Jasienica Paweł - Trzej kronikarze1.pdf

(2952 KB) Pobierz
1005666050.001.png
Trzej kronikarze
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński 3 maja 2007 r. w
uznaniu zasług dla Rzeczypospolitej Polskiej odznaczył pośmiertnie Paw-
ła Jasienicę Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski
W 2007 roku Paweł Jasienica został laureatem - przyznanej po raz
pierwszy pośmiertnie -Nagrody Kustosz Pamięci Narodowej ustanowio-
nej przez Prezesa IPN
Wstęp: Henryk Samsonowicz
O JASIENICY I TRZECH KRONIKARZACH
Tytuł książki może nieco wprowadzać w błąd, sugeruje mianowicie, że
dotyczy ona trzech dziejopisów, najbliższych czasowo początkom naszego
państwa. W rzeczywistości wypowiada się w niej czterech historyków.
Trzech spośród nich ukazało fragmenty wczesnych dziejów Polski. Paweł
Jasienica, omawiając kroniki Thietmara, Anonima Galla i Wincentego Ka-
dłubka, dał do nich obszerny komentarz, który - podobnie jak dzieła pisa-
rzy z XI, XII i początku XIII stulecia - stanowi źródło poznania potrzeb
społecznych, tym razem w drugiej połowie XX wieku.
Autor umieszcza swe uwagi w szerokim kontekście dziejowym wczesne-
go średniowiecza polskiego. Przytaczając fragmenty kronik, ukazuje realia
dawnej epoki, wydarzenia polityczne i przede wszystkim zwraca uwagę na
ich znaczenie dla kształtowania się świadomości zbiorowej Polaków, na
wartości ważne dla ich wspólnoty - wolność, niepodległość, przywiązanie
do własnej ziemi i własnej tradycji. Obszerny komentarz, jakim autor
okrasił teksty (tłumaczone z łaciny przez znakomitych specjalistów), sta-
nowi przyczynek do poznania i lepszego zrozumienia potrzeb naszego spo-
łeczeństwa w tysiąc lat później, w okresie Polski Ludowej.
Być może analogie mogłyby się wydawać mało przekonujące. W czasach
biskupa merseburskiego Thietmara, świadka niemal współczesnego po-
wstawania naszego państwa, Polska była państwem bardzo młodym, do
niedawna leżącym poza granicami chrześcijańskiej cywilizacji Europy.
Dzieło uczonego biskupa nie jest przychylne Polsce, która nie bardzo
chciała się uznać za członka wspólnoty uosabianej przez cesarza zachod-
niego Rzymu, króla niemieckiego. Mo że za daleko idące byłoby szukanie w
zamyśle Pawła Jasienicy analogii do sytuacji naszego kraju w okresie
„wspólnoty państw socjalistycznych”, ale czytelnikom drugiej połowy XX
wieku takie myśli mogły przychodzić do głowy. Cóż z tego, że wejście Pol-
ski do świata chrześcijańskiego, które ustaliło nasze w nim miejsce, doko-
nał o się z woli rodzimych elit, podczas gdy lata po drugiej wojnie świato-
wej stanowiły czas zniewolenia? Przekazane przez Thietmara informacje
pozwalały i na snucie takich analogii, i na odczuwanie satysfakcji, że
pierwszy król Polski dał radę „złym Niemcom". Jasienica podkreślał przy
tym w komentarzu, że nawet niechętny Polakom biskup z uznaniem
przyjmował ich wejście do chrześcijańskiej wspólnoty.
Późniejszy o stulecie, nieznany z imienia przybysz na dwór Bolesława
Krzywoustego - Gall Anonim (a może, jak chcą niektórzy badacze, Anonim
Italicus) - pisał już w imię ówczesnej „racji stanu”. Kraj Polaków, dowodził
ten kronikarz, „leżący z dala od uczęszczanych szlaków”, godzien jest tego,
by jego dzieje zostały uwiecznione piórem. Głównym, sławionym bohate-
rem kroniki był oczywiście Bolesław, ale Gall dawał wyraz przekonaniu, że
przodkowie księcia zostali osadzeni na tronie polskim z woli samego Boga.
Innymi słowy, dla ówczesnych czytelników (może raczej dla słuchaczy) by-
ła to konwencja nawiązująca do dzieł, które widziały historię jako „dzieje
Boże", tym razem dokonywane przez Polaków. Nobilitował ten pogląd i
dynastię „panów przyrodzonych", i mieszkańców kraju o własnej tożsamo-
ści, o chwalebnej przeszłości, z której mieli prawo być dumni. Pamięć - pi-
sał już o tym Św. Augustyn - „jest wielką siłą”. Zbiorowa pamięć o dokona-
niach przodków - nie tylko tych z czasów Krzywoustego - była w przekona-
niu Jasienicy siłą niezbędną dla utrzymania w trudnych czasach dobrej
kondycji narodu.
Wreszcie ostatni z kronikarzy komentowanych przez Pawła Jasienicę był
pierwszym Polakiem, który podjął dzieło spisania „rzeczy przeszłych".
Mistrz (a więc absolwent wyższych studiów) Wincenty Kadłubek, później-
szy biskup krakowski, zaliczony w poczet błogosławionych, stworzył naj-
bardziej trwałą legendarną wersję początków państwa. Wersję, która zro-
biła bodaj największą karierę w naszych dziejach. Któż z Polaków nie sły-
szał o „wawelskim smoku" lub o „Wandzie, co nie chciała Niemca"! Jasie-
nica te akurat wątki pomija, bliżej zajmując się i złym księciem Popielem,
co swych stryjów podczas uczty otruł , i - przede wszystkim - wprowadza-
niem Polski przez Kadłubka do historii powszechnej, czyli do dziejów sta-
rożytnych. Aleksander Wielki bezskutecznie próbował kr aj nasz podbić,
Juliusz Cezar wchodził z książętami polskimi w układy. Głównym jednak
wątkiem rozważań autora są partie kroniki odnoszące się do działań ksią-
żąt polskich na przełomie XII i XIII wieku. Działania te Jasienica oceniał
pod kątem różnych koncepcji politycznych, nie pozostawiając żadnych
wątpliwości, po stronie których się opowiada. Komentarz do dziejów Pol-
ski w czasach rozbicia dzielnicowego jest jednocześnie wyznaniem wiary
autora dotyczącym potrzeby posiadania suwerennego, zjednoczonego pań-
stwa, przeciwstawiania się partykularyzmom i zaściankowości.
Czy po blisko półwiecznej przerwie komentarze Pawła Jasienicy nie stra-
ciły na wartości? Oczywiście, postęp nauki przyniósł zmiany w naszym
oglądzie zaszłych wydarzeń. Już z innej perspektywy postrzegamy nieco
inaczej znaczenie rozbicia dzielnicowego w procesach rozwoju samorząd-
ności obywatelskiej, w przemianach gospodarczych i społecznych. Uwagi i
komentarze Jasienicy wpisują się jednak w znakomitą tradycję populary-
zowania historii ojczystej. Jego dorobek pisarski poświęcony był wszak że
krzepieniu serc rodaków poprzez ukazywanie ich chwalebnej przeszłości
tak, jak czynili to omawiani kronikarze. Autor nie szczędził im przy tym tak
że słów krytyki za błędnie jego zdaniem formułowane opinie i niesłuszne
koncepcje, jak te zawarte w „antykronice" Mistrza Wincentego.
Cenimy pośród naszych wielkich rodaków Stanisława Konarskiego za to,
że „ośmielił się być mądrym". Paweł Jasienica „ośmielił się być odważ-
nym”, pomagał przyswajać rodakom treści niemieszczące się w ówczesnym
kanonie oficjalnej historii Polski. Pokazywał wydarzenia, które krzepiły
serca ludzi w czasach niewoli, opowiadał się za tymi wartościami, które
uważał za istotne dla państwa, dla narodu. Nie był bowiem bezkrytycznym
sprawozdawcą idei zawartych w owych trzech kronikach. Wyjaśniał je,
omawiał, nierzadko krytykował, często polemizował z ich autorami. Sta-
wiał też pytania, które i dziś skłaniają do refleksji. Dodać warto, że pisał
językiem przystępnym dla wszystkich, że nie bał się odchodzić od obowią-
zujących w jego czasach ocen i opinii, poruszając zagadnienia pomijane
przez podręczniki szkolne. Dla edukacji powszechnej uczynił ba rdzo wiele,
niezależnie bowiem od aktualności ukazywanego obrazu dziejów ojczys-
tych zachęcił do ich poznawania licznych rodaków, pragnących czerpać sa-
tysfakcję z racji przynależności do swego narodu.
Czy utrzymalibyśmy naszą tożsamość bez różnych dzieł w rodzaju XIX-
wiecznych „Wieczorów pod lipą" przyswajających Polakom treści, z któ-
rych mogli być dumni? Taką też rolę odegrała niniejsza książka w stuleciu
następnym, w czasach kolejnego zniewolenia.
Henryk Samsonowicz
Zgłoś jeśli naruszono regulamin