Verne Juliusz - Wulkan zlota.pdf
(
1087 KB
)
Pobierz
Jules Verne
Wulkan złota
Tytuł oryginału: „Le Volcan d’or”
Tłumaczyła: K. Bobrowska
„Skarby wulkanu”, 1928
Nakładem Księgarni św. Wojciecha. Poznań — Warszawa — Wilno — Lublin
Część pierwsza
I
Wuj z Ameryki
17 marca 1898 r. listonosz obsługujący ulicę Jacques–Cartier w Montrealu doręczył panu Summy
Skimowi, mieszkającemu w domu pod numerem 29, list następującej treści:
„Notariusz Snubbin przesyła pozdrowienia panu Summy Skimowi i prosi go o niezwłoczne
pofatygowanie się do kancelarii w sprawie, która go dotyczy”.
Co było powodem tego wezwania? Summy Skim, jak zresztą wszyscy mieszkańcy Montrealu, znał
notariusza Snubbina jako człowieka prawego, pewnego i przezornego doradcę, rodowitego
Kanadyjczyka, który objął kancelarię, dziś pierwszą w mieście, po sławnym notariuszu Nicku. Nick,
nazywający się naprawdę Mikołaj Sagamore, prowadził ją przez lat sześćdziesiąt i zasłynął w swoim
czasie udziałem w strasznej sprawie Morgaz, tak głośnej w 1837 r
*
.
Summy Skim, zdziwiony wielce tym wezwaniem, udał się szybko do notariusza i w pół godziny
później znalazł się w jego gabinecie przy placu Marche–Bon–Secours.
— Witam, panie Skim — rzekł notariusz powstając.
— Witam — odpowiedział Summy Skim, siadając przy biurku.
— Stawił się pan pierwszy na wezwanie, panie Skim…
— Jak to pierwszy? Czy podobne wezwanie otrzymał ktoś jeszcze?
— Pański kuzyn, pan Ben Raddle — odpowiedział notariusz — otrzymał również podobne
wezwanie.
— W takim razie nie „otrzymał” go, lecz „otrzyma” — oświadczył Summy Skim. — Bena nie ma
bowiem w tej chwili w Montrealu.
— Czy prędko powróci?
— Za trzy lub cztery dni.
— Do diabła!
— Sprawa jest więc nagląca?
— Poniekąd tak — odpowiedział notariusz. — Cóż robić! Wtajemniczę pana w jej treść, pan zaś
zaznajomi z nią pana Bena Raddle’a po jego powrocie.
Notariusz włożył okulary, przerzucił kilka papierów rozrzuconych na stole, wziął do ręki list,
wydobyty z koperty i zanim zaczął czytać, spytał:
— Pan Raddle i pan, panie Skim, jesteście siostrzeńcami pana Josiasa Lacoste’a?
— Istotnie, moja matka i matka Bena Raddle’a były jego siostrami, ale od ich śmierci, to jest od
siedmiu czy ośmiu lat, zerwaliśmy wszelkie stosunki z wujem. Poróżniły nas sprawy majątkowe; wuj
wyjechał z Kanady do Europy. Słowem od tej pory nie dał nam nigdy znać o sobie, nie wiemy więc,
co się z nim stało.
— Umarł — oświadczył notariusz. — Otrzymałem właśnie wiadomość o jego zgonie, który
nastąpił 16 lutego.
Pomimo to, że Josias Lacoste zerwał od dawna wszelkie stosunki z rodziną, Summy Skim przejął
się bardzo wiadomością o śmierci wuja.
Jego kuzyn Ben Raddle i on nie mieli już ani ojca, ani matki, a jako jedynacy ku sobie zwrócili całe
rodzinne uczucie, wzmacniając je braterską przyjaźnią. Obecnie Summy Skim uprzytomnił sobie, że z
całej rodziny został tylko Ben Raddle i on. Tęskniąc za wujem, kilkakrotnie starali się dowiedzieć,
co się z nim stało i mieli, prędzej czy później, nawiązać z nim stosunki. Śmierć wuja rozwiała te
złudzenia.
Josias Lacoste, skryty z natury, odznaczał się zawsze niespokojnym usposobieniem. Przed
dwudziestu laty wyjechał z Kanady szukać szczęścia w świecie, spodziewając się powiększyć swój
skromny majątek, dzięki spekulacjom finansowym. Czy ziściły się jego pragnienia? Czy nie zrujnował
się raczej doszczętnie, rzucając się w zawrotny wir interesów? Czy zostawił siostrzeńcom, swoim
jedynym spadkobiercom, choć niewielki majątek?
Summy Skim jednakże nie myślał nigdy o spadku, a tym bardziej teraz, gdy był pod wrażeniem
wiadomości o śmierci ostatniego krewnego.
Notariusz Snubbin, nie przerywając zadumy klienta, oczekiwał cierpliwie na pytania z jego strony.
— Panie Snubbin — spytał Summy Skim — wuj zmarł 16 lutego?
— 16 lutego, panie Skim.
— A zatem dwadzieścia dziewięć dni temu?
— Dwadzieścia dziewięć, istotnie. Tyle czasu potrzeba było, aby ta wiadomość dotarła do mnie.
— Nasz wuj był więc w Europie… w jednym z odległych jej krajów.
— Bynajmniej — odpowiedział notariusz i podał mu list, na którym widniały znaczki kanadyjskie.
— List ten pochodzi od wuja z Ameryki, od prawdziwego wuja z Ameryki, jak mówią w Europie,
którego spadkobiercami jesteście pan i pan Ben Raddle.
— Jak to? — rzekł Summy Skim. — Był więc w Kanadzie, a my nic o tym nie wiedzieliśmy?
— Tak, w Kanadzie, lecz w najbardziej oddalonej części Dominium
*
— na granicy dzielącej nasz
kraj od amerykańskiej Alaski, z którą komunikacja jest bardzo utrudniona i powolna.
— Przypuszczam, że chodzi o Klondike, panie Snubbin? ‘
— Tak, o Klondike. Wuj pański osiedlił się tam około dziesięciu miesięcy temu.
— Około dziesięciu miesięcy temu — powtórzył Summy Skim. — I gdy przejeżdżał przez
Amerykę, nie przyszło mu nawet na myśl, aby udając się do tej krainy kopalni złota wstąpić do
Montrealu i uścisnąć swych siostrzeńców!…
— Cóż pan chce? — odrzekł notariusz. — Być może, pan Lacoste śpieszył się z przybyciem do
Klondike, jak tyle tysięcy jego bliźnich… że tak powiem: tylu chorych trawionych gorączką złota,
która pochłonęła i pochłonie jeszcze niezliczone ofiary! Do kopalń złota ciągną tłumy ze wszystkich
zakątków świata. Po Australii nastąpiła Kalifornia, po Kalifornii — Transwal, po Transwalu —
Klondike, po Klondike będą inne złotodajne tereny i tak będzie aż do sądu ostatecznego… Chciałem
powiedzieć: do ostatecznego wyczerpania złotodajnych pokładów.
Po tych słowach notariusz udzielił Summy Skimowi wszelkich informacji jakie posiadał, a
mianowicie, że na wiosnę 1897 roku Josias Lacoste osiedlił się w mieście Dawson, stolicy
Klondike, z niezbędnym wyposażeniem poszukiwacza złota, że w lipcu 1896 roku wykryto złoto w
Gold Bottom, dopływie rzeki Hunter, co zwróciło uwagę wszystkich na ten obwód, że zaraz
następnego roku Josias Lacoste przybył tu wraz z innymi, aby za resztę pieniędzy kupić działkę
gruntu. W kilka dni po swym przybyciu spełnił swój zamiar i stał się posiadaczem działki numer 129
położonej przy Forty Miles Creek, dopływie Jukonu, głównej arterii kanadyjsko–alaskiej.
Po czym dodał:
— Sądząc z listu przysłanego mi przez gubernatora Klondike, działka jak dotąd nie przyniosła
dochodu, jakiego spodziewał się pan Josias Lacoste. Zdaje się wszakże, że nie jest ona zupełnie
wyczerpana i gdyby wuj żył dłużej, może osiągnąłby z niej więcej korzyści.
— A zatem nie nędza była przyczyną śmierci wuja?
— Nie, list wcale o tym nie wspomina. Zmarł na tyfus, groźny w tym klimacie i pochłaniający tam
tysiące ofiar. Pan Lacoste, czując się chorym, opuścił swą działkę i przyjechał do Dawson, gdzie
zakończył życie. Gubernator, który wiedział, że Lacoste pochodzi z Montrealu, zwrócił się do mnie,
abym powiadomił o jego zgonie rodzinę. Pan Ben Raddle i pan, panie Skim, jesteście znani, dodam
— z najlepszej strony, i dlatego bez kłopotów odnalazłem was, aby zawiadomić panów o waszych
prawach spadkowych.
Prawa spadkowe! Na ustach Summy Skima zarysował się ironiczny uśmiech. Myślał o ciężkim
życiu, jakie stało się udziałem wuja od chwili, gdy oddał się trudnemu i żmudnemu poszukiwaniu
złota. Może kupił działkę za wygórowaną sumę, wydając wszystko, co posiadał?… Może umarł
zadłużony i niewypłacalny… Po chwili namysłu Summy Skim odezwał się do notariusza:
Plik z chomika:
j.nowak59
Inne pliki z tego folderu:
Meissner Janusz - Wraki.pdf
(2881 KB)
Meissner Janusz - Kapitan siedmiu mórz.pdf
(809 KB)
May Karol - Zamek Rodriganda.pdf
(1519 KB)
May Karol - Wyścig z czasem(1).pdf
(712 KB)
May Karol - Winnetou w Afryce.pdf
(410 KB)
Inne foldery tego chomika:
Pliki dostępne do 23.11.2025
Audiobooki rar
Ebooki - cykle i serie w mobi rar
Ebooki epub,mobi rar
Ebooki Fantasy i horrory
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin