Peters Ellis - Kroniki Brata Cadfaela 01 - Tajemnica świętych relikwii.pdf
(
3256 KB
)
Pobierz
d
Ellis PETERS
Cykl: Kroniki brata Cadfaela
tom I
Tajemnica świętych
relikwii
Ksiêgozbiór DiGG
2013
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ewnego jasnego, rześkiego poranka gdzieś na początku maja, gdy nic
nie zapowiadało jeszcze nadejścia sensacyjnych i tajemniczych wydarzeń,
brat Cadfael na długo przed prymą był już na nogach. Chciał okopać
grządki kapusty, zanim do ogrodu wtargną ostre promienie wschodzącego
słońca. Myśli mnicha błądziły wokół narodzin, wzrostu, urodzaju i
wszelkiego bogactwa natury. Rozważania o grobach, relikwiarzach,
nagłych i tajemniczych śmierciach, o świętych i grzesznikach, o marności i
ułomności ludzkiego żywota - wszystkie te sprawy nie zaprzątały
pogodnego umysłu Cadfaela. Jedyną rzeczą, która mąciła jego spokój, była
konieczność pójścia do kościoła na mszę i następujące po niej półgodzinne
czytania, zwykle przeciągające się o jakieś dziesięć minut. Cały ten czas, z
dala od o tyle dlań cenniejszej pracy wśród warzyw w ogrodzie, uważał za
zmarnowany, lecz nie było sposobu, by uniknąć przyjętych na siebie
obowiązków. W końcu świadomie i z własnej woli wybrał przecież życie
klasztorne, nie mógł więc teraz odrzucić tego, co w zakonie zdało mu się
mało interesującym, zwłaszcza, że cała reszta znakomicie mu
odpowiadała. Wyprostował pochylone nad grządkami plecy i, rozglądając
się wokół, poczuł, że rozpiera go duma.
Wątpił, by w całym królestwie choćby jeden klasztor benedyktynów
posiadał równie piękny ogród, by w jakimkolwiek innym herbarium rosło
takie bogactwo przypraw i ziół o właściwościach leczniczych. Główne sady
i pola opactwa świętych Piotra i Pawła w Shrewsbury rozciągały się na
północ od szerokiego traktu, z dala od zabudowań. Lecz tutaj, w tym
otoczonym murami ogrodzie, w bliskości stawów rybnych opata i młyna
turkoczącego nad bystrym strumieniem, brat Cadfael panował
niepodzielnie. Szczególną jego chlubę stanowiło herbarium, którego
stworzeniu poświęcił piętnaście lat wytrwałej pracy. Początkowo maleńki,
zielnik rozrastał się, w miarę jak mnich znosił do niego coraz to nowe,
egzotyczne rośliny, osobiście przezeń wyhodowane. Nasiona do tej
hodowli zbierał przez całą swoją burzliwą młodość, kiedy to los rzucał go
w miejsca tak odległe jak Wenecja, Cypr czy nawet Ziemia Święta.
Albowiem brat Cadfael, niczym okręt, który wiele już przebywszy
morskich szlaków, na koniec osiada w zacisznej przystani, dosyć późno
P
rozpoczął swoje spokojne, zakonne życie. Nie było zatem dziwnym, iż
przez pierwsze lata służba zakonna i nowicjusze pokazywali go sobie
palcami, szeptem opowiadając pełne grozy historie o jego
dotychczasowym życiu.
- Widzisz tego brata pracującego w ogrodzie? - mówili. - Tego
przysadzistego jegomościa, który chodzi kołysząc się, niczym żeglarz? Czy
to do pomyślenia, przedstaw sobie, że człowiek ten za swych młodych lat
brał udział w wyprawach krzyżowych? Ponoć walczył u boku Gotfryda de
Bouillon, kiedy Saraceni oblegali Antiochię. Później zaś, kiedy król
Jerozolimy zapanował nad całym wybrzeżem, ruszył na morskie szlaki i
jako kapitan służył chrześcijanom, walcząc przez dziesięć lat z grasującymi
tam korsarzami. Ech, aż trudno dać wiarę!
Sam brat Cadfael w swojej burzliwej karierze nie znajdował niczego
osobliwego. O niczym nie chciał zapomnieć, niczego nie żałował. Nie
widział żadnej sprzeczności między radością, jakiej dostarczały mu
niegdyś bitwy i przygody, a przyjemnym zadowoleniem, które dawało mu
teraz życie w spokoju i ciszy. To prawda, lubił mocne przeżycia,
rozmiłował się w nich niemal tak samo, jak w pikantnych potrawach,
jednakże nie miał nic przeciwko leniwie płynącemu życiu w klasztorze.
Tak właśnie jak okręt, który dzielnie znosi każdą nawałnicę, lecz z radością
wita lekki, spokojny plusk fal rozbijających się o portowe nabrzeża.
Zapewne niejeden z przyglądających mu się z taką ciekawością
młodzieńców przebąkiwał i o tym, że w tak bogatej przeszłości nie mogło
zabraknąć miejsca dla niewiast. I jakże na takich doświadczeniach
budować cnotliwe życie zakonnika?!
Mieli rację ci, którzy szeptali o kobietach. Niegdyś, pośród czułych
pożegnań i zapewnień o wiernym oczekiwaniu, rozstawał się z Richildis,
kiedy jednak po dziesięciu latach tułaczki powrócił do niej, okazało się, że
wybranka niezbyt była gorliwa w wypełnianiu dawnych obietnic. Porzucił
ją zatem i poślubiwszy solidną szlachciankę wraz ze sporym, rokującym
duże nadzieje hrabstwem - postanowił już nigdy nie uciekać na wojenną
tułaczkę. Pamiętał jednak spotykane w wielu krainach damy. Spędzane z
nimi chwile pozostawiły w nim radosne, pełne niezliczonych rozkoszy
wspomnienia nie skażone żadną raną, żadnym bólem. Bianca, czerpiąca
wodę z kamiennej studni w Wenecji. Arianna, grecka córa morza. Mariam,
Saracenka, która zaledwie kilka tygodni wcześniej została wdową i w
ramionach Cadfaela znalazła pocieszenie po stracie męża. Krótkie,
przelotne miłostki i związki poważne, pełne głębokich uczuć. Myśląc o
nich, Cadfael nie przypominał sobie ani jednej przykrej chwili. Były dla
niego spełnieniem i uważał je za część owej harmonijnej równowagi, która
sprawiała, że mógł teraz czerpać zadowolenie z kontemplacyjnego życia w
klasztorze, że z cierpliwością i zrozumieniem podchodził do prostych
duszek braci benedyktynów. Dla każdego z nich przywdzianie zakonnego
habitu było decyzją na całe życie, podczas gdy dla niego stanowiło
chwilowy odpoczynek. Pielęgnowanie i doskonalenie herbarium może być
zajęciem miłym i dającym wiele satysfakcji komuś, kto zakosztował już
wszystkich innych radości i trudów tego świata. Jednak nie oznacza to
bynajmniej, że brat Cadfael postanowił już nigdy nie opuszczać
klasztornych murów.
Jeszcze pięć minut i trzeba pójść obmyć dłonie przed mającą się wkrótce
rozpocząć mszą. Chcąc odroczyć chociaż trochę ten moment, mnich wybrał
ścieżkę biegnącą wzdłuż jego własnego, pełnego bladego kwiecia
królestwa. Po drodze minął dwóch młodych braci - Jana i Columbanusa -
którzy zaledwie przed rokiem przyjęci zostali do społeczności klasztornej.
Pochyleni nad grządkami, pracowicie pełli chwasty i przycinali drobne
gałązki. Zewsząd otaczały ich rośliny o najrozmaitszych liściach - grubych i
wiotkich, lśniących i matowych, pokrytych delikatnym puchem; parada
wszystkich odcieni zieloności. Kwiatki miały raczej drobne, jakby
nieśmiałe i zalęknione, o subtelnych, pastelowych barwach: blado-
fioletowych i błękitnych - zamglonych i nieco szarawych, kremowożółtych.
W końcu maleńkie te płatki stanowiły najmniej ważną część rośliny,
służącą jedynie temu, by kiedyś zwiędnąć i wydać nasiona. Ruta i
macierzanka, rozmaryn i szałwia, imbir i goździki, mięta, tymianek, zioła
zwane „zielem łaski”, gorczyca, kminek i bazylia - rosły tu niemal
wszystkie gatunki ziół. Był też koper i wrotycz zwyczajny, i trybulka, i
pietruszka, i wiele jeszcze innych. Brat Cadfael uczył swoich pomocników,
jak stosować nawet te z nich, które były człowiekowi nieprzyjazne, ale
zawsze mówił też o płynących stąd niebezpieczeństwach. „Błogosławiona
moc ziół - powiadał - kryje się w tym, iż używamy ich we właściwych
proporcjach, zaś skutki podania ich w zbyt dużych dawkach mogą być
gorsze niż sama choroba”.
Zioła w jego herbarium, małe, nieśmiałe, o skromnych kolorach i
kształtach, zdawały się być teraz niemal niedostrzegalne. Dopiero, gdy
ogrzane promieniami słońca zaczynały roztaczać wokół siebie
przedziwnie słodką woń, przyciągały uwagę przechodnia. Zaś tuż za ich
wąskimi rzędami dumnie i wysoko wznosiły swoje głowy peonie, których
nasion używano jako przyprawy, wyniosłe maki o bladych liściach,
zwiniętych jeszcze w pąki, lecz już skrywających w swym wnętrzu
maleńkie główki czekające, by urosnąć i wypełnić się białymi lub
purpurowo-czarnymi ziarenkami. Ich prosto stojące łodygi wzrostem
dorównywały niskiemu mężczyźnie. Ojczyzną tych roślin była Azja i
stamtąd brat Cadfael wiele lat temu przywiózł ich poprzedników -
Plik z chomika:
tomaso41
Inne pliki z tego folderu:
Peters Ellis (Edith Mary Pargeter) - Kroniki Brata Cadfaela 10 - Pielgrzym nienawiści.rar
(1221 KB)
Peters Ellis (Edith Mary Pargeter) - Kroniki Brata Cadfaela 04 - Jarmark Świętego Piotra.zip
(3329 KB)
Peters Ellis - Kroniki brata Cadfaela 19 - Świątobliwy złodziej.pdf
(1211 KB)
Peters Ellis - Kroniki brata Cadfaela 18 - Lato Duńczyków.rar
(3914 KB)
Peters Ellis - Kroniki Brata Cadfaela 17 - Pole Garncarza.rar
(1273 KB)
Inne foldery tego chomika:
39 wskazówek
Adam Gawlik
Adam Krzyżewski
Adelia Aguilar
Africanus
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin