Buffy S02E08 The Dark Age.txt

(24 KB) Pobierz
00:00:02:W każdym pokoleniu jest Wybrana.
00:00:03:Sama musi stawić czoła wampirom...
00:00:07:..demonom i siłom ciemnoci.
00:00:09:Jest Pogromcš.
00:00:23:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:27:Mogę w czym pomóc?
00:00:29:Rupert Giles.|Muszę się z nim widzieć.
00:00:31:Pan Giles jest naszym bibliotekarzem.
00:00:36:Następny budynek,|pierwsze drzwi na lewo.
00:00:38:Nie ma za co.
00:01:04:Boże.
00:01:07:Deidre?
00:01:09:Philip.
00:01:20:Na pomoc!|Niech kto mi pomoże!
00:01:37:Czy musisz ćwiczyć przy tym hałasie?
00:01:39:To nie hałas. To muzyka.
00:01:42:Muzyka składa|się z nut. To jest hałas.
00:01:46:Gdy ćwiczę muszę mieć jaki rytm.
00:01:51:Cudownie. Twoje mięnie będš wyćwiczone,|podczas gdy mój mózg wypłynie mi uszami.
00:01:55:Pomocy!|Na pomoc, proszę!
00:01:58:Niech kto mi pomoże, proszę!
00:02:21:Bardzo dobrze.|A reszta jest milczeniem.
00:02:49:Tłumaczenie napisów:|Phonik / phonik@skorpion.wroc.pl ...| poprawka do wersji 393 Kasiaczek
00:03:41:Czas ić spać.
00:03:55:Jestem na plaży.|Ale nie amerykańskiej.
00:03:57:To jedna z tych wysp|gdzie woda jest zbyt błękitna.
00:04:01:Leżę na ręczniku.|Słońce zachodzi.
00:04:05:- A Gavin Rossdale masuje mi stopy.|- Dobre!
00:04:12:Jestem we Florencji, we Włoszech. Mój|wypożyczony skuter jest zaparkowany na zewnštrz.
00:04:17:Siedzę w małej|restauracyjce i jem ziti.
00:04:19:I nie ma już wolnych stolików...
00:04:22:..więc sadzajš tego faceta|przy mnie, to John Cusack.
00:04:24:- Imponujšce. Zwracasz uwagę na szczegóły.|- To z powodu ziti...
00:04:29:- Co robicie?|- Gramy w "Gdziekolwiek byleby nie tu".
00:04:33:Amy Yip na wodnej zjeżdżalni.
00:04:36:Nigdy nie wymylasz niczego nowego.
00:04:38:Nie jestem tak zmienny jak wy.
00:04:41:Amy Yip na wodnej zjeżdżalni.
00:04:45:Mylisz, że Giles grał|w to gdy chodził do szkoły?
00:04:49:Pewnie uwielbiał szkołę.|Pewnie wcišż jest zły, że jest tylko 12 klas.
00:04:53:Gdy siedział na matematyce, pewnie|mylał "Szkoda, że nie ma więcej matematyki."
00:04:58:Daj spokój! Mylisz,|że jako dzieciak nie miał marzeń?
00:05:01:Żartujesz? Jego pieluchy|były zrobione z tweedu.
00:05:05:- Giles!|- Tu jestecie.
00:05:07:Dzień dobry.|Czy to tweed?
00:05:11:Co? Tak.
00:05:14:- Dzisiejsza noc jest bardzo ważna.|- Co za niespodzianka!
00:05:19:Co takiego się stanie?|Powstanie? Przepowiedziany rytuał?
00:05:20:- Jaka masakra?|- To co zwykle.
00:05:25:Do szpitala zostanie|przywieziona co miesięczna dostawa krwi.
00:05:31:- Wampirzy fast-food.|- Miejmy nadzieję, że nie.
00:05:33:Spotkamy się koło|szpitala o 8:30. Przyniosę broń.
00:05:38:- A ja całš resztę.|- Nie spónij się.
00:05:40:- Czy kiedykolwiek cię zawiodłam?|- Mam odpowiedzieć, czy spiorunować cię spojrzeniem?
00:05:44:- Dzień dobry, Anglio.|- Witaj... Jenny.
00:05:50:- Aż czuć namiętnoć.|- Willow.
00:05:53:Kaszlę, nie mówię.
00:05:54:- Jestemy umówione na jutro?|- A co jest jutro?
00:05:57:Muszę powtórzyć parę rzeczy|ze studentami, którzy majš zaległoci.
00:06:00:- Willow mi pomaga.|- Biedaki, będš musieli przyjć w sobotę do szkoły.
00:06:05:Dziewišta rano ci pasuje, Xander?
00:06:11:Masz co na bucie, biedaku.
00:06:14:- Cordelia do nas dołšczy.|- Słyszelicie to?
00:06:16:Dodatkowy dzień nauki z Cordeliš. Dodaj|operację odbytu i będzie to najlepszy dzień mojego życia!
00:06:22:- Odprowadzisz mnie?|- Z przyjemnociš.
00:06:24:- Popatrzcie na nich.|- Ładna z nich parka.
00:06:26:Czy wyobrażacie sobie ich razem?
00:06:33:Dzięki za ksišżkę|Forestera. Była cudowna.
00:06:36:- Cieszę się, że ci się podobała.|- Była taka romantyczna. Odwieżajšca.
00:06:41:To wydanie należało do mojego ojca.|Przeczytałem jš chyba... 20 razy.
00:06:45:I pozaginałe rogi stron, żeby|zaznaczyć fragmenty, do których chciałby wrócić?
00:06:49:- Co?|- Musiałam je wszystkie wyprostować.
00:06:53:Póniej zaczęłam podkrelać|fragmenty, które chciałam z tobš przedyskutować.
00:06:56:- Podkreliła?|- Ale póniej przez przypadek wylałam na niš kawę.
00:06:58:- I teraz nie mogę ich odczytać.|- To było pierwsze wydanie.
00:07:04:Kłamałam, Rupert.|Nic się nie stało.
00:07:08:Uwielbiam patrzeć jak się skręcasz.
00:07:11:Mam nadzieję,|że ładnie się... skręcałem.
00:07:15:Czy kto ci mówił, że jeste poczciwinš?
00:07:18:Wszyscy mi to mówiš.
00:07:21:A czy kto wspominał,|że jeste seksownym poczciwinš?
00:07:24:Nie. Ten szczegół jako|pomijajš. Ciekawe dlaczego.
00:07:31:Ten weekend.
00:07:34:Chciałaby gdzie wyjć?
00:07:36:Nie, raczej wolałabym zostać.
00:07:49:- W tš... sobotę.|- Sobotni wieczór.
00:07:55:Zobaczymy jak się będziesz skręcał.
00:08:10:- Rupert Giles?|- Tak?
00:08:13:Detektyw Winslow.|Będzie musiał pan pójć ze mnš.
00:08:17:- Dlaczego?|- Wczoraj w nocy popełniono|morderstwo na terenie szkoły.
00:08:22:Ofiara nie miała przy sobie|żadnych dokumentów, tylko kartkę papieru...
00:08:26:..z pańskim nazwiskiem i adresem.
00:08:29:Moim nazwiskiem?
00:08:31:Nieszczęcia chodzš parami, co?
00:08:32:Najpierw skazano mnie na kurs komputerowy w sobotę,|a teraz muszę przeczytać jakš ksišżkę o komputerach.
00:08:39:Czy sš jakie ksišżki o komputerach?|Czy komputery nie miały zastšpić ksišżek?
00:08:42:Cordelio, jestem|teraz trochę zajęty.
00:08:48:Wspaniale!
00:08:49:Czy może mi pani pomóc z mandatem?|Dostałam go niesłusznie. To była jednokierunkowa.
00:08:52:- A ja jechałam w jednš stronę.|- Cordelio!
00:08:54:Co? Czemu wszyscy|wykrzykujš moje imię? Nie jestem głucha.
00:09:00:Potrafię odebrać aluzję.
00:09:02:- Jaka jest aluzja?|- Przyjd póniej.
00:09:07:Udam się do krainy bez kofeinowej kawy.
00:09:16:Gdzie mam ić?
00:09:26:- Jadł pan niadanie?|- Nie.
00:09:29:Dobry pomysł.
00:09:36:- Zna go pan?|- Tak.
00:09:39:To znaczy... znałem.
00:09:42:Nazywa się Philip Henry.|Przyjanilimy się w Londynie.
00:09:47:Nie widzielimy się od 20 lat.
00:09:48:Czy domyla się pan dlaczego|chciał się z panem skontaktować?
00:09:52:Nie.
00:09:58:Czy wie pan co to jest?
00:10:02:- Tatuaż?|- Nie.
00:10:08:Nie. Nie wiem.
00:10:16:"Nie spónij się."|Jasne!
00:10:37:- Czeć, chłopaki.|- Czeć.
00:10:41:Wszystko dobre, co się kończy|przystojnymi lekarzami z izby przyjęć.
00:10:53:Od kiedy to lekarze przyjmujš dostawy?
00:10:56:Na razie!
00:11:12:Hej!
00:11:15:Nie próbować towaru.
00:11:36:- Anioł!|- Buffy, uważaj!
00:12:00:- Skšd o tym wiedziałe?|- To dzień dostawy. Wszyscy o nim wiedzš.
00:12:04:Zniszczyli tylko jednš torebkę.
00:12:08:Czy jeste w stanie|dostarczyć resztę krwi do szpitala?
00:12:14:Dzięki. Martwię się o Giles'a.
00:12:16:- Miał się ze mnš tu spotkać.|- Może się spóni.
00:12:20:Giles? Spónialstwo to|dla niego ósmy grzech miertelny.
00:12:24:Masz rację. Id.
00:12:41:Buffy. Jest póno.|Wszystko w porzšdku?
00:12:45:Miałam cię spytać o to samo.
00:12:48:Tak. Nie, w porzšdku.
00:12:49:Jestem... trochę zajęty w tej chwili,|zobaczymy się w poniedziałek w szkole.
00:12:57:Zapomniałe? Szpital?|Wampiry? Torebki z krwiš?
00:13:03:Tak...
00:13:05:Nic ci się nie|stało? Jeste ranna?
00:13:08:Nie. Tylko trochę mi przykro.
00:13:11:- Co się stało?|- Nic. Nic się nie stało.
00:13:14:Tylko jestem w rodku|czego niezwykle ważnego.
00:13:18:I... bardzo mi przykro, ale|będę się musiał z tobš pożegnać.
00:13:27:Przepraszam, że dzwonię o takiej porze.
00:13:30:Zdaję sobie sprawę,|że u was jest pišta nad ranem.
00:13:34:Próbuję się skontaktować z Deidre Page.
00:13:37:Nazywam się|Rupert Giles. Ona mnie zna.
00:13:40:To bardzo ważne.
00:13:47:Bardzo mi przykro.|Nie wiedziałem.
00:13:51:Kiedy... odeszła?
00:13:55:Tak niedawno.
00:13:58:Tak. Tak.
00:14:02:W młodoci przyjanilimy się.
00:14:07:Moje kondolencje.
00:15:04:Więc.
00:15:07:Wróciłe.
00:16:20:To nie w porzšdku. Szkoła w sobotę.|To zaburzy mój wewnętrzny zegar.
00:16:25:Gdzie będziemy potrzebować|komputerów w życiu codziennym?
00:16:26:Niech pomylę. W domu,|w szkole, w pracy i do zabawy.
00:16:30:Komputery to przeżytek.|Przeczuwam wielki powrót papieru.
00:16:32:- I liczydeł.|- Nie widuje się ich zbyt wiele.
00:16:43:Pierwsza rzecz,|którš zrobimy to... Buffy?
00:16:46:- Czy ja już zasnšłem?|- Stęskniła się za przyjaciółmi.
00:16:49:- Usišd tutaj. Zdemilitaryzujesz|strefę pomiędzy mnš i Codeliš.|- I przeprowadzisz jego dezynsekcję.
00:16:54:- Chciałam z paniš porozmawiać.|- Co się stało?
00:16:58:Czyżby był jaki kryzys wymagajšcy|naszego działania? Daleko stšd?
00:17:05:- Chodzi o Giles'a.|- Nic mu się chyba nie stało?
00:17:07:Nie wiem. Nie pojawił się|wczoraj w umówionym miejscu.
00:17:10:Kiedy poszłam do niego, dziwnie|się zachowywał... niepodobnie do siebie.
00:17:17:Nie pozwolił mi wejć.|Kiepsko wyglšdał.
00:17:21:Mylę...
00:17:25:- Że pił.|- Był sam w domu i pił?
00:17:29:- Ale... herbatę, prawda?|- To nie była herbata, Will.
00:17:34:Wiedziałem, że do tego dojdzie.
00:17:35:Nie można być tak porzšdnym jak|Giles i nie mieć swojej mrocznej strony.
00:17:39:Mój wujek Roy był najnudniejszym|wypychaczem zwierzšt, za dnia.
00:17:42:A w nocy wóda,|dziwki i fruwajšce futra.
00:17:46:- Widziała tam dziwki?|- Był sam.
00:17:49:- Dajmy mu trochę czasu.|- Więc nikt nie zauważył ostatnio niczego dziwnego?
00:17:54:- Nie.|- W ogóle.
00:17:57:- A wy nie widzielicie nic dziwnego?|- Nie.
00:17:58:Nie. Gdy wczoraj rozmawiał|z policjš wydawał się całkiem normalny.
00:18:03:I czekała, żeby nam o tym|powiedzieć dopiero teraz, ponieważ?
00:18:06:- Nie mylałam, że to ważne.|- Rozumiemy. Nie chodziło o ciebie.
00:18:10:- Co chciała od niego policja?|- Czekaj, nic nie mów. Wiem tylko, że...
00:18:15:Rozmawiali...
00:18:17:..o morderstwie.
00:18:19:Dosyć.|Dzwonię do niego.
00:19:20:- Znam cię. Prowadziłe sklep z kostiumami.|- Miło, że pamiętasz.
00:19:25:...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin