Człowiek nie umiera.docx

(56 KB) Pobierz


Człowiek nie umiera, człowiek zabija się sam. Seneka

CO NAS ZATRUWA?

Antybiotyki • Aspiryna • Cukier • Chemiczne E-dodatki • Kuracja cytrynowa • Kwas moczowy • Mleko • Rak

Żyjemy w świecie, w którym znalezienie czegoś zdrowego można zaliczyć do cudu. Rzeki zamieniły się w ścieki. Atmosfera przypomina zestaw bojowych środków trujących, z której raz po raz spadają deszcze o składzie tablicy Mendelejewa. Zatruta gleba rodzi zatrutą żywność. W takim świecie dobrze się mają jedynie bakterie. Jak w nim ma żyć człowiek? Musi. Jak więc unikać tego, co nas zatruwa? Po prostu trzeba poznać zagrożenia. Poniżej drobny ich zestaw, z którymi spotykamy się na codzień. W tym 
momencie mam świadomość, że narażam się producentom mleka, cukiernikom, a przede wszystkim chemikom, którzy codziennie i z mozołem wymyślają różne przedłużacze trwałości, ulepszacze, poprawiacze smaku, koloru i inne chemiczne świństwa, bacząc przy tym uważnie, by trucizna zadziałała jak najpóźniej i w niewielkim stopniu, by odsunąć nasze podejrzenia co do źródła zatrucia. Producenci natomiast, by nam wepchnąć ten schemizowany chłam, prześcigają się w nazwach i kłamstwach. Mamy więc "Zupy 
staropolskie", "Kaszanki piastowskie", "Chrzan dziadunia" czy "Majonez babuni". Z ciekawości przeczytałem skład tego ostatniego i stwierdziłem, że pomimo nikłego wykształcenia, nasze babcie były doskonałymi chemiczkami.
KWAS MOCZOWY

Skąd w organizmie bierze się kwas moczowy? Z dwóch powodów. Pierwszy, to nadmierne spożywanie pokarmów, a drugi to nadmiar pokarmów białkowych (mięso, mleko, wędliny itp.). Kwas moczowy odkłada się w tkankach i jak rdza stopniowo "pożera" nasz organizm.

Naukowo, kwas moczowy to 2,6,8-trójhydroksypuryna, białe kryształki trudno rozpuszczalne w wodzie. Jest jednym z końcowych produktów przemiany związków azotowych w organizmie. Występuje w moczu, we krwi, w wątrobie, śledzionie i w mózgu. W stanach patologicznych we krwi krystalizuje sie w postaci cienkich igiełek i osadza się w tkance łącznej w stawach powodując dnę, a w przewodach moczowych tworzy kamienie.

Praktycznie jest powodem takich chorób jak choroby stawów, kości, bólów w kręgosłupie, chronicznego reumatyzmu, artretyzmu, podagry i osteoporozy. Także różnego rodzaju egzemy skórne mają ścisłe powiązanie z kwasem moczowym. Kwas moczowy jest dla organizmu trucizną, od której trzeba się uwolnić za wszelką cenę. Organizm płaci za neutralizację kwasu moczowego zmniejszeniem szybkości przemiany materii, ponieważ znaczna część soli mineralnych, witamin, mikro i makroelementów jest w ten proces 
zaangazowana. To prowadzi do naruszenia gospodarki cukrowej, w konsekwencji której zapadamy na cukrzycę. Po naruszeniu gospodarki cukrowej zakłócona zostaje gospodarka wymiany tłuszczowej, co w konsekwencji prowadzi do otyłości. Ponieważ kwas moczowy ma bezpośredni kontakt z krwią, to jego niszczące działanie nie ogranicza się do chorób stawów, tkanek i mięśni. Ośrodki nerwowe i mózg również cierpią z powodu jego trującego działania. Podwyższone ciśnienie krwi, bóle głowy, częste migreny, 
neurastenia, bezsenność, a nawet epilepsja - wszystkie te choroby mają wspólną przyczynę - oddziaływanie na organizm toksycznych soli kwasu moczowego. Kwas moczowy jest odpowiedzialny między innymi za powstawanie niżej wymienionych chorób.

Anemia Przyczyny anemii są takie same jak dny moczanowej. Niedostatek czerwonych ciałek krwi jest związany prawdopodobnie z nawykiem spożywania gotowanych, rafinowanych produktów, cukru, nadmiernej ilości białka pochodzenia zwierzęcego, pasteryzowanego mleka. We wszystkich tych produktach wapń wystepuje w trudno przyswajalnej postaci, a łącząc się z kwasem moczowym tworzy nierozpuszczalne sole, co prowadzi do zmiany składu krwi.

Choroby nerwowe Kwas moczowy mając bezpośredni kontakt z krwią, dlatego jego niszczące działanie nie ogranicza sie tylko do chorób stawów, mięśni i tkanek. Jego trujące działanie ma również wpływ na mózg i ośrodki mózgowe. Najczęstszym skutkiem jego działania jest podwyższone ciśnienie, bóle głowy, migreny, neurastenia, bezsenność, a nawet epilepsja.

Choroby skóry Wiele chorób skóry, szczególnie noszących miejscowy charakter, powstaje w wyniku odkładania się kwasu moczowego w tkankach naszego ciała. Różnego rodzaju egzemy skórne mają ścisły związek ze zgubnym działaniem kwasu moczowego i jego soli.

Chroniczny reumatyzm Jest chorobą nie mającą nic wspólnego z ostrym reumatyzmem, spowodowanym przez komplikacje po przeziębieniu lub grypie. Jest on młodszym bratem podagry i posiada wspólną przyczynę - nagromadzenie kwasu moczowego. Chroniczny reumatyzm jest mniej bolesny niż podagra, chociaż obrzęki i guzy reumatyczne są bardzo podobne do podagrycznych. Przyczyną reumatyzmu chronicznego jest spowolnienie przemiany materii, spowodowane przede wszystkim nadmiarem kwasu moczowego.

Cukrzyca i nadwaga Organizm płaci za neutralizację kwasu moczowego zmniejszeniem szybkości przemiany materii, ponieważ znaczna część soli mineralnych, witamin, makro i mikroelementów jest zaangażowana w proces neutralizacji. To prowadzi do naruszenia gospodarki cukrowej (cukrzyca), a po niej przychodzi kolej na zakłócenie wymiany tłuszczów, w wyniku czego następuje otłuszczenie ciała, czego wyrazem jest nadwaga wielu cukrzyków.

Dna moczanowa Jeśli niewielka ilość kwasu moczowego we krwi zaczyna się zwiększać, to łącząc się z niektórymi składnikami krwi tworzy galaretowate masy, które umiejscawiają się w określonych odcinkach naczyń krwionośnych. Wtedy krążenie krwi jest zakłócone lub w ogóle zatrzymane. Z reguły zatykają się najdrobniejsze naczynia krwionośne w częściach ciała oddalonych od serca (ręce, nogi). Zakłóceniu ulega krążenie krwi, co powoduje uczucie zimna (chłodne ręce, nogi). Dna moczanowa jest 
chorobą serca i może być początkiem totalnego zaburzenia pracy układu krążenia.

Kamica wątrobowa i nerkowa Kwas moczowy wraz z nieorganicznym wapniem (nieprzyswajalnym przez organizm) tworzy nierozpuszczalne sole, które krystalizują się w wątrobie i nerkach. Początkowo tworzy się piasek, który łatwo przechodzi przez kanały odprowadzajace, ale z upływem czasu piasek zamienia się w kamienie, które powodują straszne męczarnie w postaci kolek wątrobowych i nerkowych. Objawem tworzenia się piasku jest uczucie bólu podczas oddawania moczu, który często lekceważymy i czekamy 
aż do momentu, w którym kamienie dadzą znać o sobie w formie ataku.

Podagra Najczęściej występuje w stawach dużych palców u nóg, rzadziej u rąk, objawia się silnym łamaniem lub świdrującym bólem. Kwas moczowy, odkładając się w stawach w postaci kryształków, powoduje silne bóle, opuchlizny i zaczerwienienia. Choroba rozpoczyna się od niewielkiego bólu w porażonym stawie i trudności w poruszaniu, co szczególnie wyraźnie daje się odczuć po długim bezruchu (sen, siedzenie). Podczas ruchu (siadanie, chodzenie po schodach itp.) słychać chrzęst. Najczęstszym 
obiektem ataku podagry jest staw biodrowy, co powoduje utykanie.

Jeśli znalazłeś choć jeden symptom występujący w Twoim organizmie, to nie czekaj i zdecyduj się na kurację cytrynową prof. Tombaka.
KURACJA CYTRYNOWA

Do kuracji potrzebna jest zwykła cytryna, przy czym najlepiej, aby owoc miał cienką skórkę. Świeży sok cytrynowy bardzo szybko rozkłada się pod wpływem powietrza i światła i dlatego za kazdym razem należy przygotowywać świeżą porcję soku. Wśród ludzi, którzy nie tolerują kwasu rozpowszechnione jest zdanie, że duża ilość soku z cytryny może spowodować rozstrój żołądka. Obawy są nieuzasadnione i ten kto myśli w taki sposób zupełnie nie zna fizjologii procesu trawienia. Sok z cytryny ma kwaśny 
smak w momencie przygotowywania. Gdy tylko zostaje wypity, enzymy w jamie ustnej zmieniają jego smak na słodki. Tym niemniej do żołądka dochodzi kwas cytrynowy i askorbinowy (witamina C), ale te dwa kwasy w porównaniu z kwasem solnym zawartym w sokach żołądkowych są tak słabe, że w żadnym wypadku nie mogą zaszkodzić błonie śluzowej żołądka. Wręcz przeciwnie - osoby, które cierpią na katar lub wrzody żołądka odczuwają korzystne działanie kuracji sokiem cytrynowym. Jest on bogaty w witaminę C, 
mikroelementy i hormony. Wspaniale oczyszcza organizm z nierozpuszczalnych soli i śluzu. Kto chce wyglądać młodo, powinien pić sok z jednej cytryny codziennie.

W czasie tej kuracji należy pić sok tylko w czystej postaci tzn. nie rozcieńczać go wodą, nie dodawać ani miodu ani cukru. Pić należy pół godziny przed lub godzinę po posiłku, jak komu wygodnie. Aby leczyć ciężkie, chroniczne choroby należy w ciągu całej kuracji wypić sok z 200 cytryn (ani jednej mniej, ale można więcej). Kuracja trwa 12 dni i w każdym dniu spożywamy sok z ilości cytryn według schematu [dzień/ilość cytryn]:

1/5 - 2/10 - 3/15 - 4/20 - 5/25 - 6/25 - 7/25 - 8/25 - 9/20 - 10/15 - 11/10 - 12/5 

razem 200 cytryn. Sok z cytryny pijemy kilkakrotnie w ciągu dnia 3-5 razy.

Bardzo rzadko spotyka się zakłócenia w pracy żołądka lub jelit, ale jeśli takowe wystąpią, należy przejść na 10-dniową kurację profilaktyczną według schematu:

1/1 - 2/2 - 3/3 - 4/4 - 5/5 - 6/5 - 7/4 - 8/3 - 9/2 - 10/1 

w cyklu 10-dniowym, by pomóc żołądkowi przyzwyczaić się do soku z cytryny. W czasie kuracji profilaktycznej sok z cytryny można osłodzić łyżeczką miodu.

W czasie kuracji przez kilka pierwszych dni widoczna jest wydajniejsza praca nerek. Mocz może zmienić kolor, stanie się ciemny, może pojawić się w nim osad ciemnego koloru, składający się z soli moczanowych. W pierwszej fazie leczenia ilość osadu bywa duża, co świadczy o intensywnym wydalaniu kwasu moczowego. Pod koniec kuracji mocz przybiera kolor bursztynu, nie widać osadów, nawet po długim okresie stania, co wskazuje na to, że nie ma nadmiaru kwasu moczowego w organizmie. Kwas cytrynowy 
jest jedynym kwasem wiążącym się w organizmie z wapniem, w wyniku czego tworzy się unikalna sól, podczas rozpuszczania której organizm otrzymuje fosfor i wapń, pierwiastki które normalizują przemianę materii i regenerują tkankę kostną.

Jeśli nie jesteś jeszcze przekonany, to przeczytaj perypetie Pani Barbary ( ), która przez kilkadziesiąt lat cierpiała, diagnozowana i leczona przez lekarzy stosujących tylko procedury naukowej medycyny wspomaganej chemikaliami koncernów frmakologicznych.
SŁODKA TRUCIZNA

Ostrzeżenia o szkodliwości białego cukru wciąż giną w powodzi reklam batonów, cukierków, czekoladek, ciasteczek i ciast. Po to, by przyciągnąć dzieci, producenci prześcigają się w pomysłach - żetony, których uzbieranie kilku "upoważnia" do następnego, darmowego produktu, kolekcje sławnych piłkarzy, czy zabawki w częściach do złożenia. Starsi zaś ogladają piękne twarze, które jedząc słodkości przybierają bez mała wyraz pełnego orgazmu, jak ta reklamowa panienka, co z namiętnością dwoma ząbkami 
chwyta "Rafaello" (ciekawe, dlaczego tak nie reklamują polskiej parówki? ). Cukier od dawna nazywany "białą śmiercią" jest używany w zasadzie przez wszystkich, nawet przez tych, którym lekarze kategorycznie go zabraniają. Ostatnie badania naukowe mówią o tym, że cukier jest dla organizmu substancją całkowicie obcą, która właściwie nie jest przez organizm wchłaniana, a tylko prowadzi do zaniku naczyń krwionośnych oraz mutacji lub zwyrodnienia komórek, co w najprostszy sposób prowadzi do raka. 
Nadmierne spożycie cukru, to podstawowy błąd wychowawczy popełniony w dzieciństwie. Wyrobienie u dziecka "apetytu" na słodycze utrzymuje się z reguły do samej śmierci.

Nasz "rodzimy" cukier otrzymuje się z buraków cukrowych. Burak cukrowy to naturalny produkt roślinny, w którym oprócz cukru znajduje się wiele witamin, soli mineralnych, fermentów i hormonów. W procesie produkcji cukru wszystkie "zbędne" elementy są stopniowo eliminowane, aż do otrzymania czystego produktu jakim są białe kryształki. W procesie rafinacji cukier jest poddawany oczyszczaniu, krystalizacji i filtracji. Aby otrzymać biały produkt poddaje się go działaniu trucizny - chlorku wapnia. 
Gotowy produkt, to czysta sacharoza pozbawiona wszystkich innych substancji biologicznych, jakie burak zawierał na początku.

Nasz organizm, by wchłonąć cukier musi ten chemicznie czysty produkt "obrobić" przy pomocy substancji, które zabiera z naszego organizmu. Dlatego musi zużyć wapń, który zabiera z zębów i kości, a stąd blisko do próchnicy zębów i osteoporozy, z krwi pobiera żelazo i nne pierwiastki, a to prowadzi do cukrzycy. Cukier podnosi poziom trójglicerydów i cholesterolu w organizmie i niszczy selen, pierwiastek chroniący nas przed nowotworami. Nadmiar spożywanego cukru (a także produktów mącznych i 
białka) jest jednym z powodów ogólnego zatrucia organizmu, stanów zapalnych oczu, zapalenia spojówek, tęczówek i rogówki. Cukier dezorganizuje proces trawienia innych pokarmów - owoców, warzyw, białek i skrobii. Jedząc go w nadmiarze mamy realne szanse na to, że po pewnym czasie nie będziemy widzieć co jemy.

Niektórzy naukowcy, zapewne suto opłacani przez lobby cukrownicze, szukają skłonności do cukrzycy w genach naszych przodków. Czy to ładnie usprawiedliwiać swoje obżarstwo czy łakomstwo szukając błędu u szanownych małpich przodków? Chyba nie. Ta skaza genetyczna, to "słodkie" dzieciństwo, przyzwyczajenie i nasz niepohamowany apetyt na schabowego z ziemniakami i kapustą oraz deserowe małe "co nie co", czyli kilogram makowca popitego surowym mlekiem (osłodzonym cukrem) lub chemicznym 
"odrdzewiaczem" typu Coca-Cola na dodatek
CZYM SŁODZIĆ?
Do naczynia około 2-litrowego wsypać 750 g białego, rafinowanego cukru, 200 g ulubionego miodu zalać 200 ml przegotowanej (lub strukturowanej) wody, wymieszać i odstawić na 8 dni w temperaturze pokojowej. Trzy razy dziennie mieszać drewnianą łyżką. W ciągu 8 dni cukier pod wpływem miodu rozkłada się na glukozę i fruktozę - cukry przyjazne dla organizmu. Ilość mieszanki do słodzenia dobrać eksperymentalnie. Można też do słodzenia stosować sam miód, brązowy cukier (nierafinowany), niskosłodzone 
dżemy i konfitury. Rodzaje cukru należy zmieniać co jakiś czas.
CZYM NIE SŁODZIĆ?

Aspartamem i pod żadnym pozorem nie dawać go dzieciom. To najniebezpieczniejszy związek chemiczny (nagminnie dodawany do naszego pożywienia), a który przez nieprzekupnych naukowców zaliczany jest do silnych trucizn. Jest głównym składnikiem powszechnie stosowanych słodzików. W skład aspartamu wchodzą trzy związki: kwas asparaginowy, fenyloalanina i metanol. Najbardziej szkodliwy jest ten ostatni, gdyż rozkłada się w organizmie na kwas mrówkowy i formaldehyd - silnie toksyczną neurotoksynę. 
Maksymalna bezpieczna metanolu to 7,8 mg/dzień, a litr słodzonego aspartamem napoju zawiera około 56 mg metanolu! Co wiecej, organizm lepiej wchłania wolny metanol, a ten powstaje, gdy produkt spożywczy (np. galaretki słodzone aspartamem) podgrzewamy do temperatury wyższej niż 30°C. Zdaniem naukowcow jedzenie aspartamu może wywołać następujące schorzenia (lub zaostrzyć ich przebieg) - nowotwory mózgu, stwardnienie rozsiane, epilepsje, syndrom chronicznego zmęczenia, chorobę Alzheimera, zaniki 
pamięci, chłoniaka, chorobę Parkinsona, cukrzycę, utratę waroku, wady wrodzone u płodu.

Doprawiając sobie herbatę czy kawę aspartamowym słodzikiem, narażamy siebie na bóle i zawroty głowy, mdłości, wysypki, tycie (sic!), bezsenność, zaburzenia wzroku, rozdrażnienie, palpitacje serca, kłopoty ze słuchem, napady niepokoju, szum w uszach, zaburzenia pamięci i bóle stawów. Nadmiar kwasu asparaginowego prowadzi do śmierci pewnych neuronów w mózgu, gdyż powoduje napływ wapnia do komórek. Dzięki temu powstaje mnóstwo wolnych rodników zabijających te komórki. Substancji tej nie wolno 
zażywać kobietom w ciąży, ludziom starszym i dzieciom oraz przewlekle chorym - na cokolwiek, a zwłaszcza na cukrzycę, gdyz przyspieszają rozwój chorób związanych z cukrzycą, np. zaćmy. Podobne trujące właściwości ma glutaminian sodu (jest niemal we wszystkich przyprawach, czy zupkach w torebkach). Kolejny skladnik aspartamu - fenyloalanina. Jest aminokwasem, który także występuje w naszym mózgu. W większych ilościach jest ona jednak wyjątkowo szkodliwa - a nawet zabójcza - dla cierpiących na 
fenyloketonurię.

Jeśli nie zrozumiałeś, to dalej pij reklamowaną Coca-Colę light (suto zaprawioną aspartamem) i zagryzaj Tik-Takiem, bo to tylko dwie kalorie.
KLĄTWA ZŁEGO ODŻYWIANIA

Czy chcesz mieć raka? Oczywiście, że nikt nie chce, ale czy robimy wszystko, by się przed nim uchronić? Czy przypadkiem codziennie nie aplikujemy sobie substancji powszechnie uznawanych za rakotwórcze? Czy wspaniały smak smażonego kurczaczka czy wędzonego łososia ma już teraz wynagrodzić nam późniejsze cierpienia? Profilaktyka raka za pośrednictwem odżywiania jest możliwa przy zachowaniu dwóch podstawowych zasad:

Pokarm nie powinien zawierać substancji rakotwórczych, takich które powodują powstawanie nowotworów złośliwych.
W pokarmie powinny znajdować się substancje, które chronią organizm przed rakiem.

Źródłem substancji rakotwórczych w naszym pożywieniu mogą być różnorodne tłuszcze, przy czym niebezpieczeństwo wielokrotnie wzrasta przy spożywaniu nieświeżych lub przesmażonych tłuszczów. Dlatego też nie powinniśmy zostawiać tłuszczu na patelni i wykorzystywać go wielokrotnie. W miarę możliwości unikamy smażonych produktów na korzyść gotowanych i pieczonych. Oprócz tego, zbędny tłuszcz z mięsa zawsze lepiej wykroić. Nie należy włączać do jadłospisu zbyt dużej ilości olejów roślinnych. Dwie 
łyżki stołowe dziennie, to ilość całkowicie wystarczająca. Istnieją dane na temat tego, że tłuszcze niekorzystnie wpływają na system odpornościowy człowieka, ich nadmiar sprzyja przemianie komórek w komórki rakowe. Wiadomo, że w miarę wzrostu poziomu życia w krajach niegdyś biednych (Japonia, Grecja, Włochy), w wyniku zwiększenia w jadłospisie ilości tłuszczu, wzrosła tam zachorowalność na raka gruczołu mlekowego i jelita grubego.

Szczególnym zagrożeniem dla zdrowia sa produkty wędzone, do których z dymu podczas wędzenia przedostają się substancje rakotwórcze i inne niebezpieczne związki. Te substancje zostały znalezione w kiełbasach, szynkach, polędwicy, boczku, szprotach, śledziach wędzonych "na zimno", a także w owocach suszonych dymem. Nieraz w 50 g kiełbasy wędzonej znajduje się taka sama ilość substancji rakotwórczych, jak w dymie z paczki papierosów, lub w powietrzu, które mieszkaniec dużego miasta wdycha w ciągu 
czterech dni. Wiele produktów zawiera azotany i azotyny. Te sole same z siebie nie są rakotwórcze, jednak w żołądku człowieka powstają z nich bardzo szkodliwe substancje. Azotany i azotyny mogą znajdowaę się w kiełbasach, niektórych konserwach mięsnych, w importowanych warzywach i owocach. Dlatego w żywieniu należy stosować warzywa wyhodowane na otwartym grucie (nie szklarniowe) przy użyciu nawozów naturalnych (kompostów). Warzywa zaleca się gotować w dużej ilości wody i jeśli nie znamy 
warunków ich uprawy, to nie należy spożywać wywaru z nich.

Nie zapominajmy o obrońcach przed rakiem. Są to przede wszystkim witaminy - A, C, E, B2 i PP. Wysokie stężenie witaminy C w organizmie blokuje powstawanie substancji rakotwórczych z azotanów i azotynów. Witamina E chroni chroni przed szkodliwym oddziaływaniem produktów utleniania tłuszczów, a witamina A sprzyja zabezpieczeniu przed różnymi postaciami raka. Należy spożywać tylko witaminy naturalne. Zażywając preparaty witaminowe trzeba pamiętać, że sztuczne witaminy A, C i E w nadmiarze mogą 
spowodować szkody w organizmie. Następnym naturalnym obrońcą są produkty włókniste znane lepiej pod nazwą błonnika. Te znajdziemy w pieczywie z grubo mielonego ziarna i grubo mielonych kasz, a przede wszystkim w surowych warzywach. Kolejna grupa to sole mineralne zawierające magnez, wapń i selen. W magnez wyposażone są rośliny strączkowe, w wapń - twaróg i żółty ser, a w selen groch i buraki.
CO CI DAJE PICIE MLEKA?

Wszyscy znamy ten problem. Od maleńkości jesteśmy uzależnieni od mleka, najpierw od mleka matki, a potem mleka krowiego, owczego lub koziego. Od małego jesteśmy wprost zmuszani do jego picia. Do reklamy włączają się aktorzy i piosenkarze (pożyteczni ignoranci). Jesteśmy świadkami walki na najwyższych szczeblach o "szklankę mleka dla ucznia". Czy warto kruszyć kopie? Czy przypadkiem nie jest to błąd, do którego nikt nie chce się przyznać, a który przyczynia się do wychowywania chorego 
społeczeństwa? Proszę zapoznać się z opinią prof. Tombaka i proszę się przygotować na szok.

Żaden ssak na świecie (oprócz człowieka), będąc dorosłym już osobnikiem nie spożywa mleka. Tak urządziła to natura. Jeśli chodzi o koty, to my ludzie, nauczyliśmy je pić mleko. Koty, które go nie piją żyją dwa razy dłużej (udowodnione przez naukę). Obecnie mleko zostało zastąpione specjalnym pożywieniem, które ze smakiem zajadają nasi ulubieńcy. Sami więc Państwo widzicie, że gust naszych pupilków jest zmienny. Podstawowa różnica między mlekiem krowim a kobiecym to wysoka zawartość białka - 
kazeiny w mleku krowim. Kazeina to substancja niezbędna cielakowi, by mu rosły kopyta i rogi, ale nawet cielak pije mleko tylko do 6 miesięcy. Człowiek nie ma kopyt ani rogów, dlatego też żywieniowe normy białka są jawnie zawyżone. Człowiek potrzebuje znacznie mniej białka, ponieważ określony gatunek bakterii, znajdujący się w jelicie grubym posiada zdolność syntezowania białka z weglowodanów, których dostarczamy spożywając produkty roślinne.

W mleku kobiecym kazeiny jest zaledwie 0,2%. W krowim mleku znajduje się mało żelaza, dlatego też cielak żywi się trawą. W tym celu natura specjalnie przystosowała organy trawienne cielaka, które pozwalają mu strawić i mleko i trawę oddzielnie. Układ pokarmowy człowieka jest zbudowany inaczej. Krowie mleko dostając się do żołądka, pod wpływem kwaśnych soków żołądkowych ścina się, tworząc coś co przypomina twaróg. Ten "twaróg" oblepia cząstki innego pokarmu znajdujące się w żołądku. Dopóki 
ścięte mleko nie ulegnie strawieniu (a mleko trawione jest w ostatniej kolejności), proces trawienia innego pokarmu nie rozpocznie się.

Zjawisko to, często powtarzające się, może spowodować zaburzenia w funkcjonowaniu układu pokarmowego. Stąd też pytanie - po co zamieniać swój organizm w przetwórnię mleka i kwaśnych produktów mlecznych, tracąc przy tym wiele energii na proces trawienia? Kazeina znajdująca się w mleku rozkłada się w organizmie przy pomocy podpuszczki. Dziecko 1-2 letnie ma już paznokcie i włosy, więc zapotrzebowanie na kazeinę jest żadne. Układ trawienny dziecka przestaje wydzielać podpuszczkę. Od tej chwili 
krowie mleko staje się dla organizmu produktem ciężkostrawnym. Należy brać pod uwagę jeszcze jeden ważny fakt. Obecnie mleko jest szkodliwe, szczególnie dla dzieci, z racji swych ekologicznych zanieczyszczeń. Nieodłącznym towarzyszem wapnia w mleku jest radioaktywny Stront-90.

Niektórzy lubią dodawać mleko do kawy czy herbaty. Lepiej tego nie robić, ponieważ pod wpływem temperatury kazeina znajdująca się w mleku ścina się. Kazeina to surowiec do produkcji kleju organicznego. W naszym organizmie kazeina "klei" kamienie w nerkach, naczynia krwionośne, powoduje powstawanie guzków w nogach, deformację palców rąk, a inne niestrawione składniki mleka osiadają w naszych tkankach i ścięgnach pod postacią śluzu. H. Shelton i dr Walker piszą - "Mleko krowie jest źródłem 
powstawania śluzu w organizmie człowieka od okresu niemowlęctwa do głębokiej starości i jest przyczyną takich chorób jak grypa, przeziębienia, astma, czy bronchit.
A CO Z LEGENDARNYM WAPNIEM?

Nikt nie podważa faktu, że mleko zawiera dużo wapnia, który jest niezbędny do rozwoju kości. A czy mniej jest wapnia w orzechach, kapuście, marchwi, burakach? Więcej. A co najważniejsze jest tam w idealnej proporcji z innymi minerałami i do tego w formie łatwo przyswajalnej przez organizm. W mleku występują tłuszcze zwierzęce, a jak wiemy tłuszcz zwierzęcy powoduje zwiększenie ilości cholesterolu i wypłukuje wapń z organizmu, dlatego też mleko się odtłuszcza. Tłuszcze znajdujące się w 
orzechach i ziarnach (np. słonecznika, najbardziej wartościowe) są przyswajane przez organizm w 80%, podczas gdy tłuszcze z mleka tylko w 20%. W prasie zachodniej dawno już pisano, że zaobserwowano tendencję rezygnowania ze spożywania tłustego mleka i coraz częściej spożywa się niskotłuszczowe. To przyniosło odczuwalne wyniki - znacznie zmniejszyła się ilość zachorowań związanych z układem krwionośnym i pokarmowym. Nasuwa się pytanie - po co zwiększać liczbę zachorowań spowodowanych przez 
mleko, a potem walczyć o ich zmniejszenie? Co się tyczy kwaśnych produktów mlecznych - kefiru, jogurtu, a szczególnie twarogu i żółtego sera, to te produkty można spożywać, a nawet trzeba. Specjalnie zaleca się spożywanie ich ludziom w podeszłym wieku i dzieciom. Chodzi o to, że bakterie znajdujące się w kwaśnych produktach mlecznych już zrobiły to, co organizm człowieka czyni z wielkim trudem.

W bioenergetyce istnieje teoria, że każdy produkt żywnościowy zawiera w sobie informację o warunkach swoich "narodzin", rozwoju, dojrzewania itd., jednym słowem kształtuje w człowieku "naturalny instynkt samozachowawczy". Co z punktu widzenia tej teorii przedstawia soba krowie mleko nietrudno się domyśleć. Mądrzy jogowie, żeby nie spożywać krowiego mięsa i mleka uczynili krowę "świętą". Nawyk picia mleka w dużych ilościach, szczególnie w ostatnich 100 latach, przywędrował z Ameryki. Nadmiar 
otrzymanego mleka Amerykanie przerabiali na proszek i "obdarowywali nim kraje Trzeciego świata. Całej tej akcji towarzyszyła szeroko reklama o pożytkach płynących z mleka. Jak wiadomo - darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.

Czy wszystkie te argumenty przyjmą do wiadomości ci, u których mleko zajmuje czołowe miejsce w jadłospisie? Najprawdopodobniej nie. Człowiek z trudem rozstaje się z nałogiem. Jednak chcę poradzić, szczególnie ludziom starszym, zastapienie mleka kefirem i chudym twarogiem. A wszyscy ci, którzy nadal będą pić mleko powinni uważnie się przyjrzeć swoim odczuciom. Czy po spożyciu mleka nie odczuwają żadnych dolegliwości jelitowych, nie mają wzdęcia brzucha itp. Oprócz tego należy pamiętać, że mleko 
z uwagi na specyficzne trawienie należy spożywać zawsze oddzielnie, nie łącząc go z innymi produktami.

A teraz curiosum - naukowy kit wciskany przez utytułowanych matołów w obronie mlecznego lobby ( ) - "Jeszcze kilka tysięcy lat temu mleko nie było dobrze trawione przez ówczesnych mieszkańców Europy - informuje pismo 'Proceedings of the National Academy of Sciences'. Jak sugerują prowadzone przez naukowców z University College w Londynie oraz niemieckiego uniwersytetu w Mainz badania DNA wyizolowanego ze szkieletów z okresu neolitu, żaden z żyjących wówczas dorosłych nie mógł sobie 
poradzić z trawieniem zawartego w mleku cukru - laktozy. Jednak gdy pojawiła się mutacja umożliwiająca wytwarzanie enzymu laktazy i trawienie laktozy, rozpowszechniła się bardzo szybko, co jest przykładem działania ewolucji." Eeeh... mutanci, mutanci.

I jeszcze dwa artykuły zamieszczone przez "Xami" i zamieszczone na forum "Kod Czasu" (forum hermetyczne), które polecam do przeczytania kobietom a szczególnie młodym matkom. Oto pierwszy z nich:

Cielęta powinny pić mleko krowie, tak jak niemowlęta do czasu odstawienia od piersi mleko swych, matek. Obydwa rodzaje mleka natura przygotowała dla odpowiednich przewodów pokarmowych. Dowiedziono w sposób naukowy, że cielęta zdychają po podaniu im pasteryzowanego mleka ich własnych matek zazwyczaj w ciągu sześciu tygodni, zatem podejrzenie, że pasteryw "cudowny" sposóbzowane krowie mleko nie jest najzdrowszym, podtrzymującym życie pożywieniem dla cieląt, nie mówiąc o ludziach, okazało się 
słuszne. Tymczasem nie tylko dorośli podają tę zdenaturalizowaną wydzielinę swym dzieciom, ale nawet sami ją konsumują. Mleko krowie zawiera czterokrotnie więcej protein i jedynie o połowę mniej węglowodanów niż mleko człowieka, pasteryzacja zaś niszczy enzymy mleka krowiego niezbędne do strawienia tak wielkiej ilości protein. Nadmiar protein w mleku krowim zalega w układzie pokarmowym człowieka, wywołując procesy gnilne, zatyka jelita lepkim szlamem, który przedostaje się nawet do krwi. Z 
czasem tego szlamu jest coraz więcej i organizm stara się go wydalić przez skórę (wypryski, trądzik) i płuca (katar). Jednak część rozkłada się wewnątrz, tworząc doskonałą pożywkę dla infekcji - śluz, źródło reakcji alergicznych wywołujących sztywnienie stawów z powodu odkładającego się wapnia. Wiele przypadków chronicznej astmy, alergii, infekcji ucha i chorób skóry wyleczono po wyeliminowaniu z diety wszelkich przetworów mlecznych.

Produkty z mleka krowiego są szczególnie szkodliwe dla kobiet. Organizm kobiecy powinien być żródłem mleka, a nie przyjmować go pod postacią pokarmu. Utrata sił witalnych powodowana przez spożycie pasteryzowanego krowiego mleka powiększa obecność syntetycznych hormonów wstrzykiwanych zwierzętom dla zwiększenia ich wydajności. Te substancje chemiczne wyrządzają prawdziwe spustoszenie we wrażliwym układzie endokrynologicznym kobiety. W Food and Healing terapeuta dietetyk Annemarie Colbin tak oto 
opisuje katastrofę, do jakiej doprowadzają produkty mleczne w organizmie kobiety: "Spożycie mleka i jego przetworów - serów, jogurtu i lodów - zdaje się łączyć ścisły związek z różnymi zaburzeniami układu rozrodczego kobiety. Chodzi tu między innymi o guzy jajników, cysty, upławy i infekcje. Powyższy związek potwierdzają niezliczone znajome mi kobiety, które zgłaszają złagodzenie wymienionych objawów lub ich całkowite ustąpienie po zaprzestaniu spożywania produktów mlecznych. Włókniaki 
zanikają lub rozpuszczają się, rozwój raka szyjki macicy zostaje powstrzymany, następuje samoczynna regulacja cyklu miesiączkowego... Wydaje się, że w kilku przypadkach doszło do cofnięcia niepłodności..."

Wiele kobiet i mężczyzn spożywa produkty mleczne, ponieważ tak doradził im lekarz z uwagi na wysoką zawartość wapnia. To zła rada. Krowie mleko zawiera 118 mg wapnia w każdych 100 gramach, nie można zaprzeczyć (dla porównania mleko człowieka zawiera 33 mg w 100 gramach). Lecz na 100 g mleka krowiego znajduje się 97 mg fosforu (dla porównania w mleku człowieka jest go 18 mg). W przewodzie pokarmowym dochodzi do połączenia wapnia z fosforem, co właściwie wyklucza jego przyswojenie. Doktor Frank 
Oski, dziekan Wydziału Pediatrii State University of New York's Medical Center, stwierdza - "Jedynie te produkty spożywcze, w których stosunek wapnia do fosforu wynosi dwa do jednego lub więcej, można uważać za dobre źródło wapnia". Stosunek ten w mleku ludzkim wynosi 2,35 do jednego, w mleku krowim natomiast 1,27 do jednego. Mleko krowie zawiera ponadto 50 mg sodu w 100 gramach, a mleko człowieka tylko 16 mg. Wynika z tego, że mleko krowie jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych 
składników współczesnej zachodniej diety, które są źródłem nadmiaru potasu w naszych organizmach. Prócz tego mleko krowie jako źródło wapnia nie może się równać z innymi znacznie lepiej przyswajalnymi i zdrowymi artykułami spożywczymi. Proszę porównać 118 mg wapnia w 100 gramach mleka krowiego z jego zawartością w wymienionych poniżej artykułach spożywczych - migdały (254 mg), brokuły (130 mg), kapusta włoska (187 mg), nasiona sezamu (1160 mg), kelp (gatunek wodorostów 1093 mg) i sardynki (400 
mg).

Osteoporozę wywołuje nie tyle niedobór wapnia w diecie, ile jej składniki, które pozbawiają kości i zęby wapnia. Należy do nich przede wszystkim cukier. Cukier, mięso, oczyszczona skrobia i alkohol mogą wywołać ciągłą nadkwaśność krwi, a kwas, jak wiadomo, rozpuszcza wapń, z którego zbudowane są kości. Z osteoporozą najlepiej jest sobie radzić, spożywając wymienione powyżej, bogate w wapń artykuły spożywcze, które nie są przetworami mlecznymi, jednocześnie ograniczając lub całkowicie 
eliminując z diety "złodziei wapnia". Wydaje się, że dzienna dawka 3 mg mineralnego boru także pomaga w przyswajaniu i zatrzymywaniu wapnia w organizmie. Z punktu widzenia tradycyjnej medycyny chińskiej mleko jest pewną postacią "seksualnej esencji". Picie przez ludzi seksualnej esencji innego gatunku może ich tylko wpędzić w kłopoty. Odnosi się to zwłaszcza do kobiet, ponieważ zawarte w mleku hormony naruszają delikatną równowagę układu wydzielania wewnętrznego. Jeśli trudno wam zrezygnować z 
nabiału, to wybierajcie mleko kozie, które swym składem zbliżone jest do mleka ludzkiego. Jedynymi bezpiecznymi produktami otrzymywanymi - najlepiej z surowego i niepasteryzowanego - mleka krowiego są - świeże masło, które jest przyswajalnym tłuszczem, oraz świeży jogurt, wstępnie przetworzony przez żywe kultury laktobakterii, lecz spożywając nawet i te artykuły, nie należy zapominać o wstrzemiężliwości.

I następny artykuł, już z własnego podwórka, obnażający przy okazji obłudność reklam:

Pij mleko, będziesz kaleką. Zawarte w mleku składniki powodują uszkodzenie wielu narządów wewnętrznych człowieka Pij mleko, będziesz wielki jak Kayah albo Bogusław Linda - przekonują reklamy. Guzik prawda. Krowie mleko to nie przepis na karierę dla dziecka, ale na jego kłopoty.O zaletach mleka zapewniają polskie dzieci twórcy najgłośniejszej dziś społecznej reklamy, politycy i oczywiście koncerny mleczarskie, którym publiczna akcja jest wyjątkowo na rękę. Dziewczynka z reklamy jest 
nieśmiała, szczerbata i pewnie od dawna siedzi w ostatniej ławce. Kiedy przyznaje się klasie, że chciałaby zostać piosenkarką, dzieci wybuchają śmiechem. Dziewczynka wypija szklankę mleka i po latach zostaje gwiazdą popu. Przesłanie jest jasne.

Moda na picie. Akcja ruszyła we wrześniu 2002 roku i trwa do dziś. Jej organizator - Międzynarodowe Stowarzyszenie Reklamy, za swój cel uznał "intensyfikację działań profilaktyki osteoporozy poprzez wykreowanie mody na picie mleka". Inaczej mówiąc - jak będziesz miał ciepły stosunek do mleka, nie będziesz w przyszłości chodził o kulach. Stowarzyszenie promuje mleko za darmo. Firmy reklamowe postrzegane są często jak krwiopijcy - przyznaje Paweł Kowalewski, wiceprezes Stowarzyszenia. - 
Postanowiliśmy to zmienić. Mleko, którego spożycie drastycznie w Polsce spada, wydało nam się odpowiednie. W promocyjną machinę wciągnięto telewizję, rozgłośnie, gazety. I gwiazdy z pierwszych stron kolorowych czasopism. Nie tylko Kayah i Bogusława Lindę, ale też mistrza kierownicy Krzysztofa Hołowczyca i polską snowboardzistkę Jagnę Marczułajtis. Urodę Jagny można podziwiać w multipleksach, tuż przed pokazami "Starej baśni". - Nie wahałam się ani chwili - zapewnia snowboardzistka. - To był 
wspaniały i oryginalny pomysł. Poza tym bardzo lubię mleko. Nie tylko ona. Lubi je także mistrz świata w skokach narciarskich, Fin Veli-Matti Lindstroem, który w prasie i telewizji postanowił (choć już nie za darmo) promował... polskie świeże mleko. Moda na mleko przeniosła się z telewizji na ulicę. We wrześniu posłanka SLD Sylwia Pusz wraz z wolontariuszami w białych kitlach rozdała na poznańskich przystankach autobusowych cztery tysiące kartoników mleka, także czekoladowego. W promocję 
napoju od polskiej krowy włączyła się nawet część lekarzy. Zagrzmieli, że dzieci piją mleka za mało i że to źle się skończy.

Na usługach koncernów. Ale nie wszyscy medycy tak myślą. Jednym z nich jest doktor Eugeniusz Zbigniew Siwik, autorytet w dziedzinie ginekologii i położnictwa, twórca pierwszej w Polsce Kliniki i Szkoły Porodu Naturalnego. Z zamiłowania dietetyk. - Medycyna bierze dziś udział w jednym z największych oszustw ostatniego stulecia - twierdzi. - Jest na usługach koncernów, którym nie zależy na zdrowiu dzieci, tylko na pieniądzach. Lekarze nabrali wody w usta, bo tak jest bezpieczniej. Siwik 
używa mocnych słów. Twierdzi, że zawarte w mleku składniki powodują uszkodzenie wielu narządów wewnętrznych człowieka, nieodwracalne zmiany w układzie naczyniowym, sercowym i kostnym. - Mleko, wbrew powszechnemu mniemaniu, nie wzmacnia kości, tylko je osłabia. Zawarte w nim białko wypłukuje wapń z organizmu. Mleko krowie to najlepszy przepis na wózek inwalidzki - grozi. Jeśli wierzymy, że mleko to źródło wapnia chroniącego przed osteoporozą (osłabieniem kości), musimy pamiętać, że osteoporoza 
jest najbardziej rozpowszechniona w regionach świat...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin