NASI OKUPANCI.doc

(9941 KB) Pobierz
m-

- 30 -

 

PZPR - PŁATNI ZDRAJCY, PACHOŁKI ROSJI, CZYLI...

    Zdrajcy

w sutannach

     

 

Historia Polski jest jedną z najbardziej zakłamanych historii.

(Jerzy Giedroyć)

 

Wielu czytelników pamięta wyskok Leszka Moczulskiego, który przed laty w Sejmie o posłach lewicy i powiedział: „płatni zdrajcy, pachołki Rosji", rozwijając w ten sposób skrót PZPR (po paru latach okazało się, że sam był tajnym współpracownikiem SB).

Posłowie lewicy zapałali wówczas świę­tym oburzeniem. I tyle. Zabrakło reflek­sji i wiedzy historycznej. To dowodzi, że Giertych ma rację, twierdząc, że nie­zbędna jest edukacja historyczna Pola­ków. Trzeba Polakom, z natury patrio­tom, pokazać zdradę w całej jej ohy­dzie, także w stroju... sutanny.

Oto lista Płatnych Zdrajców, Pachołków Rosji. W ich oficjalnych kościelnych biogra­fiach nie znajdziemy śladu zdrad, złodziej­stwa i nieprawości. Sami święci mężowie! Jak zdradzali Polskę - o tym cisza. To obrazuje, jak Kościół i jego słudzy fałszują historię, bo przecież przemilczanie faktów i wybielanie zdrajców to fałszerstwo.

Prawdziwą historię Polski można poznać po prawdziwych życio­rysach zdrajców w sutannach. Fakt, że nie tyl­ko biskupi brali srebrniki, nie umniejsza ich winy. Ale dlaczego tylko oni są wybielani?

Żeby ocenić skalę tej zdrady i korupcji, trze­ba wie­dzieć, że złoty dukat, zwany też czerwo­nym złotym, ważył 3,43 g złota. Czyli 30 tys. du­katów łapówki dla zdrajcy księdza biskupa Massalskiego to ponad 100 kg czystego złota, a 3 tys. dukatów jego rocznej pensji to ponad 10 kg złota! Przelicznik dukata to 18 złotych pol­skich, zwanych też florenami. Talar to ok. 5 zł. Pensja roczna urzędnika królewskiego bardzo wysokiego szczebla wynosiła w XVIII w. oko­ło 3500 zł. Ksiądz Stanisław Staszic w czasie bojów sejmo­wych o opodatkowanie Kościoła proponował, by biskupom ustalić roczną pen­sję 3 tys. zł, co uważał za wystarczające także dla ich kochanek i dzieci.

Brali nie tylko złoto i gotówkę. O wiele bardziej dochodowe były kanonie, opactwa, prebendy i probostwa. Kolekcjonerzy mieli po kilka; często nie oglądali ich w ogóle, liczyły się tylko podatki, czyli kasa! Najtłuściejszym kąskiem były biskupstwa. Biskupi awansowali na coraz bogatsze kolejne diecezje, dające kro­ciowe dochody. Najbogatsza diecezja krakow­ska dawała przed I rozbiorem w zrujnowa­nym wojnami i konfederacją barską kraju oko­ło 1 miln 200 tys. zł rocznego dochodu, tj. około 230 kg złota! Uzyskanie tych godności i dochodów wymagało zgody króla (czytaj: rosyjskiego ambasadora) i papieża (czytaj: po­parcia Habsburgów i Rosji w Rzymie). Bez wy­sługiwania się zaborcom nie było poparcia, nie było pieniędzy. System selekcji zdrajców był niezawodny. Polska musiała zginąć.

Musiała, bo wszyscy biskupi ordynariusze byli polskimi senatorami, a senatowi przewod­niczył prymas. Prymasi byli interreksami, a biskupi sprawowali władzę wykonawczą, bo kanclerzem (dzisiejszy premier) lub podkanclerzym zawsze był biskup, zatem opanowali dy­plomację. Kościół (jezuici i pijarzy) dzierżył niepodzielnie oświatę i wyłomu nie zdołała tu zrobić nawet Komisja Edukacji Narodowej po kasacie jezuitów. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie..." To Kościół wychował rzesze szlacheckich warchołów i koł­tunów, obrońców złotej wolności, liberum veto i „wiary katolickiej"; to Kościół nie płacił podatków i doprowadził do redukcji wojska polskiego; to Kościół wraz z Rosją wprowa­dził saskich uzurpatorów na polski tron i tor­pedował wszelkie próby reform; to Kościół po­parł targowicę, za co uzyskał zwrot majątków zajętych na utworzenie wojska polskiego oraz powrót monopolu w edukacji Polaków. Oto są te „zasługi dla Polski".

Przedstawiamy wynik lustracji, której oni tak się boją. Zaraz dowiecie się, dlaczego. Li­sta jest długa. Po PZPR będzie PZPN - Płat­ni Zdrajcy, Pachołki Niemiec. Będą też zdraj­cy, którzy brali od innych. Zacznijmy od Płat­nych Zdrajców, Pachołków Rosji:

Andrzej Olszowski - biskup chełmiński od 1661 r., arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski (1674-1677), senator, podkanclerzy ko­ronny (1666-1676). Wychowanek jezuitów, zręczny i elastyczny karierowicz, zmieniał fron­ty i protektorów. Nepota i łapownik słynny z chciwości. Brał pieniądze od Austriaków, Francuzów, Prusaków i Rosjan. Czy miało to wpływ na fiasko zabiegów o odzyskanie lenna pruskiego? Wszak kariera w Kościele zależa­ła od przychylności Niemiec, bo arcykatolicki cesarz mógł wówczas zablokować w Rzymie każdą nominację.

Olszowski karierę rozpoczął dzięki popar­ciu wuja, kanonika gnieźnieńskiego Koniecpolskiego, który zapewnił mu też protekcję prymasa Łubieńskiego i biskupa Trzebickiego. Doskonale umiał się „ustawić". Po śmier­ci Łubieńskiego przeszedł pod „opiekę" kró­lowej Marii Ludwiki Gonzagi, w której or­szaku wrócił z Francji, gdy jechała do Polski na ślub z Władysławem IV.



Był w związku z tym członkiem stronnic­twa francusko-pruskiego. Ale gdy już jako bi­skup zasiadł w senacie, niespodzie­wanie nie po­parł programu reform Jana Kazimierza, a na­wet bronił oskarżonego o zdradę Lubomir­skiego. W czasie jego rokoszu wyjechał z kraju do Niemiec, bo przede wszystkim na ich rzecz zdra­dzał Polskę. Gdy król zre­zygnował z reform, Olszowski wrócił i kontynuował karierę.

Na sejmie koronacyjnym skutecznie poparł prawo, że królem Polski może być tylko kato­lik, a podczas elekcji w 1669 r. przeforsował kan­dydaturę Michała Korybuta Wiśniowiec­kiego, licząc na karierę przy nim. To już było stron­nictwo habs­burskie. Za skojarzenie małżeństwa króla z Eleonorą Habsburg zapewnił sobie od Habsburgów roczną pensję 6 tys. talarów.

Zaatakowany na sejmie przez kanclerza li­tewskiego Paca - przyznał się do wzięcia „po­darunku" od Moskwy. Odwrócił się od króla Michała w czasie konfederacji gołąbskiej i porozumiał z jego największym wrogiem - Janem Sobieskim. Na elekcji 1674 r. po­parł kandydaturę Sobieskiego, a w nagrodę zo­stał prymasem Polski. To znowu było stronnic­two francuskie. Jako prymas powinien był zło­żyć urząd podkanclerzego, ale ociągał się aż przez dwa lata, bo urząd ten dawał wielkie wpływy i dochody. Żądny władzy uważał się za interreksa nawet za życia króla, co wywo­łało konflikt z Janem III.

Wysyłany był w misjach dyplomatycznych, ale jako chciwy łapownik, nepota i zdrajca przy­nosił tylko szkody. Nic nie dały m.in. jego mi­sje do Austrii w sprawie grabieży i dalszego pobytu wojsk austriackich w Polsce. Wspierał finansowo i nachalnie wręcz protegował swo­ich siostrzeńców - Załuskich. U Habsburgów i papieży zabiegał dla nich o beneficja i awan­se kościelne. Rodzinę Załuskich z pozycji śred­niej szlachty wyprotegował do grona możnych.



Michał Radziejowski - książę biskup war­miński od 1677 r., arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski w latach 1687-1705, senator, kardynał. Podkanclerzy koronny od 1685 do 1689 r., interreks w latach 1696-1697. Wy­chowanek jezuitów. Syn zdrajcy - katolika Hie­ronima - który ściągnął na Polskę potop szwedzki. Godny syn swego ojca: patologicz­ny zdrajca, łajdak łasy na zaszczyty, bezwzględ­ny chciwiec i łapówkarz, zdradzał wszystko i wszystkich. W początkach panowania Jana III Sobieskiego, swego bliskiego krewnego, ściśle z nim współpracował, za co został podkanclerzym. W 1686 r. papież, chcąc pozyskać króla za pomocą krewnego, mianował Radziejowskiego kardynałem. Wywoła­ło to poważny konflikt we­wnętrzny w Polsce, bo kardynałowi wyraźnie uderzyła woda sodowa i domagał się uznania go za drugą osobę w państwie - po królu, | a przed prymasem i synami króla. Kon­flikt narastał, aż Sobieski spróbo­wał go rozwiązać i w jedyny moż­liwy sposób: po śmierci pry­masa godność tę przejął Radzie­jowski. W ten sposób uzyskał on wymarzoną pozycję. Nie zmie­niło to jednak postawy zdrajcy - opłacany przez  Sapiehów nadal warcholił jak tylko mógł. Wziął  udział w spisku przeciwko kró­lowi, wykrytym j w 1688 r. Za poparcie pruskich żądań zwro- j tu kosztów wojennych jeszcze z okresu poto­pu (sprzed prawie pół wieku!) zdrajca w su­tannie dostał od Prusaków serwis stołowy wart100 tys. zł! A Prusacy dostali 40 tys. talarów i wysokie odsetki za ponad 30 lat.

Radziejowski brał też od Habsburgów. Póź­niej wywołał w Polsce powszechne oburzenie wysianiem listu gratulacyjnego do Fryderyka I, gdy ten koronował się na króla Prus. Jako interreks „oczyścił" skarbiec Polski. Prawie do czysta. Jako interreks i prymas trzy razy sprze­dał koronę Polski i Litwy tym, którzy dawali więcej. W roku 1697 zawarł pisemny układ z posłem francuskim o poparcie elekcji księ­cia Contiego, a z o...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin