Rzeczpospolita Dubrownicka- Joanna Rapacka(1).docx

(187 KB) Pobierz

Joanna Rapacka

Rzeczpospolita Dubrownicka

Posłowie Andrzej Mandalian

1. ua mrów ao siowian

Jeśli wierzyć mitografom...

Wiola: Co to za kraj jest?

Kapitan: To Iliria, pani.

(W. Szekspir, Wieczór Trzech Króli, tłum. Leon Ulrich)

Jeśli wierzyć mitografom, to gdzieś przed wojną trojańską, ok. 1200 lat pn.e., Jazon i Medea w drodze powrotnej z Kolchidy odwiedzili wyspę Ajaja, siedzibę ciotki Medei, czarownicy Kirke. Wyspą tą miał być obecny Lošinj, położony nieopodal wybrzeży Istrii. Diodor Sycylijski lokalizuje nawet całą historię zdobycia złotego runa na wybrzeżach północnego Adriatyku, a założenie istryjskiego miasta Puli przypisuje Kolchom, niemającym odwagi powrócić do rodzinnego miasta po nieudanym pościgu za Argonautami. W ten sposób Jazon i Medea byliby pierwszymi ze znanych nam podróżnych, którzy dotarli do terenów zamieszkanych przez plemiona iliryjskie.

Plemiona te osiadły w północno-zachodniej części Półwyspu Bałkańskiego i na wybrzeżu Morza Adriatyckiego w XTTT wieku p.n.e., a według niektórych nowszych teorii tereny te są nawet ich praojczyzną. Właśnie po jednym z tych plemion - Dalmatach - odziedziczyła nazwę Dalmacja. Greckim i rzymskim źródłom zawdzięczamy wyobrażenie o Ilirach jako o narodzie nieuznającym żad-

nych ograniczeń wolności indywidualnej, konserwatywnym, gorąco przywiązanym do własnej obyczajowości i zażarcie opierającym się wszystkiemu, co obce.

Kolonizacja grecka rozpoczęła się od zajęcia wyspy Issa (dzisiejszy Vis) ok. 390 roku p.n.e. przez Dionizju- sza Starszego, tyrana Syrakuz. Prawdopodobnie chodziło o zapewnienie ochrony greckim statkom przed buszującymi po Adriatyku korsarzami. Osadnictwo greckie zaczęło się potem stopniowo rozszerzać na inne wyspy oraz pas przybrzeżny. Pozostało jednak i tutaj, według określenia Cycerona, „szlakiem przyszytym do k szerokiej tkaniny pól barbarzyńskich". Nie tyle nawet przyszytym, ile luźno przyfastrygowanym, albowiem

 

mieszkańcy tych „pól" nie tylko nie mieli zamiaru rezygnować ze swobodnego gospodarzenia na Adriatyku, ale opór ich - od czasu stworzenia, jakieś sto pięćdziesiąt lat po przybyciu Greków, własnego organizmu państwowego - zaczął przybierać formę coraz bardziej zorganizowaną i zaczepną. Pod wodzą wojowniczej królowej, Teuty, Ilirowie atakowali nie tylko Vis, lecz nawet Korfu. Kolonie greckie zawdzięczają przetrwanie pojawieniu się nowej potęgi na Adriatyku - Rzymu.

Odrzucenie przez Teutę rzymskich żądań dotyczących zaprzestania korsarstwa na morzu staje się bezpośrednią przyczyną pierwszego konfliktu Ilirów z Rzymianami. Konflikt ten daje początek przeszło dwustuletniemu okre-

i I

sowi wojen rzymsko-iliryjskich (229 r. p.n.e. -12 r. n.e.), w których każda wyprawa kończy się zwycięstwem legii rzymskich i uroczystym triumfem w Rzymie. Ale nawet po upadku państwa i wzięciu do niewoli ostatniego króla iliryjskiego, Gencjusza (167 r. pj\.e.), pobici zawsze naruszają pax romana i kolejna wyprawa musi znów przywracać porządek. Ze strony rzymskiej w tłumieniu powstań iliryjskich brała udział galeria wodzów znakomitych, wystarczy wspomnieć Juliusza Cezara, Brutusa, Oktawiana, Germanika, Tyberiusza. O tym, do jakiego stopnia opór Dirów bywał desperacki, może świadczyć obrona Nesactium (wówczas głównego miasta Istrii) w 177 r. pj\.e., kiedy Ilirowie, widząc nieuchronność klęski, pozabijali własne kobiety i dzieci, kiedy wszyscy obrońcy miasta zginęli, a wódz popełnił sa-mobójstwo. Obawiano się Hirów również w niewoli. W czasach Oktawiana obowiązywał zakaz sprzedaży niewolników iliryjskich do ziem graniczących z ich ojczyzną. Ostrożność tym bardziej zrozumiała, że ponoć któryś ze służących w rzymskim wojsku Dirów usiłował dokonać zamachu na życie samego boskiego Augusta.

Jeden z przywódców wielkiego i ostatniego już powstania skierowanego przeciw Rzymowi, Bato, wyruszył ze swymi oddziałami z terenów obecnej Bośni, grożąc najazdem Italii. Sytuacja była na tyle poważna, iż w Rzymie uznano, że bez podjęcia środków nadzwyczajnych powstańcy w ciągu dziesięciu dni dotrą do Kapitolu. Zwyciężeni zostali przez Tyberiusza i Germanika dopiero po trzyletniej wojnie, nazwanej przez Swetoniusza najcięższą po wojnach punickich. Upadek ostatniej twierdzy iliryjskiej leżącej na terenie dzisiejszej Bośni był równie dramatyczny jak niegdyś obrona Nesactium: wszyscy obrońcy zginęli, kobiety zaś wraz z dziećmi skoczyły w ogień płonących domostw. Bato dokonał swych dni jako więzień w Rawennie.

W ten sposób droga dla cywilizacji rzymskiej w Dalmacji stanęła ostatecznie otworem. Ilirowie, uzyskawszy prawa obywateli rzymskich, wymieszali się w miastach z przybyszami i szybko zromanizowali. Ilirami z pochodzenia było wielu późniejszych cesarzy, m.in. Aurelian i Dioklecjan. Poza miastami długo jeszcze zachowali odrębność i niektóre ich grupy, dzięki swemu konserwatyzmowi, doczekały się satysfakcji historycznej, czyli przyjścia nowych barbarzyńców - najpierw Gotów, a później Słowian i Awarów - i zniszczenia cywilizacji rzymskiej.

Pozostała po niej tradyqa życia miejskiego, sieć dróg, wodociągi i kilka monumentalnych budowli, bez których, tak samo jak bez sprowadzonych tu przez Greków oliwek i winorośli, nie sposób dziś wyobrazić sobie pejzażu dalmatyńskiego. Najwspanialszy z zabytków architektury rzymskiej, pałac cesarza Dioklecjana, zbudowany w III-IV wieku w pobliżu ówczesnej stolicy Dal- maqi, Salony (dzisiejszy Solin), przerodził się w miasto Split, fascynujące do dziś połączeniem elementów starożytnej architektury ze średniowieczną i renesansową zabudową. Ale też rzymska kultura materialna, tak wydawałoby się górująca pod każdym względem nad kulturą barbarzyńskich Ilirów, zapożyczyła od nich jeden przedmiot, który uznać można za niemal symboliczny: szybką łódź wojenną na wiosła i żagle, zwaną później liburką (od iliryjskiego plemienia Liburnów zamieszkujących wybrzeża Adriatyku, północnych sąsiadów Dal- matów). Lodzie te po raz pierwszy zostały użyte przez Rzymian w bitwie pod Akcjum i przyczyniły się walnie do zwycięstwa Oktawiana w 31 roku p.n.e.

Roztapiając się ostatecznie w morzu słowiańskim (jeśli nie brać pod uwagę niewielkiej grupy ewentualnych protoplastów współczesnych Albańczyków), Ilirowie z całą pewnością nie przypuszczali, że zarówno ich niezależny

duch, wojownicze korsarskie traayge, jax Konsei waiy/ill i wierność staremu obyczajowi przejmą potomkowie zwycięskich najeźdźców w walce o zachowanie własnej odrębności przeciw weneckiej i tureckiej potędze. Pojęcie „iliryjski" stanie się synonimem pojęcia „słowiański", a miano ruchu ilirskiego przybierze w XIX wieku ruch chorwackiego odrodzenia narodowego.

Najazd słowiański nie zlikwidował zresztą całkowi- tie wszystkich ośrodków kultury rzymskiej, część ludności romańskiej przeniosła się z miast przybrzeżnych na wyspy, a nieco później, kiedy sytuacja uległa stabili- zacji, zaczęła z powrotem osiedlać się na wybrzeżu, wznosząc na nowo osiedla i wskrzeszając stare tradyqe municypalne.

uuiuuz.ty z, Lpiuduiuiii

Pavlimir, wnuk wygnanego niegdyś niesprawiedliwie bośniackiego władcy, usłuchawszy wezwania poddanych, powraca do kraju swych przodków z Rzymu, gdzie się wychował. W czasie przeprawy przez Adriatyk burza morska zapędza jego statek do przypadkowej zatoki. Tutaj, wśród gajów i łąk, pędzą pasterski żywot uchodźcy z Epidaurum, w których żyłach płynie szlachetna krew rzymska. Rodzinne ich miasto zniszczone zostało przez Saracenów i Gotów. Po udaremnieniu intryg złych duchów Pavlimir i jego słowiańska drużyna, podbici wdziękiem i urodą szlachetnie urodzonych pasterek, pojmą je za żony i wspólnie założą nowe miasto - Dubrownik, którego sława przewyższy sławę starego Epidaurum. Po dokonaniu tego dzieła Pavlimir, pozostawiwszy towarzyszy, obejmuje w posiadanie swe odległe dziedzictwo, a to jedynie w tym celu, by jego królewska obecność nie ograniczyła świętej wolności republikańskiej, którą winien odtąd cieszyć się Dubrownik po wieki wieków.

Tak właśnie w melodramacie Pavlimir przedstawił powstanie Dubrownika Junije Palmotić, poeta dubrow- nicki z XVII wieku. Jest to, rzecz jasna, bajka poetycka oparta na kompilaqi legend i przekazów kronikarskich, ale też bajka będąca charakterystycznym wyrazem obiegowej we współczesnych Palmoticiowi czasach ideologii i mitologii arystokracji dubrownickiej, ideologii zdradzającej pewne wspólne z sarmatyzmem polskim cechy, a w każdym razie w równym co sarma- tyzm stopniu nobilitującej tradycje warstwy rządzącej. W bajce tej jednak jest zawarta prawda dość istotna, bo mówiąca o symbiozie romańsko-słowiańskiej, która zadecydowała o obliczu i losach Dubrownika, jak zresztą i innych miast dalmatyńskich. Tyle że wszystko odbyło się w konwencji nieco mniej idyllicznej.

> Grecko-rzymskie Epidaurum położone było w okolicach dzisiejszego Cavtatu, leżącego kilkanaście kilometrów na południowy wschód od Dubrownika i chętnie odwiedzanego dziś przez turystów. Pierwsze wiado- mośd o Epidaurum pochodzą z czasów Juliusza Cezara. Było to miasto zamożne, miało wielki amfiteatr, a po zdobyciu przez chrześcijaństwo miejsca religii panującej zostało siedzibą biskupstwa. Święty Hieronim, sam zresztą pochodzący z Dalmacji, w swym żywocie świętego Hilarego z Gaety przypisuje temu Ojcu Kościoła uwolnienie Epidaurum od straszliwego smoka, co pożerał ludzi i bydło.

Późniejsze wiadomości o życiu miasta, którymi dysponujemy, dotyczą okresu znacznie mniej bohaterskiego, właściwie zaś bezpośrednio poprzedzającego jego

A

upadek. Listy papieża Grzegorza I do kleru dalmatyń- skiego z przełomu VI i VII wieku przekazują nam obraz - według określenia jednego z historyków chorwackich - życia społecznego w stanie pełnego rozkładu, a więc biskupów będących pospolitymi przestępcami i rozpustnikami oraz całkowicie zdegenerowane- go i skazanego na zagładę plebsu. Ostatnie monety, które archeolodzy odnaleźli na terenie Epidaurum, pochodzą właśnie z tego okresu i noszą wizerunek krwawego, samozwańczego cesarza bizantyjskiego, Fokasa. Monet jego następcy, Herakliusza, nikt już w Epidaurum nie używał, miasto zostało zrównane z ziemią, starte na proch, jak na to zasługiwało (tak by zapewne powiedział cytowany wyżej historyk), i to nie przez Gotów i Saracenów, co zgodnie z ówczesną historiografią, łączącą często w jedność odległe wydarzenia i odmienne narody, twierdził poeta dubrownicki, lecz

przez Słowian i Awarów. Stało się to mniej więcej równocześnie z upadkiem Salony (ok. 614 r.) i innych miast dalmatyńskich, według niektórych zaś źródeł dokładnie w 609 roku. Nie zachowały się ślady miasta, morze pochłonęło ruiny.

Na przełomie VII i VIII wieku po raz pierwszy wspomina się osadę Ragusium. Późniejsi kronikarze twier-dzą zgodnie, że jej założenie należy przypisać tym z mieszkańców Epidaurum, którzy uszli z życiem w czasie najazdu barbarzyńców. Założyli nowe osiedle na łatwych do obrony, otoczonych morzem skałach. Znaleziska archeologiczne pozwalają jednak przypuszczać, że osada istniała tu wcześniej i że wokół niej zbierali się udekinierzy z pobliskich miast.

Ragusium oddzielone było od lądu wąskim przesmykiem, po jego drugiej strome znajdowała się ziemia, która nadawała się do uprawy. Tam właśnie, wedle tradycji, miała powstać słowiańska osada - Dubrownik

(prawdopodobnie nazwa ta pochodzi od wyrazu dubrava - dąbrowa).

Przez kilka następnych stuleci dwie sąsiednie osady będą prowadzić życie odrębne, zachowując całą odmienność języka i obyczaju. Potem Słowianie zaczną stopniowo przenikać do miasta, gdyż Ragusium, zarówno dzięki położeniu, jak i miastotwórczym tradycjom oraz umiejętnościom swych romańskich mieszkańców, przekształcać się będzie z wioski rybackiej w miasto. Aż któregoś dnia się okaże, że na jego ulicach częściej słychać słowiańską niż romańską (dalmatyńską) mowę. Potomkowie jednak nie zapomną o uchodźcach z Epidaurum, tym bardziej że późniejsze losy miasta znów je zwiążą z romańskim kręgiem kulturowym.

D. Między pawim ogonem a mieczem Rolanda

Mieszkańcy Dubrownika, pracowici i waleczni

Dalmatyńczycy, maję znaczruf flotę i pływają daleko.

(geograf arabski Al-Idrisi, w 1153 r.)

W 437 roku, kiedy cesarstwo zachodnie zmagało się z Wizygotami i Hunami, na Adriatyku zaś buszowali Wandale, Dalmacja dla ułatwienia obrony podporządkowana została cesarstwu wschodniemu. Akt ten stanie się podstawą roszczeń bizantyjskich do zwierzchnictwa nad miastami dalmatyńskimi przez niemal osiem następnych stuleci. Owo zwierzchnictwo Konstantynopola, zależnie od kolejnych wzlotów i upadków imperium, będzie miało bądź faktyczny bądź też czysto formalny charakter, zmieniać się też będzie w zależności od aktualnych układów sił jego zasięg terytorialny. Przy całej płynności sytuacji aż do 1205 roku Bizancjum jest jednak czynnikiem stale w Dalmacji obecnym, Dubrownik zaś od pierwszych o nim wiadomości aż po tę datę - z krótkimi jedynie przerwami - pozostaje pod zwierzchnictwem bizantyjskim. Na początku XI wieku jest nawet głównym ośrodkiem stworzonej wówczas, odrębnej południowodalmatyńskiej temy\ W mieście sprawuje władzę bizantyjski strateg, a okręty dubrow- nickie biorą udział w wojnach prowadzonych przez Konstantynopol, choć zdarza się też czasem, że wystę-pują po strome nieprzyjaciół.

' Temy - okręgi wojskowo-administracyjne, na jakie podzielone było cesarstwo bizantyjskie.

Wśród tych nieprzyjaciół coraz większą rolę zaczynają odgrywać przybysze z dalekiej Północy, Normano- wie, którzy, założywszy w pierwszej połowie XI wieku państewka na terenie południowych Włoch, atakowali również wschodnie wybrzeże Adriatyku.

W stosunku do kilkusetletniego panowania Konstantynopola nad Dubrownikiem okresy zwierzchnictwa Normanów wydają się krótkotrwałymi, przypadkowymi epizodami. Po raz pierwszy miasto oddaje się pod ich opiekę w czasie wojny Bizancjum z normańskim księciem Apulii i Kalabrii, Robertem Guiscardem (1081-1085), ojcem Boemunda „zwłoki niecierpliwego" i wujem, względnie dziadkiem Tankreda, „co żywot troskliwy wzgardził dla próżnej i marnej miłości", którzy byli zdobywcami Jerozolimy, znanymi wszystkim czytelnikom Tassa. Później pod panowaniem normańskim znajdą się Dubrowniczanie tylko dwukrotnie w drugiej połowie Xn wieku (w 1172 r. oraz w latach 1186-1190).

Każdy jednak, kto zetknął się z dubrownickimi tradycjami, wie, że przechowały wspomnienia nie o Grekach, lecz właśnie o rycerskim Zachodzie. Tuż w pobliżu kościoła św. Błażeja stoi do dziś XV-wieczna kolumna ozdobiona postacią rycerza z mieczem w dłoni. Z kolumny tej ogłaszano niegdyś postanowienia Senatu, a w dni uroczyste powiewał na niej sztandar Republiki. Rycerz zaś to nikt inny jak bohater pieśni i poematów, paladyn Karola Wielkiego, Roland-Orland, symbolizujący tym razem, podobnie jak w miastach hanzeatyckich, wolność handlu. Do licznych jego czynów dubrowniccy kronikarze dodali zresztą jeszcze jeden: pomoc udzieloną Dubrownikowi w obronie przed korsarzami saraceńskimi w drugiej połowie VIII wieku. Ataki Arabów rzeczywiście niepokoiły dalmatyńskie miasta. Sto lat później niż w przytoczonej legendzie, w latach 866-867, Dubrownik przeżył piętna- stomiesięczne oblężenie arabskie, w którym wzięło

udział aż trzydzieści sześć statków. Oblężenie zostało przerwane w sposób o wiele bardziej prozaiczny - dzięki interwencji wezwanej na pomoc floty bizantyjskiej.

Zniszczona w 1667 roku w czasie trzęsienia ziemi katedra dubrownicka, niegdyś jeden z największych zabytków architektury romańskiej na terenie całej Dalmacji, zawdzięczać miała powstanie Ryszardowi Lwie Serce, który - według starych dubrownickich kronikarzy - wracając z III wyprawy krzyżowej jesienią 1192 roku, uratował się ponoć przed burzą na wyspie Lokrum, położonej tuż przed miastem (być może tradycja dubrownicka przywłaszczyła tu sobie historię przymusowych lądowań Ryszarda na Cyprze i w Akwilei) i na znak wdzięczności ufundował kościół poświęcony Najświętszej Marii Pannie. Do budowy, jak wynika z dokumentów, przystąpiono w 1199 roku, a trwała przez cały XIII wiek; niemal dokładnie po czterech stuleciach władze dubrownickie oficjalnie potwierdziły wersję o ufundowaniu katedry przez króla Ryszarda.

Przykłady tego rodzaju można by mnożyć, próby natomiast odnalezienia śladów pielęgnowania dziedzictwa kultury bizantyjskiej spotykałyby się z nieporównywalnie większymi trudnościami. Kronikarze z całą pewnością byli niesprawiedliwi w stosunku do Greków, którym Dubrownik zawdzięczał już chociażby to, że tradycje miejskie, tradycje miasta-państwa pozostały od czasów antyku w zasadzie nieprzerwane, że Dubrownik nie roztopił się w rustykalnym słowiańskim świecie. Niesprawiedliwość ta nie jest jednak przypadkowa.

Już w pierwszym okresie swojej historii Dubrownik znalazł się na styku dwóch niezbyt przyjaznych sobie cywilizacji, będąc częścią cesarstwa wschodniego i tkwiąc w kręgu jego promieniowania kulturowego, jest zarazem miastem łacińskim, zarówno językiem, jak i obrządkiem związany ze światem, dla którego Bizancjum było potęgą obcą, niezrozumiałą i w zasadzie wrogą. Duchowe więzy łączą Raguzę z biednym, prymitywnym Zachodem. W oczach tego Zachodu Grecy byli ^wymoczkami, niewieściuchami w długich rękawach, uklejnotowanymi I 1 wygalantowanymi łgarzami, eunuchami i nierobami", przeciwstawiano im własny ideał „mężów silnych i zaprawionych w boju, wielkiej wiary i miłosierdzia, sług Pana naszego, wszelakich cnót pełnych". Te nader dosadnie sformułowane zdania zostały wypowiedziane przez biskupa Cremony iiudpranda w połowie X wieku, a więc w tym samym mniej więcej czasie, kiedy Konstanty Porfirogeneta notuje w swym dziele De admini- strando imperio: „Postawili najpierw małe miasto, a potem duże i rozbudowywali mury dopóty, aż rozszerzając się wciąż i mnożąc, nie zbudowali obecnego grodu".

W miarę upływu lat wzajemna nietolerancja, pogłębiona formalnym rozłamem kościelnym (1054 r.), będzie jedynie wzrastać. W 1171 roku, gdy panowanie Konstantynopola nad Dubrownikiem zbliża się ku koń-

k A A M

Widok Dubrownika

cowi, pisarz bizantyjski, Choniates, w następujący sposób charakteryzuje stosunki pomiędzy przedstawicielami obu cywilizaqi:

„Przeklęci łacinnicy pragną naszego bogactwa i chcą zniszczyć nasze plemię... Między nami a nimi istnieje głęboka nienawiść i żadne zbliżenie nie jest tu możliwe, różnimy się od nich we wszystkim".

Opiece Bizancjum, jak już powiedzieliśmy, zawdzięczał Dubrownik zachowanie antycznego dziedzictwa

niezależności miejskiej, swej niechęci zaś do cesarstwa, świadomości własnej odrębności kulturowej w jego ramach, przy równoczesnej konieczności liczenia tylko na własne siły w okresach częstych kryzysów przeżywanych przez cesarstwo, zawdzięczać będzie pogłębienie poczucia tej niezależności. Podwaliny pod separatyzm dubrownicki, który będzie cechować miasto aż do końca jego niepodległych dziejów, zostały już położone. Paw bizantyjski, ulubiony motyw sztuki konstantynopolitańskiej, tak skutecznie na tym polu rywalizujący z orłem cesarskim, gdyż symbolizował wieczność, a więc zarazem niewzruszoną ciągłość imperium, w oczach Dubrowniczan coraz bardziej staje się pawiem w jego symbolicznym zachodnim znaczeniu - ptakiem pysznym, lecz pozbawionym mocy.

Nie należy jednak sądzić, iż związki Dubrownika z Zachodem ograniczały się do poczucia wspólnoty duchowej. W swym rozwoju Dubrownik podlegać będzie tym samym prawidłowościom, które rządziły rozwojem miast zachodnich. Ożywienie ekonomiczne, ogarniające po długotrwałej stagnacji Zachód w XI-XII wieku, doprowadziło również do afirmacji Dubrownika. Wiadomości o nim, jeszcze do połowy XII wieku skąpe i przypadkowe, naraz zaczynają się mnożyć i nabierać ciągłości. Ich rodzaj zdradza charakter procesów, które objęły miasto. Są to przede Wszystkim przywileje i umowy handlowe. Oto jeden z typowych dokumentów tego okresu, pismo władcy bośniackiego Kulina (1189 r.) skierowane do stojącego na czele komuny du- brownickiej komesa (w terminologii chorwackiej kneza - księcia), a przyznające kupcom dubrownickim wolność handlu i zwolnienie od ceł na całym terytorium podlegającym Kulinowi:

„W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Ja, ban bośniacki Kulin, przysięgam tobie, książę Krvašu, i wszyst-

kim obywatelom Dubrowniczanom, że będę wam wszystkim odtąd zawsze prawdziwym przyjacielem i że dotrzymam wam prawdziwego pokoju i wiary prawdziwej, pókim żyw. Wszyscy Dubrowniczanie, którzy handlując, podróżują po moim państwie, niechaj zatrzymują się, gdzie zechcą, i gdziekolwiek spotkani - niechaj zostaną przyjęci z prawdziwą wiarą i czystym sercem, bez żadnej szkody, chyba że któryś z nich z własnej woli zechce dać mi podarunek. I niechaj celnicy moi przemocy im nie czynią, a póki u mnie będą, radą im niechaj służą i pomocą, jak sobie samym, bez żadnych złych zamia-rów. Tak mi dopomóż Bóg i święta Ewangelia".

Tego rodzaju przywilejów i umów handlowych zachowało się wiele. Pierwszą podpisał Dubrownik z ważnym podówczas portem włoskim nad Adriatykiem, Molfettą (1148 r.), drugą - z Pizą (1169 r.), a w ciągu następnych trzydziestu kilku lat kolejno z: Rovi- njem, Fano, Ankoną, Monopoli, Bari, Termoli, Bisceglie. Co się tyczy sąsiadów z bałkańskiego zaplecza, trzy lata wcześniej od przytoczonego przywileju bana Kulina szerokie prawa dubrownickim kupcom przyznał wielki żupan serbski Stefan Nemanja.

Umowy te świadczą nie tylko o tym, że Dubrownik drugiej połowy XII wieku jest dość znacznym ośrodkiem handlowym i jego statki rzeczywiście, jak twierdził cytowany już Al-Idrisi, pływają daleko, lecz rów

nież wyznaczają podstawowe kierunki przyszłej ekspansji handlowej Dubrownika j zarysowują jego rolę pośrednika między Bałkanami a Zachodem.

Wzbogacone miasta europejskie zdobyły autonomię, zdobył ją też Dubrownik. Zadokumentował to w 1181 roku, określając się po raz pierwszy jako komuna - Com- munitas Ragusina. Nie było to jednak wynikiem samego tylko postępu ekonomicznego, stało się tak również dzięki wielowiekowemu dziedzictwu kulturowemu, albowiem zgodnie z nim, na szczęście dla Dubrownika, potoczyła się historia.

III. Cud świętego Błażeja

Lwia część dla lwa

Zetknięcie się Dalmaqi w 1204 roku z rzeczywistością świata rycerskiego, tak bliskiego sercom kronikarzy dubrownickich, stało się gorzkim doświadczeniem dla jej mieszkańców. Zadłużeni (według jednej z kronik starofrancuskich na trzydzieści cztery tysiące srebrnych marek) w Wenecji krzyżowcy, udając się na IV kruqatę, aby uzyskać prolongatę długu, zgadzają się zdobyć dla Serenissimej Zadar, pozostający pod zwierzchnictwem króla węgierskiego. Nie pomogły mieszkańcom miasta krzyże i święte obrazy, które wywiesili na murach miejskich w nadziei, że powstrzymają przed przelewem krwi chrześcijańskiej zastępy rycerskie zmierzające ku Ziemi Świętej, by ją wyzwolić od niewiernych.

„I rozpoczęła się rzeź straszliwa - pisze współczesny kronikarz. - W mieście nie pozostało tylu zdrowych, by mogli pochować martwych. Niepogrzebane trupy leżały po domach i kościołach, a nieszczęśni mieszkańcy nie wiedzieli, co czynić pierwej - grzebać czy bronić miasta".

Niesławna IV krucjata, rozpoczęta rzezią chrześcijańskiego Zadaru, zakończyła się zajęciem chrześcijańskiego Konstantynopola. A jednak ta mało chwalebna data, rok 1204, jest uwieńczeniem niezwykle ważnego

procesu - rekonkwisty Morza Śródziemnego dla cywi- lizaqi europejskiej.

Dubrownik bowiem w początkach swych dziejów leży nad morzem, na którym dokonuje się konfrontacja dwóch światów nieprzyjaznych i zagadkowych dla zamkniętego w lądowych granicach i sprawach Zachodu - konfrontacja bizantyjsko-arabska. Gdy jednak krzyżowcy znaleźli się w Konstantynopolu, a Bizancjum zostało zmuszone do wycofania się z Dalmacji, Morze Śródziemne stało się europejskim mare nostrum. Miejsce egzotycznych potęg zajęły zachodnie organizmy państwowe: Królestwo Kastylii i Aragonii, Królestwo Sycylii, Wenecja i inne miasta włoskie. Odtąd odzyskane dla Europy Morze Śródziemne będzie jej morzem najważniejszym, dopóki XV-wieczni żeglarze nie wypłyną z jej portów w poszukiwaniu nowych lądów i nowych mórz.

Najznaczniejsza z ówczesnych potęg morskich, Wenecja, miała też najstarsze tradycje państwa morskiego. Założona, podobnie jak Dubrownik, przez ludność miejscową uciekającą przed barbarzyńcami, pozostawała formalnie pod zwierzchnictwem bizantyjskim, ale faktycznie uniezależniła się od imperium, już w IX wieku wykorzystując rywalizację między Konstantynopolem a Karolem Wielkim. Była, niczym Dubrownik, skazana na morze jako jedyną możliwą podstawę egzystencji, z tym że potrafiła czerpać z niego bez porównania więcej. W X wieku Wenecja to jedyny w tym rejonie zachodnim ośrodek handlowy na dużą skalę, a jej zamożność kontrastuje z biedą reszty Zachodu. Jest jedynym ogniwem przełamującym izolację zachodniej Europy i łączącym ją z bajecznymi bogactwami Wschodu, na początku zaś XIII wieku jest już potęgą, co świeżo pochłonęła trzy ósme imperium bizantyjskiego i nie ma sobie równych w całym basenie śródziemnomorskim.

mM

Pod władzę Republiki, której losy tak bardzo przypominały jego własne, lecz w jakże odmiennej skali, dostanie się Dubrownik wraz z wieloma innymi posiadłościami bizantyjskimi w 1205 roku. Wenecja od dawien dawna dążyła do umocnienia wpływów na wschodnich wybrzeżach Adriatyku i kilkakrotnie już próbowała podporządkować sobie Raguzę. Z tymi próbami łączą się początki kultu św. Błażeja w Dubrowniku. Według legendy bowiem miał się ukazać we śnie pewnemu świątobliwemu księdzu imieniem Stojko i ostrzec przed grożącym atakiem weneckim. Liczący na zaskoczenie Wenecjanie, zastawszy jednak miasto gotowe do obrony, zrezygnowali ze swych zamiarów. I odtąd św. Błażej objął patronat nad miastem, by przez kilka następnych stuleci zmagać się w nierównej walce z weneckim św. Markiem.

Oceny znaczenia i roli zwierzchnictwa weneckiego nad miastem były zawsze kontrowersyjne. Zależnie od tego, z którego brzegu Adriatyku ocen tych dokonywano, Wenecja występuje bądź jako pozbawiony skrupułów okupant i eksploatator, bądź też jako czynnik kulturotwórczy, sprzyjający rozwojowi miasta, a nawet „strażnik jego autonomii i łacińskiego charakteru", najpewniejsza obrona przed serbskim zagrożeniem. Niezbyt jasno też przedstawia się sam przebieg wypadków w mieście podczas zmiany suwerena. Rządy w Dubrowniku sprawował wówczas komes wybierany na okres jednego roku spośród zamożniejszych i bardziej wpływowych obywateli miasta. Poczynając od lat osiemdziesiątych XH wieku, ten reprezentant samorządu miejskiego piastuje już władzę rzeczywistą, podczas gdy władza przedstawicieli bizantyjskich czy też normańskich jest czysto nominalna. W momencie klęski Konstantynopola komesem dubrownickim był niejaki Damjan Juda, którego rządy, według jednego z ówczesnych dokumentów,

miały być niesprawiedliwe wobec własnych obywateli i bezwzględne wobec sąsiadów. Przy braku innych materiałów źródłowych musimy, odtwarzając jego historię, zdać się na późniejszych kronikarzy.

W końcu XIV wieku Jan z Rawenny w Historia Ragu- sii przedstawia losy Judy w sposób wielce dramatyczny. Kiedy minął roczny okres, przez który miał prawo sprawować urząd, odmówił rezygnacji z zajmowanego stanowiska i opierając się na plebsie oraz zbrojnych strażach, zagarnął pełnię władzy w mieście. Wkrótce jednak doszło do buntu patryqatu. Jego przywódca, zięć Judy, Petar Beneš, zwrócił się do Weneqi o pomoc, którą też przyrzeczono mu pod warunkiem, że odtąd funkcję komesa dubrownickiego będzie pełnić Wene- cjanin. Galery weneckie podpłynęły pod Dubrownik, a speq"alni wysłannicy udali się z kurtuazyjną wizytą do Judy. Po uprzejmym przyjęciu poprosili o rewizytę na statku. Kiedy, nie podejrzewając niczego, komes

znalazł się na pokładzie, galery wypłynęły z portu. Widząc, że padł ofiarą podstępu, Juda popełnił samobójstwo, roztrzaskując głowę o maszt.

Nie przypadkiem w XIX wieku zostanie Juda bohaterem również literackim; postać to na pewno niepokojąca, niełatwo jest więc odpowiedzieć na pytanie, kim był: Dubrowniczaninem, który, znalazłszy oparcie w ludzie i na przekór sprzedajnemu patrycjatowi, sprzeciwiał się groźbie weneckiego panowania, za co zapłacił życiem, czy też tyranem zagrażającym wolności współobywateli, który poniósł zasłużoną karę? Jakie cele mu w istocie przyświecały: pragnienie niezależności politycznej dla rodzinnego miasta czy po prostu niepohamowana żądza władzy? Takie postawienie problemu jest naturalnie nieco anachroniczne i bardzo literackie, ale postać Judy jest dwuznaczna również w świetle nie tak znów odległej od jego czasów ideologii dubrownickiej. O jej wyraźniejszym kształtowaniu można już mówić w latach, gdy tragiczne dzieje komesa dubrownickiego zapisał Jan z Rawenny. Była to ideologia z jednej strony antywenec- ka i separatystyczna, a zatem z tego względu postać Judy winna być jej bliska, z drugiej zaś na pierwsze miejsce jako niepodważalną świętość wysuwano w niej postulat demokratyzmu arystokratycznego we władaniu miastem - z tego punktu widzenia działanie Judy musiało się spotkać z całkowitym potępieniem. Nie wydaje się zbyt ryzykowne twierdzenie, że wśród większości myślących kategoriami politycznymi obywateli przewa-żało wówczas raczej to drugie stanowisko, tym bardziej że losy wielu miast włoskich, które w wyniku starć we-wnętrznych i konfliktów społecznych znalazły się pod władzą tyranów, były budzącym strach memento dla patrycjatu dubrownickiego. Pamiętajmy też, że w samym wezwaniu zarządcy-cudzoziemca nie było niczego gorszącego, posunięcie to miało starą tradycję, stoso

wały je w obronie przed walkami stronnictw miasta włoskie, stosował je również pobliski Split, by zapewnić sobie rządy lepsze niż okolicznych feudałów, a że czasem z zarządców tych wyrastali tyrani, to już inna sprawa. Opisany przez Jana z Rawenny dubrownicki zamach stanu do złudzenia przypomina zresztą podobne XIII- i XIV-wieczne zamachy włoskie, a Juda wydaje się, według tej wersji zdarzeń, poprzednikiem Azza VH d'Este w Ferrarze czy Ezzelina d'Romana w Weronie, jednym z pierwszych w całej galerii ambitnych polityków, którzy, wyrósłszy z systemu samorządu miejskiego, obrócili się przeciw niemu.

Historia Judy zawiera ponadto sporo odnośników do rzeczywistości dubrownickiej przełomu XII i XIII wieku. Wiek XII, który przyniósł miastu wzrost dobrobytu, przyniósł też coraz wyraźniejsze i coraz ostrzejsze podziały klasowe. Dubrowniccy nobiles, wspomniani po raz pierwszy w 1023 roku, w XII wieku coraz bardziej ograniczają rolę zgromadzenia ludowego, dążąc do skupienia całej władzy w swoim ręku. Przy końcu stulecia prawdopodobnie przede wszystkim spośród nich byli wybierani wszyscy ważniejsi funkqonariusze samorządu, co musiało napotykać opór politycznie dotąd równouprawnionego plebsu. W tej sytuaqi nietrudno o uzurpaqę władzy przez ambitnego komesa, popieranego przez niezadowolonych plebejuszy, patryq'at dubrownicki zaś z utęsknieniem musiał spoglądać w stronę Wenecjan gwarantujących mu status quo w postaci niemal niezmienionej i to tym bardziej, że również na przyszłość cudzoziemski komes wydawał się mniej zagrażać systemowi samorządowemu niż własny, który miał różnego rodzaju powiązania w mieście.

Niezależnie od tego, jak w szczegółach przebiegało przyjęcie zwierzchnictwa weneckiego przez Dubrownik, pozostanie faktem bezspornym, że miasto nie mia

ło innego wyjścia. Ląd należał do serbskiego państwa Nemanjiciów, a morze do Wenecjan. Nie mając wystarczającego potencjału ekonomicznego ani militarnego, Dubrownik nie mógł myśleć o samodzielnej egzysten- qi, musiał więc dokonać wyboru, regulowane zaś przepisami prawnymi zwierzchnictwo Republiki św. Marka było mimo wszystko korzystniejsze od samowoli feu- dałów serbskich i zaborczych tendencji ich władców.

Za Wenecjanami przemawiały też względy o charakterze kulturowym: dla łacińskiego, na wzór rzymsko-bi- zantyjski ogładzonego Dubrownika, z jego starszymi od młodego państwa serbskiego tradycjami, świat serbski jest światem schizmatyckim i barbarzyńskim zarazem. W stosunku Dubrowniczan do Serbii było sporo z tej pogardy, jaką jeden z pisarzy bizantyjskich okazywał w opisie z 1268 roku dworu króla Uroša I z jego siedzącą z wrzecionem i odzianą w ubogie szaty synową, pogardy, z jaką prawie sześćdziesiąt lat później inny Bi- zantyjczyk będzie komentował postępy cywilizowania obyczajów za panowania Stefana Dečanskiego:

„Małpy postępują na swój małpi sposób, mrówki znów na swój, co zaś zwykłe orłom i lwom - nie jest im dane".

A przecież w tym samym czasie, w XIII i w pierwszej połowie XIV wieku, na przekór tym mocno już wylenia- łym orłom i lwom, Serbia wyrośnie na mocarstwo, a kultura, którą stworzy - freski pokrywające ściany jej monasterów - znajdzie poczesne miejsce w skarbcu kultury europejskiej. Aż wreszcie, w połowie XIV wieku, król serbski Dušan ogłosi się imperatorem i zamarzy mu się zdobycie Konstantynopola oraz przejęcie całego dziedzictwa imperium bizantyjskiego. Rzeczywistość nie będzie zresztą znów tak daleko odbiegać od jego marzeń: cesarstwo Dušana rozciągnie się na terenach między morzami Egejskim, Jońskim i Adriatyckim, a jego granice będą przebiegać nieco poniżej Belgradu na północy i trochę powyżej Lepantu na południu.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin