młodzieńczej!

 

5

 

FISZBINOWICZOWA.

Zdecydować się.

 

SLIZGAWSKI.

Tak — tylko że jest cokolwiek za absolutną, w wymaganiach i czynach...

 

FISZBINOWICZOWA.

Boisz się przeto niewoli ?

 

SLIZGAWSKI.

Niewoli? nie — bo serce jej niezwykle szlachetne, rozum zaś tak niezmiernie

bystry, Że mnie często zawstydza.

 

FISZBINOWICZOWA.

Źle gdy żona męża zawstydza — daj pan lepiej pokój.

 

SLIZGAWSKI.

Tak, ale z drugiej strony pomyśl pani — co za reprezentacya na wielkim świecie,

Jaki dowcip ostry i trafny, jaka swada i pewność siebie!

 

FISZBINOWICZOWA

Zatem — zdecydować się.

 

SLIZGAWSKI.

Tak, — chodzi o to, że majątek jej....

 

FISZBINOWICZOWA.

Niepewny lub zadłużony?

 

SLIZGAWSKI.

Broń Boże — okrągły i wielki, ale ona ma brata, który lubi się wtrącać" w

administracyą. Pojmujesz pani, że nie chciałbym z rodzonym jej bratem

walczyć.... chyba, gdyby w intercyzie przedślubnej umożliwiła ten stosunek, a

trudno znowu, żebym jej pierwszy proponował. Radź, radź, szanowna pani.

 

FISZBINOWICZOWA.

Jedyną wiem radę, — lepiej dać pokój.

 

6

 

SLIZGAWSKI.

Jednak raz ożenić się trzeba.

 

FISZBINOWICZOWA.

Nic pana nie rozumiem. Mówisz, że ma majątek, lecz, ze nim swobodnie nie

rozporządza; że jest starą, ale jeszcze młoda; że była piękną..".

 

SLIZGAWSKI.

Ma jeszcze śliczne zęby, tylko cerę pożółkłą-

 

FISZBINOWICZOWA.

Jeżeli się kochasz — o co pana nie posądzam — zamknij oczy; — jeżeli panu chodzi

jedynie o majątek, zamknij także oczy...

 

SLIZGAWSKI.

Nie pani — ja się boję.

 

FISZBINOWICZOWA

Cóż ja na to poradzę ?

 

SLIZGAWSKI.

Ogromnie — gdybyś droga pani chciała,

 

FISZBlNOWICZOWA.

Nie znam przecie baronównej ?

 

SLIZGAWSKI

Tak — lecz panna Eufemya jest pani przyjaciółką

 

FISZBINOWICZOWA

Więc baronówna jest tylko introdukcyą do....

 

SLIZGAWSKI.

Do zakomunikowania pannie Eufernii, ile dla niej poświecić estem w stanie.

 

FISZBINOWICZOWA

No — cera pożółkła, lat 40, majątek zawarunkowany...

 

SLIZGAWSKI.

I panny Eufemii lica cokolwiek zawiedź, latek ma także trzydzieści kilka, a

majątek skromny.;

 

7

 

FISZBINOWICZOWA.

A jednak pan gotów jesteś się poświęcić, licząc głównie na jej kuzynostwo z

księciem ?

 

SLIZGAWSKI

(całując ją w rękę).

Odgadujesz cudownie, szanowna pani.

 

FlSZBINOWICZOWA.

Lecz czy ona panu sprzyja?

 

SLIZGAWSKI.

O ile doświadczenie moje mi wskazuje — sprzyja potężnie. Na ostatnim balu u

księcia, kiedy prowadziłem z urzędu kotyliona — rzekła mi przy trzeciej figurze:

"inwencya pańska godna uwielbienia" — dwa tygodnie temu, za ułożenie szarady

podziękowała MI uśmiechem pełnym niewymownego wdzięku, a gdy po skończeniu

sztuki w naszym teatrze amatorskim, wyszedłem z budki suflerskiej cały zgrzany i

pomięty, obdarzyła mnie w obecności księcia, serdecznem słowem podzięki, mówiąc,

że bezemnie trudno byłoby tapicerowi nawet ułożyć draperyą. No — jeżeli to nie

są oznaki rodzącego się uczucia......

 

FISZBINOWICZOWA

{spostrzegłszy wychodzącego z lewej strony Romana). Zbliż się, pan do nas

śmiało. Skończyliśmy już naradę.

 

ROMAN

[przystojny, z silnemi rumieńcami z ogromną czupryną zamaszysty trochę  —

zbliżając się),

Chyba, że już, bo ja nie lubię nikomu przeszkadzać.

 

SLIZGAWSKI

[pół-głosem porastając).

Droga pani, nie zapomnisz o pannie Eufemii ?

 

ROMAN

(dosłyszawszy)

Panny Eufomii ? — oho!

 

FISZBINOWICZOWA

Wszak wiesz, że  pamiętam o moich klijentach. Siadaj tu z nami panie Romanie.

 

8

 

SLIZGAWSKI

(po cichu do niej wskazując na Romana).

To mój rywal,

(głośno).

Teraz ja państwu przeszkadzać nie myślę i odchodzę.

 

FISZBINOWICZOWA.

Panowie, panowie ta poufałość!

 

ROMAN.

Właśnie, właśnie,

(mówi pogardliwie).

Dziwna, jak panu wszystko uchodzi, — wszędzie pan pierwszy, przy młodych pannach

i przy starych damach.....

 

SLIZGAWSKI.

Czyż mi i tego, mój Romciu, zazdrościsz?

 

ROMAN.

Prosiłem tysiąc razy, żeby mi nie mówić: Romciu. Romcio i Romcio i wiecznie

Romcio, jak gdybym temu był winien, że on choć mój kolega, starszy odemnie o lat

10.

 

SLIZGAWSKI

Ośm tylko.

 

ROMAN.

A potem człowiek tak zbudowany (pokazuje na siebie) tak zdrowy i tak się

gimnastykujący — nie potrzebuje zazdrościć nikomu i niczego. Wszak prawda?

łaskawa pani.

 

FISZBINOWICZOWA

{śmiejąc się biorąc go za rękę).

Nie znam się na tem, ale proszę usiąść.

 

SLIZGAWSKI

{odchodząc).

Bądźcobądź, Romcio niepotrzebnie się irytuje.

[odchodzi drzwiami z głębi).

 

ROMAN.

Przepraszam panią, — ale jestem ogromnie krwisty i silny, więc lada emocya

wprawia ranie prawie w wściekłość!

(ściska pięście).

 

FISZBINOWICZOWA

No, no uspokójże się, — nie masz przecię gniewać się o co.

 

9

 

ROMAN.

Jakto nie mam — proszę pani? Ten cienki wszędzie wchodzi mi w drogę — ja się

umizgam do pani baronowej, i on także, ja do panny Julii, już go widzę przy

niej, — ja mówie komplement pannie Eufemii, on już do niej wyszczerza swe

wstawiane zęby....

 

FISZBINOWICZOWA

Zkądżeż?...

 

ROMAN.

Wstawiane, przysięgam pani — on nie ma nic prawdziwego. Maluje się, watuje,

słowem, wstawia najęte meble wszędzie, gdzie ma tylko dość miejsca, a mnie,

proszę pani, mówi:

Romcio !

 

FISZBINOWICZOWA.

Tak panu zależy na pannie Eufemii?

 

ROMAN.

Zależy i nie zależy, łaskawa pani...

 

FISZBINOWICZOWA.

Skoro się gniewasz, że Slizgawski pragnie się jej podobać.

 

ROMAN

[całując ją kilkakrotnie w rękę).

Ja mam do ślicznej pani takie zaufanie.....

 

FISZBINOWICZOWA

(z lekka się usuwając).

Mąż mój!

 

ROMAN.

I on mnie lubi, bo wie, jak panią głęboko szanuję. Lecz do rzeczy. Czy ja

jeszcze nigdy nie opowiadałem pani mego życia?

 

FISZBINOWICZOWA.

Pan masz już co do opowiadania ?

 

ROMAN.

Proszę pani, to bardzo ciekawa historya. Trzeba pani wiedzieć, że do dziesiątego

roku życia, byłem suchotnikiem.

 

FISZBINOWICZOWA

(śmiejąc się).

Pan?

 

10

 

ROMAN.

Ja — a wyzdrowienie zawdzięczam mojej ś. p. cioci. Ona to zamiast mnie chuchać i

pieścić, wychowywała mnie po spartańsku — każąc mnie uczyć pływać, konno

jeździć, łyżwować, bid się, na pałasze, gimnastykować. To tez, mając lat

piętnaście, trzymałem piramidę stoików w prawem ręku, a najtęższego parobka,

jednym obrotem waliłem na ziemię. Mając lat ośmnaście, próbowałem się incognito

w Konkolewie z przejeżdżającym herkulesem cyrkowym i dałem mu rady, słowem, nie

spotkałem dotąd nikogo, któryby mi sprostał w sile rąk

(wskazując ramię). Niech pani Dobrodziejka zobaczy moje ramię, jego grubość,

same muskuły!...

 

FISZBINOWICZOWA.

Lecz do czego pan zmierza ?

 

ROMAN.

Do tego niestety, że za to co się tyczy mózgownicy, zaniedbałem się tak dalece,

że mi piątej klasy nawet dokończyć nie dano. Nie zmartwiłem się tem bynajmniej,

bo nauka to rzecz gustu, zresztą przez naukę karyery się nie robi, ale lubiąc i

potrzebując żyć suto i obficie, jakoś w kilka lat przepuściłem sporą schedę,

pozostawioną mi przez ś. p. ciocię — i oto dziś ożenić się muszę bezwarunkowo, i

szybko — dla karyery.

 

FISZBINOWICZOWA.

Nie zważając na serce?

 

ROMAN.

Czyje ?

 

FISZBINOWICZOWA.

Tej, którą pan wybierzesz.

 

ROMAN.

Jej serce, to jej sprawa.

 

FISZBINOWICZOWA.

A pańskie ?

 

ROMAN

{zdziwiony).

Moje? przyznam się że dotąd nie pomyślałem o tem, a zresztą wszystko mi jedno, —

mnie chodzi o przyszłość moję, o byt.

 

11

 

FISZBINOWICZOWA.

Gdybym nie wiedziała, że przez pana mówi szczera naiwność, wzięłabym to za

cynizm.

ROMAN (wysłuchawszy uważnie).

Nie wyśmieje się pani ze mnie, gdy się przyznam, że ten wyraz często teraz

słyszę, ale dalibóg nie wiem dokładnie co on znaczy ? Wytłomacz mi śliczniuchna

pani

(całuje ją. kilkakrotnie w rękę).

 

FISZBINOWICZOWA

(z uśmiechem).

Cynizm jest wtedy naprzykład, gdy młody człowiek mówi mężatce że jest śliczną, a

równocześnie oświadcza, że się ożeni dla posagu.

 

ROMAN.

A gdybym i dalej mówił mężatce że jest śliczną, ale już jej nie mówił, że się

ożenię z inną — czemżeby to było ?

 

FISZBINOWICZOWA.

Zuchwalstwem.

 

ROMAN

(z determinacą)

To ja proszę, pani, wolę zuchwalstwo.

 

FISZBINOWICZOWA

(na stronie).

Wiły chłopiec.

(glośno)

Przy pannie Eufemii, jesteś pan zawsze bardzo potulny.

 

ROMAN.

Ej po prostu powiedz pani: ograniczony. Ożenić mi się z nią każe stryjaszek dla

jej kuzynostwa z księciem, a więc protekcyi i stosunków, ale ona taka dumna, a

przytem chuda, żółta i osłabiona, gdy ja potrzebuję żony zdrowej, rumianej

i......

(całuje jąw rekę).

 

 

Scena II.

 

[Ciż i Fiszbinowicz i czaicki wychodzą z lewej.]

[Fiszbinowicz lat 40 — Czaicki brzydki, ruchliwy, w okularach.]

 

FISZBINOWICZ

(nie zważając na żonę — mówi jakby byt podrażniony).

Nie namówisz mnie drugi raz — daję ci słowo.

 

CZAICKI

(z ironią).

Zirytowałeś się radca ?

 

12

 

FISZBINOWICZ.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin