Miasto nad Złotym Rogiem topografia.pdf

(129 KB) Pobierz
R OZDZIAŁ 1
P OWSTANIE K ONSTANTYNOPOLA I JEGO DZIEJE NA PRZESTRZENI
IV– POCZ . VII W .
1.1. M IASTO NAD Z ŁOTYM R OGIEM
(P AWEŁ F ILIPCZAK )
„«Życie nie może być aż tak straszne», myślę czasem.
W końcu człowiek zawsze może przecież pójść nad Bosfor”
Orhan Pamuk
Jesienią i wiosną nad Stambułem przelatują ptaki wędrowne. Poszukują zimowisk w
Afryce lub terenów lęgowych w Europie. Mniejsze lecą tuż ponad dachami miasta. Większe –
żeglują w przestworzach bardzo wysoko, nawet pięć kilometrów nad ziemią. Z tej wysokości
dobrze widzą rozciągający się pod nimi krajobraz – wąską nitkę Bosforu, wijącą się między
wzgórzami Europy i Azji, łączącą dwie szarawe plamy – Morze Marmara, nazwane w
starożytności Propontydą oraz Morze Czarne, zwane wówczas Morzem Spokojnym. W
pobliżu miejsca, w którym wody Bosforu mieszają się z Morzem Marmara, widzą jeszcze
jedną krętą nić wyraźnie wcinającą się w głąb lądu – zatokę Złoty Róg. Tam natomiast gdzie
Złoty Róg wpada do Bosforu, dostrzegą rozległy cypel z płaskimi wybrzuszeniami. To
wzgórza, na których założono niegdyś Byzantion, a później Konstantynopol.
Krajobraz oglądany z lotu ptaka powstał w wyniku procesów zachodzących głęboko
pod ziemią, albo w skutek gwałtownych przemian zaszłych na jej powierzchni. Koryto
Bosforu zostało wyżłobione przez wody Morza Śródziemnego, które wystąpiły z brzegów z
powodu topniejących lodowców. Uderzenie fali morskiej było potężne – według
współczesnych szacunków strumień rzeźbił dolinę Bosforu z siłą czterdziestu trzech
kilometrów sześciennych wody dziennie przez mniej więcej trzysta dni. Woda uchodziła do
słodkowodnego jeziora, zasalając je i poszerzając jego obszar. Tak powstało Morze Czarne.
Przerwanie wschodnich skalistych brzegów Morza Śródziemnego, zalanie olbrzymich połaci
ziem na wschodzie, ukształtowanie Bosforu i Morza Czarnego – wszystkie te zjawiska datuje
się na połowę VI tysiąclecia p.n.e.
Hipoteza o kataklizmie funkcjonuje w nauce od zaledwie kilkunastu lat, ale zdążyła
już zdobyć uznanie wielu uczonych. Niemniej, stała się także przedmiotem wyraźnej krytyki.
Fakt powodzi i połączenia dwu różnych akwenów nie wzbudził w zasadzie wątpliwości,
jednak skala tego zjawiska bywa znacznie minimalizowana. Niektórzy badacze sądzą, iż
różnica poziomu wód Morza Czarnego i Śródziemnego nie była na tyle duża, by można
mówić o przerwaniu wschodnich wybrzeży tego ostatniego akwenu i wodzie pędzącej doliną
Bosforu w stronę pierwszego z nich. Naturalnie, przy takim założeniu Bosfor nie mógłby być
„dziełem” katastrofalnej powodzi, ale jakichś innych procesów geologicznych. Sceptycy
wskazują na ślady istnienia delty w południowym krańcu Bosforu, w VIII tysiącleciu p.n.e.
Ich zdaniem oznacza to, iż już wówczas Bosfor stanowił ujście słodkiej wody z jeziora, które
później stało się Morzem Czarnym. Zanim jednak do tego doszło, w wyniku przesunięć
wierzchnich warstw skorupy ziemskiej, utworzyła się głęboka
i wąska rozpadlina, szybko zalana wodami tegoż morza. Tak ich zdaniem powstał Bosfor.
Ostatnią teorię poprze chyba każdy, kto dziś stanie nad brzegami Bosforu. Po obu
stronach cieśniny teren jest pagórkowaty, po obu stronach widać także niewielkie zatoki
i laguny. Jeśli na lewym brzegu grzbiet wzniesienia zbliża się niemal do lustra wody, to
dokładnie naprzeciwko, na prawym brzegu, w głąb lądu wcina się niewielki fiord. Przy
odrobinie wyobraźni, wrzynające się w sam środek Bosforu cyple można wpasować
w cofnięte i zajęte przez wodę zatoczki na drugim brzegu. W wielu miejscach linia Bosforu
przypomina rozerwaną układankę, ale z pasującymi do siebie elementami.
Wzgórza otaczają Bosfor na niemal całym jego odcinku, liczącym mniej więcej
trzydzieści kilometrów. Płaskie i niezbyt wysokie szczyty – rzadko przekraczają wysokość
dwustu metrów n.p.m. – nieznacznie wychylają się ponad otaczający je teren. Na pierwszy
rzut oka mogą jednak sprawiać wrażenie znacznie wyższych, a to z powodu widocznych
gdzieniegdzie białawych, skalistych klifów, wpadających wprost do wody. Częściej jednak,
pokryte lasami zbocza, łagodnie opadają ku dolinie, w której płynie Bosfor. W starożytności
i w średniowieczu, a zatem przed uprzemysłowieniem i gęstym zaludnieniem okolic
Konstantynopola, lasów wzdłuż Bosforu było zdecydowanie więcej. Dziś tworzą one zwarty
kompleks jedynie wzdłuż północnych brzegów tej cieśniny, zarówno po stronie europejskiej
jak i azjatyckiej. W pewnym oddaleniu od Bosforu, na lądzie europejskim, rozciąga się nawet
największy zalesiony obszar dzisiejszego miasta, zapewne także i stolicy imperium
bizantyńskiego: Las Belgradzki. Drzewostan zdominowały dęby oraz graby oraz choć tu i
ówdzie spotkać można także brzozy. Wracając nad Bosfor, już z oddali widać ciemne kępy
oraz większe połacie drzew, porozrzucane nieregularnie na wzgórzach i schodzące niekiedy
aż nad samo lustro wody. Większymi grupami rosną głównie sosny, rozpowszechnione w
Azji Zachodniej niemal tak samo, jak w Europie Środkowo-Wschodniej. Równie popularne
nad Bosforem są także kasztanowce. Uwagę przybysza z Północy znacznie bardziej
przykuwają jednak platany, długowieczne wysokie drzewa, z małymi liśćmi i
charakterystyczną łuszczącą się dużymi płatami korą. Smukłe, wiecznie zielone cyprysy,
drzewa judaszowe z bardzo ciemną, niemal czarną korą oraz czerwonawymi kwiatami a także
niezwykle aromatyczne pistacje, poprzecinane często lawendą, nadają okolicom Bosforu
niepowtarzalny urok i spokojny charakter.
Malowniczy krajobraz odbija się w głębokiej toni, stwarzając wrażenie sielskiej
atmosfery. Ale to tylko pozory. Wbrew swej nazwie, sugerującej płytki i spokojny nurt (po
grecku Bósforos znaczy bród dla bydła), Bosfor nigdy nie był wodą przyjazną człowiekowi.
Już na pierwszy rzut oka nie wydaje się zbyt szeroki – z jednego brzegu bardzo dobrze widać
drugi. Odległość między nimi wynosi przynajmniej pięćset pięćdziesiąt metrów, choć w
najszerszym miejscu osiąga trzy i pół kilometra. Przez pierwsze dziesięć kilometrów, patrząc
od strony Morza Czarnego, Bosfor płynie z północnego wschodu na południowy zachód, po
czym gwałtownie zmienia bieg na południowo-wschodni, by po kolejnych dziesięciu
kilometrach, także dość niespodziewanie, powrócić do pierwotnego kierunku. Nie po raz
ostatni. Na wysokości twierdzy rumelijskiej płynie wprost na południe, osiągając na tym
odcinku największą głębokość – stu dziesięciu metrów (przeciętnie dno znajduje się
pięćdziesiąt – siedemdziesiąt pięć metrów po wodą). Po mniej więcej trzech kilometrach,
wraca jednak do poprzedniego kierunku, z którego wpada już do Morza Marmara.
Dla dużych statków kręta i dość wąska cieśnina mogła stanowić pewne
niebezpieczeństwo, dla mniejszych jednostek, przede wszystkim dla łodzi rybackich,
zagrożeniem były zmienne prądy. Tuż pod powierzchnią płynie dość szybki i silny prąd
czarnomorski (osiąga prędkość czterech węzłów), ale w wielu miejscach, głównie przy
brzegach, wokół zatok, ulega on załamaniu w skutek którego powstają wiry. Te z kolei
wytwarzają lokalne, silne prądy o kierunku przeciwnym do prądu powierzchniowego. Zresztą
nawet i ten główny prąd bywa niestabilny. Porywisty wiatr wiejący z południa może z
łatwością odwrócić jego bieg. Po ustaniu wichury, woda powraca do normalnego stanu.
Jednak nawet przy słonecznej i bezwietrznej pogodzie, w wodzie czyha jeszcze inne
niebezpieczeństwo – na głębokości mniej więcej czterdziestu metrów, przemieszcza się
bardzo gęsty i słony prąd śródziemnomorski. Toczy wodę od strony Morza Marmara do
Morza Czarnego, zatem w odwrotnym kierunku, niż płytki prąd czarnomorski. Następnie
dociera do wybrzeży Morza Czarnego, ale nie uchodzi doń, odbijając się od podwodnych
progów skalnych. Tu ulega wymieszaniu z wierzchnimi warstwami wody, z którymi odpływa
z powrotem w stronę Morza Marmara. Niemniej, zanim dotrze na końcowe rafy ma olbrzymią
moc. Sieci rybackie rzucone zbyt głęboko, właśnie w jego toń, mogą pociągnąć nawet
sporych rozmiarów łódź w kierunku Morza Czarnego, mimo że wraz z prądem
powierzchniowym powinna płynąć ku Morzu Marmara.
Zanim wody Bosforu znajdą ujście w szerokich brzegach Propontydy, łączą się z
nurtem Złotego Rogu. Obecna zatoka w czasach prehistorycznych była prawdopodobnie
rzeką, a dokładniej – estuarium, czyli rozszerzającym się u nasady, lejkowatym ujściem wody
słodkowodnej do morza. Patrząc z wysoka jej kształt może przypominać starą orientalną
szablę, mającą lekko wykrzywione ostrze i szeroką głownię – broń, którą zwano kiedyś w
Polsce bułatem. Grekom natomiast kształt ten przypominał róg. Takiej nazwy najczęściej
używali, taka też w niemal niezmienionej formie przetrwała do dziś.
Z bliska widać w miarę regularną linię brzegową, nieposzarpaną licznymi cyplami i
pozbawioną większych zatok. Początek Złotego Rogu znajduje się mniej więcej osiem
kilometrów powyżej miejsca, w którym wody zatoki mieszają się z Bosforem. Dwie
niewielkie rzeki, nazywane w czasach bizantyńskich: Cydaros i Barbyzes, uchodzą tam do
Złotego Rogu. Pierwsza bierze początek w okolicach dzisiejszego miasteczka Boĝazköy,
leżącego około dwudziestu pięciu kilometrów na północny zachód od centrum Stambułu.
Strumyki zbiegające stokami góry Akpinar, wznoszącej się jeszcze dalej na północ, niedaleko
brzegów Morza Czarnego, dają początek drugiej z nich. Zanim obie wpadną do Bosforu,
zdążą jeszcze wchłonąć niezliczoną liczbę mniejszych potoków, stając się w ten sposób
największymi dopływani Złotego Rogu. Niekiedy nazywa się je także Słodkimi Wodami
Europy. Poza nimi do zatoki uchodzą jeszcze dwa nieduże potoki, nazywane w języku
tureckim – nazwy starożytne nie przetrwały – Hasköy i Kâsimpaşasu. Mimo kilku dopływów
wody Złotego Rogu płyną bardzo leniwie niezbyt szeroką doliną, liczącą przeciętnie
czterysta, a najwięcej siedemset metrów. Węższy odcinek zajmuje pierwsze trzy kilometry
zatoki (patrząc od północy), rozszerzając się wyraźnie na wysokości starej muzułmańskiej
dzielnicy Eyüp. Stąd aż do ujścia płynie już znacznie szerszym i coraz głębszym nurtem.
Największą głębię osiąga około trzydzieści pięć metrów pod wodą, w pobliżu miejsca, w
którym wpada do Bosforu.
Panorama Złotego Rogu odbiega nieco od tej, którą dostarczają krajobrazy Bosforu.
Nad brzegami zatoki mieszka kilka milionów ludzi, ściśniętych w zwartej zabudowie
współczesnego miasta. Podobnie było w czasach bizantyńskich, kiedy to gęsto zaludnione
dzielnice Konstantynopola dotykały zachodniego brzegu Złotego Rogu. Z leżących tu wzgórz
rozpościera się ładny widok na zatokę, przy czym najpiękniejsze widoki na niemal cały Złoty
Róg, aż po ujście w Bosforze, roztaczają się z tego wzgórza, u którego stóp znajdują się domy
i meczety Eyüpu. Pozostając na tym samym, zachodnim brzegu, można łatwo dostrzec, jak ku
jego krawędzi bardzo łagodnie, niemal niezauważalnie, schodzą zbocza kilku innych
wzniesień. Przechodząc na drugi, wschodni brzeg łatwo można je policzyć – po drugiej
stronie widać sześć niewyraźnych, szerokich wzgórz. Za nimi, w znacznym oddaleniu od
Złotego Rogu, bliżej już Morza Marmara i tylko stąd dobrze widoczne, wznosi się jeszcze
jedno. Konstantynopol, tak jak Rzym, leżał na siedmiu wzgórzach.
Począwszy od połowy V wieku, czyli od ukończenia murów Teodozjusza, stolica
cesarstwa bizantyńskiego zajmowała obszar przypominający kształtem trapez. Jego dłuższą
podstawę wyznacza przebieg murów, krótszą – linia biegnąca wzdłuż wybrzeża Morza
Marmara, od miejsca zwanego dziś Przylądkiem Seraju w stronę latarni morskiej, stojącej na
obrzeżach parku nazywanego współcześnie Gülhane. Brzegi Złotego Rogu, a dokładniej linia
łącząca Eyüp z Przylądkiem Seraju, zakreśla natomiast pierwsze ramię tego trapezu; drugie
wskazuje prosta poprowadzona między latarnią morską w Gülhane a Zamkiem Siedmiu Wież
w murach teodozjańskich. Wewnątrz trapezu teren lekko faluje, wznosi się ku niewysokim
wzgórzom i opada w niegłębokie doliny – widok to przyjemny dla oczu, szczególnie tych,
które przywykły do płaskiego krajobrazu południowej Tracji.
Pierwsze wzgórze leży na cyplu ostro wrzynającym się w wody Morza Marmara.
Północną granicę tego wzgórza wyznacza obecnie dworzec kolejowy Sirkeçi; południową –
rejon Kadirga Limani. Na płaskim i szerokim szczycie (ok. 40 m. n.p.m.) pierwsi osadnicy
wybudowali akropol, a u progu epoki bizantyńskiej stanął tu pałac cesarski. Prowadziła do
niego monumentalna brama – Chalke (Brama Brązowa), stojąca przy wielkim placu, zwanym
Augustejon. Tuż przy nim stały także wielkie Łaźnie Zeuksipa oraz Milion, czyli budynek, od
którego odmierzano odległość do nawet najdalszych zakątków państwa. Niedaleko znajdował
się hipodrom, jeden z największych w całym imperium, a także siedziba senatu i prefekta
miasta. Tu również wzniesiono kościoły odgrywające znaczącą rolę w życiu religijnym
Konstantynopola: katedrę Mądrości Bożej (Hagia Sofia), kościół Pokoju Bożego (Hagia
Eirene) oraz kościół Św. Św. Sergiusza i Bakchusa. Tu właśnie biło serce bizantyńskiej
stolicy. Obecnie większą część wzgórza zajmuje zabytkowy pałac sułtanów tureckich wraz z
przylegającymi do niego ogrodami. Naprzeciwko konstantynopolitańskiej katedry wznosi się
natomiast monumentalny meczet sułtana Ahmeda I, znany lepiej pod nazwą Błękitnego
Meczetu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin