TRYBUSIEWICZ Janusz - De Maistre.doc

(1057 KB) Pobierz

Myśli i Ludzie

De Maistre


pod redakcją Prof. dr. Jana Legowicza

Warszawa 19 6 8

Janusz Trybusiewicz

De Maistre

Wiedza Powszechna


 

Teksty zamieszczone w Wyborze tłumaczył JANUSZ TRYBUSIEWICZ

Obwoluta, okładka, karta tytułowa KRYSTYNA TARKOWSKA-GRUSZEWSKA

Redaktor

HALINA KRAHELSKA

Redaktor techniczny:

JANINA HAMMER

Korektor

HALINA WALISZEWSKA

LCCN B2331 .M274 T79 1968

Printed in Poland

PW „Wiedza Powszechna” Warszawa 1968. Wydanie I. Nakład 3 000+297 egz. Obj. 10,5 ark. wyd. 13,25 ark. druk. Papier ilustr. kl. III, 70 g, 80x100/32 z Dąbrowicy. Oddano do skł. 15.3.68. Podp. do druk 24.8.68. Druk uk. 20.9.68 r. Katowicka Drukarnia Dziełowa, Katowice ul. 3 maja 12. Zam. nr 644/3.V.1968 r. K-14              Cena                            15,-


Joseph de Maistre


PISARZ I JEGO DZIEŁO

Jest piękny letni petersburski wieczór. Może to nawet je­dna z owych słynnych białych nocy. Na łodzi, sunącej wol­no wzdłuż brzegów Newy, znajduje się trzech ludzi: sabau - dzki hrabia, rosyjski senator i młody francuski „chevalier”, emigrant, którego rewolucja francuska wyrzuciła aż tutaj. W pewnej chwili kawaler wybucha: Gdyby tu był jeden z tych potworów rewolucjonistów, czy on tak samo odczuwa­łby piękno przyrody? A w ogóle, jakże nierychliwy jest Bóg w karaniu występnych!

Tak oto zaczyna się rozmowa, która wypełni książkę: Wieczory petersburskie, arcydzieło Józefa de Maistre’a, czołowego pisarza i ideologa myśli konserwatywno-kontr- rewolucyjnej we Francji przełomu XVIII i XIX w. Będzie to rozmowa o doczesnych rządach Opatrzności. Hrabia — pod tym przejrzystym kryptonimem ukrywa się sam de Maistre — poprzedzi ją tym znamiennym wyznaniem: „Ra­żony dwukrotnie gromem, nie miałem prawa do tego, co ludzie zwykli nazywać szczęście m: zapewniam was nawet, że zanim znalazłem pokrzepienie w zbawiennych rozmyślaniach, jakże często zdarzało mi się pytać samego siebie: i cóż mi pozostaj e?”[1]

Nie tylko Wieczory petersburskie, ale w ogóle cała twór­czość de Maistre’a wyrasta organicznie z owych „zbawien­nych rozmyślań”, w których szukał pokrzepienia po klęs­kach. Dzieło Józefa de Maistre’a tak dalece zrośnięte jest z jego życiem że staje się właściwie niezrozumiałe bez jego biografii.

ŻYCIE

Józef de Maistre urodził się l kwietnia 1754 roku w Cha- mbery, stolicy Sabaudii. Sabaudia stanowiąca obecnie jed­en z departamentów południowej Francji, była wówczas autonomiczną prowincją wchodzącą w skład królestwa Sar­dynii. Sam de Maistre pochodził z rodziny francuskiej, któ­rej gałąź osiedliła się w Sabaudii mniej więcej przed stule­ciem. Nie czuł się jednak Francuzem ani Włochem — w swoim przekonaniu był przede wszystkim poddanym króla Sardynii. W istocie był Francuzem, nie wiedząc o tym. Łą - czył go z Francją język: pisał po francusku i czynił to z pra­wdziwym mistrzostwem. Lecz przede wszystkim łączyło go z Francją zafascynowanie jej kulturą i wielkością jej his­torycznej roli: wierzył, że odrodzi ona Europę. Losy tej Francji, losy narodu, nie monarchii francuskiej, nigdy nie były mu obojętne; ten śmiertelny wróg rewolucji francus­kiej potrafił przecież zdobyć się na okrzyk: „niech żyje Fra­ncja, nawet republikańska!” Twórczość de Maistre’a wyra­sta z kultury francuskiej i sama jest jej integralną częścią.

Sabaudzkie pochodzenie de Maistre’a ma jednak istotne znaczenie dla zrozumienia jego myśli. „W oczach większo­ści poddanych sabaudzkich króla Sardynii to społeczeńst­wo, głęboko przeniknięte duchem religijnym, więzami świeckiej zależności złączone z władcami na ogół dobrymi i sprawiedliwymi, stanowiło normalną formę organizacji społeczeństw ludzkich.” Zdaniem G. Cogordana oryginal­ność myśli de Maistre’a polegała na tym, że stał się on „te­oretykiem stanu społecznego, który był tylko incydentem w dziejach ludzkości”.[2]

Ten pogląd biografa de Maistre’a nie jest pozbawiony ra­cji. De Maistre, broniąc świata feudalnego, będzie widział go przede wszystkim przez pryzmat swojej rodzinnej, pa- triarchalnej Sabaudii.

Rodzina de Maistre’a należała do czołowej arystokracji sabaudzkiej: Jego ojciec był prezydentem Senatu i zajmo­wał wysokie stanowisko dworskie. W Józefie, najstarszym z dziesięciorga dzieci, widział swego następcę. Wychowa­nie de Maistre’a było tradycjonalne, katolickie i rygorysty­czne. Zmuszano go do niezwykle intensywnej nauki, naj­pierw w domu, potem w kolegium jezuickim. Charakterys­tyczną cechą jego młodości było bezgraniczne posłuszeń­stwo rodzicom: podobno podczas całego pobytu na uniwer­sytecie w Turynie, gdzie studiował prawo, nie przeczytał ani jednej książki bez ich zezwolenia.

Po ukończeniu studiów i powrocie do Chambery de Mai- stre rozpoczyna karierę urzędową: w roku 1788 jest już senatorem. Do chwili wybuchu rewolucji francuskiej jego życie jest doskonale ustabilizowane, toczy się w rytmie co­dziennych spraw publicznych i rodzinnych (w roku 1786 ożenił się z Franciszką de Morand i do roku 1789 miał już dwoje dzieci). Z lat nauki de Maistre wyniósł zamiłowanie do studiów: przez całe życie będzie czytał gruntownie, „z piórem w ręku”, prowadząc obszerny diariusz lektur. Właś­nie ta pasja do studiów, a również to, że de Maistre — rzecz paradoksalna u tego obrońcy monarchii i jednego z najwierniejszych jej zwolenników — ze swą weredycznoś- cią i poczuciem godności nie potrafi po prostu być giętkim dworakiem, stwarza wokół niego nieprzychylną atmosferę.

Ostatecznie intrygi na dworze turyńskim sprawiają, że de Maistre nie zostaje prezydentem Senatu Sabaudii. Odtąd ta małostkowa niechęć będzie mu towarzyszyć stale, zatruwa­jąc dodatkową goryczą jego i tak niełatwe życie.

Jest jeszcze jeden do niej powód. W owym okresie de Maistre uchodzi za liberała, za zwolennika nowych poglą - dów. Jego oficjalne przemówienia są początkowo przenik­nięte duchem XVIII stulecia. Tradycjonalna Sabaudia to je­dnak nie Paryż; de Maistre otrzymuje surową reprymendę od dworu.[3] Dodajmy, że należy w tych latach do masonerii.

Pierwsze lata rewolucji francuskiej nie wnoszą jeszcze zasadniczej zmiany w życie de Maistre’a. Przynosi ją do­piero podbój a następnie aneksja Sabaudia przez Francję

                . De Maistre odmawia złożenia przysięgi na wier­ność nowemu rządowi i zmuszony jest opuścić kraj. W tym momencie dowiaduje się o przyjściu na świat trzeciego dziecka, córki Konstancji. Wówczas jeszcze nie wie, że do­piero za dwadzieścia lat ujrzy to dziecko po raz pierwszy w życiu.

Na razie udaje się do Szwajcarii, gdzie zamieszkuje w Lozannie. Obraca się tutaj w środowisku sabaudzkiej i fran­cuskiej emigracji. Tutaj też rozpoczyna właściwie swą działalność pisarską pamfletem Listy rojalisty sabaudzkiego

                .

Następnie kolejno widzimy go w Turynie i w Wenecji, gdzie spędza rok w skrajnej nędzy. W roku 1799 zostaje mianowany kanclerzem Sardynii. Wyczerpany niekończą­cymi się trudnościami tej funkcji przyjmuje w roku 1802 stanowisko ministra pełnomocnego króla Sardynii przy dworze rosyjskim. Dom sabaudzki, złupiony przez Francję, zdradzony przez Austrię, opuszczony przez Anglię, jedyną swą nadzieję widział w Rosji. Zadaniem de Maistre’a było starać się o interwencję Aleksandra u Napoleona na rzecz króla Sardynii, by ten odzyskał swe ziemie lub otrzymał równoważną rekompensatę. Misja była właściwie bezna­dziejna i de Maistre zdawał sobie z tego sprawę.

13 maja 1803 roku przybywa do Petersburga. Rozpoczy­na się egzystencja równoznaczna niemal z wygnaniem.

Jego misja dyplomatyczna napotyka trudności większe nawet niż przewidywał. Część z nich sprawia mu własny rząd, który nie ufając jego zdolnościom dyplomatycznym, ogranicza do minimum jego swobodę działania. „W całej historii dyplomacji nie ma z pewnością żadnego przykładu ministra traktowanego tak jak ja” — pisze z goryczą do szefa gabinetu Sardynii. Jego pensja jest niedostateczna i wypłacana dopiero po ostrych naleganiach: stać go ledwie na minimum egzystencji. „Nie mam dosłownie nic; nawet za co dać się pochować, gdyby zdarzyło mi się umrzeć.” (Listy). Chce złożyć rezygnację: w służbie carskiej czekała­by go świetna kariera. Zwycięża poczucie obowiązku wobec własnego monarchy.

Nie mogąc rywalizować z innymi dyplomatami w wysta- wnością, de Maistre rywalizuje z nimi skutecznie w dzie­dzinie intelektu. Jego inteligencja, charakter, wiedza stają się wkrótce wysoko cenione. Zyskuje uznanie dworu. Ma wielu przyjaciół w kręgach wysokich dostojników państwo­wych.

Ale to wszystko nie daje nic poza osobistą satysfakcją. Poczucie absolutnej, upokarzającej bezsilności towarzyszy mu stale: „a cóż to w ogóle znaczy, panie hrabio, to, czego my chcemy, czego się obawiamy, co wolimy! Niestety! Rzecz w tym, by wiedzieć, czego chcą i co mogą inni” — pisze z goryczą do hrabiego de Front, ambasadora Sardynii w Londynie.

Niestrudzenie jednak wypełnia swe obowiązki. Przesyła do Sardynii swe korespondencje dyplomatyczne, inteligent­ne studia stosunków politycznych i publicznych w Rosji — cóż, kiedy ich użyteczność praktyczna dla dworu w Caglia­ri jest więcej niż problematyczna. De Maistre czuje to dos­konale: „Co mnie pociesza nieco, to absolutna zbędność 99- ciu setnych całej tej korespondencji” — pisze szczerze do hrabiego de Front.

Poza obowiązkami dyplomatycznymi znajduje jeszcze czas na pracę. Narzeka, że nie ma go za wiele: „Życie w Petersburgu jest zbyt płoche. Pracuję więcej niż ktokol­wiek, a jednak nie robię połowy tego, co chciałbym robić”. (Listy)

Robi jednak bardzo dużo. Właśnie w Petersburgu pow­stają jego główne dzieła: Szkic o pierwiastku twórczym kon­stytucji, O papieżu, O kościele gallikańskim, Analiza filozo­fii Bacona, wreszcie Wieczory petersburskie.

Trzeba zdać sobie dobrze sprawę z atmosfery duchowej, w jakiej rodzi się ta twórczość. Męczy go oddalenie od kra­ju, od rodziny. Oto, jak de Maistre maluje stan swego du­cha w roku 1806: „Chociaż natura obdarzyła mnie dość znaczną równowagą usposobienia, czuję jednak, że zaczy­nam zginać się pod brzemieniem. Staję się posępnym od- ludkiem. Nie idę już między ludzi, ale się tam wlokę, i to najczęściej jedynie ze względu na syna. Czytam, piszę, sta­ram się ogłuszyć, zamęczyć, o ile to możliwe. Z końcem swych monotonnych dni rzucam się na łóżko, lecz sen, któ­ry przywołuję, nie zawsze jest dla mnie łaskawy. [...] Wte­dy serce przeszywają mi dotkliwe myśli o rodzinie. Zdaje mi się, że słyszę płacz w Turynie; czynię tysiączne wysiłki, by wyobrazić sobie twarz tego dwunastoletniego dziecka, którego nie znam. Widzę tą dziewczynkę, sierotę, której oj­ciec żyje i zapytuję siebie, czy nadejdzie dzień, gdy ją poz­na. Tysiące ciemnych widm kłębi się za mymi perkalowy- mi firankami”. (Listy)

Jedyną pociechą jest dlań korespondencja i praca. Zacho­wało się wiele jego listów do rodziny. Obraz, jaki się z nich wyłania, jest absolutną odwrotnością tego, jak moglibyśmy sobie wyobrażać de Maistre’a, posępnego apologetę kata i Inkwizycji. Niewiele w literaturze epistolarnej jest zapewne listów podobnych do tych, jakie de Maistre pisał do swych dzieci: czułych, pełnych głębokiej, mądrej miłości.

Rosja, mimo wieloletniego pobytu, mimo nawiązanych przyjaźni, mimo uznania i szacunku, jakim się tu cieszy, pozostaje dlań krajem z gruntu obcym; „gdybym był panem swojej woli, ten kraj byłby ostatnim, w którym chciałbym się osiedlić. To tylko kwestia egzystencji”. (Listy)

Pociesza go nieco przyjazd brata Ksawerego (Xavier de Maistre ma swoje miejsce w historii literatury francuskiej jako autor powieści, cieszących się w swoim czasie pew­nym rozgłosem), który otrzymuje dzięki jego poparciu in­tratne stanowisko państwowe, oraz ukochanego syna Rudo­lfa, który zostaje oficerem w gwardii cesarskiej i bierze udział w wojnie z Napoleonem.

Klęska Napoleona w roku 1814 jest niemal osobistym triumfem de Maistre’a. Zaczyna wierzyć, że wszystkie jego nadzieje ziszczą się nareszcie. Ale rok 1815, zwłaszcza Ko­ngres wiedeński, zadaje cios tej ufności. Sabaudia zostaje okrojona i tylko jej część powraca pod panowanie dawnego monarchy. De Maistre przeżywa boleśnie również triumf znienawidzonej Austrii. Godzi się nawet pozostać w Rosji na dotychczasowym stanowisku, gdy wreszcie przybywa doń jego rodzina. Ale nie cieszy się już takim zaufaniem dworu jak niegdyś. Po kasacji w Rosji zakonu jezuitów (ukazem z 2 grudnia 1815 roku), podejrzanych o udział w przejściu na katolicyzm kilku wybitnych osobistości, de Maistre, którego fanatyczne przywiązanie do tego zakonu i katolicki prozelityzm są szeroko znane w Petersburgu, staje się osobistością raczej niepożądaną. W roku 1817 po­wraca przez Francję do Sabaudii. Tu czeka nań spóźnione uznanie i honory. Zostaje regentem wielkiej kancelarii z ty­tułem ministra. Jego utwory zyskują sobie rozgłos w prawi­cowych kręgach katolickich we Francji. Ale de Maistre nie czuje radości. Pod pozorami triumfu dawnego porządku wi­dzi wszędzie rzeczywisty postęp idei rewolucyjnych. Rozu­mie, że dawne społeczeństwo minęło bezpowrotnie. „Umie­ram wraz z Europą” — pisze.

Umiera 26 lutego 1821 roku w Turynie. W kilka dni póź­niej wybucha rewolucja piemoncka.

TWÓRCZOŚĆ

De Maistre zaczął pisać późno, około czterdziestki. Jeśli nie liczyć dwóch konwencjonalnych mów okolicznościo­wych, wygłoszonych z urzędu i opublikowanych jeszcze przed rewolucją, jego pierwszym utworem politycznym był pamflet Listy rojalisty sabaudzkiego do swych rodaków, wydany w roku 1793-4 w Lozannie. Podejmuje w nich de Maistre obronę monarchii sabaudzkiej przed atakami rewo­lucjonistów i formułuje po raz pierwszy swe poglądy na temat charakteru rewolucji francuskiej. Listy, okolicznoś­ciowa Rozprawa dla pani markizy de Costa o życiu i śmierci jej syna Eugeniusza (1794), jak również kilka innych, drob­niejszych utworów z tych lat, nie zapewniło jeszcze de Maistre’owi pisarskiego rozgłosu. Uczyniła to dopiero książka, która miała stać się niebawem brewiarzem emigra­cji; były nią Rozważania o Francji (Considérations sur la France), które wyszły anonimowo w Lozannie w roku 1796. Książka ta, zakazana przez władze francuskie, miała jeszcze tego samego roku szereg wydań nielegalnych we Francji — w Paryżu, Lyonie — a także powtórne wydanie w Szwajcarii. W roku 1797 wychodzi — w dalszym ciągu anonimowo — wydanie londyńskie. Bonaparte czytał ją podczas swego pobytu we Włoszech i bardzo pochlebnie wyrażał się o jej autorze.

W ostatnich latach XVIII stulecia powstaje również wie­le innych utworów, które długo pozostać miały w rękopisie. Rozprawa o zwierzchności (Étude sur la souveraineté), najbardziej może klasyczne w formie dzieło de Maistre’a z zakresu filozofii politycznej — i jedno z najciekawszych — leżało prawie 80 lat w rękopisie, by ukazać się w roku 1870 już jako tekst o znaczeniu wyłącznie bodaj historycznym.

W roku 1810 ukazuje się w Petersburgu pisany rok wcześniej Szkic o pierwiastku twórczym konstytucji polity­cznych i innych instytucji ludzkich (Essai sur le principe générateur des constitutions politiques et des autres institu­tions humaines). Ludwik XVIII nie był podobno zachwycony tą książką: nie mógł wybaczyć autorowi, że ten kwestionuje prawo króla do oktrojowania konstytucji.

Następuje długa przerwa i dopiero w roku 1819 w Pary­żu ukazuje się O papieżu (Du pape). Inne książki de Mais­tre’a wyszły drukiem już pośmiertnie: O kościele gallikańs- kim (De l’église gallicane dans son rapport avec le souve­rain pontife), stanowiąca dalszy ciąg O papieżu, w roku 1821 w Paryżu, Wieczory petersburskie czyli rozmowy o do­czesnych rządach Opatrzności (Les soirées de Saint-Péters­bourg ou entretiens sur le gouvernement temporel de la Providence) ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin