Obrządek sodomiczny.doc

(40 KB) Pobierz
Obrządek sodomiczny

Obrządek sodomiczny

 

              Przeczytałem przerażającą książkę pt. „Obrządek sodomiczny. Homoseksualizm i Kościół Rzymsko-Katolicki” (Randy Engel „The rite of sodomy. Homsexuality and the Roman Catholic Church”, Wyd. NEP, Export, PA. USA, 2006). Na 1282 stronach, drobnym drukiem przedstawiona jest znakomicie udokumentowana historia i teraźniejszość zjawiska homoseksualizmu. Autora interesuje przede wszystkim to, co określa jako „związki międzygeneracyjne”. Nie chodzi tu tylko o pedofilię, o uwodzenie nieletnich, ale i o relacje między partnerami o dużej różnicy wieku. Chodzi o zjawisko promowania i wspierania młodszego partnera przez starszego.

Duża część książki poświęcona jest omówieniu stosunku władz państwowych do praktyk homoseksualnych w różnych epokach dziejowych, od starożytnej Grecji, poprzez Rzym, średniowieczną Europę po różne państwa nowożytne i współczesność. Zakres ścigania i karalności zmieniał się i bywał bardzo różny w sąsiednich nawet krajach. Wszędzie znamienne jednak jest to, że ludzie z klas wyższych, materialnie lub klasowo uprzywilejowani, zawsze potrafili uniknąć kar. Homoseksualiści znają się wzajemnie, wspomagają się lub wzajemnie szantażują wiedzą o sobie i pilnują, by podobnym krzywda się nie stała. Konsekwencje ponoszą tylko płotki, ludzie bez wysokich koneksji, męskie prostytutki, dezerterzy kolektywu.

              Autor zwraca uwagę na zjawisko, które określa jako „homoseksualny kolektyw” – zakulisowe porozumienie osób o takiej orientacji, wzajemnie się wspierających, awansujących, chroniących przed represjami itd. Nie ma nic tej miary wśród rozpustników heteroseksualnych. Jeżeli się znają, to w wąskim gronie i nie ma tendencji do wspierania drugiego w kłopotach tylko z tego tytułu, że samemu prowadzi się życie rozwiązłe. Ta więź łącząca homoseksualistów stanowi o istnieniu swego rodzaju bractwa działającego za kulisami życia oficjalnego. Główna treść książki dotyczy właśnie tego homoseksualnego kolektywu, który zagnieździł się także w Kościele katolickim.

              Autor omawia cechy charakterologiczne i wychowawcze, które sprzyjają homoseksualizmowi, o czym pisałem już Opoce w Kraju nr 37 z IV 2001r. na bazie raportu Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy pt. “Homoseksualizm i nadzieja”.

              Bardzo ciekawy jest rozdział dotyczący homoseksualizmu wśród szpiegów. Zawsze sądziłem, że częsta obecność homoseksualistów wśród agentów różnych wywiadów wynika z tego, że werbuje się ludzi szantażem, groźbą ujawnienia wiedzy o ich skłonnościach. Okazuje się, że to może dotyczyć krótkotrwałych współpracowników służb specjalnych. Główna przyczyna jest jednak inna. Autor zestawia informacje pochodzące od badaczy homoseksualizmu z pozycji psychologii czy psychiatrii z informacjami wywiadowczymi o cechach charakterologicznych potrzebnych u kandydatów na szpiegów. Okazuje się, że są to bardzo podobne osobowości – ludzie inteligentni, gotowi ponosić ryzyko, nieskorzy do przesiadywania w domu, łatwo nawiązujący kontakty itd. Szantażowany nienawidzi swego szantażysty, jest więc mało wiarygodny jako szpieg. Słynna grupa sowieckich szpiegów w elitach władz brytyjskich (Guy Burgess, Donald Maclean, Kim Philby, Anthony Blunt) to komunizujący studenci z Cambridge z lat trzydziestych, wtedy zwerbowani, a potem przez całe dorosłe życie służący ZSRR. To wszystko byli homoseksualiści, ale służyli z przyczyn ideologicznych, a nie pod szantażem.

              Autor przedstawia naukę Kościoła odnośnie homoseksualizmu, przez wieki bardzo konsekwentnie traktującą takie praktyki jako moralnie niedopuszczalne, ale w różnych okresach z różną intensywnością i konsekwencją ścigane i karane.

              W zasadzie książka dotyczy sytuacji Kościoła w USA. Obecnie, gdy się okazało, że wielu duchownych było pedofilami, jak Ameryka długa i szeroka, są procesy odszkodowawcze o zwichnięte życiorysy z powodu zachowania się księży. Kościół amerykański regularnie przegrywa te procesy, najczęściej idzie na ugodę za odszkodowaniem i ponosi z tego tytułu ogromne straty. Musi sprzedawać kościoły, kiedyś wybudowane przez parafian, zwykle ubogich imigrantów. Teraz są oddawane na licytację, by pokryć odszkodowania za grzechy księży. Księży i biskupów. Nie tylko chodzi o to, że są wśród nich homoseksualiści, ale i o to, że wiedząc o skargach na księdza, który molestował ministrantów, wyciszali sprawę i przenosili winnego do innej parafii, a jeżeli trzeba do innej diecezji, by kontynuował swoje praktyki gdzie indziej. Gdy sprawa się wielokrotnie powtarzała, wysyłano takiego księdza do ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie uczono go jak przenieść swoje zainteresowania z nieletnich chłopców na osoby o odpowiednim wieku. Żadnej rehabilitacji te ośrodki nie dawały. Działał kolektyw homoseksualny chroniący „swoich” przed konsekwencjami, karami kościelnymi i cywilnymi. Na ogół jest tak, że chłopcy, na których dopuszczano się czynów lubieżnych, wstydzą się tego, wstydzą głównie dlatego, że sami odczuwali z przygody przyjemność i długo milczą. Teraz, gdy okazało się, że taka przygoda miała wpływ na ich dalsze życie rodzinne, że jakoś złamała im życiorys, domagają się odszkodowania. A skoro sądy zasądzają wysokie odszkodowania, to ofiar zgłasza się coraz więcej. Przypominają sobie sprawy sprzed wielu dziesiątek lat i Kościół musi płacić.

              Na pewno są też wyłudzacze i wyolbrzymiacze. Ale wszystkie te procesy, a w szczególności zakulisowe ugody, ukazują, że Kościół czuje się winny, a zakres zjawiska w amerykańskim Kościele jest przerażający. Są liczne seminaria i klasztory opanowane przez homoseksualny kolektyw i wręcz selekcjonujące narybek pod kątem przydatności dla tego kolektywu. Autor omawianej książki zebrał to wszystko w jednym tomie. Oczywiście karalne, z punktu widzenia prawa cywilnego, jest tylko zadawanie się z nieletnimi lub z podwładnymi (np. klerykami). Ale przy okazji wychodzą informacje o homoseksualnych relacjach między dorosłymi duchownymi. Ich liczba jest ogromna. Tutaj podam tylko tyle, że wśród 21 wymienionych z imienia i nazwiska katolickich biskupów amerykańskich, którym, jak wynika z danych zgromadzonych w tej książce, wykazano uprawianie homoseksualizmu, znajduje się pięciu kardynałów i jeden arcybiskup.

              Oprócz podanych wyżej autor wymienia jeszcze dodatkowo 34 biskupów zaangażowanych w popieranie czy to ustawodawstwa pro-homoseksualnego, czy to przykościelnych organizacji homoseksualnych (Dignity, New Ways Ministry), czy pro-homoseksualnych opinii wśród swoich podkomendnych, otaczając się jawnie homoseksualnymi współpracownikami, czy wreszcie promujących homoseksualnych księży, o których skłonnościach wiedzieli. Oczywiście książka wymienia też z nazwiska ogromną liczbę księży, za których zachowanie Kościół płaci słone odszkodowania.

              Wszyscy oni wzajemnie się znali, wspierali, awansowali, przyjmowali spalonych na innym terenie itd.

              A co na to wszystko Watykan? Otóż niestety kolektyw homoseksualny sięga i tam. Autor wymienia kilku podejrzanych o homoseksualizm dostojników watykańskich. Dokumentacja jest tu mniej pełna, bo autor badał głównie sytuację w USA.

              Oczywiście w obliczu grzechów ludzi Kościoła istniała zawsze tendencja do ukrywania spraw, chowania winnych w klasztorach, zamiatania własnych brudów pod dywan. Ale mleko wylało się. Omawianej książki przemilczeć się już nie da. Zbyt gruntownie jest udokumentowana. Tu nie chodzi o doniesienia brukowe, ale o dane z zeznań świadków, z akt sądowych, z procesów, z poza-procesowych ustaleń polubownych, w wyniku których Kościół płaci odszkodowania o znanej wysokości. Cała społeczność katolicka USA za to płaci.

 

Plany masonerii

              W kontekście całości tego tematu zacytuję jeszcze słowa z instrukcji Wysokiej Wenty. Był to dokument, który policja Państwa Kościelnego znalazła podczas rewizji loży węglarskiej (Carbonari) w 1818 r. Papież Grzegorz XVI dał jej tekst w roku 1846 Maurycemu Cretineau-Joly, który ją opublikował w roku 1858 na polecenie Papieża Piusa XI (za Craig Heimbichner, Blood on the Altar – The Secret History of the World’s Most Dangerous Secret Society [Krew na ołtarzu – Tajna historia najbardziej niebezpiecznej tajnej organizacji świata]. Wyd. Independen History and Research, Idaho, USA, 2005). Oto jej fragment:

 

              Naszym ostatecznym celem jest ten sam, co cel Voltaire’a i Francuskiej Rewolucji, zniszczenie katolicyzmu, a nawet samej myśli chrześcijańskiej… Papież, ktokolwiek nim będzie, nie przyjdzie do tajnych stowarzyszeń. Tak więc to tajne stowarzyszenia muszą wpierw wtargnąć do Kościoła by zniszczyć go wraz z Papieżem. Praca, którą podjęliśmy, nie jest dziełem na dzień, na miesiąc czy rok. Może trwać wiele lat, może wiek cały, ale w naszych szeregach, chociaż żołnierz umiera, walka jest kontynuowana (Za J.F. Dillon „Masoneria zdemaskowana”).

 

Kościół nie przyjdzie do masonerii. Ona musi wejść do Kościoła. Jak namówić młodego człowieka, by dla idei walki z Kościołem zrezygnował z życia rodzinnego, przetrzymał rygory seminarium, dał się wyświęcić i podjął pracę kapłańską, by kiedyś potem zrobić karierę w Kościele i mieć programowo destrukcyjny wpływ na jego centralne ośrodki decyzyjne? Można to sobie wyobrazić, ale tylko, gdy ów młody człowiek jest homoseksualistą.

A teraz informacja z innego źródła:

              We wspomnianej wyżej książce pt. „Krew na ołtarzu – Tajna historia najbardziej niebezpiecznej tajnej organizacji świata” autor omawia najbardziej utajnioną organizację masońską znaną jako OTO (Ordo Templi Orientis). Skupia ona wszystkie wyższe szczeble różnych obrządków masońskich. Posiada 11 stopni. W rytuale przyjmowania do stopnia ósmego jest przewidziany samogwałt. Przy stopniu dziewiątym stosunek płciowy [taki rytualny stosunek jest opisany w książce Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci”]. Przy dziesiątym obejmowanie administracji kraju (Najwyższy i Święty Król). Natomiast przy ceremonii przyjmowania do najwyższego jedenastego stopnia wtajemniczenia odbywa się rytualny stosunek homoseksualny. Wyraźnie czuć tu swąd piekła.

              Kościół przeżywał już różne skandale i kryzysy. Byli rozpustnicy na tronie Piotrowym, była symonia, nepotyzm, skandale finansowe (np. sprawa roli Watykanu w upadku Banku Abrozjańskiego), różne herezje dziesiątkujące szeregi, schizmy papieskie, cezaropapism, niewola awiniońska, nieuzasadniona kasata Jezuitów itd. Ale ostatecznie Kościół zawsze wychodzi zwycięsko, bo mimo ludzkich ułomności ma wsparcie nadprzyrodzone. Jedno jest pewne. Bramy piekielne nie przemogą go.

 

(Maciej Giertych, Opoka w Kraju, nr 60 styczeń 2007)

Zgłoś jeśli naruszono regulamin