00:01:30:Txt By DonCorrado (damato@go2.pl) 00:01:32:RODZINA SOPRANO 00:01:33:PAN ZMARTWYCHWSTAŁ 00:01:48:- Ale czad!|- Hej! 00:01:52:Tak miło powiedziała "hej" . 00:01:55:Jeste taka fajna.|Od dawna to wiedziałam. 00:01:59:Obejmij mnie. 00:02:02:Spróbuj tego.|Ja już nie mam depresji. 00:02:05:Czego? 00:02:07:Ekstazy! 00:02:09:Skšd to masz? 00:02:12:- Od twego kolegi.|- Co on tu robi? 00:02:16:- Jaki przystojniak!|- Znam go od pieluszek. 00:02:23:- Podoba ci się?|- Tak. 00:02:32:- Dobrze się bawisz?|- Nie tak jak Caitlin. 00:02:35:- Widziałe jak na mnie patrzyła?|- To cizia z Oklahomy. 00:02:39:- Studiujesz?|- Tak, cały czas w Rutgers. 00:02:43:Przyszedłem cię tu spotkać. 00:02:46:Masz ekstazy? 00:02:47:Dla ciebie pierwsza za friko. 00:02:58:- Tylko nie mów tacie.|- Wcale z nim nie rozmawiam. 00:03:08:Możecie mi skoczyć! 00:03:14:Czterdzieci dolarów. 00:03:16:- Wcišż przy kociach?|- Sš moje. 00:03:20:Dajesz mi zarobić, Ralphie. 00:03:25:Boss. 00:03:30:Jak się masz? 00:03:38:Dupek nawet się nie przywita. 00:03:42:Nowy garnitur? 00:03:45:Jak się masz? 00:03:49:Rusz się, przyszedł boss. 00:03:52:- Dobrze mi idzie.|- Zaraz będzie po tobie. 00:03:59:Przepraszam za tego drania... 00:04:15:Witaj. 00:04:25:Dobrze wyglšdasz. 00:04:33:Napijesz się? 00:04:35:Innym razem. 00:04:39:Innym razem. 00:04:50:Sprzštnijmy go|i będzie po sprawie. 00:04:54:Nie chcę się tu wkurzać. 00:05:02:Patrz, jaki twardy. 00:05:08:Nie, Jackie. 00:05:19:Meadow, obud się. 00:05:22:- Jestem senna.|- Wypiła za dużo tequilli. 00:05:26:Nie mogę teraz przerwać. 00:06:02:"Innym razem, Anthony"? 00:06:04:- Odmówił szefowi.|- Aż trudno uwierzyć. 00:06:08:- Mogłem posłać mu kulkę.|- Paulie ci się dziwi. 00:06:13:Gwiazda Ralphie'go wschodzi. 00:06:16:Te wszystkie zwišzki.|Paulie tyle nie wycišga. 00:06:20:- Tak, robi dobrš kasę.|- Ale nie ma żadnych zasad. 00:06:25:Zje u ciebie,|a potem nale glinę. 00:06:27:Niepotrzebnie go uderzyłem. 00:06:30:- Trochę mnie to zaskoczyło.|- Teraz zaczynasz? 00:06:35:- Zszargał dobre imię klubu.|- I nie ma tam wstępu. 00:06:42:Roztrzaskał jej mózg. 00:06:44:Wiem, słyszałem.|To była tragedia. 00:06:49:Ale ona nie miała|z tobš nic wspólnego. 00:06:53:Nie była nawet twojš kochankš.|A Ralphie należy do rodziny. 00:06:58:Ma prawo do skargi. 00:07:01:Pozbšd się go.|Albo bšd miły. 00:07:04:Masz tylko dwa wyjcia. 00:07:10:Sugerowałbym przeprosiny. 00:07:13:Za nic! 00:07:15:Pokaż, że nie jeste|wrogo nastawiony. 00:07:18:Daj mu częć kasyna. 00:07:22:Częć należy do Johnny'ego Sacka.|Nie chcę, żeby się zbliżyli. 00:07:27:Zrób go szefem brygady.|Zależy mu na tym. 00:07:32:On szefem brygady? 00:07:37:Po moim trupie. 00:07:42:Dziękuję. 00:07:46:Widzielicie minę Tony'ego|jak odmówiłem drinka? 00:07:51:Stawia drinka? Niech się chrzani.|Wie, że le postšpił. 00:07:56:Jest bossem.|Robi, co chce. 00:07:58:Nie podnosi się ręki|na członka rodziny. 00:08:02:Joe Moe był|w identycznej sytuacji. 00:08:05:Pomiatał tym gociem|z North Bergen. Wielki kłopot. 00:08:08:Jasne. Muszš być zasady,|bo inaczej będzie anarchia. 00:08:13:- Powinien cię przeprosić.|- Zarabiam dla fiuta furę szmalu. 00:08:20:Co? Mylicie,|że boję się tego spalaka? 00:08:23:Naprawdę zrozumiałbym,|gdyby to była jego córka, 00:08:28:albo siostrzenica.|Ale to była tylko dziwka. 00:08:33:Musiał jš dymać. 00:08:35:Nie, wiadomo,|że to ty jš posuwałe. 00:08:38:Włanie dlatego. Jest jak pies|który dostał dwie koci. 00:08:43:Mam zaproszenie do niego|na więto Dziękczynienia. 00:08:48:Tak? 00:08:49:Nie potrzebuję jego indyka.|Niech się nim wypcha. 00:09:02:Patrzcie kogo spotkałem. 00:09:05:Moi wierni nie uwierzš,|że jestem tu w dobrym celu. 00:09:10:- Wielebny.|- Dobrych wišt. 00:09:12:- Po co to komu?|- Indyk, ciasto. Uwielbiasz to. 00:09:16:Nie znasz włoskich|obiadów wištecznych. 00:09:19:Na poczštek przystawki.|Potem zupa. 00:09:23:Zraziki. 00:09:25:Pieczone warzywa. 00:09:28:- I na koniec indyk.|- Uwielbiam zraziki. 00:09:31:- Sš indyki.|- Tu też. 00:09:37:Indyki nie majš|dobrej orientacji. 00:09:40:Jechały do supermarketu.|A wylšdowały tutaj. 00:09:45:Co to było z Ralphem?|Nie przyjšł od ciebie drinka? 00:09:50:Więc? 00:09:52:Dlatego, że zbiłem go|w usprawiedliwionym porywie gniewu. 00:09:57:To problem. 00:10:02:- Dobrego więta Dziękczynienia.|- Nawzajem. 00:10:06:Mój? Piękny. 00:10:12:Cholera! 00:10:13:- Co się stało?|- Ten dupek jest zaproszony. 00:10:17:- Nie przyjdzie.|- Nie dam mu wyboru. 00:10:20:W ogóle nie powinienem|go zapraszać. 00:10:27:Synku, wiem że... 00:10:31:Nie lubisz nacisku, 00:10:33:ale jutro Dzień Dziękczynienia i muszę|powiedzieć Carmeli, czy będziesz. 00:10:39:- Kto tam będzie?|- Oprócz nas... 00:10:42:może rodzice Carmeli. 00:10:44:Super. A Meadow? 00:10:47:Kto przychodzi w tym roku? 00:10:50:Jak zwykle: dziadkowie,|Chris i Ade. 00:10:55:Janice z kim|z grupy modlitewnej. 00:10:59:Ciocia Ro i wujek Ralph. 00:11:01:- A Jackie przyjdzie?|- Nie wiem. A co? 00:11:05:- Tylko pytam.|- Oczywicie. 00:11:08:Muszę lecieć. Pa. 00:11:18:To Ro. 00:11:19:Włanie rozmawiałam z Meadow,|pytała czy Jackie przyjdzie? 00:11:24:Jackie też o niš pytał.|Co wisi w powietrzu. 00:11:29:Czytasz za dużo romansów. 00:11:32:Z takimi genami|mieliby piękne dzieci. 00:11:36:Pamiętasz, co mówilimy|jak urodziła się Meadow? 00:11:40:Wiele rzeczy. Mylmy teraz|o menu. Liczę na twój tort. 00:11:45:- Poszukam przepisu.|- Dobrze. 00:11:54:- Indyk.|- Ogromny. 00:11:58:To dobrze, bo będzie dużo osób. 00:12:01:Nie tak dużo.|Odwołaj Rosalie. 00:12:05:- wišteczny obiad? Czemu?|- Nie pytaj. 00:12:08:Nie mam ochoty ich oglšdać. 00:12:11:Co ja jej teraz powiem? 00:12:14:Mogę zadzwonić.|Ale nie będę się z niš cackał. 00:12:21:Cholera, Tony. 00:12:25:Boli cię żołšdek? 00:12:35:Doktor Akavi? 00:12:37:Mówi Gloria Trillo.|Mercedes Globe. 00:12:41:Włanie dostalimy S600,|model z 2001 r. 00:12:46:Jest pan pierwszš osobš,|do której dzwonię. 00:12:49:W pełni wyposażony,|wmontowany GPS. 00:12:52:Tylko 12 000 kilometrów. 00:12:57:W sobotę może już go nie być. 00:13:01:Jutro? wietnie. 00:13:05:Nie mogę. W czasie lunchu|mamy zebranie. 00:13:10:Do widzenia. 00:13:27:- Czeka pan na kogo?|- Mam wizytę. 00:13:30:Czyżby się pomyliła? 00:13:32:Zwykle przychodzę w czwartki,|a w ten jest więto. 00:13:36:A ja dzisiaj. 00:13:41:Próbuję rzucić palenie. 00:13:45:Ja jestem seryjnym mordercš.|Siedmiu zwišzków. 00:13:51:Proszę wejć za mnie. 00:13:54:- Nie mogę.|- Spełnię dobry uczynek. 00:14:00:Jestem pewna,|że umówiła mnie na wtorek. 00:14:04:- Tak?|- Przyjdę za tydzień, jak zwykle. 00:14:07:Nie ma sprawy. 00:14:09:- Mogłaby wejć za mnie.|- Czasem trudno mi się wyrwać. 00:14:17:Możemy się spotkać|dzi o dziewiętnastej. 00:14:22:Dobrze. 00:14:24:Dziękuję. 00:14:26:Nie było trudno. 00:14:42:Tu Carmela. 00:14:45:Mam przykrš wiadomoć,|włanie rozmawiałam z mamš. 00:14:49:- Co się stało?|- Ojciec chory. 00:14:52:Zrobił badania.|Ma dużo białych krwinek. 00:14:55:Mój Boże. 00:14:57:Zanim wystawiš diagnozę|zrobiš mu więcej badań. 00:15:02:Mama chce więta w małym gronie.|Nawet wolš spędzić je sami. 00:15:06:Powinni być z rodzinš. 00:15:09:Przykro mi,|że tak póno to odwołuję. 00:15:12:Nic się nie stało.|Chciałabym pomóc. 00:15:15:Dzięki, Ro. Dam ci znać,|jak się czego dowiem. 00:15:19:Trzymaj się. 00:15:22:Na razie. 00:15:30:Ojciec Carmeli jest chory.|Odwołała wišteczny obiad. 00:15:40:Budzę się o trzeciej nad ranem|i nie mogę zasnšć. 00:15:44:- Konkretny powód?|- Mam problem z załogš. 00:15:48:Konflikt z podwładnym.|To częciowo moja wina. 00:15:54:Bardzo le postšpił. 00:15:56:Co dokładnie się stało? 00:16:01:Spowodował... 00:16:03:wczeniejsze odejcie|na emeryturę innej osoby. 00:16:11:Szczegóły sš nieważne. Nawalił. 00:16:16:Normalnie,|usunšłbym go z pracy. 00:16:21:Ale jest cennym pracownikiem. 00:16:24:Czy sytuację komplikujš|sprawy pozazawodowe? 00:16:33:Czytałem ksišżkę,|którš mi doradziła. 00:16:39:Sztukę Wojny Sun Tzu. 00:16:44:Ten chiński generał napisał jš|ponad dwa tysišce lat temu, 00:16:50:a ma zastosowanie|w teraniejszoci. 00:16:53:Daje wskazówki|jak unicestwić wroga. 00:16:56:Powiedz, czy grozi ci|niebezpieczeństwo? 00:17:00:Nie. Mogę dalej? 00:17:04:Teraz wszyscy czytajš|Księcia Machivelliego. 00:17:08:Carmela nawet jš kupiła.|Jest w porzšdku. 00:17:14:Ale Sztuka Wojny|lepiej mówi o strategii. 00:17:26:Co to za dziewczyna,|która była tu dzisiaj? 00:17:30:- Ta od mercedesów.|- Przepraszam za zamieszanie. 00:17:34:Jakie ona może mieć kłopoty? 00:17:37:Nie mogę rozmawiać o pacjentach. 00:17:40:Byłem tylko ciekawy. 00:17:56:Już po godzinach. Jest ciemno. 00:18:00:Odprowadzić cię do auta? 00:18:04:Nie, dziękuję.|Mam trochę zaległej pracy. 00:18:19:Kto ma ochotę na słodycze? 00:18:22:Aaron, kochanie? 00:18:29:- Kto wygrywa?|- Nie wiesz kto gra. 00:18:31:Wiem. Detroit zawsze gra|w Dzień Dziękczynienia. 00:18:36:Szkoda, że nie ma już|Barry'ego Sandersa. 00:18:40:Przychodził do restauracji,|w której pracowałam. 00:18:44:- Pułkownik Sanders?|- Nie, Barry Sanders. 00:18:48:Ciocia obsługiwała go. 00:19:22:Wiesz, że cię bardzo kocham. 00:19:27:O czym ty mówisz? 00:19:29:Nie rozmawialimy|ze sobš ostatnio. Ale... 00:19:36:jeliby miało ci się co stać... 00:19:39:- Obiad gotowy!|- Id. 00:19:47:Nawet dobrze,|że tak się złożyło. 00:19:51:Moi chłopcy. 00:19:53:Martwiłam się o sos... 00:19:59:Dobrze się czujesz?|Nic nie tknšłe. 00:20:02:Daj już mi spokój. 00:20:05:Nie musisz zostawać na deser. 00:20:10:Pokaż trochę kultury. 00:20:12:- A co powiedziała?|- Spokój. 00:20:15:Sprawd, może Meadow|poszłaby do kina. 00:20:19:Pewnie. 00:20:21:Dobry obiad. 00:20:27:Spróbuj tego: odłam|kawałek dużej zapałki. 00:20:31:Włóż w otwór po ...
qwertych25