La faim du sang [Aiji x maya].txt

(15 KB) Pobierz
___________________________

~Aiji~

Ten ranek był doć dziwny. Czułem, że stanie się co nie dobrego. Tylko nie wiem, co takiego się wydarzy. Kiedy dawno jak miałem czternacie -dziewiętnacie lat też podsiadłem takie przeczucia. Przeczucia, które łšczyły się z wizjami. Wizjami tego, co mogło się wydarzyć. Niektóre skutki z nich można było zmienić a niektóre nie. To była moja tajemnica, nikt nie znał o tym żadnej prawdy. Wolałem trzymać to dla siebie - to raz, a dwa - nie chciałem żeby zaczęli się mnie bać. W tamtym okresie byłem inny, zupełnie inny. Byłem takim człowiekiem... Chwila, jakim człowiekiem? Ja wtedy nie byłem człowiekiem. Byłem czym materialnym i zepsutym do szpiku koci. Kim, kto bez cienia zahamowania potrafił zabić człowieka, tylko po to by posilić się jego krwiš. Wiem, że w taki sposób żywiš się wampiry, ale ja nim nie byłem. Byłem raczej czym, na jego kształt. Musiałem jako łagodzić ból wizji, a jedynš rzeczš, jakš mogła go umierzyć była włanie krew innych. Wiecie, że przez to wykształciło mi się drugie ostrzejsze uzębienie. Wcišż je mam, ale ono wysuwało się tylko wtedy, gdy chcę wbić się nimi w czyjš skórę. Czasem je czuję, gdy przejadę językiem po dzišsłach. Mam jeszcze kilka wampirzych upionych cech. Moje oczy z ciemno bršzowych stawały się czarne, dzięki czemu widziałem ze sporej odległoci. Czasami też moja skóra stawała się lodowata, ale tylko wtedy, kiedy zaczynałem czuć głód krwi. Gdy się jš nasiliłem, moja skóra na powrót stawała się cieplejsza. Tuż po głodzie krwi, rodził się we mnie inny rodzaj pragnienia. Pragnienia seksualnego a ono było jeszcze gorszę od żšdzy krwi. Szybszy. Silniejszy też byłem. Chociaż tak prawdę powiedziawszy teraz te zdolnoć zanikły prawie całkowicie. Dlaczego zaprzestałem picia krwi? Zdarzyło się to, kiedy skończyłem dziewiętnacie lat. To wydarzenie strawiło, iż moje wczeniejsze życie się zmieniło. Przyczynš tego był wypadek autokarowy, z którego przeżyło kilka osób, lecz ich życie również nie trwało długo, bo kilka minut póniej ich zabiłem. Zabiłem całš dziesištkę. Tak, że w mediach podano, że przeżyłem tylko ja. Miałem lekkie obrażenia, dlatego przewieli mnie do szpitala. Kroplówka całkowicie wypłukała wypitš przeze mnie krew. Pozbywajšc mnie chęci picia. Stałem się zupełnie normalnym człowiekiem. Choć wiem, że jeli dostanę kilka wizji jednego dnia, mogę do tego wrócić. I teraz nic nie będzie w stanie mnie powstrzymać.

~maya~ 

Wpadłem do niego, bo się z nim umówiłem. Mielimy dzi omówić kilka szczegółów dotyczšcych trasy koncertowej. Zauważyłem, że się jako inaczej zachowuje. Ledwo łapał wszystko, co do niego mówiłem. Albo, co jaki czas rozglšdał się po pokoju. Tylko, gdy chciałem co od niego wycišgnšć na ten temat, to on po prostu albo się nie odzywał albo go zmieniał. Tak w ogóle to od kilku dni nie rozmawialimy ze sobš tak zupełnie szczerze i od serca. To pewnie dlatego, iż wyczuł to co co do niego czuję. Nie co! Miłoć to nie co! Miłoć to uczucie. Uczucie doć silne, które całkowicie bierze nad tobš kontrolę. Sprawiajšca, że chcesz wyrwać serce i dać je osobie, którš darzymy tym uczuciem. Mamy ochotę przenosić góry a nawet latać. Szkoda tylko, że on nic do mnie nie czuje, no może oprócz przyjani. Nawet i to mnie ciesz, chociaż... Chociaż wolałbym by czuł do mnie to samo.  Zdziwiło mnie również to, że nie włšczył ani telewizora ani radia. Obaj siedzielimy w zupełniej ciszy, słuchajšc tylko dwięki przejeżdżajšcych co jaki czas samochodów. Zaczynały się godziny szczytu. A on zaczšł się zachowywać jeszcze dziwniej. Oparł czoło no dłoniach i nawet się nie odzywał. Zauważyłem, że się wzdrygnšł i zerwał z krzesła. Podszedł do mnie i  łapišc mnie za ramię, pocišgnšł do góry, zacišgajšc w stronę pomieszczenia gdzie z reguły nigdy nic nie trzymał. Również i tym razem było ono zupełnie puste. Rzucił mnie na ziemie. Spojrzałem na niego zdziwiony.

~Aiji~

Dostałem jš. Dostałem wizji. Zobaczyłem trzęsienie ziemi, o bardzo dużej sile. Poczułem też, że ono zacznie się w doć niedługim czasie. Wstałem z krzesła, podeszłam do mayi, zmusiłem go by wstał i wepchnšłem go do jednego z  pomieszczeń. To pomieszczenie było doć małe i puste. Chciałem mieć jedno dobre miejsce na to by schronić się przed każdym trzęsieniem. Wiadomo nasz kraj często jest przez nie nawiedzeni, dlatego je w ten sposób wykorzystywałem. Rzuciłem nim o podłogę, na co skierował na mnie zdziwione spojrzenie. Nie odezwałem się do niego, a kiedy próbowała wstać, nie pozwoliłem mu na to po raz drugi walšc jego ciałem o podłogę. Tym razem przykucnšłem przy cianie. Wtedy się zaczęło. To trzęsienie było naprawdę doć mocne. Słyszałem jak wszystko się wywraca. Musiałem przytulić mayę, bo ten zaczšł się trzšć. Trwało to doć długo, aż w końcu się uspokoiło. Mogłem z nim wyjć. Wszystko, dosłownie wszystko leżało na podłodze.
- S - skšd wiedziałe?  Spytał patrzšc na mnie, po czym włšczył telewizor, który jako jedyny stał normalnie.
- Po prostu wiedziałem.  Odparłem, podnoszšc jednš szafkę. Musiałem chwycić się ciany, bo znów jš dostałem. Tym razem było to doć sporej wielkoci Tsunami. Po chwili w mediach potwierdzili autentycznoć mojej wizji. Choć tak naprawdę nie potrzebowałem jej potwierdzać.  Spokojnie. Do nas nie dotrze. Wiem to wiec się nie pytaj.
- Aiji? Z tobš wszystko w porzšdku?  Spytał, kładšc mi dłoń na ramieniu.
- Tak, maya  i to w najlepszym  skłamałem  A ty?  Odwróciłem się w jego stronę  Z tobš wszystko w porzšdku?
- Jestem trochę wystraszony, ale to nic poważnego przecież.  Umiechnšł się niepewnie. Dziwne. Wczeniej maya tak naprawdę mi się nie podobał. Lubiłem go, ale nie uważałem go za kogo godnego mojej uwagi. Wiedziałem, że co do mnie czuje, ale ja tego nie odwzajemniałem. On nigdy nie był w moim typie. A teraz? Teraz wydawał mi się być kochanym, słodkim, niewinnym i uroczym chłopcem. Może to przez wizję? Może to kolejny ważny dzień w moim życiu? Może ja na powrót staje się tym czy, czym kiedy byłem? A to jest całkiem możliwe. Dwie wizje w cišgu niecałych dwudziestu pięciu minut, mogš na nowo wzbudzić we mnie głód krwi. Trzy, bo po godzinie dostałem następnej. Tym razem dotyczyła ona wybuchu jednego z reaktor w Fukushimie. Cholera, dlaczego to wszystko musi się dziać tak szybko, jedno zdarzenie za drugim. Zniknšłem w łazience i spojrzałem na siebie w całym na szczęcie lustrze. Tak jak się tego spodziewałem moje tęczówki stały się czarne niczym smoła. Moje ciało zaczęło lekko blednšć. Poczułem, że moje drugie uzębienie powoli dawało o sobie znać. Oznaczało to tylko jedno  Wróciłem  umiechnšłem się i wyszedłem do salonu .
- Trzeba będzie zrobić spory zapas żywnoci  maya odezwał się, kiedy tylko mnie zobaczył
- Jako się tym nie martwię  mówię poważnie, po co mi normalne jedzenie skoro mogę żywić się krwiš.
- Wiesz, co? Może by u mnie został na jaki czas? Co ty na to?  Chciałem go mieć teraz blisko siebie, bo przecież jednš rzšdzę musi ukoić drugš. Spojrzał na mnie niepewnie  Jak chcesz to możesz oddać psa rodzicom, na przechowanie  nie chciałby go tu przyprowadził. Wiedziałem, że psy łatwo wyczuwajšc takich jak ja. Zaczšłby ode mnie uciekać, a wczeniej zawsze się koło mnie kręcił. A to na pewno wzbudziłoby by u mayi jakie podejrzenia.
- A nie mogę go wzišć do ciebie?
- maya, nie! Jemu będzie lepiej u twoich rodziców.
- No dobra, wrócę za godzinę  wyszedł z mojego domu.
- Trzeba  wrzucić co na zšb - zamiałem się. Skoro jest kataklizm sš też zaginieni i zasypanie ludzie.A teraz z zupełnš łatwociš potrafiłem wyczuć ich ciała pod stertš gruzów, wiec czemu miałbym z tego nie skorzystać? Nie byłem jeszcze doć silny. Spojrzałem na swój nadgarstek, przystawiłem go do ust i wbiłem w niego zęby. Wiem, że to moja krew, ale muszę się niš pobudzić. I wzmocnić, choć trochę swoje stare zdolnoci.

~maya~

Wróciłem do jego mieszkania. To dziwne... Nie było go tam. Przeszukałem wszystkie pokoje. Ostatnim miejscem gdzie zajrzałem była jego sypialnia. Ta również była pusta, dlatego zamknšłem od niej drzwi. Nagle usłyszałem dobiegajšce z niej jaki dwięk. Otworzyłem z powrotem drzwi i stanšłem jak wyryty, gdy tylko go w niej zauważyłem. Zauważyłem jak schodzi z łóżka. Chwila! Moment! Potrzšsnšłem głowš. Przecież Aijiego tutaj wczeniej nie było!? Cholera przecież to jest wręcz niemożliwe, przecież on tak szybko mógł się w niej pojawić?
- To według  ciebie miała być godzina? - Spytał i podszedł do mnie, prawie na mnie wchodzšc. Zamykał za mnš drzwi.  Mylałem, że tu z nudów umrę.  
Spojrzałem mu w oczy. Co jest?! Przecież on nie mam czarnych tęczówek? On w ogóle nie nosi kolorowych soczewek kontaktowych! Matko i nigdy, przenigdy nie patrzył na mnie w podobny sposób - Aiji, jak ty to?
- Co?  Spytał, unoszšc lekko głowę, zbliżajšc swoje usta do moich.
- Dobrze się czujesz?  Panikuje! Czyżby...? Czyżby on chciał....? Chciał mnie...?
- Tak, dobrze  złapał mnie za szyję i pocišgnšł tak, że wtopił brutalnie swoje wargi w moja. Nie tak to sobie wyobrażałem. Zupełnie nie tak. Pomimo tego nie odpychałem go od siebie. Pozwalajšc mu na to. Oderwał się ode mnie i złapał za rękę. Naprawdę nie sšdziłem, że jest aż taki silny. Przycisnšł mnie mocno do siebie - Wiesz?  szepnšł  Przepraszam, że byłem taki lepy. Wybacz, że byłem dla ciebie taki chłodny. Teraz wiem, że jeste kim wyjštkowym.  położył dłoń na moim policzku  Przepraszam.
- Nie masz za co  odparłem, na co znów mnie pocałował. Jeszcze bardziej brutalniej niż wczeniej. Nie wiem jak to się stało, ale leżałem już na łóżku. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, iż nie czułem żadnego, choćby najmniejszego ruchu. Całujšc mnie zachłannie, położył moje dłonie na klamrze od swojego paska. Ja nie chciałem, żeby to wszystko tak wyglšdało. Jednak on najwidoczniej miał, co do tego inne plany, bo sam odpišł pase...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin