O_powol_i_obow_mlodziezy_akadem.doc

(146 KB) Pobierz
Kazimierz Brodziński

O POWOŁANIU I OBOWIĄZKACH

MŁODZIEŻY AKADEMICKIEJ

Rzecz czytana na publicznym posiedzeniu

Królewskiego Uniwersytetu

dnia 15 lipca 1826 roku przez

Kazimierza Brodzińskiego

Profesora i Sekretarza tegoż Uniwersytetu

Non scholae, sed uitae discenduin.[1]

Wrodzone są ludziom życzenia, aby potomność była od nich szczęśliwszą i doskonalszą. To czuje każdy ojciec, obywatel, uczony i rządzący. Wszyscy, według ducha wieku, mylić się mogą w środkach ku temu i widokach, ale chęci są niemal zawsze te same. Wspiera je zawsze owa niezawodna wiara, że przeznaczeniem rodu ludzkiego jest dążyć ku doskonałości, że, czy wolniej czy spieszniej, prostą czy krętą drogą przecho­dzi, zawsze ku niej się zbliża.[2] Ta wiara jest rękojmią cnót obywatelskich, ta jest bodźcem dla mędrców, nie pojmowanych przez swoje społeczność, ta jest oraz hamulcem dla ludzi złej chęci. Pierwsi mówią: «po­tomność odda mi sprawiedliwość»; w drugich odzywa się jeszcze godność człowieka i ostrzega: «potomność sądzić cię będzie». Obadwaj wierzą, że sąd ten jest sprawiedliwy.

Stąd o wychowanie młodzieży, w miarę postępu wieku, coraz wyższa i powszechniejsza troskliwość. Za czasów patrjarchalnych ojciec liczne potomstwo uwa­żał jako pomoc w pracach rolniczych, a później jako obronę przeciw napaści; ograniczał się tylko na uzbie­raniu dla dzieci dorobku z pracy lub z łupów wojen­nych. Dziś święte troski rodziców zajmują całe ich życie, nie już w widokach pomocy na starość, mniej w chęci zostawienia puścizny, jak w tem szlachetnem dla ludzkości dążeniu, by jej w dzieciach zdatnych członków zostawić. Dziś w ojcu bije serce ojcowskie, nietylko dla własnych synów, ale dla wszystkich po­tomków. W tem stopniowem dążeniu wieków do lepszości wychowanie młodzieży zostawało najprzód przy ojcach, dalej przy pojedynczych mędrcach, później przy dobrowolnych stowarzyszeniach, — aż nakoniec, zaczęło być sprawą całego narodu.

Pierwszy naród polski, błędami i nieszczęściem znękany, jakby w natchnieniu przedzgonnem, przeka­zał Europie tę prawdę, a co większa w skutkach jej dowiódł: że wychowanie być powinno w narodach jedno i publiczne; że, jak wychowanie domowe od ojców rodzin, tak publiczne od ojców narodu zależy; że pierwsze jest ciepłem macierzyńskiem ziemi, drugie ciepłem słońca, z jednego ogniska wypływającem, którego promienie, według najwyższych widoków, sto­pniowo, różnej doskonałości płody rozwijają.[3]

Temi uczuciami przejęte dostojne władze i sza­nowna publiczność dziś tu przybyć raczyły; w tej młodzieży akademickiej pragną widzieć dojrzewający już owoc ojcowskich życzeń i starań, tudzież najdroż­szy zakład przyszłości. Nie będzie więc dalekim od celu, który tu wszystkich zgromadza, głos mój, wy­łącznie tej młodzieży poświęcony, w którym wyłuszczyć pragnę jej powołanie i obowiązki.

*

*              *

Trudne, zaiste, jest powołanie twoje, zacna mło­dzieży akademicka! — Wiek dzisiejszy, mylną rachubą rozumu zawiedziony,[4] namiętnościami zakłócony,[5] chciałby tobie przez wychowanie spokojniejszą za­pewnić przyszłość; ojczyzna, tylu skołatana burzami, w tobie chciałaby nagrodzić dawne nieszczęścia i błędy; rodziny, za tobą w domach tęskniące, z ciebie się spo­dziewają podpory i pociech. Jeżeli, takie uczucia oce­niając, w tym przybytku nauk stajecie, cóż się w du­szy waszej nie dzieje! — Ci, z sercem do wszystkiego bijącem, wahają się nad wyborem nauk, — innych przestrasza ich ogrom; jednym surowe ubóstwo stawia przed niemi zapory, — drugich fortuna[6] płocho od nich odnęca: ci w szczęściu, jak owi w niedoli, bez do­świadczenia, a często i bez przyjaciół, puszczają się w drogę zarówno stanowczą, jak niebezpieczną. A co najwięcej, wszyscy na tym przechodzie do wieku mę­skiego odbyć muszą walkę z wewnętrznym wrogiem, walkę rozumu z żądzami, które w zdradzie i natarczy­wości mają broń przeważającą, — a przecież biada każdemu, jeżeli z tej walki bez wieńca wróci! Każdy z was jest tu żeglarzem, który na dobrze opatrzonym okręcie odpływa, lecz nie wie, jaka burza go spotka; — albo ze skarbami szczęśliwy wróci, albo zarazę z niemi przyniesie, lub jako rozbitek na desce przypłynie. Go­dna więc rozpatrzyć się w tem przedsięwzięciu waszem i w środkach, jakie wesprzeć je mogą.

Bliski uczestnik i świadek waszych usiłowań, czuję w sercu potrzebę podać wam niejakie z mej strony skazówki. Znam to, iż często łatwiej jest nauczać, niż dobrze się uczyć, — jednakże ufam, że głos mój uważać bę­dziecie tylko za głos więcej doświadczonego przyjaciela.

Według mądrego planu wychowania w kraju na­szym,[7] dziecię, z rąk rodziców rządowej powierzone opiece, przechodzi stopniowo szkoły do wojewódzkiej,[8] w których nauki tak są dawane, że młodzieniec, we­dług swoich zdolności lub stanu, może albo odpo­wiednie przeznaczeniu swojemu na nich poprzestać, lub w nich usposobić się do uniwersytetu. W tych szkołach nabywa ogólnych wiadomości i moralnego usposobienia. Mający chęć do nauk akademickich wi­nien w tychże szkołach złożyć osobny egzamen i uzy­skać świadectwo dojrzałości do tychże nauk, równie pod względem naukowym, jak i moralnym. Jak takowy egzamen jest warunkiem wejścia do uniwersytetu, tak podobny egzamen magistrowski, w tymże złożony, jest warunkiem do wejścia w zawód urzędniczy, lub do wolnego wykonywania umiejętności. Świadectwo, na tymże egzaminie otrzymane, jest znowu świadectwem dojrzałości do posług obywatelskich. Uważane jest także pod względem naukowym i moralnym, albowiem młodzieniec świadectwo dobrych skłonności, w szko­łach otrzymane, winien dozupełnić świadectwem, że je w uniwersytecie w zasady i wolą zamienił; świa­dectwo zaś naukowe oznacza, iż się ugruntował w teorji nauk swojego zawodu. Z takiem świadectwem, opuszczając teoretyków, doskonali się jeszcze, jako ma­gister, przez dwa lata, pod wodzą magistratur[9] lub mistrzów, w praktyce.

Tak przyszły nauczyciel kościelny lub szkolny doświadcza sił swoich pod okiem starszych; prawnik i administrator w biurach rządowych; oddający się naukom matema­tycznym i przyrodzonym, na których przemysł i rolnictwo polega, doskonalą się przy różnych czynnościach administracji krajowej, — zwiedzają zakłady zagraniczne, albo zajęci są w tworzącym się Instytucie Politechnicznym,[10] który razem jest szkołą główną przemysłu i rolnictwa, oraz szkołą praktyczną dla ugruntowanych przez uniwersytet w teorji Lekarze, prócz nauk teoretycznych, mają w uniwersytecie osobne nauki praktyczne; po otrzymaniu zaś magisterjum sposobią się, lub sposobić powinni, pod kierunkiem biegłych, w szpitalach, gdzie, ratując nieszczęśliwych ubogich, przez cierpliwość, ludzkość i bezinteresowność wdrażają się w obowiązki pocieszycieli cierpiących bliźnich. — Jak, kończąc szkołę, młodzian udowodnił wiadomości, potrzebne do oddania się w uniwersytecie teorji, tak tu, wysługując się, udowodnić winien, iż teorją powziętą rozwinął w praktyce. Jak usposobienie moralne zamienia w uniwersytecie w zasady i wolą, tak w praktyce okazać winien, iż według tychże zasad już działać jest zdolny.

Po tych dopiero dowodach kolejnego wykształcenia w wiadomościach teorji i w praktyce, tudzież w usposobieniu, w zasadach i woli moralnej, młodzież zyskuje prawo do posad urzędniczych i wolnego wykonywania umiejętności. Urzędnicy sami, podzieleni na stopnie, do osiągnięcia wyższych jeszcze urzędów składać są obowiązani egzamina i dowody zdatnego i nieskazitelnego pełnienia obowiązków. Tak sama tylko doświadczona i wszechstronnie wypróbowana zdatność i prawość, podług tego urządzenia, przeznaczoną jest do steru posług krajowych. Ten porządek odpowiada tej niezawodnej prawrdzie, że i człowiek i towarzystwo[11] ludzkie dąży, lub dążyć powinno, — do coraz wyższej doskonałości, że życie człowieka i narodu ciągłą jest szkołą. — Inni, którzy po dwóch latach praktyki czują w sobie niej już zdatność samą do tych lub owych posług, ale zdolność i powołanie przykładania się do powszechnej oświaty, do udzielania publicznego rad i wiadomości, wracają jeszcze do tej Szkoły Głównej,[12] aby tę zdatność i powołanie publicznie udowodnili; poczem, otrzymując stopień doktoratu, zaślubiają się z gronem gruntownie uczyć, oświecać i rady dawać mogących. Do tych należą profesorowie i lekarze wyżsi, obrońcy publiczni i t. d. Tym sposobem szkoły sposobią młodzież w wiadomościach, uniwersytet w teorji, aplikacja zaś w praktycznem nauk zastosowaniu. Tym sposobem wybór tylko przypuszczony jest do teorji w Szkole Głównej, i z niej wzajem wybór tylko pod względem obyczajów i zdolności do wyższych posług w kraju przypuszczony być może.

Ten porządek, otwierając wszystkim pole do doskonalenia się i służenia ojczyźnie, zapewnia razem, lub zapewniać powinien, pierwsze miejsca dla zdatności, z moralnemi przymioty złączonej.

Otóż plan wychowania w kraju naszym, który w porządku i prostocie swojej zdaje się być z samej natury wyczerpanym: odpowiada on najskuteczniej tak naturze umysłu ludzkiego, jak i potrzebie społeczności; on jedynie doprowadzić może naród do stopnia prawdziwej cywilizacji. Stałe i niewzruszone jego wykonywanie byćby mogło rękojmią coraz świetniejszej przyszłości.[13]

To jest stanowisko, z którego powołanie młodzieży akademickiej w szczegółach rozpoznać i wyłuszczyć można, ile od niej zależy, by go zbawiennie urzeczywiścić.

W szkołach wojewódzkich wykładane bywają wiadomości i nauki ogólne kształcące człowieka, jako człowieka, bez względu jeszcze na jego szczególne powołanie. Z takiemi wiadomościami przybywa młodzieniec do uniwersytetu, w podwójnym celu: najprzód, ażeby wiadomości ogólne uzupełnił i one sobie jako zasady przyswoił; po wtóre, żeby tak ugruntowany sposobił się w szczególnych umiejętnościach do pewnego stanu. Pod obudwoma względami, sposób doskonalenia się w uniwersytecie różny jest od porządku naukowego w szkołach niższych. W szkole wojewódzkiej czyli w gimnazjum rozwija w sobie młodzieniec dary natury i nabywa wiadomości danych (cogniliones ex daiis), nabywa ich historycznie; w uniwersytecie dopiero rozwinięte już dary natury i wiadomości dane uzupełnia przez przyswojenie sobie nauk i umiejętności zasadnych (cogniliones ex principiis).[14] W takich się zasadach gruntując, sposobi się oraz według nich do stanu obranego. I ten jest naturalny postęp, jakim się władze człowieka doskonalić powinny. Stąd szkoły wojewódzkie gimnazjami są zwane, które, według samego wyrazu, były niegdyś ćwiczeniem zdolności fizycznych, dziś są ćwiczeniem władz umysłowych. Stąd uniwersytet nieprzeto tak się nazywa, ażeby uniwersalne nauki obejmował, lub tworzył ludzi uniwersalnych, i był (jak go niezręcznie nazwano) wszechnicą,[15] — ale, że obejmując nauki kształcące ludzi w ogóle i sposobiące do pewnego powołania, wykłada je z głównego stanowiska w związku pomiędzy sobą; i dlatego Szkołą Główną się zowie.

Do Szkoły Głównej nietylko przychodzimy po nabycie zasad w obranych naukach, ale po nabycie w ogólności zasad gruntownego myślenia i postępowania; przychodzimy tu zamienić usposobienie nasze w umiejętność, a skłonności nasze w charakter i wolą: ceł stanowczy i ważny, do którego z należytym zapasem wiadomości, z czystą i żywą chęcią, oraz ze stałem przedsięwzięciem przystępować potrzeba. Niech więc żaden, wstępując do Szkoły Głównej, nie sądzi, że przychodzi wprost po pieczęć na prawnika, lekarza, geometrę i t.d. Gdyby wychowanie publiczne miało za cel kształcić tylko ludzi do tego lub owego stanu, uniwersytet w ogóle swoim nie byłby potrzebny, — dośćby było na specjalnych szkołach różnych umiejętności.

Trzeba więc najprzód powziąć wyobrażenie, że do uniwersytetu poto przychodzimy, abyśmy, odpowiadając powołaniu gruntownie oświeconych, kształcili się najprzód, jako ludzie myślący i działający według zasad, i w tem dopiero ukształceniu nabywali obranej umiejętności.

Pod pierwszym tylko względem rozwinę moje uwagi, gdyż te jedynie wszystkich za­rów­no dotyczyć mogą. Celem ich będzie wykazać, jakie jest powołanie młodzieży akade­mickiej na przyszłość i jakie toż powołanie wskazuje im obowiązki na teraz.

*

*              *

Powołaniem akademika jest, aby najgodniej odpowiedział przeznaczeniu człowieka gruntownie oświeconego. — Człowiek jest ograniczoną, myślącą i czującą istotą; te wszy­stkie względy wskazują, iż powinien poznać istotne swe ograniczenie, a w tym zakresie swe powołanie. Przeto winien się doskonalić religijnie, umysłowo i obyczajowo. Każde z tych trzech powołań wspierają się wzajem i jednoczą ku zupełnemu udoskonaleniu czło­wieka.

Człowiek jest ograniczony fizycznie, moralnie i umysłowo; lecz we wszystkiem ograniczony jest Bogiem jako cząstka, w Nim zawarta i ku Niemu dążąca. W dolegli­woś­ciach fizycznych w Nim ostateczną upatruje pociechę; w najwyższem czuciu radości lub smutku ku Niemu się wznosi; w najszlachetniejszych dążeniach moralnych Jego za cel obiera; — a w działaniu, na najwyższym szczeblu rozumowania stanąwszy, w Nim przyczynę wszystkich przyczyn dostrzega. Wystawmy sobie na chwilę człowieka bez tego ograniczenia; wtedy będzie on w oczach naszych jako żeglarz wśród nocy, na skołatanym okręcie miotany po morzu wzburzonem.

Tę najwyższą Istotę, którą opiekuńczo zewsząd jest ograniczony, pojmuje człowiek czuciem, śledzi rozumem, a w działaniu, jako wynikłości rozumu i czucia, pragnie ku niej się zbliżać. Zgodne tylko ku temu celowi dążenie uczuć i rozumu jest ostatecznem dla dzia­łań naszych zadaniem. Gdy te władze rozdzielone zostaną, nigdy granic swoich nie znajdą i zaślepione zawsze przekraczać je będą. Błogie uczucia wyrodzą się wtedy w namiętność, rozum w dumę, który, niemi kierowany, upornie mniema, że widzi, że sam prosto idzie do celu. Nieszczęściem, że ludzie, za nadto zakochani w swoim rozumie, takiemu najłatwiej wierzą i na to są dumni.[16] (Przyszedłem w imię Ojca (powiedział Chrystus Pan), nie przyjęliście mię; ale kto przyjdzie w własnem imieniu, tego przyjmiecie.)[17] Chciał Bóg nietylko zwrócić, lecz i stale zbliżyć do siebie zbłąkany, a drogi swój utwór. Dał w Synu swoim, w człowieczeństwie objawionym, wybawcę i przykład, jak i my dziećmi bożemi być możem. Ten czucie ludzkie nową, do Boga dążącą iskrą przeniknął; Ten rozumowi przyszedł w pomoc na jego granicy; Ten nakoniec w działaniu swojem na ziemi zostawił najwyższy ideał, do jakiego człowiek dążyć powinien. — Otóż zakres, droga i cel zawodu naszego! otóż zbawienne pogodzenie władz naszych!

Nie mówmy więc w prostem znaczeniu, że religja jest, lub być może ograniczeniem naszem; jest ona, przeciwnie, graniczeniem z najwyższą Istotą, jako cząstki z całością, do której czucie, rozum i wola nasza zmierzać są przeznaczone. Nigdy więc duma bezrozum­niej przeciw sobie nie mówi, jak twierdząc, że religja jest dla gminu tylko potrzebną, bo nigdy nie dowodzi wyższego upokorzenia, jak sama przyznając, że nie onej to dano do Bóstwa się zbliżać. Gdybyśmy się tego ograniczenia ślepo zaparli, na cóżby zresztą mógł być dumnym zewsząd upokorzony ród ludzki?

Jeżeli tylu mędrców, lub udanych za takowych, śledziwszy samym tylko rozumem przeznaczenie wszystkiego, rychlej czy później na łono religji wracają, — my, idąc za wrodzoną skłonnością i korzystając z doświadczenia, z nią zaczynajmy, z nią żyjmy! Niech się rozum nasz nie błąka tak, by później po rozgrzeszenie tylko do niej przychodził; ale niech pod jej błogosławieństwem szuka prawd użytecznych, niech używa drogiego daru rozumu, który, nią kierowany, tyle godności i szczęściu doczesnemu odpowiada. Jak zaślepieni rozumem, tak i ci, którymi zmysłowość i namiętności miotały, wracają na łono religji, — jak marnotrawni synowie do macierzystego ogniska. Przyjmuje ich ona, kocha i cieszy jak matka, ale w nich samych niemasz już rysów owej dziecinnej, niczem niezakłóconej miłości: rzewne łzy leją, ale już to nie są łzy rozkoszy; bo w pojednaniu, chociażby z ludźmi tylko obrażonymi, obok słodyczy zawsze coś gorzkiego zostaje. Ona nie mówi nikomu: «niewdzięczny!» ale serce nasze nie przestaje tak mówić. Co gorsza! ludzie, namiętnościami zużyci, w żądnych nadziejach świata zdradzeni, i Boga jeszcze samego namiętnie tylko kochają; nie widać w nich w ducha pobłażania, rzewnego czucia, pogodnej rezygnacji i harmonji wszystkich władz duszy, Boga dla Boga kochającej.

A zatem czerstwa i czysta, w swojej porze, w pogodnej wiośnie zaszczepiona, będzie dla nas religja prawdziwem drzewem oliwnem, drzewem pokoju i mądrości, drzewem, niosącem posiłek, ochłodę i uchronę, łak w szczęściu młodzieńczem, jak w męskich trudach i w przykrej starości.

Poznawszy nasze granice, w nich świetność i cel zbawienny, winniśmy jako myślące istoty używać daru rozumu, doskonalić go w granicach wskazanych i uważać owoce prac jego za ziemskie powołanie nasze. Zabezpieczywszy sobie w religji port w razie przeciwności i gwiazdę w razie zabłąkania, rozum nasz może i powinien śledzić i gromadzić[18] wszystko, co jest użyteczne i piękne; niech wynajduje nowe krainy i wyspy, niech zapobiega potrzebom ludzi fizycznym i umysłowym, niechaj społeczność zatrudnia, jednoczy i uzacnia! Obok lego rozum uzupełnia swe przeznaczenie, gdy, sam religja ograniczony, namiętności ograniczać umie. Bozum tylko jako sługa religji panem namiętności być może.

Ale w rzeczy rozumu zawód nasz jest trudny. Z uczuciami przychodzimy, lecz wiadomości zastajemy na ziemi. Zasady religji są dla wszystkich łatwe, pojętne, prowa­dzące w tem, co do wykonania należy;[19] wiadomości z pracą musiemy szukać, i są naszym nabytkiem. Zastajemy je w masie przez wieki nagromadzone, w ciągłem porząd­kowaniu i doskonaleniu, i tak je ku dalszemu postępkowi[20] zostawiamy następcom. Wszyscy coś z tego spólnego skarbu bierzemy i obowiązani jesteśmy w miarę możności z czynszem część naszą do niego odnieść. Ten skarb w miarę pomnażania się swego ułatwia do siebie przystęp. Bitym torem dążymy wprost do wielu jego części, do których ojcowie nasi po śliskich i nużących opokach drzeć się musieli. Lecz razem[21] jedni odnoszą do tego skarbu nieczysty i fałszywy kruszec; inni zamiast dróg prostych krzyżują do niego przystęp; ci, niebaczni, używają go na własną szkodę, owi na szkodę bliźnich; — tak dalece, że wielu nazwało prace umysłowe nie tylko karą Danaid,[22] ale rzeczą, dla szczęścia spólnego niebezpieczną.

Istotnie, nadużycie nauk tyle przyniosło wstrząśnień, że i mędrcy, w nich zakocha­ni, i rządcy, na nich sławę zakładający, nie mogli często znaleźć wagi złego i dobra, jakie przynoszą. Przecież każdy bez uprzedzenia ludzkości życzliwy za stroną nauk przemówi. Trzeba tylko do nich z czystem przystępować sercem, tak jak czystym tylko rękom święty ogień Westy pod straż był powierzony. Trzeba je pojmować gruntownie, bo nauki są jako te owoce, których łupina jest przykra i trująca, lecz ziarno słodkiem lekarstwem. O nich można powiedzieć, co Pope o samej rzekł poezji: «Albo kielich ze źródła Hypokreny do dna wypełnij, lub go się wcale nie tykaj. Spełniony, boskiem cię ożywi natchnieniem, — skosztowany, tylko upoi».[23] Trzeba nakoniec z tem, cośmy czysto i gruntownie pojęli, dążyć do pewnego celu, którym jest pożytek i godność spółbliźnich. Ten cel wskaże nam zawsze miłość ludzi, bez której niemasz światła rozumu, tak jak niemasz dnia bez słońca. Tylko działając razem, jako myślące i jako czujące istoty, działamy prawdziwie dobrze. «Najmniejsza część ludzi (mówi Bakon) poświęca się naukom z miłości rodu ludzkiego. Owszem w naukach szukamy łoża, na któremby umysł rozgrzany, niespokojny mógł spo­cząć; uważamy je albo za miejsce przechadzki, aby się swobodnie przechodził i rozpa­try­wał, albo za zamek i twierdzę do turniejów i walki, albo za wysoką wieżę, z którejby dum­ny tylko daleko patrzył, albo nakoniec za warsztat do handlu i zysku; gdy przeciwnie, one powinny być skarbcem i zbrojownią na chwałę Utwórcy wszech rzeczy, i na pociechę ro­do­wi ludzkiemu».[24]

Pierwszem więc powołaniem akademika, z czystem sercem do świątyni nauk wstę­pu­jącego, jest gruntowne przejęcie się naukami i onych celem, aby się nauczył myśleć i dzia­łać, aby się kształcił umysłowo i moralnie. Platon był pierwszy, który, wykładając na­uki swoje w Akadema ogrodzie,[25] usiłował wpajać zasady łącznego w obudwu względach dążenia. Stąd zachowane aż dotąd nazwisko akademików dla tych, którzy tak się dosko­nalą.

Prawdziwe oświecenie akademika, aby było zupełnem, polega nie na samej władzy myślenia i dążeniu ku prawdzie, ale oraz na czuciu i miłości tego, co jest szlachetne i piękne.

W tym celu obowiązują (mniej więcej) każdego, jakikolwiek zawód obiera, nauki wogóle kształcące, z których dopiero rozpływają się szczególne umiejętności. Na pier­wszych gruntuje się umiejętność życia, ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin